Loteria! (2024) - recenzja, opinia o filmie [Amazon]. Na kogo wypadnie, na tego bęc
Katie Kim wraca po latach do Los Angeles, aby raz jeszcze spróbować odwrócić swój los i zdobyć sławę i pieniądze. Rzecz w tym, że kiedy nagle zdobywa jedno i drugie, związany z tym haczyk sprawia, że najchętniej wróciłaby do swojego dawnego życia - całe miasto, bardzo dosłownie, chętnie by ją zabiło dla jej pieniędzy.
Jestem przekonany, że na planach zdjęciowych Paula Feiga panuje wesoła, rodzinna atmosfera, wszyscy dobrze się bawią, a aktorzy są wręcz zachęcani do improwizacji na każdym kroku. Czasami wychodzi z tego solidne kino rozrywkowe, jak w przypadku "Druchen", innym razem rozwrzeszczana Leslie Jones krzyczy "The power of Patty compels you!", jak w jego niesławnych, żeńskich "Ghostbusters". I nie śmieje się nikt.
"Loteria!" też jest komedią pełną gagów wymyślonych na biegu. Widać to już w trakcie oglądania, bo aż ciężko uwierzyć, aby niektóre z tych tekstów mogły być zapisane w scenariuszu, a blooper reel wyświetlany podczas napisów końcowych tylko to potwierdza, pokazując inne teksty w tych samych scenach. I, jak to często (choć są chlubne wyjątki!) bywa z improwizacją totalną, efekt jest za-rą-biś-cie nierówny. Albo ryczę ze śmiechu, kiedy John Cena z kamienną twarzą odpowiada twierdząco na pytanie, czy słyszał już kiedyś, że jego twarz wygląda jak buldog, którego czarownica zamieniła w człowieka albo przecieram oczy ze znużenia, kiedy Awkwafina rzuca setnym, pośrednio zabawnym komentarzem na temat tego, co akurat widzi. "To twój uczeń", krzyczy do faceta przebijającego swojego ucznia karate (?) do ziemi, bo to on chce zgarnąć nagrodę. No, tak, owszem. I może gdzieś tam, jakoś jest to względnie zabawne, ale kiedy główna bohaterka wali kilkoma takimi tekstami w każdej scenie, cały myk szybko staje się męczący. No dobrze, ale dlaczego dokładnie wszyscy pragną ją zabić?
Loteria! (2024) - recenzja, opinia o filmie [Amazon]. Definicja fabuły pisanej na kolanie
Jest rok 2030. Ekonomia Los Angeles (i najwyraźniej tylko Los Angeles) zaliczyła gigantyczny spadek, więc, aby tchnąć w nią nowe życie, rząd postanawia urządzić loterię, co i raz tworząc nowych milionerów - czyli takie trochę lotto, eurojackpot czy co tam mają w Stanach. Aby jednak nie było za lekko, każdy zwycięzca - dobrowolnie zgłoszony - staje się celem dla całej reszty uczestników. Co to znaczy? Otóż, każdy z pozostałych uczestników loterii może teraz (aż do konkretnej, wieczornej godziny) zamordować zwycięzcę i przejąć jego nagrodę. Jeśli tak się stanie, konkurs zostaje zakończony natychmiast, nie można zabić nowego zwycięzcy. Jedyny warunek - nie wolno używać broni palnej. Dlaczego? Bo wtedy nie byłoby filmu. W jaki sposób loteria ta poprawia ekonomię miasta czy tam stanu California? Na mój rozum, to w żaden, ale hej, to przecież tylko głupia komedia, prawda?
No, powiedziałbym, że bardziej półprawda. Z jednej strony cała ta loteria to tylko pretekst, aby cała fabuła mogła się wydarzyć i tak naprawdę mogli wymyślić milion innych powodów, dla których niemal całe miasto chce teraz zamordować główną bohaterkę i może miałyby one więcej sensu. Ale, z drugiej strony, jak już wspomniałem, jest to jedynie pretekst, a cała reszta akcji, jej zwrotów i związanych z nią gagów. Tak naprawdę fabuła filmu skupia się na tu i teraz oraz na obecnych, dynamicznie zmieniających się sytuacjach. Tak więc, dopóki film bawi w trakcie, można przymknąć oko na niedociągnięcia szerszej fabuły. No dobrze. Ale czy faktycznie bawi?
Loteria! (2024) - recenzja, opinia o filmie [Amazon]. Obsada dba o uśmiech widzów
Większość humoru bierze się z tego z jak niedorzecznymi sytuacjami mamy do czynienia. Królem w tego typu sytuacjach jest John Cena, po raz kolejny grający, z grubsza, samego siebie, w wersji bardzo wrażliwej. Mam wrażenie, że widziałem już tę postać co najmniej z kilka razy, ale trzeba przyznać, że wciąż jest ona skuteczna. Noel to wielkolud i absolutna maszyna do zabijania (albo chociaż unieruchamiania), a przy tym facet z sercem na dłoni, do bólu szczery i uczciwy, z wielkimi, smutnymi oczami świdrującymi rozmówcę. Jego relacja z Katie jest całkiem urocza, bo choć z początku tego nie widać, tak naprawdę oboje są skrzywdzonymi ludźmi, którzy bardziej niż sławy i pieniędzy, szukają kontaktu z drugim człowiekiem, szczerego i prawdziwego.
Prócz tej dwójki, postaciami, odpowiadającymi za humor i pchanie fabuły do przodu są Louis Lewis (serio) i Shadi. W tego pierwszego wciela się Simu Liu, ale tak naprawdę poznajemy go dopiero w ostatnim akcie filmu, więc nie będę się tu za bardzo na jego temat rozpisywał. W roli Shadi zobaczymy Ayden Mayeri i był to casting idealny. Shadi jest właścicielką mieszkania, w którym pokój wynajmuje Katie, ale prócz tego dziewczyna jest absolutnie nieznośnym pustakiem z przesadzonym do granic możliwości akcentem z doliny. Podejrzewam, że nie każdemu podejdzie ten typ postaci, ale mnie osobiście bawiły jej tępe spostrzeżenia i nagła zmiana osobowości, kiedy zaczyna się polowanie na Katie. Niestety, jak w przypadku całej reszty postaci, tak i tutaj na każdy udany gag przypada co najmniej jeden absolutnie nietrafiony.
Za to sceny akcji wypadają każdorazowo zabawnie i angażująco. Wiadomo, od czasu do czasu, zwłaszcza podczas grupowych walk, zdarzy się, że ktoś nienaturalnie długo czeka bez ruchu, aż Noel spuści mu wpierdziel, a CGI nie zawsze stoi na najwyższym poziomie, ale w ogólnym rozrachunku akcja wypada rześko i sprawia, że film ogląda się szybko i przyjemnie. Taki to film - raczej niemądry, czasami bardziej suchy, niż zabawny, ale sympatyczna chemia między głównymi bohaterami (a niby to tylko ex-zapaśnik i ex-jutuberka!) i żwawe tempo sprawiają, że ogląda się go z przyjemnością. Trochę się mordują i rzucają na lewo i prawo F-bombami, więc zdecydowanie zasługuje na kategorię R, ale nie jest to ciężkie R - dobrze ułożona młodzież może spokojnie skusić się na seans.
Atuty
- John Cena i Awkwafina stanowią udany duet;
- Mnogość zwariowanych scen akcji;
- Bardzo dobre tempo;
- Solidna połowa żartów szczerze bawi.
Wady
- Solidna połowa żartów absolutnie nie bawi;
- Miejscami CGI i wyraźnie markujący kaskaderzy;
- Fabuła może i nie jest tu najważniejsza, ale tak czy siak trudno nie zauważyć, że nie ma za bardzo sensu.
"Loteria!" nie jest może strzałem w dychę, zwłaszcza z tą pretekstową fabułą i zalewem różnej jakości improwizacyjnego humoru, ale Awkwafina i John Cena są solidną parą ekranową, a ciągła akcja sprawia, że film ogląda się szybko i przyjemnie. W sam raz na raz.
Przeczytaj również
Komentarze (11)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych