Transformers: Początek (2024) - recenzja i opinia o filmie [UIP]. I takie niespodzianki to ja lubię
Idąc do kina z dziećmi na Transformers: Początek, spodziewałem się po pierwszych trailerach przede wszystkim rozrywki dla młodszych widzów, którzy będą mogli poznać początki uniwersum. Nie wszytsko jednak poszło po mojej myśli. I bardzo dobrze.
Transformers: Początek to bowiem film niekoniecznie dobry dla najmłodszych dzieciaczków. Jest tu sporo przemocy, dość osobliwego języka, całkiem solidnie rozbudowana jak na animację fabuła zostawiająca pole do własnych interpretacji, ale przede wszystkim szacunek dla marki i ogrom smaczków dla takich starych pryków jak ja. A przypomnijmy, że ostatnia, pełnometrażowa animacja o Transformers debiutowała w zamierzchłym, 1986 roku.
Akcja filmu również przenosi nas do odległych czasów, a dokładnie do Cybertronu, domu Transformersów. I już ten fakt jest godny uwagi, wszak wydarzenia pokazujące jak doszło do konfliktu Autobotów z Deceptikonami widzieliśmy często w filmach tylko w postaci teledyskowych migawek, przenosząc się chwilę później na ziemię. Tutaj praktycznie cały film rozgrywa się na obcej planecie i samo jej poznawanie jest wartością dodaną.
Transformers: Początek (2024) - recenzja i opinia o filmie [UIP]. Śladami Orion Paxa i D-16
Polska nazwa „Początek” zobowiązuje, więc głównymi bohaterami są z pozoru nieznane nam roboty w postaci Orion Paxa i D-16. Produkcja skupia się na przyjaźni tej pary blaszaków, którzy w przyszłości staną się znanymi nam doskonale Optimusem Primem oraz Megatronem, śmiertelnymi wrogami. Oczywiście wiedząc o tym przed seansem doskonale też wiemy gdzie zmierza historia i jak się zakończy, nie ma tu żadnego zaskoczenia, ale ważna jest droga, poznanie przyczyn tego dlaczego dwójka oddanych przyjaciół stanęła po dwóch stronach barykady.
W filmie bardzo dobrze ukazano różnice charakterów obu robotów, które swoją drogę na szczyt zaczynają jako „maszyny” górnicze niemogące się nawet transformować w pojazd, gdyż zabrano im taką funkcję. Skupiają się więc na mozolnym wydobywaniu z wnętrz planety energonu, surowca napędzającego roboty, by w godzinach wolnych od pracy próbować odnaleźć legendarną Matrycę Przywództwa, która może odmienić życie całej planety. Szuka jej również przywódca i ojciec dyrektor wszystkich robotów, niejaki Sentinel Prime, idol naszej pary bohaterów.
Transformers: Początek (2024) - recenzja i opinia o filmie [UIP]. Do Cybertronu i z powrotem
Przemiana, zwłaszcza D-12, który na niesprawiedliwość życia reaguje coraz większym gniewem i frustracją wypada całkiem wiarygodnie, jest pełna emocjonalnych scen i po prostu dobrze się ją ogląda. Wizerunek przyszłego Megatrona zbudowany na poczuciu krzywdy, umotywowano fabularnie, pokazując jak wyrządzone zło może zrodzić zło jeszcze większe. Niestety, mimo kilku zwrotów akcji fabuła jest raczej dość przewidywalna, a główny przeciwnik bardzo prosto skonstruowany, wliczając w to jego egoistyczne i szablonowe w przypadku złoli cele.
Sama animacja ma lepsze i gorsze momenty. Dynamiczny i trzęsący się montaż potrafi czasem nieco irytować, zwłaszcza podczas efektownej sceny wyścigów, ale sam Cybertron, pokazanie jego różnych dzielnic, codzienności życia robotów, środków komunikacji, doskonale wpisuje się w wizję ukazującą jak to wszystko się zaczęło. Są też sceny, które potrafią po prostu zachwycić, jak przywołanie wspomnień pewnej bitwy o planetę czy pierwsze chwile poza miastem pokazujące dzikie tereny Cybertronu włącznie z zamieszkującymi je stworzeniami.
Transformers: Początek (2024) - recenzja i opinia o filmie [UIP]. Czy leci z nami Bumblebee?
CGI stoi po prostu na dobrym poziomie, nie próbuje zaskakiwać nowatorską formą i pod tym względem nie jest tak dopracowane i kreatywne jak choćby w „Spider-Man: Uniwersum”. To dobra, rzemieślnicza robota, momentami bardzo efektowna, mająca znamiona blockbustera. Przynosi rozrywkę, cieszy oko i poza ludzkimi twarzami robotów, które wyglądają paskudnie i często i tak ciężko wyczytać z nich emocje, nie ma się specjalnie do czego przyczepić.
Paramount Pictures udało się też stworzyć całkiem wiarygodnych towarzyszy głównej pary, że wspomnę chociażby oddaną pracy i marzącą o wspinaniu się na coraz wyższe szczeble kariery Elitę. Z kolei fani uniwersum z miejsca dostrzegą, które roboty znane będą w przyszłości jako Starscream czy Bumblebee. Z racji seansu z dziećmi wybrałem się na wersję z polskim dubbingiem, który był poprawny (zwroty typu „zabiję cię śmieciu" trochę bolały). Osobiście trochę żałuję, że nie miałem okazji zapoznać się z angielską wersją, gdzie głosami robotów przemówiły takie gwiazdy jak Chris Hemsworth, Scarlett Johansson czy Laurence Fishburne. Samo poczucie humoru w filmie prezentowało bardzo nierówny poziom. Czasem faktycznie śmieszyło, czasem bardziej żenowało.
Na filmie dobrze powinny bawić się różne grupy widzów. Dla najmłodszych, nie znających jeszcze losów Transformerów i ekranizacji Baya, będzie to dobre wprowadzenie do uniwersum, z kolei starzy wyjadacze docenią przywiązanie do detali i masę smaczków nawiązujących do późniejszych wydarzeń i całego lore. Mimo iż całość zlepiono na znanych schematach, jest tu rozmach, są emocje i widowiskowe sceny. Nie każdy film musi na nowo wymyślać koło. Transformers: Początek tego zdecydowanie nie robi, po prostu gwarantuje dobrą zabawę w kinie. Trzymam kciuki za kontynuację i polecam zostać na sceny po napisach.
Atuty
- Ukazanie początków ikonicznych bohaterów
- Blockbusterowa realizacja niektórych scen
- Cybertron wygląda zjawiskowo
- Masa smaczków dla wiernych fanów
- Dobre tempo zwieńczone emocjonującym zakończeniem
- Godny polecenia zarówno nowym jak i starym fanom
Wady
- Mało ciekawy główny wróg
- Chaotyczny montaż części scen akcji
- Ludzkie twarze robotów
Transformers: Początek okazał się bardzo miłą niespodzianką i filmem znacznie głębszym niż wskazywały na to trailery.
Przeczytaj również
Komentarze (19)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych