Imaginacja (2023) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Istoty fantastyczne po japońsku
Nowa animacja od studia Ponoc, założonego w 2015 przez głównego producenta studia Ghibli, Yoshiakiego Nishimurę. Zmyślonemu przyjacielowi Amandy grozi zniknięcie, lecz on nie zamierza się poddawać, dopóki nie upewni się, że nic nie zagraża jej życiu.
Ostatnio coraz częściej mam problem z japońskimi filmami animowanymi. Mam wrażenie, że spora ich część jest do przesady schematyczna i często nie ma tak naprawdę nic ciekawego do powiedzenia, jadąc banałami, podbijając ich przesłanie ładnymi wizualiami i odrobiną mitologii. Nie tak dawno temu pisałem o "My oni girl", filmie skądinąd miłym dla oka i bezbolesnym, ale przy tym cholernie miałkim, pozbawionym smaku i wyrazu, jak najtańsza chińska zupka (nie żeby te droższe były jakoś diametralnie lepsze).
Tak więc, widząc, że nowa propozycja Netflixa, to kolejny film dla młodziutkiego widza, w dodatku wyraźnie nawiązujący wizualnie do dzieł studia Ghibli, nie robiłem sobie zbyt wielkich nadziei - obejrzy się i zapomni dwa dni później, o czym scenariusz Nishimury, na podstawie książki A.F. Harrolda, w ogóle był. Trochę jak w przypadku występujących w nim Zmyślaków. I tak jak nie jest to w żadnym wypadku arcydzieło, które zapisze się złotymi zgłoskami w historii kinematografii, ale na pojedynczy seans z dzieckiem nada się całkiem nieźle.
Imaginacja (2023) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. Sporo ciekawych pomysłów
Głównym bohaterem filmu jest Rudger, zmyślony chłopiec, który powstał dokładnie trzy miesiące, trzy dni i trzy godziny przed początkiem tej historii. Narodził się z wyobraźni Amandy, kilkuletniej dziewczynki, która w tamtym momencie desperacko potrzebowała przyjaciela. Wspólnie spędzają ze sobą praktycznie każdy dzień, a bogata wyobraźnia dziewczynki zabiera ich w co raz to nowsze piękniejsze krainy. Rudger nie mógłby być szczęśliwszy. Wszystko jednak zmienia się, kiedy na ich drodze staje tajemniczy pan Pomurnik, który zdaje się również posiadać zmyślonego przyjaciela - Zmyślaka - mimo że, teoretycznie, mają je tylko dzieci. Na skutek spotkania z nim, nasza para zmuszona jest rozdzielić się i od tej pory Rudger próbował będzie powrócić do Amandy, poznając przy tym całkiem nowy dla siebie świat imaginacji.
Koncepcja świata samotnych Zmyślaków jest aż dziwnie podobna do pomysłu Johna Krasinskiego z jego "Istot Fantastycznych". Oczywiście, mimo że tamten film ukazał się już jakiś czas temu, "Imaginacja" miała swoją japońską premierę jeszcze w grudniu, a i czas potrzebny na stworzenie klasycznego filmu animowanego jest nieco dłuższy, od kina live-action, więc nie ma mowy o zgapianiu od konkurencji. Chyba że weźmiemy pod uwagę fakt, że dzisiejszy film jest na podstawie książki, do której przeczytania Krasinski się zwyczajnie nie przyznaje (albo nie pamięta). W każdym razie, sam pomysł jest całkiem sympatyczny. Moim problemem z nim jest natomiast to, że koniec końców scenariusz nie robi z nim niczego ciekawego. To jedynie przemyślane w najbardziej podstawowym stopniu narzędzie, dzięki któremu główna historia Rudgera i Amandy może iść naprzód. Podobnie wspomniany już pan Pomurnik - niby intrygujący, ciekawy koncepcyjnie typek, ale ostatecznie jest tylko zabarwionym na czarno klockiem, przez który przeskoczyć muszą bohaterowie, a jego (często boleśnie celne) uwagi nie znajdują żadnego odzwierciedlenia w fabule samego filmu.
Imaginacja (2023) - recenzja, opinia o filmie [Netflix]. O przyjaźni w stylu Miyazakiego
Jeśli jednak zdecydujemy się skupić na wątku przyjaźni głównych bohaterów (albo mamy dziesięć lat i tylko to nas interesuje), to czeka nas całkiem przyjemnie spędzonych 105 minut. Wszystko to za sprawą charakteryzacji postaci. Rudger jest do bólu wierny Amandzie, zawsze stara się jej pomóc i nigdy nie płacze - ponieważ takiego wymyśliła go sobie Amanda. A dlaczego potrzebny był jej wyimaginowany kolega? Tego tu nie napiszę, bo to istotny element fabuły, odpowiedzialny za część warstwy emocjonalnej filmu. Niestety, pozostałe postacie nie są już aż tak interesujące. Potrafią wypaść zabawnie, jak wielki, różowy hipopotam, imieniem Bławatek, ale do filmu wnoszą jedynie odrobinę humoru i niewiele więcej. Potrafią za to bardzo ciekawie wyglądać.
Warstwa wizualna filmu, to ten element, który świeci zdecydowanie najjaśniej. Trudno zresztą się dziwić, w końcu studio Ponoć wyewoluowało prosto z Ghibli. Widać to w projektach postaci ludzkich, do pewnego stopnia w filozofii tworzenia duchów, demonów i innych takich - kształty są wyraziste, twarze bardzo ekspresyjne. Do tego można spokojnie dodać pięknie zaprojektowane, bogate w detale tła i można niemalże pomylić film Nishimury z dziełami Hayao Miyazakiego. "Niemalże", ponieważ częste nadużycie grafiki komputerowej, zwłaszcza kiedy kamera biegnie ulicami miasta albo gna po nieboskłonie, zdradza, że to jednak kto inny. Jasne, Ghibli tes używa komputerów, ale głównie dla podbicia pewnych scen i efektów, nie tworząc nigdy całych sekwencji za pomocą komputera. Czy jednak jest to ostatecznie aż tak istotne jeśli, mimo to, wygląda dobrze, nawet jeśli widz jest świadom, że ogląda scenę, która nie została ręcznie narysowana? Moim zdaniem nie. To po prostu ładnie wyglądająca animacja.
"Imaginacja" to całkiem sympatyczna animacja o sile przyjaźni, żałobie i potędze wyobraźni. Brzmi i wygląda pierwszorzędnie, choć w kwestii fabuły jest filmem raczej nieprzesadnie ambitnym, miejscami wręcz trwoniącym potencjał drzemiący w tych koncepcjach, w tych postaciach. Całą rodziną bawiliśmy się na nim jednak całkiem dobrze, regularnie ciesząc się, bojąc, przeżywając wydarzenia na ekranie. Tak więc, jeśli zamierzasz oglądać nowe dzieło studia Ponoc w pojedynkę, możesz mieć z nim pewne problemy, ale jako wieczorne kino domowe dla całej rodziny będzie w sam raz.
Atuty
- Piękna animacja;
- Interesujące projekty postaci - zwłaszcza tych wyimaginowanych;
- Pełne detali, klimatyczne tła;
- Poruszający główny wątek i relacja Amandy z Rudgerem;
- Kilka ciekawych pomysłów...
Wady
- ...Które nie zostają jednak w pełni wykorzystane;
- Raczej podstawowa fabuła;
- Wyraźnie widoczne CGI może przeszkadzać bardziej wrażliwym na to widzom.
"Imaginację" można opisać jako "Ghibli lite". To całkiem sympatyczne kino przygodowe o przyjaźni i potędze dziecięcej wyobraźni. Mógłby być czymś znacznie więcej, ale to i tak solidna propozycja na rodzinny wieczorek filmowy.
Przeczytaj również
Komentarze (4)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych