Odwilż (2024) - recenzja 2 sezonu serialu [MAX]. Klimatyczny Szczecin w spadkowej formie

Odwilż (2024) - recenzja i opinia o 2 sezonie serialu [MAX]. Klimatyczny Szczecin w spadkowej formie

Roger Żochowski | 20.08, 07:00

Pierwszy sezon serialu kryminalnego „Odwilż", który swego czasu podbił HBO Max, był naprawdę udany oferując całkiem niezłą intrygę w klimacie rodem ze skandynawskich kryminałów. Podobnie jak w debiucie tak i w drugim sezonie cichym bohaterem jest tutaj nastrojowy, mroczny Szczecin. Niestety widać również dość wyraźnie, że forma produkcji spadła.

Na stanowisku reżysera powrócił wprawdzie Xawery Żuławski, a historia skupiona wokół grupy handlarzy ludźmi wydaje się początkowo mieć naprawdę spory potencjał nieco rezonujący z tym co dzieje się obecnie przy polskiej granicy, jednak już w trzecim z sześciu odcinków pojawiają się momenty, które po prostu nużą.

Dalsza część tekstu pod wideo

Główna bohaterka, czyli Katarzyna Wajda, jako policjantka Katarzyna Zawieja, w dalszym ciągu nie może się pozbierać po śmierci męża, który został zabity przez okolicznych gangsterów działając pod przykrywka, dalej też „pielęgnuje” trudne relacje z matką (Ewa Skibińska), teściem (Andrzej Grabowski) oraz córką regularnie ją zaniedbując.

Odwilż (2024) - recenzja i opinia o 2 sezonie serialu [MAX]. Bohaterka z depresją 

Odwilż sezon 2

Niestety praktycznie żaden z tych wątków nie został odpowiednio rozwinięty, o co w kilku momentach wręcz się prosiło. Podobnie jak relacje Zawiei z policyjnym partnerem Trepą (Bartek Kotschedoff), którego postać chyba jako jedyna wprowadza do serialu trochę humoru. Niestety tutaj również ciężko dostrzec jakieś elementy rozwoju względem pierwszego sezonu. Być może takie były ramy scenariusza, by bohaterka dalej pogrążała się w swojej desperacji, depresji i bezsilności, odrzucając możliwość związania się z nowym mężczyzną, a jednocześnie dorzucając kolejne życiowe tragedie do pakietu, ale w pewnym momencie niespecjalnie już nawet Zawiei współczujemy. Jesteśmy po prostu znużeni taką narracją i jej zachowaniem, co w pierwszym sezonie nie mało przecież miejsca.

Serial w dalszym ciągu potrafi zauroczyć mrocznym klimatem. Podejmuje tematy gwałtu na nieletniej, imigracji czy przemytu ludzi w celach zarobkowych, w dodatku Szczecin potraktowany odpowiednimi filtrami wciąż robi wrażenie i doskonale sprawdza się jako tło dla kolejnych dramatycznych wydarzeń. Szkoda tylko, że scenariusz jest niepotrzebnie rozwleczony, przez co sporo traci. Myślę, że całą historię dałoby radę zamknąć nie w sześciu, a trzech-czterech odcinkach. I wyszłoby to „Odwilży” na dobre. Mimo iż wprowadzono na planszę aktorów, którzy mieli unieść ciężar czarnych charakterów, to ani Mirosław Zbrojewicz („Minuta ciszy", „Killer", „Chłopaki nie płaczą") z synami (Eryk Kulm jr i Nikodem Rozbicki), ani jego skrywająca tajemnice małżonką (Agnieszka Dygant), ani związany ze sprawą męża Zawiei Tomasz Schuchardt („Doppelgänger. Sobowtór", "Wielka woda") nie dają do końca rady uwieść widza swoją charyzmą. I wypadają gorzej niż choćby Bogusław Linda w pierwszym sezonie.

Odwilż (2024) - recenzja i opinia o 2 sezonie serialu [MAX]. W cieniu Watahy 

Odwilż sezon 2 recenzja

Kluczowych dla intrygi postaci jest zresztą więcej, bo w roli ojca jednego z głównych bohaterów nowej kryminalnej sprawy wcielił się Andrzej Konopka, a i w komisariacie nie brakuje zupełnie nowych twarzy rzucających pod nogi więcej tropów jak choćby Michała Czerneckiego grającego funkcjonariusza CBŚ ścierającego się co chwila z Zawieją w kwestii kultury pracy w Policji. Finalnie jednak są to kreacje dość jednowymiarowe, które dostały albo za mało czasu antenowego, albo wkomponowały się zbyt mocno w nudny obraz wiecznie zdołowanej Zawiei.  

Więc może finalnie to nie forma serialu spadła? Może po prostu zarówno fabuła jak i postacie pozostały praktycznie w tym samym miejscu? Może serial nie zaskakuje już tak jak zrobił to w debiucie? A może otwarte zakończenie to jednak niezbyt dobry pomysł w momencie, gdy kreowana gdzieś w tle na nadrzędną linia fabularna próbująca wyjaśnić śmierć męża głównej bohaterki praktycznie w ogóle się nie ruszyła? Da się też odczuć, że w porównaniu z innymi serialowymi kryminałami jak „Klangor", „Wataha" czy kultowy „Pitbull", zabrakło lepiej napisanych, bardziej pikantnych dialogów. Nie jestem w stanie świeżo po seansie przytoczyć choćby jednego, który zapadłby mi mocno w pamięć.

Zdaję sobie sprawę, że z recenzji wybrzmiewa trochę negatywny ton, ale finalnie drugi sezon „Odwilży” to wciąż serial, który warto zobaczyć zwłaszcza jeśli jest się fanem polskich kryminałów. Realizacyjnie obraz stoi na wysokim poziomie, depresyjny klimat buduje specyficzną atmosferę, a są sceny, w których aktorsko jest naprawdę bardzo dobrze. Niestety po pierwszym, lepszym sezonie spodziewałem się czegoś więcej, stąd też zawód i nadzieja, że trzecie otwarcie trochę w tej formule namiesza. O ile w ogóle powstanie.

Atuty

  • Klimatyczny, mroczny Szczecin
  • Dobra realizacja większości scen
  • Sprawa handlu ludźmi ma swoje momenty

Wady

  • Postacie, które praktycznie w ogóle się nie rozwijają
  • Nużące momenty fabularne
  • Dialogi nie porywają
  • Nowe postacie są zbyt jednowymiarowe

To wciąż dobry serial kryminalny z akcją osadzoną w Polsce, ale względem pierwszego sezonu stoi w miejscu, a momentami nawet trochę nuży.

6,5
Roger Żochowski Strona autora
Przygodę z grami zaczynał w osiedlowym salonie, bijąc rekordy w Moon Patrol, ale miłością do konsol zaraziły go Rambo, Ruskie jajka, Pegasus, MegaDrive i PlayStation. O grach pisze od 2003 roku, o filmach i serialach od 2010. Redaktor naczelny PPE.pl i PSX Extreme. Prywatnie tata dwójki szkrabów, miłośnik górskich wspinaczek, powieści Murakamiego, filmów Denisa Villeneuve'a, piłki nożnej, azjatyckiej kinematografii, jRPG, wyścigów i horrorów. Final Fantasy VII to jego gra życia, a Blade Runner - film wszechczasów. 
cropper