Castlevania: Dominus Collection - recenzja i opinia o grze [PS5, XSX, NS, PC]. Symfonia mocy
Czekaliśmy na tę klasykę! Konami sprezentowało nostalgiczną podróż w głąb zamczyska, i to niejednego. Castlevania: Dominus Collection to raz jeszcze zaaranżowane odsłony marki pochodzące z konsoli Nintendo DS. Jak wydawca uwiecznił tamte dzieła? Powróćmy raz jeszcze do czasów, gdy seria zawzięcie promowała eksplorację spętanego demonami, wampirami i wszystkimi dziećmi nocy zamczyska. Przepisane ku współczesnym platformom domowej rozrywki, Dominus Collection spaja ze sobą więcej niż trzy produkcje. Zapraszam do recenzji.
Castlevania: Dawn of Sorrow to debiut wieloletniego promotora serii, Kojiego Igarashiego na Nintendo DS. Ku lepszej prezentacji, zespół wykorzystał dawne sprite'y stworów z kultowej Symphony of the Night, od której przecież rozpoczynają się lata cyklu jako dominującej formy metroidvanii. Gra stanowi bezpośrednią kontynuację Castlevania: Aria of Sorrow. Konami dostarczyło mnóstwo świeżości, dzięki optymalnej kalibracji touchscreena konsolki ku narracji i lepszej immersji. Teraz możemy odtworzyć tę historię raz jeszcze. Z kolei Castlevania: Portrait of Ruin oryginalnie wydana rok później stała się uosobieniem ulubionej gry Igarashiego, Castlevania III: Dracula's Curse. Twórca zaprosił do wspólnej walki z armią księcia ciemności dwójkę postaci, Jonathan'a i Charlotte. Koncepcja jednej lokacji przeszła rewizję. Osadzona w realiach II Wojny Światowej, jeszcze skuteczniej unifikująca możliwości dotykowe Nintendo DS, Portrait of Ruin zapewnia podróż m.in. w egipskie ciemności lub londyńską spiralę mrocznych uliczek. Słynny "IGA" pragnął dorzucić tryb kooperacji, lecz finalnie pozostawił rozgrywkę samotnikom, od teraz zarządzającymi dwójką bohaterów.
Castlevania: Order of Ecclesia opracowana przez ten sam zespół, ukazała się w 2008 roku. "Tworzymy już kolejną grę na Nintendo DS, lecz dajmy fanom się wyszaleć w Castlevania: Dracula X Collection" - miał powiedzieć Koji Igarashi na łamach popularnego Wired. Historia ta dzieje się tuż po erze Richtera Belmonta, gdy zamyka się Castlevania: Symphony of the Night, a zatem ok. 1800 roku! W kontekście tytułowej kolekcji gra jest kluczem nazwy Dominus. To tutaj pada nazwa siły, jaką dysponował Dracula. Prawdziwą wisienką na krwawym torcie od Konami jest całkowicie odświeżona Castlevania: Haunted Castle. Oryginał jest faktycznie drugą grą z serii, która ukazała się już w 1987 roku. Złożona z sześciu poziomów lokuje Simon Belmonta, który wycinając drogą poświęconym biczem, pragnie uratować żonę, Selenę. Gra jest niedostatecznie znana poza japońskim rynkiem, a wraz z kolekcją Dominus - wydawca wrzucił pełnokrwisty remake! Teraz wszystkie te dzieła scalono w jedną kolekcję.
Castlevania: Dominus Collection - na wezwanie
W niniejszej recenzji muszę przyznać, że Konami mnie zaskoczyło. Gdy ukazał się pierwszy ze zbiorów, Castlevania: Anniversary Collection zadawałem sobie pytanie: kiedy otrzymamy porty z Nintendo DS? Czas panowania konsolki Nintendo na rynku to również okres świetności wampirzej sagi. Konami w najlepszym stylu eksploatowało i urozmaicało koncepcję wielopoziomego zamczyska z dziesiątkami komnat i uzależniającym backtrackingiem. I oto jest, Castlevania: Dominus Collection. W istocie nie są to trzy, lecz aż pięć gier. W zestawieniu z całkiem apetyczną ceną należą się Konami wyrazy uznania za całkiem rzetelną zawartość. Zacznijmy więc od bonusów przygotowanych przez autorów. Castlevania: Dominus Collection gromadzi dziesiątki fantastycznie zilustrowanych i wizualizowanych szkiców koncepcyjnych. Do każdej z gier załączono cyfrową okładkę oraz instrukcję. Do wyboru mamy również język angielski lub japoński. Ponadto, zestaw zawiera ścieżki dźwiękowe. Dla fanów muzealnej penetracji jak znalazł.
Castlevania: Dominus Collection oferuje kilka trybów wyświetlania obrazu. W testowanej przez mnie wersji gry na konsoli PlayStation 5 ubolewałem jednak, że deweloper nie pozwolił grze na tryb pełnoekranowy. Zresztą to przypadłość również pozostałych obu kolekcji, a nawet wydanej jeszcze w 2018 roku Castlevania Requeim: Symphony of the Night & Rondo of Blood. Rozumiem troskę o jak najmniejsze rozpikselowanie obrazu na rzecz jakości, lecz duże piksele są dzisiaj w modzie jak nigdy przedtem. Muszę jednak oddać pokłony za zgotowanie ciekawej opcji dla fanów oryginalnych wydań. Kolekcja oferuje tryb obrazu w stylu Nintendo DS. Tę opcję rekomenduję głównie posiadaczom Castlevania: Dominus Collection na Nintendo Switch. Efekt na dużym ekranie jest raczej zachowawczy i sam traktuję go w ramach ciekawostki. Niemniej, autorom należą się plusy za dodatkową inicjatywę. Nie mógłbym zapomnieć o dostępnym kompendium - w tym tłustych opisów potworów oraz bohaterów. Niestety, to kolejne odświeżone wersje pozbawione nasze rodzimej wersji językowej. Czy Konami kiedyś ulituje się nad polskim graczem?
Castlevania: Dominus Collection przede wszystkim kusi jakością odświeżenia. Sprite'y postaci i potworów zostały lepiej wyszczególnione na ekranie. Dla mnie, jako wielkiego miłośnika Castlevania: Symphony of the Night odebrało to jednak cząstkę oryginalności, a w tym twórczości Ayame Kojimy, odpowiedzialnej za oryginalne sprite'y postaci we wszystkich trzech produkcjach. Czasem estetyka kolorów wydaje się nierówna. W części lokacji jest zbyt ciemna, natomiast inne uderzają namacalną jaskrawością. Trudno to wypośrodkować. Na szczęście są to w zupełności akceptowalne wykroczenia, i nie przeszkadzają, aby cieszyć się grą. W zakresie płynności działania oraz ogólnej responsywności wszystkie gry znajdujące się w najnowszym katalogu zrobiły postępy.
Castlevania: Dominus Collection - progresja jakości
W recenzowanej kolekcji istotna jest różnica w jakości. Deweloper zadbał o wszystkie gry. Na ruszt krytyki wrzućmy najsłynniejszego łowcę wampirów, Simona Belmonta. Prawdziwą gratką i kartą przetargową dla wszystkich fanów cyklu jest obecność Castlevania: Haunted Castle, w oryginalnej i ulepszonej wersji. To absolutne poszanowanie klasyki i czysta Castlevania z czasów, gdy serię tworzył Hitoshi Akamatsu, postać niedostatecznie znana graczom. Przygotujcie się na serię zgonów a każdy źle oddany skok ciężko odpokutujecie. Dzięki nowej szacie graficznej gra znakomicie wpisuje się we współczesny pixel-art (trochę jak Blasphemous). Warto sprawdzić również oryginał, który przenigdy nie nawiedził europejskiego rynku. Co z resztą? Tutaj warto skupić się na nowościach w sterowaniu. Teraz gry działają szybciej, a wykorzystanie dotykowego ekranu DS przełożono na konsolowe pady z pomysłem. W żadnej grze nie odczułem problemów z motywami operującymi sensorem ruchu. Jest szybko, sprawnie i przejrzyście.
Jak w każdej kolekcji Konami, również tutaj muszę wskazać faworyta. Wygrywa Castlevania: Order of Ecclesia za ogólne wykonanie i wciąż świetną fabułę. Gra męczy liniowością tylko na początku, aby stać się pełnokrwistą metroidvanią. Tytuł wybija się również oprawą, co wynika zapewne z faktu, że pojawił się na konsoli Nintendo jako ostatni z całej trójcy. Wszystkie trzy gry to znakomite przygody i wspomnienie najlepszych lat serii na rynku. Gdyby Konami kontynuowało Castlevanię jako cykl metroidvanii to seria bez wątpienia nadal odnosiłaby niemałe sukcesy. Castlevania: Dominus Collection jest tego świetnym przykładem. Kolekcji pomaga ogólna jakość trzech gier z czasów Nintendo DS, które uważano za brawurowe, zatopione w najlepszych tradycjach marki dzieła. I w nowej wersji świetnie się bronią. Za tę cenę absolutnie warto. Dla fanów sagi to obowiązkowa podróż do złotych dziejów marki.
Ocena - recenzja gry Castlevania Dominus Collection
Atuty
- Cena
- Zawartość
- Ogromna grywalność
- Haunted Castle w nowej wersji
Wady
- Brak trybu pełnego ekranu
- Nowe sprite'y postaci średnio pasują
- Momentami kolorystyka
- Brak polskiej wersji językowej
Castlevania: Dominus Collection to jak dotychczas najlepsze zrzeszenie dorobku Kojiego Igarashiego, oraz jemu podobnych. Gry działają bez zarzutów, a mnogość bonusowej zawartości skusi niejednego historyka. Gameplay jest zaś kwintesencją gatunku z uwagi na rodowód marki. Zabrakło może kilku szlifów, ale w ogólnym rozrachunku to udany zestaw. Polecam.
Graliśmy na:
PS5
Przeczytaj również
Komentarze (18)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych