łasuch sezon 3

Łasuch (2024) - recenzja i opinia o trzecim sezonie [Netflix]. Mroczny finał starcia ludzi z hybrydami

Roger Żochowski | 13.06, 10:45

O ile pierwszy sezon Łasucha był swego rodzaju powiewem świeżości w ekranizacjach komiksów, drugi nieco mnie znużył mocniej odchodząc od oryginału, dodając zbyt wiele infantylnych momentów i mnożąc niepotrzebne wątki. Gdy wydawało się, że trzeci sezon podtrzyma tendencję spadkową, twórcy wyciągnęli go do góry za uszy. A raczej rogi.

Serialowe zamknięcie adaptacji komiksów Jeffa Lemire’a to całkiem zgrabnie podany finał przygody tytułowego „Łasucha”. W świecie, w którym rodzą się hybrydy będące krzyżówką zwierząt z naszym gatunkiem oraz szaleje wirus zabijający ostatnie enklawy ludzkości, chłopiec z porożem jelenia próbuje odnaleźć swoją matkę pracującą gdzieś na Alasce nad lekiem na pandemię.

Dalsza część tekstu pod wideo

Łasuch musi jednocześnie uciekać przed nowym wrogiem uważającym go za klucz do uratowania ludzkości, który w imię dobra ogółu jest w stanie zrobić wiele. Czytaj – jest w stanie zabić.

Łasuch (2024) - recenzja i opinia o trzecim sezonie [Netflix]. Wejście w dorosłość  

Łasuch (2024) - recenzja i opinia o trzecim sezonie [Netflix].

Trzeciemu sezonowi najbliżej jest do komiksu, bo choć wciąż uderza w bardziej optymistyczne tony niż oryginał, to jednak mrok i śmierć są tu bardziej odczuwalne, budując momentami atmosferę beznadziei, w której nie będzie łatwych wyborów i szczęśliwego zakończenia dla wszystkich. To podobnie jak w pierwszym sezonie swego rodzaju kino drogi. Bohaterowie ruszają w podróż na Alaskę, zwiedzając kolejne, klimatyczne miejscówki jak opuszczone kasyno czy rejsowy statek i spotykając zupełnie nowe, w wielu sytuacjach tragicznie doświadczone przez życie postacie. Konflikt pomiędzy ostatnimi ocalałymi ludźmi a hybrydami tym razem często nie bierze jeńców pokazując brutalne realia walki o przetrwanie.

Łasuchowi, lub jak kto woli Gusowi, towarzyszy w tej przygodzie ponownie Tommy Jepperd (Nonso Anozie) i właśnie ich relacja budowana konsekwentnie przez trzy kolejne sezony jest tu motorem napędowym wydarzeń. Choć kiedyś byli sobie obcy, teraz są duetem, który potrafi wycisnąć z widza łzy. Dążącym do poznania pochodzenia tak samego wirusa jak i pierwszych hybryd. Przemiana Łasucha, który musi zmierzyć się ze śmiercią na niespotykaną wcześniej skalę, jest naprawdę dobrze i wiarygodnie przedstawiona. To krok w dorosłość, a jednocześnie krok ku wątpliwościom i uprzedzeniom, których wcześniej nie miał.

Łasuch (2024) - recenzja i opinia o trzecim sezonie [Netflix]. Fanatyk i watażka 

Łasuch (2024) - recenzja i opinia o trzecim sezonie [Netflix]. Mroczny finał starcia ludzi z hybrydami

Niestety momentami mamy wrażenie, że wątków ponownie jest za dużo, że część to tylko zapychacze stworzone po to, by rozciągnąć całość na 8 odcinków. Nie jest to aż tak odczuwalne jak w poprzednim sezonie, ale historia Bear (Stefania LaVie Owen) i Wendy (Naledi Murray), która w pewnym momencie zaczyna funkcjonować obok głównego wątku, jest po prostu nudna. Z kolei w przypadku społeczności Alaski zamieszkującej tutejszą bazę, mamy wrażenie, jakby potencjał nie został odpowiednio wykorzystany. Intrygująca z początku grupa ludzi, w której czołowe role odgrywają matka Gusa (Amy Seimetz), Siana (Cara Gee) oraz jej hybrydowa córka Nuka (Ayazhan Dalabayeva), to finalnie tylko statyści. A przecież Carę Gee stać na więcej, wszak jej Camina w „Expanse" to jedna z najlepiej wykreowanych postaci w serialowej adaptacji kultowej powieści science-fiction.

Z drugiej strony świetnie wypada powracający doktor Singh (Adeel Akhtar), który ma wiele na sumieniu i chce odkupić swoje winy pomagając Gusowi. Nakręcany przez tajemnicze wizje jest postacią niejednoznaczną, ocierając się o świetnie zagranego religijnego fanatyka. Znacznie lepiej wypada też antagonista, a raczej antagonistka. Neil Sandilands jako generał Steven Abbot był moim zdaniem zbyt przerysowany, przez co przypominał karykaturę samego siebie i często bardziej śmieszył niż budził strach. Na jego tle Helen Zhang (Rosalind Chao) polująca na Łasucha jest postacią znacznie bardziej bezwzględną i dążąca do celu, jakim jest przywrócenie narodzin jedynego, czystego w jej oczach gatunku, po trupach. Dosłownie.

Łasuch (2024) - recenzja i opinia o trzecim sezonie [Netflix]. Więzy krwi 

https://youtu.be/nAqzfGYyy38?feature=shared

W serialu doskonale ukazano też ciężką sytuację córki antagonistki - Rosie (Kelly Marie Tran) - która poświecą swoje dzieci-hybrydy dla tyranicznej matki gardzącej innymi gatunkami, ale przez cały sezon jest w tej kwestii rozdarta. Rosi i jej matka to niejako kontrast dla głównej pary bohaterów prowadzący do ciekawych pytań - czy rodzinne więzy krwi powinno się przedkładać nad więzi zbudowane na wspólnych doświadczeniach z osobami niebędącymi naszymi krewnymi? Serial nie raz i nie dwa rzuca też do przemyślenia wątek ratowania świata poddając w wątpliwość czy w ogóle warto ratować gatunek ludzki. A może mieliśmy wymrzeć, może natura wie najlepiej co jest najlepsze dla planety i jej dalszej egzystencji?

Szkoda, że w wielu miejscach scenariusz i realizacja trochę kuleją. Zbyt dużo tu zbiegów okoliczności, niekonsekwencji, niemających większego sensu scen akcji czy niechlujnie opowiedzianych momentów, w których nagle wiele postaci pojawia się w jednym miejscu, by pchać fabułę do przodu. Ale logiki w tym niewiele, więc trzeba czasami wysoko zawiesić niewiarę.

Mimo wszystko zakończenie trzeciego sezonu daje trochę do myślenia i jest na swój sposób satysfakcjonujące domykając większość wątków. A jak już wspomniałem - pod względem mroku jest to sezon najbliższy oryginałowi. Fanów post-apo na pewno zadowoli.

Atuty

  • Mroczniejszy ton opowieści
  • Relacja Gusa z Jepperdem
  • Satysfakcjonujące zakończenie
  • Klimatycznie miejscówki
  • Lepiej napisana antagonistka

Wady

  • Niepotrzebne mnożenie wątków pobocznych
  • Niewykorzystany potencjał niektórych postaci
  • Głupotki fabularne i błędy realizacyjne

Mroczny i satysfakcjonujący finał opowieści o ludzkiej-hybrydzie, który jednak nie unika błędów.

7,5
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper