The Sims 4: Zakochaj się - recenzja i opinia o grze [PS4, XOne, PC]. Miłość (nie) od pierwszego wejrzenia
The Sims 4 to gra, która zadebiutowała we wrześniu 2014 roku. Tak jest, oznacza to, że dosłownie za moment będziemy mogli świętować dekadę, odkąd najnowsza odsłona popularnego symulatora życia jest na rynku. Dla kontekstu można napisać, że wcześniej okresy między kolejnymi częściami wynosiły po 4-5 lat. Czy więc takie dodatki jak The Sims 4: Zakochaj się mogą jeszcze bardziej wydłużyć życie gry? O tym przekonacie się w recenzji.
Faktem jest bowiem, że choć co jakiś czas pojawiają się plotki o następcy, to w gruncie rzeczy brakuje nam jakichkolwiek konkretów. Ba, jakiś czas temu zawrzało, bowiem pojawiły się spekulacje odnośnie do anulowania projektu. I choć trudno oszacować, jak jest naprawdę, Maxis stara się przynajmniej stwarzać pozory spokoju, dostarczając nam kolejny pełnoprawny dodatek do wspomnianego The Sims 4.
Zakochać się od pierwszego wejrzenia
Może na początek trochę liczb? Recenzowane The Sims 4: Zakochaj się jest szesnastym pełnoprawnym dodatkiem do gry. A jeśli policzymy wszystkie rozszerzenia (dodatki, pakiety rozgrywki, akcesoria), możemy mówić o numerze 47. Mało tego, dorzucając serię kolekcji, które rozpoczęto wydawać w 2021 roku, Lovestruck będzie już siedemdziesiątym trzecim DLC z kolei. Robi wrażenie, co?
Jeśli chodzi o tematykę dodatku, chyba nie trzeba tu wiele wyjaśniać. Wszystko kręci się wokół szeroko pojętej miłości. Jeden wielki klimat komedii romantycznej (lub dramatu - jak to bywa w symulatorach, wiele zależy od nas). Oczywiście nie chodzi wyłącznie o dodanie klimatycznych miejscówek - choć nowa okolica, Ciudad Enamorada, wypada naprawdę pozytywnie (w przeciwieństwie do nazwy). Osobiście cieszę się, że pojawiło się więcej apartamentów niczym w San Myshuno.
Sporą nowością jest także wprowadzenie aplikacji “Zakątek Kupidyna”, która w swoich założeniach przypomina bardzo popularnego w dzisiejszych czasach Tindera. Można dopasować potencjalne parę do naszej postaci, zaplanować randkę w specjalnie zaimplementowanym systemie, a następnie prowadzić wszystko tak, by koniec końców doprowadzić do związku. Lub ucieczki. Jak w życiu, prawda? ;)
Nie mogło oczywiście zabraknąć w recenzowanym The Sims 4: Zakochaj się nowych cech (w tym przypadku nie tylko dla Simów, ale także parcel), masy mebli oraz części ubioru, a także kolejnych form spędzania wolnego czasu (oczywiście tych z gatunku romantycznych). Jak jednak wypada to w praktyce? Cóż, tutaj jest… Na pewno nie najgorzej, ale jest pole do popraw. Zresztą, do sedna!
Jak wypada The Sims 4: Zakochaj się?
Gdybym miał odpowiedzieć w skrócie, w jaki sposób recenzowane The Sims 4: Zakochaj się wpływa na rozgrywkę, to napisałbym, że… Znacznie ją urealnia. Sam gameplay, a w tym przede wszystkim system związków, zostały mocno poprawione. Wcześniej, gdy dochodziliśmy na etap po ślubie, Simowie przypominali bardziej parę współlokatorów, niż małżonków. Teraz to zmieniono (choć znam osoby, które stwierdzą, że to odrealnienie, a nie odwrotnie).
Sam dodatek przywodzi na myśl wydane kilka lat temu “Razem Raźniej”. Zamiast skupić się na zmianach widocznych gołym okiem (jak w przypadku “Licealnych Lat” i “Rancza”), dużo większy nacisk został położony na te, które odczuwa się podczas rozgrywki. I to takiej długotrwałej - należy bowiem wspomnieć, że wiele z zalet rozszerzenia można odczuć dopiero po długich godzinach gry na jednym zapisie. W kontekście immersji ma to niewątpliwie plusy.
Postawić na głębię
Świetną sprawą jest na pewno zwiększona autonomiczność partnerów, którymi nie sterujemy. Dużo częściej wychodzą z inicjatywą, a przy tym znacznie poprawiono ich model zachowań. Zyskują dzięki temu (a także nowym systemom przyciągania i odpychania) więcej charakteru i głębi. To kolejna ze zmian, których na pierwszy rzut oka nie widać, a które w dłuższej perspektywie stanowią sporą zaletę.
Nie można jednak zapomnieć o wadach. Choć w tym przypadku są one mocno subiektywne. I tu przede wszystkim wspomnieć trzeba o strojach. Daleko mi do modowego eksperta, ale kostiumy bakłażana, brzoskwini i ryby wywołują znacznie więcej zażenowania, niż uznania. Prócz tego - i pamiętając o tych “wewnętrznych” zmianach - brakuje jednak kilku bardziej namacalnych. Takich, które dawałyby efekt “wow”.
Czy warto nabyć The Sims 4: Zakochaj się?
Ogólnie rzecz biorąc, dodatek wypada naprawdę dobrze. Są elementy świetne, są przyzwoicie zrobione (które przeważają), a są także te nieco mniej przyjemne w odbiorze. Dobra wiadomość jest taka, że ostatnich jest najmniej. Jak jednak wspomniałem, aby w pełni cieszyć się możliwościami oferowanymi przez recenzowane The Sims 4: Zakochaj się, trzeba tam spędzić wiele godzin. Po kilkunastu wciąż pojawiają się niespodzianki.
Jeśli oczekujecie, że najnowszy dodatek wprowadza liczne zmiany, które odczujecie już po instalacji, to prawdopodobnie poczujecie zawód. W takim wypadku warto sięgnąć po nieco starsze DLC. Jeżeli jednak chcecie czegoś, co wpłynie na realizm rozgrywki i dopracuje kwestie emocji, aspiracji, związków i relacji - zdecydowanie warto. Nie jest to poziom kilku poprzednich nowości, ale o spadku formy w The Maxis nie ma mowy.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do The Sims 4.
Ocena - recenzja gry The Sims 4
Atuty
- - Aplikacja Zakątek Kupidyna daje więcej możliwości na znalezienie partnera
- - Nowe typy randek
- - Apartamenty w Ciudad Enamorada robią wrażenie
- - Dynamika związków mocno wpływa na realizm rozgrywki
- - Urozmaicenie rozgrywki od strony relacji między Simami
Wady
- - Nowe stroje kompletnie do mnie nie trafiają
- - Niewiele "namacalnych" zmian
The Sims 4: Zakochaj się to dodatek inny od kilku poprzednich, ale w dalszym ciągu podtrzymujący wysoką formę deweloperów. Nie jest to rozszerzenie dla każdego, ale jeśli szukacie zmian nastawionych na "core" rozgrywki, to będziecie się tu bawić znakomicie.
Graliśmy na:
PC
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (9)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych