Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate - recenzja gry i opinia o grze [Switch]. Żółwie dla fanów Hadesa
Inspiracja nie jest niczym złym, ale czasami łatwo przesadzić. Twórcy Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate bez wątpienia niejednokrotnie grali w Hadesa i postanowili wykorzystać założenia wielkiego hitu, by na ich podstawie przygotować tytuł w świecie Żółwi Ninja. Czy jednak warto zainteresować się tą produkcją? Przeczytajcie recenzję.
Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate w tym tygodniu trafi na Nintendo Switcha, ale już w maju ubiegłego roku z tytułem studia Super Evil Megacorp mogli zapoznać się posiadacze urządzeń Apple – gra dotychczas była dostępna na Apple Arcade. Ekskluzywność została jednak zakończona i to naprawdę dobra wiadomość dla fanów Żółwi Ninja, ponieważ kolejni gracze będą mogli sprawdzić tę ciekawą przygodę. Nawet jeśli twórcy zbyt mocno czerpali garściami z produkcji studia Supergiant Games.
Prosta historia w świecie pełnym pizzy
Podstawy rozgrywki w Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate są proste. Główni bohaterowie (Leonardo, Donatello, Michelangelo, Raphael) na samym początku gry orientują się, że ich szczurzy ojciec zaginął, a jedyną opcją odnalezienia staruszka jest wskakiwanie do kolejnych portali, by następnie mierzyć się z gryzoniami, robotami lub wyszkolonymi wojownikami.
Fabuła nie jest najmocniejszą stroną recenzowanego Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate i to w zasadzie dodatek do rozgrywki, ale nawet w tym miejscu tytuł korzysta ze schematu znanego z Hadesa. Wszystkie dialogi są przedstawione w ramach stylizowanych na komiksy i chociaż twórcy inspirowali się pracą Supergiant Games, to jednak jakość scenariusza w przygodzie Żółwi Ninja znacząco odbiega od wydarzeń znanych z 2020 roku. Z jednej strony nie brakuje w tej przygodzie ciekawych rozmów, same Żółwie doskonale wiedzą, że muszą po porażce próbować „kolejny raz” wskakiwać do portali, by uwolnić Splintera, jednak grając w tytuł Super Evil Megacorp jeszcze mocniej zdałem sobie sprawę, jak genialną pracę wykonali scenarzyści Hadesa, którzy dorzucili do przygody kapitalnych bogów. Uniwersum TMNT jest bogate, ale bez wątpienia twórcy przygody zmierzającej na Nintendo Switcha nie potrafili wykorzystać tego potencjału.
Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate nie jest również tak wymagającą i rozbudowaną grą względem przywołanego hitu – już przy drugim podejściu bez problemu udało mi się ukończyć bieg, co trwało niespełna godzinę. W przypadku Hadesa znacznie dłużej musiałem szlifować umiejętności, by móc zakończyć rozgrywkę sukcesem. Żółwie Ninja korzystają jednak z tego samego schematu – biegamy po kolejnych pokojach, po pokonaniu rywali otrzymujemy wzmocnienie, ale w tym wypadku nie możemy wybierać jednej z kilku dróg. Od czasu do czasu wpadamy na mini-bossa, by ostatecznie zmierzyć się z jednym z głównych antagonistów uniwersum. W tytule znaleźli się przykładowo Karai, Rocksteady czy też Shredder.
4 braci, 4 style gry
Rozpoczynając rozgrywkę w Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate pomyślałem, że największą różnicą gry względem Hadesa jest możliwość kontrolowania aż czterech bohaterów. Nie jest to do końca prawda, bo choć każdy z braci oferuje unikalny styl rozgrywki, to jednak wojownicy posiadają swoje unikalne bronie, a jak wiadomo Zagreus mógł korzystać z różnego oręża. W TMNT bez problemu zmienicie postać, jednak nie będziecie mogli wpływać na posiadany przez wojowników sprzęt.
Michelangelo posiada w dłoniach swoje ikoniczne nunczaka, więc korzysta z +15% większego zasięgu do ataku, a za sprawą umiejętności może drwić z rywali, Leonardo natomiast biega z dwoma katanami i rzuca shurikenami. Raphael wykorzystuje dwie sai, dzięki którym może nawet przyciągać wrogów, a Donatello nie tylko atakuje wrogów kijem bō, ale także czerpie moc ze skorupy, by stać się na chwilę nieśmiertelnym i jednocześnie zaatakować przeciwników.
W trakcie rozgrywki bohaterowie korzystają z jednego ataku głównego, uniku oraz dwóch zdolności, ale w zasadzie cały czas możemy zmieniać umiejętności, ponieważ przechodząc do kolejnych pomieszczeń otrzymujemy możliwość wybierania mocy Żółwi, ulepszeń lub boostów na przykładowo cztery następne lokacje. W grze nie zabrakło poziomów skilli, a nawet wykorzystywania żywiołów czy też zadawania obrażeń krytycznych – interfejs użytkownika jest bardzo przejrzysty, łatwo dostrzec ulepszenia, ale niestety w grze zabrakło języka polskiego.
Recenzowany Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate podąża drogą wielu gier z gatunku roguelike i bohaterowie zbierają dodatkową walutę, którą mogą wykorzystać do stałych ulepszeń. W tym wypadku kupujemy przykładowo większe HP, lepszą regenerację zdrowia, zwiększamy szybkość bohaterów, poprawiamy ich atak, skuteczność krytyków, moc ciosów specjalnych czy też szansę na unik. To właśnie w tym miejscu gra oferuje większą swobodę względem Hadesa i pozwoliła mi znacznie szybciej osiągnąć pierwsze zwycięstwo. Ukończenie gry nie kończy jednak zabawy, ponieważ gracze nadal mają pewną „misję” i muszą wskakiwać do kolejnych portali.
W produkcji znalazły się także dodatkowe, stałe ulepszenia „dla marzycieli”, które są związane z pokonanymi bossami, a ponadto podczas biegów możemy wykorzystać zdobytą walutę, by kupić leczenie (pizzę) czy też kolejne usprawnienia. Sporo się w tym wypadku dzieje i cały czas możemy kontrolować postać zapewniając jej większą moc. Twórcy przygotowali nawet relikty, które otrzymujemy za wykonanie odpowiednich wyzwań (przykładowo wyeliminowanie 25 mini-bossów lub pokonanie odpowiedniego bossa) i także w tym miejscu możemy zadbać o możliwości bohaterów.
Super Evil Megacorp zdawało sobie sprawę, że w ich produkcję mogą zagrać także młodsi gracze, więc deweloperzy dorzucili do gry dwa poziomy trudności. Dobrze jest rozpocząć od niższego, by poznać mechaniki, ale w pewnym momencie (po odpowiednim dopakowaniu postaci) można sprawdzić umiejętności w trudniejszych starciach.
Przyjemny gameplay i kooperacja
Gameplay w Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate jest bardzo przyjemny, bo twórcy w dobry sposób wykorzystują unikalne możliwości Żółwi. Moją ulubioną postacią jest Donatello, który nie tylko korzysta z obrony, ale dzięki drugiej umiejętności zadaje obrażenia obszarowe. W tej sytuacji kij bō jest wykorzystywany niczym wiatrak i atakuje wszystkich wrogów znajdujących się obok bohatera. W trakcie biegu musimy cały czas mądrze dobierać ulepszenia, by przykładowo zwiększyć liczbę uników, a następnie dorzucić moc, dzięki której każdy atak po uniku zadaje znacznie większe obrażenia. W taki prosty sposób tworzymy kombinacje, ale trzeba bardzo świadomie dobierać kolejne moce, bo tylko dzięki temu w pełni wykorzystujemy potencjał bohaterów.
Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate oferuje jeden ważny element, którego brakuje w wielu konkurencyjnych tytułach. Gra Super Evil Megacorp to po prostu bardzo przyjemny party-game, dzięki któremu aż czterech graczy może chwycić za kontrolery, by wspólnie biegać po kolejnych lokacjach. Po dołączeniu do rozgrywki Żółwi musimy znacznie dłużej walczyć nawet ze zwykłymi gryzoniami, jednak ostatecznie gameplay zapewnia naprawdę sporo frajdy. Gracze mogą ze sobą współpracować, mają możliwość wykorzystywania unikalnych zdolności bohaterów, by pozbyć się wrogów i pod tym względem produkcja ma dużą szansę na dłużej zagościć w świadomości fanów gatunku. Jedynym problemem w tym wypadku jest skala historii, która po prostu kończy się zdecydowanie za szybko.
Ja miałem okazję uczestniczyć w trzyosobowej, kanapowej kooperacji i Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate zapewnia bardzo dobre wrażenia. Pewnie identycznie wyglądałaby sytuacja, gdybym mógł dołączyć do gry jeszcze jedną osobę. Znacznie łatwiej będzie stworzyć czteroosobową ekipę w sieci, jednak podczas przedpremierowych testów nie było to łatwe. Deweloperzy nie zapewnili prostego matchmakingu, a w grze możemy tylko stworzyć lub dołączyć do rozgrywki innego gracza, ale niestety do tej drugiej opcji niezbędny jest kod. Z jednej strony będzie łatwiej szybko połączyć się ze znajomymi, jednak kooperacja byłaby ułatwiona w momencie, gdyby twórcy zaoferowaliby normalny system dobierania do rozgrywki.
Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate jest jednak kolejną propozycją, która na łatwym poziomie trudności będzie świetną opcją, by wprowadzić do gatunku młodszych graczy. Gra w takiej sytuacji nie jest zbyt trudna, ponieważ niemal zawsze możemy wykonać prosty unik, by zadbać o zdrowie bohatera, a jednocześnie nawet jeśli młodszy Żółw polegnie w trakcie rozgrywki, to zostanie on wskrzeszony po przejściu lokacji. Ta sytuacja sprawia, że tak naprawdę tylko jeden gracz musi w pełni opanować gameplay, by reszta Żółwi mogła obok niego biegać i próbować mu pomóc. Problem w takiej zabawie jest w zasadzie jeden: musimy mierzyć się z przeciwnikami, którzy posiadają spore paski zdrowia. Z doświadczenia jednak wiem, że nawet młodsi fani TMNT szybko podłapują rozgrywkę i bez problemu okazują się wielkim wsparciem w walce.
Żółwie pochodzą z odległej krainy
Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate narodziło się na urządzeniach mobilnych i niestety produkcja nie wygląda zbyt pięknie. Szczególnie problem pojawia się w momencie, gdy chcemy zagrać ze znajomymi w kooperacji i podłączamy konsolę do dużego ekranu. Deweloperzy przygotowali różnorodnych wrogów, nie zapomnieli o ładnych animacjach, ale nie jest sekretem, że tytuł ten wywodzi się z Apple Arcade.
Co jednak ciekawe nawet w tej sytuacji TMNT zalicza spadki animacji, które choć nie są zbyt częste, to jednak bez wątpienia deweloperzy powinni zająć się problemem i jeszcze dopracować działanie gry na sprzęcie Nintendo.
Żółwie x Hades? Można!
Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate nie jest najlepszą grą z gatunku, ale bez wątpienia warto się nią zainteresować. Fani Żółwi Ninja w zasadzie nie mogą przejść obojętnie obok tej przygody. Nawet jeśli nie możecie liczyć na wyjątkową historię, nawet jeśli tytuł nie jest specjalnie rozbudowany, to jednak ostatecznie możecie spędzić w tym świecie sporo godzin, bo walka jest bardzo przyjemna, a kooperacja to klucz do sukcesu i przyjemnej zabawy.
Rozpoczynając rozgrywkę w Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate obawiałem się, że będzie to kolejne, proste wykorzystanie licencji, a w tym wypadku mamy... ciekawą kopię Hadesa. Twórcy pewnie i powinni pomyśleć o kilku dodatkowych elementach, które odróżniłyby ten tytuł od wspomnianego hitu, ale ostatecznie jest to przyjemna ciekawostka... Zaproście do domu znajomych, rozdajcie pady, zamówcie pizzę i walczcie z kolejnymi sługusami Shreddera.
Ocena - recenzja gry Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate
Atuty
- Świetna rozgrywka w kooperacji,
- Czterech bohaterów z czterema stylami walki,
- Bardzo duża regrywalność,
- Mnóstwo opcji personalizacji umiejętności Żółwi.
Wady
- Gra kończy się trochę za szybko,
- Brak normalnego matchmakingu do rozgrywki online.
Jesteście fanami Hadesa i zjadacie każdy kawałek pizzy z uniwersum Żółwi Ninja? Teenage Mutant Ninja Turtles: Splintered Fate zapewni Wam sporo zabawy. Twórcy mogli (powinni) bardziej rozbudować grę, ale ostatecznie jest to dobra opcja na kilka wieczorów.
Graliśmy na:
NS
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (17)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych