Cygni: All Guns Blazing

Cygni: All Guns Blazing – recenzja i opinia o grze [PS5, Xbox, PC]. Czy to next-genowy top-down shooter?

Michał Porębski | 18.08, 15:00

Czy w 2024 roku na rynku jest miejsce dla top-down shooterów? Przeczytajcie naszą recenzję Cygni: All Guns Blazing, ponieważ Konami oraz KeelWorks zmierzyli się z ciekawym wyzwaniem.

Konami wraca na salony branży gier, ale twórcy serii Metal Gear Solid i Silent Hill nie są jeszcze gotowi, by prezentować światu produkcje swoich wewnętrznych zespołów. Na dobry początek doświadczone, japońskie studio wykorzystuje zewnętrznych deweloperów, by przypomnieć graczom o swoim istnieniu.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na Silent Hill 2 Remake od polskiego Bloober Team musimy zaczekać do października, ale szkockie studio animacji KeelWorks otrzymało od Konami ciekawe zadanie: przygotowanie „next-genowego top-down shootera”. Deweloperzy zmierzyli się z wyzwaniem, ale ostatecznie łatwo tutaj dostrzec pewne braki w doświadczeniu.

Wyjątkowe animacje, ale...

undefined

Recenzowany Cygni: All Guns Blazing od pierwszej zapowiedzi kusił graczy pięknymi animacjami, które potwierdzają czym tak naprawdę zajmują się deweloperzy. Studio potrafi oczarować bohaterką, za sprawą filmików przedstawia zarys fabuły, ale ostatecznie gra nie zapewnia rozbudowanego wątku głównego. Przed każdą misją oraz po zakończeniu wyzwania otrzymujemy krótki (choć wizualnie efektowny) przerywnik przedstawiający akcję – ludzie postanowili wykorzystać technologię obcych do kolonizacji kosmosu, ale maszyny w pewnym momencie ożyły i rozpoczęły zemstę. Potężna rasa szybko zdziesiątkowała ludzkość, więc teraz my musimy wskakiwać w statek, by eliminować zastępy wrogów i ostatecznie móc ocalić ludzi.

Fabuła Cygni: All Guns Blazing nie jest specjalnie skomplikowana i odkrywcza, ale za sprawą świetnie wyglądających materiałów jesteśmy zachęcani do jej poznania. Wszystko jednak kończy się zdecydowanie za szybko, ponieważ ukończenie całej gry zajmuje 3-4 godziny. Deweloperzy zachęcają do wskoczenia do rozgrywki na wyższych poziomach trudności, jednak na takie atrakcje zdecydują się wyłącznie wybrani – gra nie wybacza najmniejszych błędów.

undefined

Cygni: All Guns Blazing to tak naprawdę siedem misji, których ukończenie zajmuje od kilku do kilkunastu minut. Twórcy najwidoczniej zdawali sobie sprawę, że brakuje tutaj zawartości, więc podkręcili liczbę wrogów na ekranie, by nawet doświadczeni gracze każdy etap musieli przechodzić kilkukrotnie. Niczym w rasowym Dark Souls uczymy się poszczególnych map, zachowania przeciwników i tego „co będzie na kolejnym ekranie”, bo w tytule studia KeelWorks należy przygotować się na każdą ewentualność.

Chętnie jednak spędziłbym w tym świecie kilka dodatkowych godzin, bo samo przedstawienie wydarzeń i oferowane wyzwania zachęcały mnie do rozgrywki. Z dużą ekscytacją wskakiwałem w statek, by zobaczyć, co autorzy przygotowali w kolejnych zadaniach. Z jednej strony ktoś może powiedzieć „przecież tutaj tylko latasz i strzelasz”, ale w Cygni: All Guns Blazing dzieje się na ekranie tak dużo, że każda misja to prawdziwa uczta dla zmysłów.

Klasyka gatunku, ale...

undefined

W Cygni: All Guns Blazing od pierwszej do ostatniej minuty nie ma czasu na większe rozważania na temat egzystencji. Twórcy rzucają w naszą stronę dziesiątki wrogów, którzy emitują kolejne kule, lasery czy też inne bomby, a my niczym doświadczony pilot małej maszyny bojowej lawirujemy pomiędzy wszystkimi pociskami, by ostatecznie rozpoczynać swoje salwy... choć w zasadzie tych najlepiej nie kończyć. W tym tytule musimy ciągle atakować, bo tylko w taki sposób możemy przejść do następnego ekranu.

Nie jestem fanem rozgrywki na „łatwym” poziomie trudności, ale spotkałem się z opiniami, że Cygni: All Guns Blazing jest jedną z tych gier, w których dla większego komfortu warto włączyć niższy poziom wyzwań... przynajmniej na początek. I w zasadzie trudno mi się z tym nie zgodzić. Trochę za długo męczyłem się na „normalu”, bo deweloperzy nie oferują większego wstępu, nie zapewniają (na starcie) wystarczających możliwości w rozwoju maszyny, więc nawet na „średnim” gra potrafi niepotrzebnie frustrować. Sprawdziłem też łatwy i w takiej sytuacji szybko możemy zdobyć walutę do ulepszenia statku, by później znacznie sprawniej poradzić sobie z trudniejszymi misjami. Nawet szybciej możemy nauczyć się układów plansz, co w tym wypadku jest niezbędne do rozgrywki.

undefined

W Cygni: All Guns Blazing nie giniemy od pierwszej salwy, ponieważ statek posiada tarcze, które możemy ładować za sprawą pokonanych wrogów. Pojawia się tutaj jednak pewien element ryzyka i jest to jeden z najlepszych systemów przygotowanych przez KeelWorks. Twórcy pozwalają graczowi przeznaczać punkty HP (tarcze) na dodatkową (potężniejszą) amunicję, by następnie wyrzucać ze swojej maszyny nie tylko zwykłe pociski, ale także znacznie mocniejsze torpedy lub inne bomby.

W produkcji nie zabrakło prostego systemu rozwoju maszyny i po zakończeniu misji możemy wydać zarobioną walutę na przykładowo mocniejsze strzały lub dorzucić element samonaprowadzania. W ostateczności jednak niezbędne jest systematyczne podejmowanie ryzyka, unikanie kolejnych pocisków, by zmniejszać liczbę tarcz i atakować kolejnych przeciwników następnymi torpedami. Gra nie pozwala nawet na chwilę odetchnąć.

Next-gen, ale...

undefined

Konami wspominając o recenzowanym Cygni: All Guns Blazing informowało o „next-genowym” przedstawicielu gatunku. Trudno jednak powiedzieć, gdzie twórcy chcieli uzyskać ten nowy poziom, bo choć ładne przerywniki filmowe oraz dorzucenie ciekawej fabuły może rozbudować oczekiwania względem klasycznego top-down shootera, to jednak... scenariusz oraz liczba samych animacji nie zachwyca.

Zupełnie inaczej wygląda sama walka, ponieważ Cygni: All Guns Blazing to zdecydowanie jeden z najpiękniejszych top-down shooterów dostępnych aktualnie na rynku. Na ekranie dzieje się mnóstwo rzeczy, bo choć my walczymy z wrogami w powietrzu, odbijamy kolejne ataki, lawirujemy pomiędzy pociskami, to często w tle (na ziemi) rozgrywa się kolejny etap wojny.

undefined

Nasza maszyna w Cygni: All Guns Blazing pozwala na atakowanie także wrogów znajdujących się na powierzchni planety, więc mamy okazję obserwować, jak kolejne oddziały ludzi próbują walczyć z hordami wrogów, jednak możemy im także pomagać. Walka na dwa fronty jest często niezbędna, by nie tylko zdobyć dodatkowe tarcze, ale przede wszystkim obniżyć siłę wrogich oddziałów – w pewnym momencie jesteśmy atakowani z powietrza oraz z ziemi, więc warto się odpowiednio przygotować, pozbyć się jednej grupy, by później móc eliminować drugą.

Piękno Cygni: All Guns Blazing nie jest związane wyłącznie z przerywnikami filmowymi, ponieważ rywalizacja z kolejnymi hordami wrogów sprawia, że na ekranie rozgrywa się prawdziwa uczta dla zmysłów. Setki „kulek” lata po całej arenie, gdzieś w tle są niszczone następne oddziały, nasz statek przebija się przez cząsteczki wrogów, a jeszcze cały czas obserwujemy batalię na ziemi. Żadne screen nie odda tego, co dzieje się w czasie rzeczywistym na ekranie podczas rozgrywki.

Starcia z bossami są efektowne, ale...

undefined

Po każdym z siedmiu etapów w recenzowanym Cygni: All Guns Blazing mamy okazję sprawdzić swoje zdolności z bossem. Gra w tej sytuacji pokazuje swój kunszt pod względem projektowania przeciwników, ponieważ rywale są ogromni, często musimy atakować odpowiednie miejsca, a jednocześnie cały czas należy zwracać uwagę na działania przeciwnika. Bardzo podobały mi się pojedynki, w których deweloperzy potrafili zaskoczyć – świetnie prezentuje się między innymi starcie z maszyną wykorzystującą głazy do ataku i obrony.

W trakcie rozgrywki przypadł mi do gustu system związany z podejmowaniem ryzyka, jednak muszę jeszcze wspomnieć o dodatkowych możliwościach maszyny. Statek nie atakuje w każdą stronę (co bez wątpienia bardzo ułatwiłoby rozgrywkę), ale możemy zmieniać kierunek promienia podstawowych ataków o około 30 stopni w lewo lub prawo. W rezultacie nie musimy strzelać wyłącznie do przeciwników znajdujących się „na prosto” naszego statku, a bez problemu ostrzeliwujemy również wrogów znajdujących się na bokach. Nie jest to specjalnie zaskakująca mechanika, ale bardzo dobrze sprawdza się w realiach tej gry.

Efektowne pojedynki zapewniają emocje za sprawą systemu ryzyka-nagrody, ale Cygni: All Guns Blazing to dla wielu graczy będzie przyjemność na dosłownie jeden wieczór. Nie pomaga nawet dorzucenie do gry kooperacji, ponieważ nie jest to produkcja, w której będziecie chcieli grać ze znajomym, by sobie pogadać o codzienności, w międzyczasie eliminując przeciwników. Tytuł wymaga pełnego skupienia i idealnego lawirowania pomiędzy pociskami.

undefined

Cygni: All Guns Blazing potrafi po prostu wymęczyć i ostatecznie gra kończy się zdecydowanie za szybko. Chętnie spędziłbym w tym świecie dodatkowe godziny, jednak gracze mający doświadczenie ukończą przygodę w 3-4 godziny i raczej już nie wrócą do tej propozycji. A szkoda.

Twórcy chyba w pewnym momencie zdali sobie sprawę, że nie zapewniają odpowiedniej zawartości, więc dorzucili do gry dodatkowy tryb, ale w tym wypadku po prostu mierzymy się z następnymi falami wrogów i musimy przetrwać. KeelWorks wyraźnie nie wykorzystało swojego potencjału, bo zespół pokazał, że potrafi zaproponować dobrze wyglądający i wymagający top-down shooter, ale twórcy powinni spędzić więcej czasu nad atrakcjami.

Istotnym tematem w tym gatunku jest również optymalizacja. Cygni: All Guns Blazing działa na PlayStation 5 niemal idealnie... w większości momentów nie odczuwałem najmniejszych spadków animacji, jednak w ekstremalnych sytuacjach (gdy na ekranie pojawia się wielu wrogów) czułem, że gra potrzebuje jeszcze kilku dodatkowych szlifów.

Warto, ale...

Konami i KeelWorks proponują widowiskową oraz wymagającą grę, która jednak kończy się zdecydowanie za szybko. Chętnie wziąłbym udział w 30 podobnych misjach i pewnie chciałbym jeszcze więcej. Gameplay jest dynamiczny, nie ma tutaj miejsca na nudę, ale ostatecznie twórcy nie wykorzystali pełnego potencjału zrealizowanej koncepcji.

Nie jestem pewien, czy zespół trochę nie przesadził z poziomem trudności na początku rozgrywki (szczególnie biorąc pod uwagę rozbudowanie 1 misji), jednak gdy przetrwacie pierwsze zadanie, to będzie tylko i wyłącznie lepiej.

W recenzowany Cygni: All Guns Blazing warto zagrać, ale biorąc pod uwagę czas rozgrywki, można zaczekać do pierwszej lepszej promocji. Nawet biorąc pod uwagę, że tytuł kosztuje na premierę 129 zł.

Ocena - recenzja gry CYGNI: All Guns Blazing

Atuty

  • Widowiskowe pojedynki na dwóch frontach,
  • System ryzyka-nagrody sprawdza się w 100%,
  • Bardzo wysoki poziom trudności,
  • Przyjemne wprowadzenie do fabuły przez piękne przerywniki filmowe.

Wady

  • Gra kończy się zdecydowanie za szybko,
  • Skromny rozwój statku,
  • W niektórych momentach PS5 męczy się przez akcję na ekranie.

Konami wraca i... to nadal nie jest produkcja, obok której nie przejdą hordy graczy. Cygni: All Guns Blazing ma jednak potencjał i może wymęczyć nawet największych fanów gatunku.
Graliśmy na: PS5

Michał Porębski Strona autora
Pasjonat technologii, telekomunikacji, smartfonów i filmów science-fiction. Odbył staż w domach mediowych i portalach informacyjnych, a hobbystycznie zajmuje się zgłębianiem wiedzy o grach planszowych. 
cropper