Metal Gear Solid: The Twin Snakes

Metal Gear Solid: The Twin Snakes

Mr_Sciera | 21.10.2010, 16:40
xxxxx

Co wyjdzie z połączenia blondynki z cegłą? Nie wiesz? Ja też nie, ale wiem za to co wyjdzie z połączenia Metal Gear Solid z Metal Gear Solid 2. Tego też nie wiesz? Przecież to oczywiste – Metal Gear Solid the Twin Snakes na NGC. W 2003 roku Konami postanowiło zarobić trochę łatwych pieniędzy, wypuszczając remake pierwszego Metal Gear Solid z szaraka, na sprzęt Nintendo. Pierwsze screeny wyglądały obłędnie! Dostaniemy starego dobrego MGSa w nowej oprawie! Z logistycznego punktu widzenia, było to jak najbardziej dobre posunięcie, ponieważ, 3 letni już, beniaminek Ninny nadal potrzebował jakiegoś tytułu, który pomógłby sprzedać konsolę, a liczba gier skierowanych ku dorosłemu odbiorcy była niepokojąco mała. Do produkcji gry zaprzęgnięto Silicon Knights, studio odpowiedzialne za takie tytuły jak Eternal Darkness, czy pierwszy tytuł z serii Legacy of Kain – Blood Omen, czyli jakby nie patrzeć ludzi, którzy wiedzą jak zrobić fajnego szpila. W marcu 2004 jedna z dwóch płytek z grą zakręciła się w czytniku naszych GaCków. Czy warto było czekać?

Dalsza część tekstu pod wideo

 

Przekonajmy się. Wyspa Shadow Moses. Grupa komandosów z elitarnej grupy Fox Hound opanowuje tajną bazę wojskową znajdującą się na wyspie, biorąc na zakładników dwóch znajdujących się na miejscu VIPów – prezydenta ArmsTech, Kennetha Bakera i szefa agencji DARPA, Donalda Andersona. Fox Hound wysyła swojego najlepszego szpiega – Solid Snake’a, w celu odbicia zakładników z rąk terrorystów i zdobycia informacji na temat całego zajścia. Tak po krótce przedstawia się wstęp do tej nietuzinkowej, okraszonej wspaniałą muzyką i świetnym voice actingiem historii. Ale tyle już na pewno wiesz sam, więc może starczy już o samej historii. Po przekazaniu kontroli w ręce gracza wymsknęło mi się małe „uaał”. Ja przecież znam doskonale tą lokację, byłem tu setki razy, ale nigdy jeszcze nie wyglądała tak bajerancko. Przeczołgałem się pod rurami, przywarłem do muru i… dałem się zabić. Oglądanie świetnie wykonanej postaci Snake’a wyposażonego w akwalung tak mnie zajęło, że nie zauważyłem strażnika idącego w moim kierunku. Ten z kolei sprzedał mi szybkiego kopa na twarz, chwycił za radio i wezwał wsparcie. Nie miałem szans. Przy drugim podejściu byłem już ostrożniejszy. Skręciłem po cichu karki dwóm kręcącym się po doku strażnikom, a ciała schowałem do stojących w rogu szafek. Kto i po co je tam postawił? Nie wiem do dziś, ale wcale mi to nie przeszkadza. W jednej z nich znalazłem przeniesiony prosto z Sons of Liberty pistolet na strzałki. Przyda się. Przyczaiłem się za jednym z kontenerów i czekałem na windę. Kiedy wreszcie zjechał nią jakiś strażnik, szybko wziąłem go na muszkę, postraszyłem celując w głowę i cojones, a jak już mi się znudził, uśpiłem jednym celnym strzałem w głowę. Ogień!

 

Po wjeździe na powierzchnię nie jest już tak różowo. Widać, że to remake gry z poprzedniej generacji. Przestrzenie są mocno ograniczone, otoczenia tylko marginalnie interaktywne, a wrogowie głupi. Pod ciężarówką stojącą na lądowisku znalazłem konkretnego guna. Dla jaj strzeliłem śpiącemu na służbie strażnikowi w nogę. Reakcja była natychmiastowa – alarm, posiłki, kuloodporne tarcze, a po dwóch minutach nieudanych poszukiwań… nic. Ranny strażnik musiał uznać, że coś mu się przyśniło, a rana postrzałowa w jego nodze to fatamorgana, bo jak gdyby nigdy nic wrócił na swój posterunek i o mnie zapomniał. Mechanika zabawy została żywcem przeniesiona z drugiego MGSa. Możemy chować się po szafkach, wieszać się na krawędziach i zeskakiwać na niższe poziomy (co znacznie ułatwia rozgrywkę), celować z widoku FPP, robić panterkę i generalnie wszystko to, co mogliśmy zrobić w „Synach Wolności”. Zdecydowanie ułatwi nam to pokonywanie kolejnych sekcji tajnej bazy, cichą eksterminację wrogów, a w kilku przypadkach i walka z bossami stanie się nagle dziwnie prosta. Boli tylko brak przycisku Select na padzie do GaCka, przez co do codeca wchodzimy wciskając kombinację start + A, a mapę uruchamiamy combosem start + B. Weird. Solidny Wąż nadal biega w spandeksie z kieszeniami przenoszącymi posiadane przezeń przedmioty do innego wymiaru, dlatego dźwiganie dziesięciu tysięcy sztuk amunicji, kilku rakiet, dwudziestu granatów, kilku rodzajów handgunów, karabinów, czy rakietnic nie robi na nim żadnego wrażenia. Brak realizmu pełną gębą, ale taka to gra. Wchodzisz w ten klimat, albo nie.

 

Skoro już jesteśmy przy braku realizmu, to trzeba przyznać, że wszystkie wstawki wideo prezentują się po prostu genialnie. Wyreżyserowane od nowa przez japońskiego reżysera Ryuhei Kitamurę, (odpowiedzialnego za takie perełki jak choćby Godzilla: Final Wars :)) wyglądają obłędnie, zwłaszcza te z udziałem pewnego cyborga wywijającego japońską kataną. Wszechobecny Bullet Time, dynamiczne ujęcia, ostro przegięte akcje, których nie powstydziłby się nawet sam Dante, a wszystko to okraszone żwawą techno-muzyczką. Kiedy obejrzysz pierwsze spotkanie Ninjy ze Snake’iem, czy spacer tego pierwszego po jednym z laboratoryjnych korytarzy, gwarantuję, że będziesz musiał szukać szczęki gdzieś w okolicach podłogi. Po prostu kosmos! Tylko oczy Snake’a i paru innych postaci są jakieś takie… puste. Żeby odpowiedzieć na zadane wcześniej pytanie, muszę najpierw zaznaczyć fakt, że jestem niepoprawnym fanem serii z Solidnym Wężem w roli głównej.

 

A więc, tak, moim zdaniem warto było poczekać na ten remake. Developer odwalił kawał dobrej roboty tworząc od nowa wszystkie lokacje i modele postaci. Grafika lubi chrupnąć sobie leciutko przy większych eksplozjach, ale poza tym gra jest bardzo płynna, gameplay satysfakcjonujący, a historia… historia akurat została ta sama. I to już powinna być wystarczająca rekomendacja. Jeśli jeszcze nie miałeś przyjemności zapoznać się z epicką historią przedstawioną w pierwszym Metal Gear Solid, to jest to doskonała okazja do nadrobienia zaległości. A, właśnie! Co wyjdzie z połączenia blondynki z cegłą? Pustak :)

 

zalety: druga młodość dla klasycznego MGSa,  świetne cut scenki,  wszystkie zalety sterowania z MGS2

wady:  "dziwne" oczy bohaterów, animacja lubi sobie lekko chrupnąć,  wszystkie wady sterowania z MGS2

ocena: 8+

Źródło: własne
Mr_Sciera Strona autora
cropper