Mój przyjaciel szpieg: Wieczne miasto (2024)

Mój przyjaciel szpieg: Wieczne miasto (2024) - recenzja, opinia o filmie [Amazon] Kino szpiegowskie dla dzieci

Piotrek Kamiński | 20.07, 20:00

Doświadczony agent CIA rusza ze swoją podopieczną, piętnastoletnią Sophie do Włoch, gdzie jej szkolny chór ma wystąpić przed papieżem. Czystym przypadkiem trafia na ślad spisku wymierzonego w głowę Watykanu i tylko współpracując z nastolatką uda mu się powstrzymać niegodziwy plan terrorystów.

Od pierwszego "Mój przyjaciel szpieg" minęły już cztery lata i tak jak Dave Bautista nie zmienił się przez ten czas praktycznie wcale, tak partnerująca mu Chloe Coleman ewoluowała z jedenastoletniej, zadziornej dziewczynki w piętnastoletnią nastolatkę z zupełnie innymi problemami, zainteresowaniami i wszystkim pomiędzy. Tak więc tym razem scenarzyści, Erich i John Hoeber proponują widzom historię szpiegowską wplecioną w opowieść o wychowywaniu nastolatków i pierwszych miłościach. I, moim zdaniem, wcale nie wyszło im to źle.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nie rozumiem tylko dlaczego ktoś postanowił przypiąć temu filmowi kategorię wiekową 16+. Bo gdzieś tam wspomniane są narkotyki czy może dlatego, że od czasu do czasu ktoś do kogoś strzela, nigdy jednak nie pokazując ran postrzałowych ani niczego takiego? Tu nawet eksplodujące w kontakcie z wiatrakiem o dużej mocy ptaki nie krwawią, zamiast tego zamieniając się w chmurkę piór - które z jakiegoś powodu po prostu znikają po paru sekundach unoszenia się w powietrzu. Serio, nie dało się zaprogramować symulacji, która pozwoliłaby im opaść na ziemię? Mniejsza. W każdy razie, to absolutnie nie jest film dla, ekhem, starszej młodzieży. Spokojnie pokazałbym go swojemu dziesięciolatkowi i myślę, że akurat dzieciaki w tym wieku będą miały największą frajdę z oglądania go.

Mój przyjaciel szpieg: Wieczne miasto (2024) - recenzja, opinia o filmie [Amazon]. Trochę romans, a trochę szpiegostwo, za to a stu procentach z przymrużonym okiem

Jak córka z ojcem

Film względnie skutecznie prezentuje tę zmianę pokoleniową już swoją pierwszą sceną. JJ (Bautista) jest osobistym ochroniarzem niejakiego Ryana (Billy Barratt), słynnego na cały świat piosenkarza i przy okazji kolegi z klasy Sophie (Coleman). Odkrywa, że lecąca z nimi prywatnym samolotem stewardessa czyha na życie małolata. Wywiązuje się walka i zapowiada się, że nasz bohater dostanie wciry. Wtedy to pojawia się nagle Sophie i ratuje sytuację. Kilka absurdów dalej okazuje się, że to tylko jej sen - ona nie jest super szpiegiem (chociaż się stara), Ryan to tylko zwykły dzieciak z jej szkoły, a JJ... Tak, on wciąż jest hardym agentem CIA.

Ten krótki wgląd w umysł Sophie jest czymś na wzór skondensowanej próbki tego, czym jest cała reszta filmu. W ciągu tych pięciu minut widzimy, że fabuła spina wątki szpiegowskie z nastoletnimi dramami romantycznymi - to po pierwsze; CGI nie zrywa raczej czapek z głów, chociaż jest raczej wystarczające, za to żarty, mimo że pisane raczej pod młodą widownię, potrafią rozbawić - to po drugie; scenariusz przepełniony jest głupotami i nieprzemyślanymi pod kątem logiki rozwiązaniami - to po trzecie. Bo jaki to ma sens, że w śnie zakochanej w Ryanie Sophie to on non stop dostaje kolejnymi nożami, butelkami i czym tam jeszcze, a nie JJ? To podoba się on jej w końcu, czy najchętniej przerobiłaby go na poduszkę na igły?

Mój przyjaciel szpieg: Wieczne miasto (2024) - recenzja, opinia o filmie [Amazon]. Zabawne rolę ciągną ten film naprzód 

JJ i jego szef

W pozostałych rolach zobaczymy powracających z części pierwszej Kena Jeonga w roli szefa JJa i Kristen Schaal jako raczej ciamajdowatą koleżankę panów z pracy, w roli twardej, wymagającej pani dyrektor, która przewodzi całej wycieczce, marszczy się do nas Anna Faris, a wstydliwym synem Jeonga, który niezwykle subtelnie podkochuje się w Sophie jest Taeho K. Musisz wiedzieć, że fabularnie nie jest to wybitne ani nawet po prostu czysto dobre kino. Dorośli widzowie w pół sekundy domyślą się kto jest dobry, kto zły, kto ostatecznie zdobędzie serce głównej bohaterki. Dla dzieciaków, które nie oglądały jeszcze setek filmów w swoim życiu, mogą to jednak być całkiem zaskakujące zwroty akcji. Najważniejsze jednak, że nie są kompletnie od czapy i bez sensu, mieszcząc się w ramach realizmu proponowanego przez reżysera, Petera Segala. 

Akcja żwawo porusza się naprzód, przeskakując od jednej sekwencji do drugiej, utrzymując tempo dzięki regularnemu mieszaniu scen czysto komediowo-familijnych z akcją - nierzadko również wymieszaną z humorem. Urzekły mnie przede wszystkim sekwencja, w której Sophie po raz pierwszy prowadzi auto, rozwalając po drodze chyba wszystkie auta i stragany, na jakie się natknęła na ulicach Rzymu, oraz kiedy beznadziejnie radząca sobie z bronią Schaal niemal zabija JJa, zamiast walczącego z nim złola. Odrobinę przeszkadzały mi natomiast efekty wizualne filmu. Tak jak samolot nie musi wyglądać nie wiadomo jak, aby dało się go sprzedać jako przekonujący, tak już chmara ptaków wygląda jak z jakiejś gry (w dodatku w ostatniej scenie filmu mają czelność powtórzyć dokładnie tę samą animację) i agenci CIA stojący na ewidentnym green screenie, kiedy w teorii znajdują się w Watykanie, sprawiają, że na mojej twarzy pojawia się lekki grymas zażenowania.

Ostatecznie jednak uważam, że "Mój przyjaciel szpieg: Wieczne miasto" jest całkiem niezłą komedią akcji, która nada się na rodzinny wieczór filmowy. Jest niedorzecznie, ale zazwyczaj zabawnie, raczej bez krwi i przesadnej przemocy, za to z czarnym charakterem ubranym w niedorzeczne i zapewne niewygodne jak cholera skórzane ciuchy (odrzut z "Matrixa"?), po tym jak już się ujawni. Ale jako takiego tam po prostu filmu akcji do samodzielnego obejrzenia przez dorosłego widza, raczej nie polecam.

Atuty

  • Ken Jeong i Kristen Schaal regularnie pozwalają się pośmiać;
  • Banalna i absurdalna, ale trzymająca się jakoś tam kupy fabuła;
  • Urocza relacja JJa i Sophie;
  • Niezłe tempo narracji i humor.

Wady

  • Kreskówkowy czarny charakter i jego plan;
  • Cienkie CGI;
  • Zabili rybkę!

"Mój przyjaciel szpieg: Wieczne miasto" to solidne kino familijne o szpiegowskim zacięciu. Można się i pośmiać i poprzeżywać, a młodsi widzowie pewnie dadzą się nawet ze dwa razy zaskoczyć. Idealny film na leniwą niedzielę.

6,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper