Drużyna A(A) - recenzja, opinia o filmie [Next Film]. Tytuł kojarzy ci się z serialem? Niepotrzebnie
Grupa osób uzależnionych od alkoholu i paru innych rzeczy postanawia przewieźć kradziony spirytus przez cały kraj, aby za zarobione w ten sposób pieniądze uratować swój ośrodek rehabilitacyjny.
To mógł być kawał dobrego filmu. Wiesz, o uzależnieniach, niby na poważnie, ale jednak z jajem i werwą. Głębokie kino podane w lekki sposób. Ale do tego potrzebny byłby styl, wyczucie, jakiś artyzm, a żadnym z nich nie może pochwalić się ani reżyser, Daniel Jaroszek ("Johnny" i "Forst") ani jego scenarzyści, Jacek Wasilewski (między innymi "Na wspólnej") i Tomasz Kwaśniewski, dla którego w ogóle jest to pierwszy tak duży projekt filmowy.
Tak więc film opowiada o alkoholikach, jasne, ale robi to w tak ofensywnie powierzchowny sposób, tak kompletnie nie przejmując się tym faktem w jakimkolwiek szerszym kontekście i nie uwzględniając go w fabule, że aż smutno się robi w trakcie oglądania. Jasne, każdy z głównych bohaterów jest uzależniony i każdy dostaje swoje pięć minut, aby opowiedzieć widzowi swoją historię, ale poza tym... Nic. Równie dobrze można by tę ich chorobę wykreślić ze scenariusza i prawie nic by się nie zmieniło. Trochę to obrzydliwe, biorąc pod uwagę fakt, że nikt nikomu nie kazał przecież robić filmu o alkoholikach, więc skoro nie było na niego pomysłu, to można było się za niego nie brać.
Czym tak właściwie jest "Drużyna A(A)"? Będąc zupełnie szczerym, to trochę niczym. Pomieszaniem z poplątaniem, biorącym trochę z wielu różnych filmów, autorów i stylistyk, ale nie klei ich później ze sobą w jakąś intrygująco inną, oryginalną całość. To taki bardziej zbiór kolorowych teledysków i krótszych form, połączonych w jeden, pełen metraż. Jest kolorowo (ludzie mówią, że jak u Andersona, ale moim zdaniem byłaby to mocna nadinterpretacja, bo z czym do ludzi), z dobrą muzyką i paroma sympatycznymi kadrami, ale to nie miał być klip do albumu zespołu Lor, tylko film, do choroby!
Drużyna A(A) - recenzja, opinia o filmie [Next Film]. Czy twórcy chcieli nam coś powiedzieć?
Głównymi bohaterami filmu są Wiola (Danuta Stenka), Karolina (Maria Sobocińska), Wojtek (Łukasz Simlat), Leszek (Michał Żurawski) i Dominik (Mikołaj Kubacki). Kiedy ośrodkowi jeżdżącego na wózku Wojtka grozi zamknięcie, dawne koneksje Leszka przychodzą z pomocą. Wystarczy, że chłopak przewiezie dla dawnego kolegi dwie cysterny wypełnione po brzegi spirytusem do wyznaczonej fabryki, a dostanie w zamian zdrowych dwieście kawałków, w sam raz na uratowanie ośrodka. Rzecz w tym, że cysterny te należą do niejakiej Celniczki (Magdalena Cielecka), przywódczyni grupy przestępczej, która lubu przebierać się za urząd celny i strzelać do ludzi z karabinu snajperskiego - bo czemu nie. Mający problem z zakładami Leszek proponuje jej układ: jeśli dowiozą transport na miejsce zanim ona ich złapie. Rozpoczyna się więc wyścig z czasem, a stawką w nim jest nie tylko ośrodek, ale również życia naszych bohaterów.
Rozumiesz klimat?! To jest jakieś pseudo gangsterskie kino drogi, a nie film o uzależnieniach. I żeby to chociaż było dobrze pomyślane kino gangsterskie, ale nie! Postać Cieleckiej jest tak kompletnie przerysowana, że nie da się traktować jej poważnie. Po prostu się nie da. Zwłaszcza kiedy jeszcze dodać do tego fakt, jak niedorzeczny jest cały pomysł na fabułę. Najlepiej ujmuje to sam Leszek w rozmowie z Celniczką: "Nie znasz mnie, nie wiesz jak wyglądam, mogę po prostu zostawić te auta i zniknąć" (czy jakoś tak). I ma rację! Czarny charakter stanowi dla nich jakiekolwiek zagrożenie tylko dlatego, że są kretynami i wciąż korzystają z telefonu, z którego się z nią komunikowowali, a który ona namierza. Później jeszcze tylko szybki deus ex machina w finale i koniec filmu. Nie dość, że bez sensu, to jeszcze nudno i jakimś cudem cholernie przewidywalnie. Dawno już tak bardzo nie dłużył mi się seans. Myślałem, że nigdy się ten film nie skończy, a trwał przecież tylko leciutko ponad dwie godziny.
Drużyna A(A) - recenzja, opinia o filmie [Next Film]. Stenka dźwiga cały film na swoich barkach
Obsada filmu sama w sobie może i robi wrażenie, ale tak naprawdę cokolwiek gra tutaj jedynie Danuta Stenka. Jej Wiola to kobieta zniszczona przez alkohol, która przepiła wszystko, co miała w życiu najlepsze i czuje tego konsekwencje. Jest nerwowa i raczej agresywna, bo chowa w ten sposób swój ból. Z jednej strony najchętniej siedziała by gdzieś sama, z dala od ludzi, z drugiej potrzebuje swojej grupy terapeutycznej, na której gdzieś tam jej zależy, bo są jedyną dobrą rzeczą jaką jej pozostała w życiu. Miej na uwadze, że sam fakt, że Stenka stworzyła kreację aktorską, nie znaczy, że wątek jej postaci jest dobry. Pozwolę sobie rzucić jednym, mało istotnym spoilerem z środka filmu. Nasza ekipa przypadkiem trafia na wiejskie wesele, bo podwożą na nie akurat jednego z gości, któremu zepsuł się samochód. Czyje to wesle? Kosmicznym zbiegiem okoliczności: syna Wioli, który uciekł z domu lata temu i od tamtej pory go nie widziała. Wow, cóż za emocje. No dobrze, więc co z tym fantem robią scenarzyści? Nic. Chwilę jest dziwnie, a później impreza trwa do rana, ekipa jedzie dalej, koniec tematu. Przecież to nawet amatorszczyzną trudno nazwać, bo byłby zbyt duży komplement.
Reszta bohaterów ogranicza się do swoich smutnych historii, ale prócz tego nie widać po nich walki, zniszczenia, czegokolwiek. Każdy, jak Wiola, dostaje swój mały wątek, aby móc zmierzyć się ze swoją największą przywarą, ale to już tyle. Karolina jest uzależniona od seksu, więc zalicza szybką, zakończoną raczej kiepsko przygodę na weselu. Leszek stracił rodzinę przez hazard i tutaj też prawie udupił całą drużynę swoim zachowaniem. Dominik... Nie wiem, boi się taty, więc idzie z nim pogadać. Ten ostatni to dla mnie w ogóle ewenement, bo Kubacki sięga przy nim tak płytko, że miejscami masz wrażenie, że w ogóle nie pasuje do reszty, że nie powinno go tam nawet być.
Tak jak wspominałem na początku tego tekstu, jedynym (prócz Stenki), co rzeczywiście można w "Drużynie A(A)" pochwalić są ładne zdjęcia i muzyka. Kadry dobierane przez Michała Dąbala cieszą oko symetrią, może rzeczywiście do pewnego stopnia mogąc być porownywanymi ze stylem Wesa Andersona, również za sprawą żywej, mocno nasyconej palety barw, a przyjemne ciepełko w sercu widza dogrzewa jeszcze melancholijna, ale przyjemna ścieżka dźwiękowa. Ale to tylko część całości. Od filmu wymagam jednak, żeby angażował mnie emocjonalnie czymś więcej, niż symetrią i ambientem, a "Drużyna A(A)" nie oferuje już w tej materii niczego więcej.
Atuty
- Stenka stworzyła postać absolutnie odpychającą, której mimo wszystko chce się kibicować.
- Ładne obrazki, połączone tu i tam z równie ładną muzyką.
Wady
- Nieskoordynowany natłok stylów, gatunków i tematów;
- Karygodnie niewykorzystany główny motyw filmu;
- Beznadziejny czarny charakter;
- Okropnie poprowadzona i zakończona intryga;
- Większość postaci płaska i nudna;
Miało być dojrzale i z komediowym zacięciem, a wyszło szczeniacko i żenująco. Dwa oczka za zdjęcia i Danutę Stenkę. Nie polecam.
Przeczytaj również
Komentarze (5)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych