The Umbrella Academy (2024) - recenzja i opinia o 4. sezonie serialu [Netflix]. Koniec bez satysfakcji
The Umbrella Academy powróciło na Netflix z hukiem, by zamknąć swoją niezwykłą opowieść o dysfunkcyjnej rodzinie superbohaterów, czy też ludzi o nadzwyczajnych specyficznych mocach / zdolnościach. Czy twórcom udało się stworzyć godne zakończenie tej pełnej chaosu i absurdalnego humoru sagi? Odpowiedź nie jest jednoznaczna.
Serial zyskał popularność dzięki unikalnemu połączeniu różnych elementów, jak niedorzecznego humoru, głębokiej emocjonalności i skomplikowanych relacji rodzinnych, a jego finał miał za zadanie zamknąć te wątki w sposób satysfakcjonujący zarówno dla bohaterów, jak i dla widzów.
Jednakże, choć czwarty sezon niesie ze sobą wiele emocji i momentów, które przypominają, dlaczego pokochaliśmy tę dziwaczną rodzinę, nie można przymknąć oka na to, że coś w tym finale nie zagrało do końca. O ile poprzednie sezony serialu potrafiły utrzymać balans (najlepsze były pierwsze dwa) między chaosem a narracją, to tutaj chaotyczność wydarzeń zdaje się przeważać, sprawiając, że niektóre wątki zostają potraktowane po macoszemu, a finałowa konkluzja może pozostawić u wielu widzów poczucie niedosytu.
The Umbrella Academy (2024) - recenzja 4. sezonu serialu [Netflix]. Skrócony sezon — przyspieszona narracja
Już od samego początku czwarty sezon różni się od swoich poprzedników w jednej istotnej kwestii — liczby odcinków. Podczas gdy wcześniejsze miały po dziesięć odcinków, tutaj mamy jedynie sześć, co automatycznie narzuca szybsze tempo narracji. Niestety, wpłynęło to negatywnie na ogólną jakość przedstawionej opowieści. Wątki, które w innych okolicznościach mogłyby zostać rozwinięte i głębiej zbadane, tutaj są skondensowane do niezbędnego minimum, co sprawia, że niektóre kluczowe momenty tracą na emocjonalnym wydźwięku.
Przykładem tego jest zawiązanie fabuły wokół nowej grupy antagonistów, „Keepers”, prowadzonej przez małżeństwo Gene i Jean Thibodeau, granych przez Nicka Offermana i Megan Mullally. Choć elementy sekty, kultu i koncepcji walki o „prawdziwy” czas są intrygujące, rozwój wydarzeń jest zbyt szybki, przez co nie udało się zbudować odpowiedniego napięcia. Dodatkowo, motywy ich działania, choć z początku interesujące, w końcówce sezonu wydają się być przedstawione zbyt powierzchownie, dzięki czemu utracono potencjał na niezły dramat.
The Umbrella Academy (2024) - recenzja 4. sezonu serialu [Netflix]. Bohaterowie — silne postacie, słabe wybory fabularne
Największą siłą „The Umbrella Academy” zawsze była chemia między aktorami oraz sposób, w jaki wcielali się w swoje postacie. W czwartym sezonie ten aspekt pozostaje niezmienny. Elliot Page jako Viktor Hargreeves (nie oceniam), Tom Hopper jako Luther, czy Emmy Raver-Lampman jako Allison, wciąż dostarczają świetnych kreacji, które potrafią wciągnąć widza w ich skomplikowane losy. Każdy z bohaterów ma momenty, w których może zabłysnąć, a interakcje między nimi często prowadzą do emocjonalnych i wzruszających scen.
Niestety, niektóre decyzje w scenariuszu rzucają cień na te mocne strony. Na przykład, wątek miłosny między Lutherem a Sloane zostaje nagle przerwany, a sama Sloane znika bez śladu, co jest zarówno niezrozumiałe, jak i rozczarowujące. To ewidentna fabularna dziura, a niestety jest ich więcej. Podobnie, powrót do niektórych wątków z poprzednich sezonów, jak ten dotyczący śmierci Bena, choć interesujący, nie daje takiej satysfakcji, jakiej można by oczekiwać. Jest to szczególnie widoczne w przypadku postaci Luthera, który po raz kolejny zostaje zredukowany do roli mięśniaka, ale bez większej głębi.
The Umbrella Academy (2024) - recenzja 4. sezonu serialu [Netflix]. Niespełnione obietnice
To, co najbardziej boli w czwartym sezonie, to sposób, w jaki zakończono całą opowieść. Finałowe odcinki, choć pełne akcji i dramatyzmu, nie oferują satysfakcjonującego rozwiązania dla wszystkich wątków. Najbardziej bolesne jest to, że wiele z pytań, które narosły przez cztery sezony, pozostaje bez odpowiedzi. W rezultacie, zamiast poczucia zamknięcia, widzowie mogą odczuwać frustrację z powodu licznych wątków, które nie doczekały się swojego finału.
Nagłe pojawienie się nowych wątków i postaci w ostatnich odcinkach, zamiast wzbogacić fabułę, sprawia wrażenie wrzuconych na siłę, by wypełnić luki w scenariuszu. Choć przyznam, że zaciekawił moment, gdy bohaterowie dostali nowe moce.
The Umbrella Academy (2024) - recenzja 4. sezonu serialu [Netflix]. To koniec
Czwarty sezon „The Umbrella Academy” to mieszanka zarówno udanych, jak i nietrafionych decyzji twórców. Z jednej strony, wciąż mamy do czynienia z serialem, który potrafi wciągnąć, a jego bohaterowie nadal wzbudzają sympatię i emocje. Z drugiej jednak strony, skrócony sezon i pośpiech w domknięciu wątków (choć nie udało się wszystkich) sprawiają, że finał nie spełnił moich oczekiwać. Choć nie jest to całkowita porażka, pozostaje uczucie, że można było lepiej zamknąć tę fascynującą historię. Myślę, że potencjał był znacznie większy, ale nie został w pełni wykorzystany.
Atuty
- Chemia między aktorami
- Nowe postacie
- Nieprzewidywalne zwroty akcji
Wady
- Pospieszna fabuła
- Luki w scenariuszu
- Niedomknięte wątki
- Nierówne tempo
Nie każdy będzie rozczarowany, ale większość fanów z całą pewnością. To średni koniec, dobrego serialu, który został zniszczony przez luki, zaniedbania i ten niezbyt satysfakcjonujący finał.
Przeczytaj również
Komentarze (17)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych