Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club - recenzja i opinia o grze [Switch]. Czy Ty się uśmiechniesz?
Nintendo przyzwyczaiło graczy do rozwijania gier dla całych rodzin, ale Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club to jedna z nielicznych produkcji japońskiej firmy, która jest przeznaczona dla starszych graczy. Czy warto zatopić się w tę historię? Przeczytajcie naszą recenzję.
W 2024 roku Nintendo wrzuciło na rynek już kilka ekskluzywnych gier, jednak łatwo dostrzec, że Japończycy pod koniec życia hybrydowej platformy oferują już propozycje dla bardzo szczególnych grup graczy. Nie inaczej jest w przypadku Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club, ponieważ recenzowany tytuł nie trafi w gust szerokiej publiki z kilku powodów. Problemem jest nie tylko wyższy rating (PEGI 18!), ale to powolnie budowana, detektywistyczna przygoda.
Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club to już czwarta (licząc spin-off) odsłona serii Nintendo, która od lat jest rozwijana przez Yoshio Sakamoto, ale nie bez powodu ostatnia część zadebiutowała grubo ponad 20 lat temu. Fani musieli długo czekać na tę opowieść, ale bez wątpienia to właśnie oni powinni zainteresować się najnowszą produkcją – tytuł zapewnia wszystkie atuty i wady proponowanej koncepcji.
Historia pewnych uśmiechów
Akcja w recenzowanym Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club rozpoczyna się w wyjątkowo paskudnych okolicznościach, ponieważ agencja detektywistyczna została wezwana do tajemniczej sprawy. Już po dotarciu na miejsce okazuje się, że ktoś zabił nastolatka i dość niespodziewanie założył na jego głowę papierową torbę z narysowanym uśmiechem. Wiele osób już w tym momencie mogłoby pomyśleć, że jakiś psychol wpadł na przerażającą zabawę, ale to dopiero początek. Szybko się okazuje, że właśnie w taki sposób potraktowano kilka innych ofiar, jednak ostatnia taka sprawa wydarzyła się aż 18 lat temu.
Już w pierwszych minutach rozgrywki pojawia się wiele trudnych pytań – kim jest tajemniczy zabójca? Czy ostatnia ofiara była w jakiś sposób połączona z poprzednimi? I najważniejsze… czy The Smiling Man powrócił?
Opowieść w Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club jest budowana bardzo powoli, ale z każdą kolejną godziną pojawiają się następne, mocniejsze pytania, na niektóre znajdujemy odpowiedź bardzo szybko, jednak scenariusz został napisany w taki sposób, by niemal do samego końca gracz nie potrafił odpowiedzieć na kilka najważniejszych kwestii. Twórcy małymi krokami budują intrygę, szybko nie wyrzucają wszystkich kart na stół i zdecydowanie to właśnie opowieść jest najważniejszym i najlepszym elementem rozgrywki. W tym tytule nie otrzymacie dynamicznej akcji, której zadaniem byłoby wymęczenie palców gracza, jednak wydarzenia są na tyle mocne, że fani gatunku powinni z dużym zaciekawieniem obserwować akcję.
Wydarzenia w pierwszej części rozgrywki są w Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club są prezentowane dość ślamazarnie. Główny bohater będący asystentem prywatnego detektywa czasami nie grzeszy inteligencją, przez co wpada w kłopoty (a w zasadzie sam je tworzy), co jeszcze mocniej wydłuża niektóre wątki. Czasami podczas rozgrywki z dużym zainteresowaniem chciałem poznać następne szczegóły akcji, a musiałem skupiać się na niepotrzebnych dodatkach.
Zbieranie poszlak
Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club nie należy do produkcji przepełnionych akcją, ale nie oznacza to, że gracze mają okazję jedynie obserwować wydarzenia. Wcielając się w między innymi wspomnianego asystenta mamy okazję podczas poszczególnych scen wykonywać kilka zadań.
Jeśli okoliczności na to pozwalają, to możemy zawołać wybraną przez siebie osobę, zadawać pytania ludziom znajdującym się obok głównego bohatera lub nic nie stoi na przeszkodzie, by po prostu pomyśleć. Wydarzenia są budowane przez kolejne dialogi oraz zbieranie następnych informacji – często w trakcie jednej sceny przepytujemy nawet kilka osób, później musimy pomyśleć, by następnie kontynuować prowadzenie śledztwa i rozpocząć dodatkową rundę pytań. W konsekwencji małymi krokami otrzymujemy ważne szczegóły, poznajemy następne informacje dotyczące zabójstw i próbujemy odpowiedzieć sobie na kilka trudnych i wciąż powracających pytań.
Główny bohater może jeszcze patrzeć i choć funkcja nie wydaje się specjalnie zachęcająca, to jednak właśnie za pomocą lupy (kierujemy nią za sprawą analoga) próbujemy znaleźć następne szczegóły, które pozwalają kontynuować wątek. Często niezbędne jest łączenie rozmów i szukanie drobnych detali w otoczeniu, bo przykładowo zmiana mimiki twarzy pozwala nam przemyśleć ostatnią wypowiedź przesłuchiwanej osoby, by następnie przycisnąć świadka i próbować wyciągnąć z jego głowy kolejne ważne szczegóły.
Gameplay w recenzowanym Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club nie jest specjalnie odkrywczy dla fanów gatunku i samej serii, ale przyjemny. Wszystko za sprawą budowania akcji, ponieważ w trakcie rozgrywki mamy świadomość, że to nasze decyzje w jakimś tam stopniu pchają akcje do przodu i pozwalają nam lepiej zrozumieć główny wątek. Twórcy zadbali o znane mechaniki, jednak przyjęli je ze wszystkimi atutami oraz negatywnymi cechami.
Niejednokrotnie podczas rozgrywki poznałem już wszystkie detale z konkretnej sceny, a nawet w tych okolicznościach musiałem przeklikać kilka niepotrzebnych i nie wnoszących za wiele do akcji dialogów. Innym razem nie mogłem ruszyć dalej sprawy, wymęczyłem wszystkie pytania i dopiero dostrzeżenie drobnego szczegółu otworzyło nową serię rozmów – czasami takie szukanie igły w stogu siana jest po prostu męczące. Twórcy też nie zapewniają nam tak naprawdę większej swobody działania, ponieważ akcja toczy się w swoim tempie i biegnie po wyznaczonych torach. W Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club trudno się pogubić, co będzie dla niektórych graczy atutem, a dla kolejnych zmorą.
Istotnym szczegółem rozgrywki w Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club jest przygotowywanie podsumowań. Główny bohater wracając do agencji ma okazję porozmawiać z jej szefem – Shunsuke Utsugi czasami rzuca nowe światło na zdarzenia i chętnie przepytuje swoich asystentów. To między innymi za jego sprawą możemy odpowiadać na pytania dotyczące śledztwa. To dobre podsumowanie akcji, ale scenarzyści nie pozwalają nam brnąć za daleko w szczegóły i puszczać wodzy fantazji – od początku do końca musimy bardzo mocno stąpać po ziemi. Często lepiej przemyśleć ostatnie wątki, nie rzucać oskarżeniami na lewo i prawo, bo w innej sytuacji zostaniemy szybko sprowadzeni na ziemię przez pracowników agencji.
Główny bohater podczas przygody może jeszcze korzystać z telefonu, który sprawia mu czasami niespodziewane problemy, co wywołuje różne sytuacje. Wątek ten w pewien sposób przełamuje mroczną stronę Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club, co tylko pokazuje, że deweloperzy starali się w kilku istotnych momentach wpłynąć na ton wydarzeń. Pomimo mrocznego, głównego wątku gra próbuje stopniować ponure wydarzenia.
W rozgrywce niezwykle ważny okazuje się notatnik, bo to właśnie na jego kartach, gra zapisuje najważniejsze informacje dotyczące wydarzeń. Każdy ważny szczegół scenariusza zostaje odnotowany na kartach, a my możemy swobodnie do niego sięgać, sprawdzać potrzebne szczegóły i nawet zerkać na zaznaczone konkrety – deweloperzy w kilku momentach dosłownie trzymają gracza za rączkę, co jednak nie odbieram jako minus produkcji. Czasami może nam umknąć pewien szczegół, a notatnik pozwala odnaleźć się we wszystkich konkretach. Przydaje się on szczególnie w drugiej fazie rozgrywki – gdy akcja zaczyna się komplikować i łatwo w takich okolicznościach pogubić się w zdarzeniach.
Interaktywny komiks
Rozgrywka w recenzowanym Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club nie bez powodu przypomina interaktywny komiks, w którym mamy okazję przez liczne rozmowy i szukanie poszlak pchnąć fabułę do przodu. Dobrze bez wątpienia prezentuje się grafika, która również w ciekawy sposób kontrastuje z wydarzeniami. Wiele scen jest kolorowych i jasnych, ale gdy do akcji wkracza temat The Smiling Mana wszystko dosłownie się zmienia. Plusem jest również japoński dubbing, który brzmi świetnie i nadaje grze odpowiedniego charakteru… choć w zasadzie sam soundtrack nie jest specjalnie wyjątkowy i nie zapada w pamięci.
Znacznie lepiej działa na zmysły sama historia. Już na samym starcie opowieści otrzymujemy szczegóły „miejskiej legendy”, a później mamy okazję poznawać następne elementy układanki i dowiadujemy się, co dzieje się w teraźniejszości, ale także z czym mierzyło się to miasto kilkanaście lat temu. Scenarzystom naprawdę dobrze udało się opowiedzieć akcję z kilku perspektyw, a naszym zadaniem jest znalezienie odpowiedzi na cały czas pojawiające się pytania. Twórcy pokazują, jak na przestrzeni lat przerażająca historia urosła do zaskakującego poziomu.
Mistycyzm postaci „Uśmiechniętego Mężczyzny” rozrasta się z każdą kolejną godziną w Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club i ostatecznie w trakcie przygody nie brakowało momentów, podczas których poziom akcji w grze Nintendo mógłbym porównywać do najlepszych thrillerów. Niestety, przygoda dostępna wyłącznie na Nintendo Switchu ma swoje słabsze strony – jak w wielu pozycjach z gatunku, scenarzystom trudno przez całą historię trzymać akcję na bardzo wysokim poziomie.
Dla fanów gatunku? Zdecydowanie
Recenzowany Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club to klasyk w nowej skórze. Deweloperzy rozwinęli koncepcję wrzucając grę we współczesne szaty, zapewnili naprawdę ciekawy wątek, który dobrze wygląda na tle poprzednich odsłon serii, ale nie zdecydowali się na uwspółcześnienie wszystkich elementów rozgrywki.
Ostatecznie Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club pozostanie dobrą opcją dla wiernych sympatyków detektywistycznych przygodówek, którzy są gotowi na czasami mozolne poszukiwanie szczegółów lub ciągnięcie za język napotkanych ludzi.
W trakcie rozgrywki miałem wrażenie, że deweloperzy mogli z łatwością sprawić, by ta historia była bardziej zjadliwa dla szerszego grona odbiorców, ale nie taki był ich cel. Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club to produkcja opracowana w głównej mierze z myślą o fanach tej zapomnianej serii oraz zarazem fanów gatunku.
Ocena - recenzja gry Emio – The Smiling Man: Famicom Detective Club
Atuty
- Świetna i dobrze zaprezentowana intryga,
- The Smiling Man to naprawdę dobrze przedstawiona „postać”,
- Przyjemne układanie historii i szukanie poszlak.
Wady
- Twórcy specjalnie przedłużają niektóre wątki,
- Główne mechaniki są czasami męczące,
- Gra nie ucieka od swoich klasycznych „problemów”.
Miejska legenda czy przerażający zabójca? Nintendo zapewnia intrygującą historię z kilkoma klasycznymi elementami. Dla fanów gatunku? Bardzo przyjemna propozycja.
Graliśmy na:
NS
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (3)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych