Technoboys (2024) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. To nie mogło się udać
Nie jest łatwo wejść na teren, który już wcześniej eksplorowały filmy takie jak Popstar: Never Stop Never Stopping. Technoboys próbuje odświeżyć tematykę upadłej grupy muzycznej, która stara się odzyskać dawne miejsce na szczycie, jednak w przeciwieństwie do wcześniejszych satyr na przemysł muzyczny, ta meksykańska produkcja nie ma ani wystarczającego polotu, ani świeżości, by przekonać nawet najmniej wybrednych widzów.
Od samego początku fabuła wydaje się zbyt znajoma. Alan, były lider zespołu Technoboys, marzy o powrocie na scenę 20 lat po tym, jak jego życie i kariera popadły w ruinę. Wydarzenia w filmie śledzą klasyczny schemat: stary zespół wraca na scenę, tylko po to, by odkryć, że świat się zmienił, a oni już nie pasują do nowej rzeczywistości.
Już w pierwszych minutach filmu widzimy, że nie jest to produkcja, która stawia na subtelność czy głębokie refleksje.
Technoboys (2024) - recenzja filmu [Netflix]. Sztuczne dialogi i żarty, które nie bawią
Jednym z największych problemów Technoboys są jego płaskie dialogi i przewidywalne żarty. Tam, gdzie poprzednicy w gatunku, tacy jak wspomniane Popstar, udawali się w odważne, a czasem nawet “inteligentne” satyryczne komentarze na temat współczesnej kultury, Technoboys ogranicza się do wyświechtanych żartów o cancel culture, przerysowanych postaci i tanich gagów, które nie wzbudzają większych emocji. Przerysowane charaktery – jak na przykład członek zespołu, który przeobraża się w niemal karykaturalnego guru seksualnego, czy inny, który po wypadku staje się twardym kowbojem – nie dodają humoru, a jedynie potęgują poczucie, że film desperacko szuka czegokolwiek, co mogłoby go uczynić interesującym.
Film mógłby skorzystać na większej samorefleksji, jednak zamiast tego scenariusz zdaje się skupiać na maksymalizowaniu liczby łatwych żartów. Niestety, żaden z nich nie pozostaje w pamięci na dłużej. Wręcz przeciwnie, w wielu momentach produkcja wydaje się odpychająco trywialna.
Technoboys (2024) - recenzja filmu [Netflix]. Fabuła bez spójności
Gdyby chociaż sama opowieść miała więcej do zaoferowania, może widzowie przymknęliby oko na powierzchowne żarty. Ale Technoboys nawet tutaj nie spełnia oczekiwań. Zamiast płynnego, dobrze przemyślanego rozwoju fabuły, dostajemy serię zdarzeń, które wydają się być ze sobą luźno połączone. Alan, główny bohater, błąka się między jednym kryzysem osobistym a kolejnym, bez wyraźnego celu, a finałowe sceny wydają się wymuszone i pospiesznie domknięte, co pozostawia widza z poczuciem, że cała ta filmowa podróż nie miała sensu.
W końcówce filmu dochodzi do typowego rozwiązania konfliktu w stylu "wszyscy się kochamy i akceptujemy", co niestety nie przynosi satysfakcji, biorąc pod uwagę wszystkie absurdy i brak spójności w narracji. Wiele wątków zostaje potraktowanych po macoszemu, przez co widzowi trudno jest zainwestować emocjonalnie w losy bohaterów.
Technoboys (2024) - recenzja filmu [Netflix]. Zmarnowany potencjał obsady
To, co ostatecznie ratuje Technoboys przed kompletną katastrofą, to występy aktorskie. Luis Gerardo Méndez, jako główny aktor, stara się wycisnąć jak najwięcej z tego, co ma do dyspozycji. Niestety, mimo jego starań, dialogi i sytuacje, w jakich znajduje się Alan, pozostawiają wiele do życzenia. W roli Meleny, byłej ukochanej Alana, Karla Souza próbuje tchnąć trochę życia w swoją postać, ale niestety jej rola jest równie płaska jak reszta fabuły.
Film ma także kilka przebłysków dobrej muzyki – piosenki są chwytliwe, a w niektórych momentach można nawet poczuć, że Technoboys naprawdę próbuje nawiązać kontakt z widzem. Jednak nawet te momenty są zbyt rzadkie, by uratować produkcję przed zapomnieniem. Zresztą polubią je tylko fani boysbandów. Pikanterii dodaje jedynie moment z powiedzmy mistycznym przebłyskiem, krótką ceremonią z Ayahuascą.
Technoboys (2024) - recenzja filmu [Netflix]. Podsumowanie
Technoboys jest próbą połączenia nostalgii za starymi zespołami z nowoczesnym komentarzem społecznym, ale niestety film nie ma ani wyraźnej tożsamości, ani odpowiedniej dawki świeżości, by przyciągnąć uwagę współczesnych widzów.
Ostatecznie, zamiast odważnej satyry, dostajemy przeciętną komedię, która bardziej męczy, niż bawi. Film z pewnością ma swoje momenty, ale nie ma w nim nic, co uczyniłoby go wartościowym doświadczeniem na dłużej. Ocena odzwierciedla zmarnowany potencjał i próbę, która niestety zakończyła się fiaskiem.
Atuty
- Czasem ma swoje "śmieszne" momenty
- Próba satyry
Wady
- Przewidywalność
- Ogólnie słabe żarty
- Pospieszny finał
- Brak oryginalności
- Płaskie postacie
Technoboys to nieudana, przewidywalna komedia z płytkimi postaciami i niewystarczającą świeżością. Każda minuta oglądania, będzie stratą. Omijajcie z daleka.
Przeczytaj również
Komentarze (6)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych