Monster Jam Showdown – recenzja i opinia o grze. Eksplozja kolorków
Zgłaszając się do recenzji Monster Jam Showdown, miałam w zasadzie tylko jedno życzenie: żeby się w to fajnie grało. Przedpremierowe materiały wideo sugerowały mi, że tak właśnie będzie. No i się nie rozczarowałam. Oto moja opinia o tytule na PS5.
Produkcja od Milestone oferuje typowo zręcznościowy model jazdy. Realizmu mamy tu tyle, co komar wyśpiewał – trucki ślizgają się na zakrętach, latają w powietrzu, kręcą mnogie bączki, i takie tam. Niektórym może przeszkadzać domniemana lekkość pojazdów, które w rzeczywistości są ogromne i ważą niemało. Mnie arcade’owy styl w zupełności nie wadzi – i uważam, że przy Monster Jam Showdown można bawić się naprawdę nieźle. Choć oczywiście nie jest to tytuł bez wad.
W rozgrywce singleplayer bierzemy udział w zmaganiach podzielonych na kilka trybów. Znaczna część tego przypomina standardowe wyścigi samochodowe, ale jest też esencja sportu, czyli Freestyle. W tym przypadku trzeba wykonać jak najwięcej numerów kaskaderskich w wyznaczonym czasie. Nierzadko napotykamy również starcia „jeden na jednego”, w których należy zrobić coś szybciej niż przeciwnik sterowany przez AI. Oczywiście dostępny jest też multiplayer. Standardowo gramy tu online, a jeśli ktoś dysponuje kolegą lub koleżanką, to stoczy bój w trybie kanapowym, a konkretnie na podzielonym ekranie.
Monster Jam Showdown – za łatwo, za trudno
Zanim zasiądziemy za kierownicą monstrualnego pojazdu, warto poświęcić kilka chwil na dopasowanie stopnia zaawansowania rozgrywki. Monster Jam Showdown oferuje cztery poziomy trudności, ale tak się jakoś złożyło, że żaden mi nie pasował. Najłatwiejszy był zdecydowanie za łatwy – pojazd prowadził się w zasadzie sam – natomiast kolejne wydawały się być już za trudne (szybko wypadałam z toru).
Na szczęście twórcy przewidzieli taką ewentualność – i jeśli gotowe ustawienia nam nie odpowiadają, mamy cały pakiet suwaków (wspomaganie sterowania, hamowania, lotu, i tak dalej), które pomogą nam dostosować grę do własnych wymagań. Gdy już uporamy się z dobieraniem poziomu trudności, czeka nas masa beztroskiej zabawy. Tytuł wciąga jak diabli i trudno się od niego oderwać. Pojazdy prowadzi się rozkosznie. Satysfakcjonujący i angażujący gameplay jest tym, czego oczekiwałam od Monster Jam Showdown – i to otrzymałam.
Rdza na kamerze
Recenzowana gra ma niezłą oprawę wizualną. Co w tym przypadku urzeka, to przede wszystkim wygląd pojazdów – takimi zacnymi potworkami po prostu chce się jeździć. Trasy także są zróżnicowane i dopracowane. A ścigamy się w Kolorado, na Alasce czy w Dolinie Śmierci. Starciom na torach towarzyszą zróżnicowane efekty pogodowe. Deszcz obryzguje nam ekran, śnieg daje się odczuć jako mroźny puch – a burza piaskowa to już w ogóle poezja. Oczywiście pojazdy koncertowo się w takich przypadkach brudzą. Nie wszystko jednak sprawuje się tu perfekcyjne. Jak to się mówi, nie ma Monster Jamu bez rdzy – a w przypadku produkcji od Milestone „rdzawo” działa kamera. Potrafi ona nieźle zaskoczyć – dosłownie i w przenośni, wybijając nas z rytmu w najmniej oczekiwanym momencie. Przez jej wybryki kilka razy zdarzyło mi się wypaść z trasy. Mam nadzieję, że twórcy szybko coś z tym zrobią.
Monster Jam Showdown nie oferuje widoku zza kierownicy. O ile dobrze kojarzę, poprzednie gry o takiej tematyce miały tę opcję. Tutaj dostępne są widoki zza pojazdu (przybliżony i oddalony), kamera z maski oraz znad ziemi. Dla osób, które grają w ścigałki na kierownicy, brak wspomnianego wariantu może być minusem.
Tu jest jakby cukierkowo
Przyczepię się również do wyglądu interfejsu i menu głównego. Te rzeczy w recenzowanej produkcji przypominają mi (niestety) to, co widziałam w DIRT 5 – i o ile w tamtej grze jeszcze to jakoś tolerowałam, o tyle na oglądanie tego w każdym kolejnym tytule wyścigowym nie mam już ochoty. Dla niewtajemniczonych: menu i UI w DIRT 5 to istna eksplozja pstrych kolorków. Nowy Monster Jam radośnie to naśladuje. Nie wiem, co tu się stało.
Za specyficznym wyglądem idzie irytujące działanie. Zazwyczaj w ustawieniach gier grzebię za pomocą gałki analogowej, ale tu po prostu się tak nie da – menu w Monster Jam Showdown jest jakieś ultraczułe i jeśli ktoś porusza się tu analogiem, to prędzej czy później się doigra. Raz podczas wyścigu weszłam na chwilę do ustawień, by sprawdzić coś tam w sterowaniu, a okazało się, że wyszłam stamtąd z lekko zmienionym układem przycisków. Czary-mary. Najłatwiej w tym przypadku przerzucić się na krzyżak.
Sprężyn jęk
Twórcy chwalą się, że zadbali o realizm odgłosów trucków. Na silnikach za bardzo się nie znam, więc w tej kwestii się nie wypowiem, ale niezmiernie podoba mi się dźwięk zawieszenia rzężącego pod naporem opadającego pojazdu. Co natomiast dotyczy reszty oprawy audio – muzyka raczej nie zapada w pamięć, a głos komentatora brzmi tak, jakby chciał załatwić pewną potrzebę, ale nie mógł. Wydaje mi się dziwne, że gra nie oferuje opcji wyciszania głośnika w DualSense. Na ustawieniach domyślnych hałas z kontrolera całkiem konkretnie mnie rozpraszał. W opcjach znajdziemy liczne parametry dotyczące muzyki i dźwięku, ale tego akurat nie. Ostatecznie lekko uciszyłam pada z poziomu ustawień konsoli.
A skoro już w temacie DualSense jesteśmy – Monster Jam Showdown wykorzystuje haptykę kontrolera. Trigger imituje pedał gazu, a wibracje odzwierciedlają pracę pojazdu na różnych nawierzchniach. No i super, bo bez tego trudno mi się obecnie obejść w produkcjach z autami w roli głównej. Moim zdaniem warto sięgnąć po ten tytuł. Jest dopracowany wizualnie i, co ważniejsze, oferuje dobrą zabawę – a przecież o to tu chodzi. I nie ma większego znaczenia, czy jesteśmy niedzielnymi kierowcami, czy zjedliśmy już zęby na niejednej karoserii – w Monster Jam Showdom może grać każdy, bez konieczności używania zwrotów z zakresu łaciny podwórkowej.
Ocena - recenzja gry Monster Jam Showdown
Atuty
- Satysfakcjonujący gameplay
- Wygląd pojazdów i tras
- Burza piaskowa i inne efekty pogodowe
- Mnóstwo opcji dostosowania poziomu trudności
Wady
- Praca kamery
- Wygląd interfejsu
- Wygląd i działanie menu głównego
- Parę drobnych błędów
Produkcja od Milestone jest w mojej skromnej opinii warta uwagi. Owszem, kamera miewa tu trudne momenty, a interfejs obezwładnia nadmierną „koloraśnością”, ale soczysty gameplay i niezgorsza oprawa wideo wynagradzają wszystko.
Graliśmy na:
PS5
Przeczytaj również
Komentarze (8)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych