The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom - Link i Zelda

The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom – recenzja i opinia o grze [Switch]. Księżniczka wkracza do akcji

Wojciech Gruszczyk | Dzisiaj, 14:00

Kolejny miesiąc z następną ekskluzywną grą. Nintendo nie kończy dobrej passy i już drugi raz w tym roku odświeża formułę jednej ze swoich największych serii. W The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom do akcji wkracza tytułowa księżniczka, ale czy warto sprawdzić grę? Przeczytajcie recenzję.

W marcu odbyła się premiera Princess Peach: Showtime! i gra bardzo dobrze pokazała możliwości Nintendo. Japończycy w prosty sposób mogą odświeżać swoje największe IP wykorzystując kolejne postacie i wrzucając bohaterów lub bohaterki w różne gatunki.

Dalsza część tekstu pod wideo

W przypadku recenzowanego The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom sprawa prezentuje się trochę inaczej, bo choć kolejny raz do głosu dochodzi księżniczka, to jednak tym razem gameplay w wielu miejscach przypomina klasyczne, dwuwymiarowe przygody Linka. Zelda otrzymała w swoje ręce kostur, który w bardzo ciekawy sposób odświeża założenia uniwersum.

A co by było gdyby?

undefined

Od lat Link biega od zamku do zamku, bije kolejne stworki, wyciąga z kieszeni wielki miecz, by ostatecznie uratować Zeldę. Formuła znana, doceniona i choć z pozoru nie zaskakuje, to Nintendo pokazało za sprawą The Legend of Zelda: Breath of the Wild i The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom, że potrafi wyciągnąć z szuflady pewną mechanikę, której kolejne szczegóły zapewniają angażującą i ciekawą rozgrywkę. Identycznie sytuacja wygląda w przypadku The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom. Twórcy jednak tym razem skorzystali z mocy tajemniczego kostura, na bazie którego zbudowano główną mechanikę rozgrywki i Japończycy kolejny raz nie zawiedli.

Początek The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom jest jednak bardzo standardowy, ponieważ Link wkracza do jednego z podziemi i kolejny raz musi zmierzyć się z Ganonem. Walka tym razem nie kończy się klasycznym happy endem, bo choć wojownik ratuję Zeldę, to jednak sam wpada do powiększającej się szczeliny. To właśnie tajemnicza wyrwa w czasoprzestrzeni sprawia, że księżniczka nie może cieszyć się spokojnym dniem w Hyrule, a chwyta w rękę potężny artefakt i wyrusza na ratowanie – nie tylko swojego bohatera, ale przede wszystkim całego królestwa.

Zelda w recenzowanym The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom otrzymuje na początku opowieści wielkie wsparcie, ponieważ wróżka Tri zapewnia jej Tri Rod, czyli kostur, dzięki któremu można tworzyć klony (echa) różnych przedmiotów z rzeczywistości. Na początku bohaterka musi uciec z zamku, by następnie rozpocząć ofensywę polegającą na ratowaniu kolejnych fragmentów Hyrule.

undefined

Budowa historii The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom jest klasyczna, ponieważ szybko okazuje się, że wyrwa zagraża całemu Hyrule, a nasza bohaterka musi podróżować po całym królestwie, by pomagać okolicznym mieszkańcom i następnie móc przywracać świat do normalnego stanu. Ta sytuacja jest możliwa dzięki mocy Tri, która potrafi wchodzić do alternatywnej rzeczywistości, by w tym miejscu Zelda mogła pokonać bossa, uratować inne wróżki i nie tylko zwiększyć moc Tri, ale przede wszystkim pomóc Hyrule.

Bardzo pozytywnym elementem The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom był dla mnie czas gry, ponieważ od pewnego momentu obawiałem się, że ukończę przygodę po 10-12 godzinach, ale gdzieś w tym czasie wydarzenia pozytywnie zaskakują. Choć Zelda uważa, że za chwile uratuje świat, to klasyczny plot twist sprawia, że główny wątek zostaje rozbudowany. W ostateczności ukończenie The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom zajmuje ponad 18 godzin, a niektórzy napisy końcowe zobaczą dopiero po około 22 godzinach. To dobry czas, który przez strukturę opowieści nie wydaje się sztucznie wydłużony.

undefined

Główny wątek The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom nie jest specjalnie zaskakujący. Jeśli graliście we wcześniejsze gry z serii, to raczej nie będziecie zaskoczeni wydarzeniami, ale Nintendo ponownie wykorzystuje poboczne przygody, by budować akcję i zachęcać graczy do rozgrywki. W najnowszej przygodzie poznajemy okolicznych mieszkańców, którzy potrzebują naszej pomocy i właśnie ich historie mogą pozytywnie zaskoczyć. W trakcie gry Zelda jest dodatkowo proszona o pomoc przez kolejne napotkany osoby, więc czas spędzony w Hyrule można jeszcze rozszerzyć przez dodatkowe zadania. Twórcy przygotowali nawet kilka wyzwań-zadań na czas, w których sprawdzamy swoje umiejętności, więc tytuł od początku oferuje sporo atrakcji.

Bardzo pozytywnie oceniam także samo zakończenie. W recenzowanym The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom mamy okazję doświadczyć ciekawej relacji, której formuła powinna zostać lepiej wykorzystana przez Nintendo. Deweloperzy pod sam koniec historii zrealizowali interesujący pomysł i mam szczerą nadzieję, że twórcy powrócą do tej koncepcji w następnej grze.

Jeden element, by osiągnąć sukces

undefined

The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom identycznie jak wspomniane The Legend of Zelda: Breath of the Wild i The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom został zbudowany na jednym schemacie, którego elementy są powiązane z całą rozgrywką i zapewniają świetną zabawę.

W najnowszej grze Zelda korzysta z Tri Rod, za sprawą którego może wyczarowywać kolejne przedmioty lub wojowników. W zależności od mocy Tri, główna bohaterka może przykładowo wyczarować 4-5 łóżek, by za ich sprawą stworzyć most i przejść przez rzekę. Innym razem kilka kamieni i trampolina pozwalają wejść na wzgórze lub właśnie za pomocą takich konstrukcji rozwiązujemy dziesiątki zagadek środowiskowych. Eksploracja przy pomocy Tri Rod i tworzenia kolejnych klonów jest wprost znakomita – bohaterka musi jedynie zwracać uwagę na moc wróżki, która jest ograniczona. W trakcie przygody należy zwiększać potencjał Tri, co przekłada się na możliwość realizowania coraz to większych konstrukcji.

undefined

Przed ostatnią misją w The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom posiadałem już ponad 100 różnorodnych „ech”, więc mogłem bez problemu zamrażać wrogów, podpalać ich, tworzyć coraz to większe pomosty, skakać po ogniu lub szybko przemieszczać się po kolejnych trasach. Sytuacja jest w tym miejscu jednak bardzo ciekawa, ponieważ najnowszy tytuł Nintendo wynagradza graczy-szukaczy, ponieważ lizanie ścian pozwala odnaleźć kolejne przedmioty lub następnych przeciwników, których po pokonaniu możemy przywoływać. To bardzo pozytywnie wpływa na kolejne możliwości bohaterki, która łatwiej pokonuje kolejne trasy lub oponentów.

Już kilkukrotnie wspomniałem o walce, która jednak zasługuje w The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom na osobny akapit. Wszystko za sprawą Tri Rod, ponieważ po pierwszym pokonaniu przeciwnika, następnie możemy tworzyć jego klony. Zelda zamienia się w bardzo skuteczną summonerkę, która przywołuje nawet kilka moblinów, darknuta, gibdona, deau babę czy też innych pomocników. Problemem okazuje się wyłącznie ograniczona moc Tri oraz „cena” poszczególnych towarzyszy, bo pod koniec przygody mogłem już postawić na jednego-wielkiego bodyguarda lub kilku mniejszych awanturników. Zelda w dodatku sama nie jest bezbronna, ponieważ wchodząc w stan SwordFighterki, księżniczka chwyta za miecz, a później nawet za łuk i bomby, by atakować wrogów – tryb ten posiada jednak ograniczenie czasowe, które możemy wydłużyć za sprawą ulepszeń. Podobnie zresztą wygląda sytuacja ze sprzętem, ponieważ przykładowo miecz również możemy usprawnić, by zadawał on większe obrażenia wrogom. W rezultacie szybko się okazuje, że Zelda jest nie tylko księżniczką-summonerką, ale świetnie radzi sobie w walce.

Kostur robi różnicę

undefined

W eksploracji oraz pojedynkach pomaga bardzo podstawowa, choć w tym wypadku niezwykle ważna umiejętność Zeldy – księżniczka tym razem potrafi skakać. Ten potencjalnie prosty ruch znacząco wpływa na rozgrywkę, ponieważ podczas tworzenia wspomnianych konstrukcji możemy odpowiednio wykorzystać przykładowo meble, by za ich sprawą dostać się do potencjalnie trudno dostępnego miejsca. Świetnie w The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom sprawdzają się także etapy we wspomnianych szczelinach, ponieważ deweloperzy w tych lokacjach bawią się formą świata i często mamy okazję skakać w 2D po przykładowo upadających drzewach czy też innych elementach otoczenia. Projektanci poziomów wykazali się znakomitą znajomością Tri Rod, ponieważ za sprawą kostura mamy okazję realizować różne, ciekawe przejścia.

W grze nie zabrakło także małego craftingu i zbierając kolejne owoce przygotowujemy następne kolejne napoje, za sprawą których odzyskujemy zdrowie lub manę (niebieski pasek pozwalający pozostać w stanie SwordFighterki), ale pojawia się także opcja poprawienia czasowej wydajności lub odporności bohaterki. Ciekawym tematem w przypadku The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom jest również poziom trudności, ponieważ od początku przygody możemy wybrać Hero Mode, który sprawia, że pojedynki są trudniejsze, zbieramy mniej serduszek, a nawet nie możemy korzystać z niektórych przedmiotów.

Japończycy nie zapomnieli także o bossach, podczas starć z którymi również niezbędne jest odpowiednie wykorzystanie Tri Rod. Z jednej strony musimy przykładowo przywoływać wojowników, którzy będą atakować oponenta, ale często niezbędne jest także realizowanie kolejnych konstrukcji, ponieważ tylko w taki sposób możemy uniknąć ciosów. The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom wynagradza kreatywność, odpowiednią znajomość posiadanych ech oraz właśnie szukanie kolejnych, bo partnerzy radzą sobie lepiej w odpowiednich sytuacjach, więc warto posiadać rozbudowany arsenał.

undefined

Przez kilka pierwszych godzin w The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom brakowało mi rozbudowanych i ciekawych pod względem konstrukcyjnym lochów. Nintendo jednak dobrze dawkuje atrakcje, więc na początku tak naprawdę uczymy się możliwości Tri Rod, później zyskujemy kolejne echa, by ostatecznie móc wkroczyć do kilku dungeonów. Jeden szczególnie przypadł mi do gustu, ponieważ jest zaskakująco duży i zapewnia ciekawe wyzwania, ale ogólnie w każdym wykorzystujemy wszystkie możliwości kostura. Z jednej strony musimy tworzyć kolejne przejścia, wskakiwać do wcześniej niedostępnych miejscówek, a po chwili wykorzystujemy magię do przywoływania pomocników niezbędnych do pokonania wszystkich wrogów. Tri Rod jest również wykorzystywany do przenoszenia różnych elementów otoczenia, co odgrywa szczególną rolę w zagadkach, ale nie brakuje także opcji, gdy możemy przykładowo chwycić wroga i wrzucić go w przepaść.

The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom wyróżnia się dużą kreatywnością, co bez wątpienia wpłynie na regrywalność. W niemal każdej sytuacji mamy nawet kilka opcji na rozwiązanie problemu – w jednej z lokacji chętnie rzucałem tornado we wrogów, którzy spadali w przepaść i nie musiałem się męczyć podczas walki, innym razem chwyciłem w ręce wielką dmuchawę i doprowadzałem przeciwników w kolce, świetnie sprawdza się także wykorzystywanie przynęty i przykładowo rzucenie mięsa sprawia, że oponenci idą w jedno miejsce, gdzie czeka nie tylko jedzenie, ale możemy także wykorzystać bombę lub odpowiedniego towarzysza do pokonania wroga. Opcji nie mamy aż tak wielu, jak w przypadku The Legend of Zelda: Tears of the Kingdom, ale zabawa konstrukcjami i wybieranie kolejnych ech jest bardzo przyjemne, ponieważ elementy otoczenia i kompani mogą ze sobą współpracować i zapewniają Zeldzie przewagę.

undefined

Grafika w The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom jest bliźniaczo podobna do odświeżonego The Legend of Zelda: Link's Awakening i szczerze mówiąc był to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Świat z lotu ptaka prezentuje się uroczo, a deweloperzy zadbali o zróżnicowane tereny – wpadamy do wielkiego lasu, w grze nie brakuje pustyni, mamy okazję wspinać się po wulkanie czy też biegamy po podwodnych terenach. Każde miejsce wpływa nie tylko na naszą postać i przeciwników, ale pozwala nam zbierać różne echa, które możemy później wykorzystywać w innych miejscach. Część pomocników przydaje się głównie w odpowiednich terenach (jak pająk tworzący przejścia w sekwencjach 2D), jednak wielką zabawą jest właśnie odkrywanie tego, jak echa możemy wykorzystać do starć czy też do prostej eksploracji. Opcji jest naprawdę sporo, a my podczas gry możemy odkrywać kolejne sekrety i po prostu świetnie się bawić.

The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom jednak bardzo szybko pokazuje nam swoje wszystkie atuty i tak naprawdę gra opiera się na jednym elemencie. Z tego powodu część graczy może po prostu oczekiwać od gry czegoś więcej, ale niestety deweloperzy kolejny raz skupili się na jednej mechanice. Tytuł ma też swoje problemy w przypadku płynności animacji i jest to kolejna ekskluzywna propozycja Nintendo, która potwierdza jedno: nadszedł czas na next-gena.

To nowy początek?

Od pierwszej zapowiedzi zastanawiam się, dlaczego Nintendo nie wykorzystało szansy i nie zmieniło nazwy gry na „The Legend of Link: Echoes of Wisdom”. Biorąc pod uwagę założenia serii i całą otoczkę związaną z ratowaniem Zeldy, byłby to prawdziwy strzał w dziesiątkę.

Nie mogę jednak powiedzieć wielu złych słów na samą produkcję, ponieważ The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom to po prostu świetna gra. Dobrze prowadzony wątek główny oparty na nowej, dobrze wdrożonej i pasującej do założeń mechanice, angażujące walki oraz ciekawa eksploracja oparta na kosturze. Z jednej strony jest inaczej, ale z drugiej można łatwo wyczuć, że tak naprawdę jest to „kolejna Zelda”.

The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom w znakomity sposób odświeża formułę, pokazując uniwersum z trochę innej strony. Gameplay jest angażujący i ciekawy, a choć główny wątek nie jest dużym zaskoczeniem, to jednak podczas rozgrywki naprawdę dobrze się bawiłem. Dla posiadaczy Nintendo Switchów i fanów serii The Legend of Zelda – pozycja obowiązkowa.

Atuty

  • Bardzo kreatywne wykorzystanie różdżki do eksploracji świata,
  • Zelda-Summonerka? Walka zapewnia świetną zabawę,
  • Czas rozgrywki jest idealny,
  • Różnorodność zabawy jest dużym plusem. Nie tylko bieganie, ale także walka i zagadki,
  • Świetne lochy wykorzystujące atuty gry,
  • Zaskakująco dobry poziom trudności. Są wyzwania!

Wady

  • Gra szybko pokazuje swoje najlepsze towary i później po prostu nie zaskakuje,
  • Główny wątek mógłby bardziej zaskoczyć,
  • Zdarzają się spadki animacji.

The Legend of Zelda: Echoes of Wisdom to jedna z przyjemnych niespodzianek 2024 roku. Spodziewałem się dobrej gry, ale nie aż tak pozytywnego i kreatywnego doświadczenia. Masz w domu Switcha? Musisz zagrać w przygodę księżniczki Zeldy!

9,0
Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper