Motocykliści (2023)

Motocykliści (2023) - recenzja, opinia o filmie [UIP]. Jak notatka z polskiej Wikipedii

Piotrek Kamiński | 19.08, 21:04

Kiedy Kathy poznała Benny'ego, ten był po prostu członkiem klubu entuzjastów jazdy na motocyklu. Kiedy jednak klub zaczął się rozrastać, powoli zaczął zmieniać się w gang. Film Jeffa Nicholsa opowiada o tej przemianie przez pryzmat będącej blisko, ale jednak obok gangu, kobiety.

Przyznam, że liczyłem na coś w stylu filmowych "Synów Anarchii" - wiesz, mocno zarysowane postacie, konflikty, trudne romanse i wielkie dramaty. Wiem, że serial miał siedem sezonów i ponad 90 odcinków żeby opowiedzieć swoją historię, więc nie ma co liczyć, że dwugodzinny film będzie równie rozbudowany. Chciałem dostać po prostu dobrą opowieść o życiu motocyklowego gangu. A co dostałem? Cóż, powiem tak, "Synowie Anarchii" to nie są.

Dalsza część tekstu pod wideo

Nichols, autor filmów takich jak "Loving", "Uciekinier" czy "Take Shelter", napisał scenariusz "Motocyklistów" w oparciu o książkę Danny'ego Lyona, w tamtych czasach jeszcze studenta fotografii, który spędził ładnych kilka lat jeżdżąc z protoplastami filmowych Vandals, czyli Chicago Outlaws MC, fotografując ich, robiąc z nimi wywiady. Spora część tego, co oglądamy w filmie rzeczywiście jakoś tam się wydarzyła, ale powiedziałbym, że fabule brakuje mocniej nakreślonej drogi, jakiegoś dramatycznego tematu, do którego moglibyśmy dążyć. Bez tego, kiedy film się wreszcie skończył, miałem wrażenie, jakbym przebił się przez względnie nieźle zredagowaną notkę na Wikipedii. Tej polskiej.

Motocykliści (2023) - recenzja, opinia o filmie [UIP]. Kobiecy punkt widzenia?

Johnny i Benny

Sporą część filmu oglądamy z perspektywy Kathy (Jodie Comer), która jest również narratorką, z racji tego, że wspomniany już Danny, tutaj grany przez Mike'a Faista, prowadzi z nią wywiad. Reżyser nie trzyma się jednak wcale sztywno jej punktu widzenia - część scen skupia się wokół Benny'ego (Austin Butler), a tematem jeszcze innych jest Johnny (Tom Hardy), nawet mimo że Kathy nie ma nigdzie w pobliżu. Film jest zasadniczo jej historią z gangiem, od zapoznania się, po kompletne odcięcie się od nich.

Po drodze widzimy jak doszło do tego, że zaczęły powstawać filie w innych miastach, kiedy ludzie zaczęli się ich bać, jak sytuacja zaczęła wymykać się spod kontroli. Ale wszystkie te punkty są zbyt prosto pokazane, zbyt ogólnikowo. Nie powiem, że bez żadnego przygotowania ani dalszych konsekwencji, ale brakuje tej fabule "mięsa". No i kompletnie nie mam pojęcia czy fabuła dzieje się na przestrzeni miesiąca, roku, dekady czy dwóch tygodni, bo film w żaden sposób nie daje mi poczuć upływu czasu. Czy gang rozwinął się niedorzecznie szybko, czy może trwało to kilka lat? Diabli wiedzą. Myślę, że ma to związek ze sposobem zaprezentowania postaci i tym, jak są dalej prowadzone. Już mówię, o co mi chodzi.

Motocykliści (2023) - recenzja, opinia o filmie [UIP]. Świetna, ale niewykorzystana obsada

Kathy i Benny

Obsada filmu jest absolutnie świetna - poza trójką głównych bohaterów mamy jeszcze nazwiska takie jak Michael Shannon (świetna rola), Norman Reedus w swojej najbardziej Darylowej formie dotychczas czy Boyd Holbrook. Wybaczyłbym ci jednak, gdybyś stwierdził, że tego ostatniego nie zauważyłeś, bo tak jak każdy z tych aktorów pasuje do tematu idealnie, tak zostali oni potraktowani po macoszemu, zaliczając niemalże gościnne występy, epizody, po których wtapiają się w tło, aby nigdy już nie stać się istotnymi elementami fabuły. Ogromna szkoda, bo taki Shannon jest fenomenalny jako deczko kopnięty, nieprzystosowany społecznie, ale ostatecznie sympatyczny Zipco. Reedus zachowuje się i wygląda jakby któregoś dnia po prostu przyjechał na plan i tak już został - co w sumie pasuje idealnie, tylko znowu: jego potencjał nie został należycie wykorzystany.

Więc może chociaż główna część obsady? Postać Butlera to zasadniczo po prostu ładna buzia w fajnych ciuchach - cała jego osobowość sprowadza się do "kocham mój motor". Kathy zakochała się w nim tak mocno, że wzięli ślub po pięciu tygodniach znajomości, ale film nigdy nie pokazuje nam w żaden sposób tego ich uczucia. Mało tego, większość filmu widzimy tylko jak się kłócą, bo ona chciałaby żeby on przestał jeździć, podczas gdy on nie chce o tym słyszeć. Najciekawiej w tym wszystkim wypada Hardy, który z jednej strony kocha swój klub, z drugiej zależy mu też na Bennym, a gdzieś tam jeszcze ma nawet po prostu pracę i żonę. Obserwujemy jak z zatwardziałego zakapiora zamienia się powoli w zmęczone człowieka, który czuje, że popełnił błąd. Gdzieś tam po drodze poznajemy jeszcze postać bezimiennego młokosa (Toby Wallace), który od początku zapowiada się na kłopotliwą duszę, ale tak naprawdę reżyser nigdy nie daje nam go w żaden sposób bliżej poznać, więc kiedy jego rola w końcu staje się bardziej istotna, trudno jest porządnie wciągnąć się w wydarzenia na ekranie.

"Motocykliści" to film, który zasadniczo nie jest zły - ładne zdjęcia, piękne maszyny i ciekawe kreacje aktorskie sprawiają, że ogląda się go całkiem lekko - ale za to, jak Nichols niemożliwie zmarnował potencjał płynący z tych elementów, powinien być kryminał i 0/10. Fabuła nie wciąga, bo nie ma czym. Postacie przychodzą i odchodzą, Butler dosłownie znika z filmu na prawie cały trzeci akt. Pojedyncze sceny robią niesamowite wrażenie, a ze dwa razy dosłownie skrzywiłem się i przymrużyłem oczy w odpowiedzi na przemoc na ekranie, leć ostatecznie jestem dzisiejszym filmem srogo zawiedziony. Pomyśleć, ze specjalnie wybrałem akurat ten jeden seans po powrocie z wczasów i przed zaczynającym się zaraz gamescomem. Eh.

Atuty

  • Praktycznie cała obsada, na czele z Tomem Hardym;
  • Kilka naprawdę mocnych, czasami wręcz przerażających scen;
  • Okazjonalnie humor;
  • Zdjęcia.

Wady

  • Nieskoncentrowana, mało angażująca fabuła;
  • Świetne postacie drugoplanowe pojawiają się i za sekundę znikają;
  • Warstwy romantyczna i emocjonalna nie działają;
  • Postać Butlera to zasadniczo jedynie ładna buzia i zero osobowości.

"Motocykliści" zawierają bardzo mało faktycznej jazdy na motorach. Nie potrafią też zaangażować za bardzo w swoją fabułę i tylko absolutnie świetna obsada i, bądź co bądź, bardzo ciekawy temat do jakiegoś tam stopnia ich ratują. Zawiodłem się.

5,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper