Zbrodnie pamięci (2023) - recenzja filmu [Amazon]. Demencja i bycie mordercą na zlecenie nie idą w parze

Zbrodnie pamięci (2023) - recenzja filmu [Amazon]. Demencja i bycie mordercą na zlecenie nie idą w parze

Piotrek Kamiński | 22.09, 20:00

John Knox jest wykształconym człowiekiem. Posiada dwa doktoraty, był wykładowcą, posiada bardzo bystry umysł. I całe szczęście, ponieważ w którymś momencie życia stwierdził, że chciałby odłożyć coś na emeryturę, więc został płatnym zabójcą, a jego ponadprzeciętna inteligencja pozwala mu od lat zacierać po sobie wszelkie możliwe ślady swojej obecności na miejscach zbrodni. Jest tylko jeden problem. Mózg Knoxa zaczyna szwankować...

Przyznam, że czasami nie rozumiem, jakimi ideałami czy innymi tabelkami w Excelu kierują się dystrybutorzy filmów na naszym rynku. Nie wiem, może to tylko ja, ale kryminał z Michaelem Keatonem, dodatkowo wyreżyserowany przez tegoż, brzmi mi znacznie bardziej intrygująco, niż taka "Maryja. Matka ludzkości", na którą najchętniej poszliby ludzie w stylu mojej mamy - szkoda tylko, że ona akurat do kina nie chodzi wcale, podobnie jak masa innych, starszych osób.

Dalsza część tekstu pod wideo

Na szczęście wciąż istnieją streamingi, a Jeffrey Bezos, poza ładowaniem horrendalnych pieniędzy w co najwyżej średniej jakości adaptacje Tolkiena, potrafi od czasu do czasu zrobić kilka ciekawych produkcji. To w końcu Prime Video dało nam świetną "Legendę Vox Machiny", "Reachera" "the Boys", "Hazbin Hotel" czy "Fallouta". "Zbrodnie pamięci" nie są co prawda stricte ich filmem, ale byli na tyle mili, że udostępnili go w naszym kraju. I całe szczęście, bo tak jak nie jest to w żadnym wypadku kandydat na film roku, tak mamy tu do czynienia z po prostu wciągającym thrillerem, w sam raz na niedzielny wieczór.

Zbrodnie pamięci (2023) - recenzja, opinia o filmie [Amazon]. Kiedy już myślał, że udało mu się odejść...

Ale Pacino

Kiedy Knox (Keaton) dowiaduje się, że ma demencję i wszystko wskazuje na to, że w ciągu paru tygodni zupełnie zapomni kim jest, nie jest mu specjalnie przykro. Pracując już od lat jako płatny morderca, zobaczył w życiu więcej, niż by chciał i z miłą chęcią zapomni część tych obrazów. Do tego była żona i syn zupełnie się od niego odcięli, jedyni koledzy siedzą w tym samym fachu, więc są raczej specyficzni, a najbliższą mu osobą jest prostytutka, Annie (Joanna Kulig), z którą widuje się raz w tygodniu. Nie będzie tęsknił za swoim dawnym życiem.

Wszystko to zmienia się jednak, kiedy przychodzi do niego roztrzęsiony syn (James Marsden) i błaga o pomoc. Chodzi o wnuczkę naszego bohatera. Walcząc ze znikającymi wspomnieniami, Knox stara się wyprostować sytuację rodzinną syna tak, aby nikt nie skończył w więzieniu, lecz czy zdąży, zanim nie będzie za późno? Czy będzie w ogóle pamiętał co robi i w jakim celu? Pomóc może mu jedynie wierny przyjaciel, Xavier Crane (Al Pacino), ale czy można mu ufać?

Zbrodnie pamięci (2023) - recenzja, opinia o filmie [Amazon]. Chaos, z grubsza, kontrolowany 

Michael Keaton

Cała frajda z oglądania filmu Keatona polega na tym, że nigdy nie możemy mieć pewności co do tego, w którą stronę zmierza historia. I to nie dlatego, że plan głównego bohatera jest tak niesamowicie skomplikowany, następujące co pięć sekund zwroty akcji utrudniają zrozumienie intrygi, a do ogarnięcia scenariusza potrzebny jest doktorat. W gruncie rzeczy jest to raczej nieskomplikowana opowiastka - jedną sytuacja, jeden plan i konsekwentne próby jego realizacji. W międzyczasie dochodzi jeszcze wątek dybiącej na Knoxa pani detektyw i jedna sytuacja ze wspomnianą już postacią Asi Kulig, ale koniec końców, fabuła jest zgrabna i prosta. Rzecz w tym, że ze względu na chorobę Knoxa, nigdy nie mamy pewności, czy to co oglądamy rzeczywiście się teraz dzieje czy może to tylko jakieś walczące o swoje istnienie wspomnienie. Do tego sam Knox jest absolutnym Jokerem i praktycznie do końca nie wiadomo, czy rzeczywiście realizuje założony plan czy jedynie miota się i kopie dziurę na samego siebie. Sprawia to, że z minuty na minutę film ogląda się bardzo dobrze i szybko, a ewentualne niedociągnięcia i dziwactwa scenariuszowe widzi się dopiero po fakcie.

A tych kilka jest. Cały ten wątek z dziewczyną Knoxa jest tak naprawdę kompletnie nieważny i dodaje jedynie do końcowego czasu niepotrzebnych 10-15 minut. Gdzieś tam z początku słyszymy o "firmie", dla której pracuje główny bohater i, że ciężko może być tak po prostu od nich odejść, po czym temat ten nie pojawia się już choćby raz na przestrzeni całego filmu. Prócz takich detali fabuły, trudno mi również powiedzieć cokolwiek dobrego o postaci Marsdena i zastanawiam się, czy po prostu nie był on najlepszym wyborem do tej konkretnie roli czy to Keaton, który dopiero drugi raz w swojej karierze siedział na stołku reżysera, nie potrafił go odpowiednio pokierować. Nie są to może problemy ogromne same w sobie, ale wspólnie z jeszcze paroma mniejszymi przywarami sprawiają, że się o nich pamięta i psują delikatnie odbiór całości.

Koniec końców jednak, "Zbrodnie pamięci" są udanym filmem. Niczym wybitnym, ale z grubsza dobrze zagranym i szczerze wciągającym. Jeśli ktoś ma ochotę na prosty, niezobowiązujący film akcji z satysfakcjonującym finiszem, to polecam sprawdzić.

Atuty

  • Skuteczny Michael Keaton w głównej roli;
  • Wciągająca intryga;
  • Kilka nieźle zrobionych scen przemocy;
  • Dobre tempo i zakończenie.

Wady

  • Kilka nijakich, zbędnych wątków;
  • Trochę nijaki James Marsden.

"Zbrodnie pamięci" to taki sensacyjniak w starym stylu. Jest żwawo, intrygująco i z dobrze poprowadzonym zakończeniem, które uświetnia udana rola Michaela Keatona. Warto sprawdzić. Grunt to nie oczekiwać nie wiadomo czego.

6,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper