Astro Bot – recenzja i opinia o grze [PS5]. PlayStation Game of the Year
„List miłosny do fanów PlayStation” – te słowa najlepiej opisują najnowszą, ekskluzywną grę opracowaną na zlecenie Sony. Astro Bot to przygoda, która jest tytułem obowiązkowym dla wyznawców PlayStation. Przeczytajcie naszą recenzję.
Twórcy z PlayStation Studios od czasu do czasu mogą pochwalić się wielkimi hitami, dzięki którym japońska konsola otrzymuje nową ikonę. Na poprzedniej generacji poznaliśmy Aloy i Jina, wcześniej wielkie wrażenie na graczach zrobili między innymi Ellie, Joel czy Nathan Drake. Na aktualnej generacji długo czekaliśmy na nowego bohatera PlayStation, który mógłby na dłużej pozostać w sercach graczy, ale po kilkunastu godzinach z najnowszą produkcją Team Asobi śmiało stwierdzam, że Astro Bot rozpocznie nowy rozdział w historii całego Sony.
Tytułowy Astro Bot nie jest zupełnie nową postacią, ponieważ jego pierwszą przygodę poznaliśmy już na PlayStation 4, a wszyscy posiadacze PlayStation 5 mogli dzięki niemu wypróbować możliwości kontrolera DualSense, jednak to właśnie najnowsza gra dostępna wyłącznie na PS5 wprowadza małego robota na salony w akompaniamencie elektronicznych famfar. Astro Bot zyskał rangę prawdziwego bohatera PlayStation.
Ikona PlayStation
Team Asobi nie zdecydowało się na specjalnie skomplikowaną fabułę, której poznanie zajęłoby wiele godzin, a jej kolejne fragmenty co i rusz wbijałyby odbiorców w fotel. Recenzowany Astro Bot proponuje do bólu prostą opowiastkę, która jednak ze względu na umiejscowienie wydarzeń oraz wykorzystywane elementy wywoła uśmiech u niejednego entuzjasty PlayStation.
Astro Bot podczas kolejnej podróży statkiem, który w zasadzie jest konsolą PlayStation 5, zostaje zaatakowany, a jego maszyna ulega zniszczeniu. Pojazd jest całkowicie bezużyteczny, trafia na pustynną planetę nazwaną po prostu Miejsce Katastrofy, a w międzyczasie zielony kosmita wyrywa z wnętrza konsoli kilka części. Główny bohater musi wziąć sprawy we własne ręce, dlatego wykorzystuje Dual Speedera (pojazd wyglądający niczym kontroler DualSense), by udać się do 6 głównych galaktyk, biegać po kolejnych planetach i walczyć z bossami, odzyskując szansę na odzyskanie kolejnych części PS5.
Team Asobi wykonało kawał dobrej roboty, obudowując całą historię wątkami bezpośrednio związanymi z konsolą najnowszej generacji PlayStation, lecz nie będzie żadnej przesady w moim stwierdzeniu, że to dopiero przystawka przed wieloma daniami głównymi, bo grając w Astro Bot poczujecie się niczym zanurzeni w miłosnym liście do fanów PlayStation.
Astro Bot przed wyruszeniem na ostateczną walkę musi zebrać ekipę, więc lądując na następnych planetach, ma okazję spotkać aż 150 postaci z gier wideo, które pojawiły się na konsolach PlayStation, i 150 dodatkowych, „normalnych” astro bocików. Bardzo spodobało mi się, jak deweloperzy dokładnie przemyśleli główny koncept, układając go w spójną całość, by każdy fragment przygody pasował do następnego – chcąc zawalczyć z bossem, trzeba posiadać wyznaczoną liczbę towarzyszy, w związku z czym musimy nieco niuchać i zaglądać w zakamarki, by zebrać milusińskie, porzucone po światach osobistości i Dual Speederem przewozić je w miejsce katastrofy. Planeta, w której rozbiło się PS5, nie jest wyłącznie HUB-em, ale także miejscem, gdzie można poszukać kumpli. Wszystko w imię przywrócenia do życia PlayStation 5.
Prosta historia, prosta budowa, kapitalna zabawa
Historia w najnowszej grze PlayStation nie jest specjalnie skomplikowana, a progresja nie wyróżnia się na tle wielu trójwymiarowych platformówek. W każdej galaktyce znajduje się kilka planet, a podczas poznawania każdej z nich możemy zebrać wyznaczoną liczbę zwykłych i specjalnych robocików. To właśnie na szukaniu tych małych postaci bazują główne założenia, gdyż ich odpowiednia liczba umożliwia decydujące starcie z bossem, które zostaje nagrodzone kolejną częścią PlayStation 5. Grając w poszczególnych planszach, nigdy nie miałem problemu z zebraniem 3-5 pomocników, choć nie raz, nie dwa musiałem wrócić się na wcześniej odwiedzone planety, by odnaleźć kilku dodatkowych towarzyszy – bez tego nie mogłem wejść do ostatniej lokacji i zawalczyć o fragment konieczny do naprawy głównego statku.
Astro Bot nie zaskakuje podstawami w budowie gry, ale dosłownie zachwyca platformową zabawą. Każdy świat jest inny, systematycznie natrafiamy na różnych przeciwników, dodatkowo główny bohater może wspomóc się najróżniejszym wsparciem, dzięki któremu zyskuje dodatkowe moce. Moment, gdy na plecy naszego bohatera wskakuje mała małpka i dzięki jej sprawnym rękom możemy rzucać kamieniami lub się wspinać, zapewnia sporo frajdy. Uśmiech na paszczy mogą wywołać sekwencje, kiedy Astro Bot zamienia się w drobną myszkę, w ciekawych sekwencjach uczestniczymy w trakcie przeistaczania się w małą, czarną kulkę lub gdy do akcji wkracza PlayStation VR, za sprawą którego możemy wpłynąć na czas. Już dawno tak dobrze nie bawiłem się w trójwymiarowej platformówce – kapitalnie zatrzymuje się czas, by następnie skakać po różnych elementach otoczenia, a nawet zyskiwać przewagę w trakcie walki. Twórcy są bardzo dobrze obeznani w gatunku i jego podstawowych założeniach, co czuć na każdym kroku – bo bawią się formą i podstawami. Ogrywając tytuł, wielokrotnie sam przyłapywałem się na spostrzeżeniach, jak Asobi Team pomysłowo zaimplementowało znane systemy z wielu produkcji, ale jednocześnie potrafiło je dostosować do klimatu PlayStation. Niech pewną zachętą będzie dla Was fakt, że w trakcie gry nie zabraknie nawet mrocznego świata, w którym musimy wykorzystywać oświetlenie do walki czy eksploracji kolejnych miejsc.
Jestem jednak przekonany, że tak pozytywne wrażenia i ogromna chęć eksplorowania kolejnych światów nie byłyby możliwe bez głośnej obsady. 150 bohaterów z różnych gier dostępnych na wszystkich konsolach PlayStation to... nostalgiczny powrót do przeszłości. Nie będzie dla nikogo zaskoczeniem, że podczas poznawania produkcji spotykamy Kratosa, mamy okazję pomóc Joelowi, widzimy chowającego się w kartony Snake'a, a nawet wspomagamy jednego z kultowych bossów z serii Metal Gear Solid. Aloy otrzymała swój poziom, co raczej nie jest dla nikogo zaskoczeniem, biorąc pod uwagę stale rosnącą popularność uniwersum Horizon. Deweloperzy nie zapomnieli o przygodach poszukiwacza skarbów, swoje robotyczne wersje otrzymało Demon's Souls, a w kolejnych lokacjach nie zabrakło Ratcheta, bohatera Podróży, helghastów, Sama Bridgesa, gwiazd z serii Devil May Cry czy też... Crasha Bandicoota i Spyro. Jak wiadomo antropomorficzny jamraj pasiasty był jedną z ikon PlayStation, natomiast obecnie znajduje się w bibliotece Microsoftu – zapewne z tego powodu bohater zachował swój oryginalny wygląd. Podczas rozgrywki systematycznie natrafiamy na postacie, z którymi spędziliśmy wiele wyjątkowych dni, poznając ich historie – Team Asobi oczywiście pamiętało, by dopasować postacie do światów, więc przykładowo, biegając po mrocznej planecie spotykacie Syna Spardy. Zadanie domowe odrobili także artyści i graficy, którzy ubrali mechaniczne postacie w znane stroje, obrzucili je kultowymi dodatkami (także wpływającymi na gameplay) i... dodali im sporo uroku.
W grze nie zabrakło nawet specjalnych, dużych poziomów, które są związane wyłącznie z jedną serią – nie będę wchodził za daleko w szczegóły, by nie psuć Wam zabawy, ale Astro Bot może przejmować umiejętności bohaterów PlayStation. W produkcji pomysłowego studia znalazło się miejsce dla najważniejszych IP japońskiej korporacji, które w ostatnich latach zachwycały graczy i zyskiwały swoje społeczności... choć powrót dwóch IP był dla mnie (pozytywną!) niespodzianką. Pewną wisienką na torcie danych poziomów są wcześniej wspomniane przeze mnie starcia z bossami. Muszę przyznać, że nie są one wyjątkowo wymagające, lecz zespół czuwający nad tym aspektem zaprasza śmiałków do tańca ze znacznie większymi oponentami, a podczas rozgrywki umożliwia wykorzystani posiadanego sprzętu – co w wielu przypadkach było bardzo kreatywnym podejściem.
Eksplorując kolejne światy Astro Bot, można gromadzić nie tylko towarzyszy przygody, ale także puzzle, które pozwalają odblokowywać kolejne budynki w Miejscu Katastrofy. To właśnie za sprawą tych budowli jesteśmy w stanie chociażby przebrać głównego bohatera w kolejne fatałaszki, wykonać kilka ładnych selfie ze zwierzakami w tle czy też zająć się upiększeniem Dual Speedera. W grze nie znajdziecie żadnych mikrotransakcji, ale zdobywaną walutę wykorzystujemy w laboratorium, w którym mamy możliwość odblokowania 169 przedmiotów związanych z wielkimi markami dostępnymi na PlayStation – tak naprawdę mówimy o okazałym automacie z kulkami, w którym znajdują się przedmioty. Przykładowo, mały nóż pozwala odblokować broń Piramidogłowego z serii Silent Hill, natomiast łuk umożliwia spojrzeć na Atreusa – w kolejnym kroku bohaterowie, podróżując po Miejscu Katastrofy, mogą korzystać ze swoich kultowych sprzętów.
Team Asobi poradziło sobie perfekcyjnie z tematem zbierania ekipy. Główny bohater wykorzystuje Dual Speedera, by dostać się do następnych map, a panel dotykowy jest miejscem, w którym chowamy wszystkich znalezionych towarzyszy. Nie oznacza do jednak, że ekipa pozostaje wyłącznie w Miejscu Katastrofy, bowiem jest podstawą do wprowadzania zabawnych mechanik – nie mogę nie wspomnieć choćby o przejściu na barkach 100 astro bocików do wcześniej niedostępnego miejsca na mapie czy wspinaniu się niczym po drabinie do nowej lokacji. Takie detale pokazują dobitnie, że na każdym kroku deweloperom nie brakowało poczucia humoru i dbałości o każdy, nawet drobny detal.
Od fanów PlayStation dla fanów PlayStation
Zdradzę Wam, że wychowałem się na konsolach PlayStation, dlatego też raz za razem, podczas ogrywania recenzowanego Astro Bot uśmiechałem się pod nosem, kiedy miałem okazję wpadać do światów i spotykać „starych znajomych”. Szybko jednak zrozumiałem, że produkcja kończy się o kilka godzin za szybko – pierwsze ukończenie gry zajęło mi około 10 godzin i choć w tym czasie nie znalazłem wszystkich astro botów, to ze sporym entuzjazmem ruszyłem do poznawania kolejnych smaczków, dzięki temu na liczniku wpadło jeszcze kilka dodatkowych godzin. Team Asobi nie zawiodło w przypadku finałowego starcia, które jest wielkimi epickim pojedynkiem całego PlayStation z zielonym, złym obcym (skojarzenia przypadkowe?;)), ale szczerze mówiąc – chciałbym uczestniczyć w tym pojedynku po kilku dodatkowych godzinach z głównym wątkiem. Na pewno wrócę jeszcze do gry i będą szukał kolejnych robocików, planując zdobycie platyny,(która jest banalnie prosta), lecz muszę przyznać, że byłbym usatysfakcjonowany dłuższą rozgrywką.
Deweloperzy wpadli jeszcze na bardzo ciekawy pomysł z dodatkowymi światami. Biegając po zwykłych planetach, możemy natrafić na dodatkowy portal, który przenosi głównego bohatera do Galaktyki Zaginionej. To właśnie w tym miejscu mamy okazję znaleźć 55 robotów i 22 elementy puzzli. Lokacje nie są tak bardzo rozbudowane jak te z głównego wątku, jednak są okazją do natrafienia na naprawdę ciekawe i efektowne miejsca.
Wspominając o lokacjach muszę dodać kilka słów o grafice i jakości oprawy, ponieważ recenzowany Astro Bot wygląda wyśmienicie, pomimo całkiem prostej stylistyki. Światy są kolorowe, często z łatwością można zachwycać się detalami, dziesiątkami rozrzuconych piłek czy liśćmi falującymi na wietrze. W zimowej krainie stworzymy na śniegu różne kształty, przechadzając się po trawie, widzimy jak roślinność dynamicznie się porusza... Ten świat żyje i reaguje nawet na nasze bardzo szalone pomysły. Dużym atutem produkcji jest bez wątpienia różnorodność lokacji. W każdej galaktyce mamy okazję odwiedzać inne miejsca, a tytuł prezentuje się fantastycznie. Małe zastrzeżenia mam do udźwiękowienia, które odstaje od całego projektu, sprawiając, że w kilku planszach jesteśmy katowani męczącymi, jednostajnymi dźwiękami.
Team Asobi poszło o krok dalej i wykorzystało koncepcję naprawy PlayStation 5. Po zdobyciu konkretnych części, musimy zadbać o odzyskane elementów konsoli – kapitalnie sprawdza się czyszczenie zabrudzonych paneli urządzenia. Sposób, w jaki ekipa na każdym kroku wykorzystuje potencjał DualSense i czerpie z jego możliwości, nie tylko robi wrażenie, ale bardzo dobrze wpisuje się w atmosferę gry. Mam jednak pewne zastrzeżenia dotyczące samego poziomu trudności, bo bardziej wprawieniu w gatunku gracze nie staną przed zbyt wielkim wyzwaniem. Co więcej, w Astro Bot tak naprawdę nie zginiemy ostatecznie – w grze nie uwzględniono żyć, więc choć bot może ponieść decydujące obrażenia po jednym ataku, to powróci do akcji w najbliższym punkcie zapisu.
Team Asobi pomagało inżynierom PlayStation w wykorzystaniu wszystkich możliwości DualSense, dzięki czemu już w przypadku darmowego Astro’s Playroom mogliśmy poczuć potencjał kontrolera przygotowanego dla PlayStation 5. Prace poszły o krok dalej, bo już od pierwszych chwil rozgrywki w Astro Bot przekonacie się, że tytuł czerpie garściami z dosłownie każdej funkcji urządzenia. Haptyczne wibracje czujemy dosłownie w każdej planszy, a ich intensywność jest zależna od podłoża, po którym porusza się bohater. Systematycznie mamy także okazję bawić się adaptacyjnymi triggerami, w wielu momentach czując opór podczas wciskania L2 i R2. Dużym zaskoczeniem była dla mnie decyzja deweloperów, którzy w naprawdę wielu momentach wykorzystują sterowanie ruchem – regularnie trzeba ruszać DualSensem w lewo lub prawo, by przykładowo bohater mógł wspinać się na skały lub strzelać z broni wodnej. Nie brakowało sekwencji, gdy trzeba było skorzystać z możliwości głośnika. Bez wątpienia wrześniowa premiera Sony dzierży niczym król berło pada od PlayStation 5. W ciągu ostatnich miesięcy często mieliśmy okazję zagrać w gry, których autorzy pamiętali o unikalnych funkcjach kontrolera, ale Team Asobi (ponownie) pokazuje innym miejsce w szeregu, udowadniając, jak potężna moc drzemie w tym sprzęcie.
Muszę jeszcze na pewno wspomnieć o jednym istotnym temacie. PlayStation ponownie nie zapomniało o polskiej lokalizacji, a sporym atutem jest fakt, że autorzy tłumaczenia bez wątpienia wychowali się na grach Sony – spotykając wszystkich 150 bohaterów znanych z wcześniej udostępnionych przygód, mamy okazję przeczytać krótkie ich opisy. W tym miejscu zadbano o takie perełki jak: „Mutant Wojownik. Na Helghan nie masz czerwonych oczu – czerwone oczy mają ciebie”, „Grawitomanka. Kobieta zmienną jest – grawitacja zresztą też” czy też „Brat Marnotrawny. Poszukiwanie skarbów to specjalność tej rodziny!”. Wzmianki nie zawsze są jednoznaczne, ale mając przed oczami postać i przypominając sobie o grze, możemy z łatwością rozpoznać protagonistę.
Jesteś fanem PlayStation? Musisz zagrać w Astro Bot
W 2024 roku społeczność PlayStation nie może świętować premier wielu znakomitych gier opracowanych przez PlayStation Studios. Jestem jednak pewien, że Astro Bot jest produkcją, która skutecznie wypełnia tę lukę i jest pozycją obowiązkową dla każdego fana japońskiej korporacji.
W trakcie przygody spotkacie wielu starych znajomych, a jeśli wychowaliście się na grach PlayStation, to będziecie się znakomicie bawić. Team Asobi opracowało niezwykle przyjemną i lekką, trójwymiarową platformówkę, która jest prawdziwym hołdem dla wszystkich generacji hitów debiutujących na kolejnych konsolach Sony.
Astro Bot to nieoczekiwana perełka, która zabierze Was w podróż do lat dzieciństwa. Jeśli lata temu zagrywaliście się na pierwszym PlayStation, PlayStation 2, PlayStation 3 czy też spędziliście wiele nieprzespanych nocy z PlayStation 4, to za sprawą najnowszego, ekskluzywnego tytułu dostępnego wyłącznie na PlayStation 5 przypomnicie sobie wiele wyjątkowych chwil. List miłosny dla fanów PlayStation, a zarazem genialna opowieść od graczy dla graczy.
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do ASTRO BOT.
Ocena - recenzja gry ASTRO BOT
Atuty
- 150 wyjątkowych bohaterów w jednej grze. Astro Bot to sentymentalna podróż przez wszystkie generacje PlayStation,
- Bardzo przyjemna rozgrywka. Twórcy zadbali o szereg ciekawych i angażujących mechanik,
- Znakomite wykorzystanie motywów i wątków związanych z marką PlayStation,
- Easter Eggi wylewają się z ekranu na każdym kroku,
- Fantastyczna grafika. Te światy żyją, są kolorowe i posiadają wiele niespodzianek,
- Genialne wykorzystanie kontrolera DualSense. Team Asobi czerpie z mocy urządzenia,
- Bardzo dobra polska lokalizacja. Autorzy zadbali o smaczki, które bawią.
Wady
- Chciałbym, żeby zabawa była dłuższa,
- Monotonna i z czasem nieco denerwująca ścieżka dźwiękowa.
To coś więcej niż trójwymiarowa platformówka. To sentymentalna podróż, która pozwoli spotkać wielu dawnych znajomych. Astro Bot to prawdziwy must have dla sympatyków PlayStation.
Graliśmy na:
PS5
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (629)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych