Mortal Kombat 1 Khaos Reigns official key art

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns – recenzja i opinia o dodatku [PS5, Xbox, Switch, PC]. Szybko i drogo

Wojciech Gruszczyk | 30.09, 22:00

Mortal Kombat 1 rozpoczął nową erę w uniwersum NetherRealm Studios i po roku od premiery podstawki pojawił się pierwszy dodatek. Czy jednak warto zainteresować się Khaos Reigns? Przeczytajcie naszą recenzję.

NetherRealm Studios już na przestrzeni lat pokazało, że premiera bijatyk od doświadczonego studia to dopiero początek. Każda duża produkcja tego studia debiutująca w ostatnich latach otrzymała przynajmniej kilku dodatkowych bohaterów, a Mortal Kombat 1 jest kolejnym tytułem, który jest w zasadzie cały czas rozbudowywany.

Dalsza część tekstu pod wideo

Już w pierwszym roku wsparcia gra otrzymała sześciu wojowników (Omni-Man, Quan Chi, Peacemaker, Ermac, Ojczyznosław, Takeda Takahashi), kolejne postacie Kameo (Tremor, Khameleon, Janet Cage, Mavado, Ferra), a jednocześnie zespół wspierał bijatykę za sprawą sezonowych aktywności. Teraz nadszedł czas na fabularne rozszerzenie, jednak NetherRealm Studios w tym wypadku nie zachwyca.

Krótki odcinek

undefined

W zeszłym roku wielu graczy chwaliło Mortal Kombat 1 za historię i ja również dobrze bawiłem się poznając widowiskową opowieść. Byłem ciekawy, jak scenarzyści Eda Boona rozwiną tę przygodę i recenzowany Mortal Kombat 1: Khaos Reigns pod względem fabuły jest bezpośrednią kontynuacją znanych wydarzeń. Wszystko jednak dzieje się tak szybko, że tym razem naprawdę trudno rozkoszować się opowieścią.

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns skupia się na kontynuacji konfliktu pomiędzy Scorpionem i Sub-Zero. Ten pierwszy przygotował się do wielkiej uroczystości, a ten drugi wykorzystując pomocników postanowił zniweczyć jego plany. Szybko jednak okazuje się, że ich konflikt wskakuje na drugi plan, ponieważ pojawia się nowe zagrożenie. Tytan Havik z innej linii czasu postanowił pobawić się kamyczkami i wykorzystać ich moc do zniszczenia kilku światów. Mając na głowie takie zagrożenie, rywale muszą się zjednoczyć, przenoszą się do innego multiwersum i rozpoczynają walkę o lepsze jutro.

undefined

Problemem fabuły Mortal Kombat 1: Khaos Reigns jest jednak czas. To zaledwie pięć rozdziałów, które ukończycie w dwie godziny, a bardzo krótki czas rozgrywki sprawia, że tak naprawdę trudno w tym miejscu o większe rozważania czy też budowanie ciekawych relacji. NetherRealm Studios kolejny raz postanowiło zamieszać w bohaterach i teraz zamiast męskich odpowiedników Cyraxa i Sektora, pojawiają się kobiety, które w dodatku mogą ściągać swoje pancerze – podczas opowieści wyglądają niczym Iron Heart.

Cyrax i Sektor w nowych wersjach zostały naprawdę dobrze wdrożone do fabuły i choć na początku ze sobą współpracują, to jednak jak to często bywa w uniwersum Mortal Kombat – każda relacja kończy się w momencie, gdy pojawiają się zdrady lub uczucia. Scenarzyści wpadli na bardzo ciekawy pomysł, by właśnie na ich barkach oprzeć najnowszą opowieść, co bez wątpienia ma sens biorąc pod uwagę, że Mortal Kombat 1: Khaos Reigns wprowadza bohaterki i możemy z nich korzystać we wszystkich trybach. Twórcy wpadli również na bardzo dobry plan, by to właśnie one odegrały ważną rolę w przyszłości serii – jeśli faktycznie powstanie drugi dodatek, to szczególnie Sektor(ka) może otrzymać bardzo ciekawy i rozbudowany wątek.

Noob Saibot wkracza na salony

undefined

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns wprowadza jeszcze jedną postać – gracze mają okazję dowiedzieć się, jak w tej linii czasu powstał Noob Saibot. Bez wątpienia deweloperzy w świetny sposób wykorzystali swoje dziedzictwo, pamiętając jednocześnie o wykorzystaniu atutów nowej serii. Wojownik powstał za sprawą Tytana Havika, jednak bez wątpienia Noob Saibot może odegrać bardzo ważną rolę w przyszłości Mortal Kombat 1. Zakończenie jest właśnie mocno związane z tą postacią i pisarze z NetherRealm Studios otworzyli sobie drogę do bardzo ciekawego rozdziału.

Noob Saibot pojawia się jednak wyłącznie na końcu opowieści i choć za jego sprawą mamy okazję wziąć udział w najważniejszych bitwach, to szczerze mówiąc chciałbym, by jego wątek (w zasadzie jak wszystkich nowych postaci...) został znacznie bardziej rozbudowany. Pośpiech historii jest wprost męczący, bo choć Cyrax i Sektor pojawiają się przez całą opowieść i odgrywają w niej bardzo ważną rolę, Noob Saibot otrzymał dosłownie 10-15 minut. Biorąc pod uwagę jego tło fabularne, deweloperzy nie wykorzystali potencjału tej postaci oraz jego relacji z innymi bohaterami uniwersum.

undefined

Pośpiech głównego wątku to jednak tylko jedna z niedogodności Mortal Kombat 1: Khaos Reigns. Rozszerzenie jest zbudowane na temacie multiwersum, więc choć pojawiają się pozytywne elementy w tej historii (nowy Johnny Cage!), to jednak twórcy bardzo dużą uwagę poświęcają postaciom, które tak naprawdę nie mają znaczenia dla głównej osi czasu (Tanya i Rain) czy też ponownie serwują graczom kilka głupich wątków. I nie mogę napisać, by idiotyzmy nie pojawiały się w podstawce, lecz biorąc pod uwagę czas gry, nie były one aż tak mocno widoczne. W rozszerzeniu pojawia się jeden wielki stwór, z którym Tanya komunikuje się w jego języku oraz mamy okazję uczestniczyć w „pokoju zabaw” Tytana Havika... to w trakcie rozgrywki czułem, że jest to ogromnie zmarnowany potencjał – zamiast przedstawiać akcję, budować relacje i oferować ciekawe walki, obserwujemy, jak postacie próbują uciec.

Jest jednak jeden, bardzo ważny element z Mortal Kombat 1: Khaos Reigns, który nie zawodzi – genialnie wykonane scenki przerywnikowe. NetherRealm Studios ponownie serwuje kapitalnie wyglądające filmiki i każdą scenę ogląda się z dużą przyjemnością. Szczególne wrażenie zrobiły na mnie pancerze nowych wersji Cyraxa i Sektora czy też wszystkie zbliżenia na twarze bohaterów. Świetnie prezentuje się także reżyseria walk oraz szybkie przejścia z CGI do pojedynków, bo część starć prezentuje się naprawdę dobrze. Grafika to nadal jeden z atutów całego Mortal Kombat 1, ponieważ znakomicie wyglądają także wszystkie rywalizacje, podczas których możemy cieszyć oczy świetnie zrealizowanymi postaciami czy też jeszcze lepszymi efektami wizualnymi.

Trzech wojowników i co dalej?

undefined

Cyrax, Sektor i Noob Saibot są dostępni w Mortal Kombat 1: Khaos Reigns od premiery, a Ghostface (seria „Krzyk”), T-1000 i Conan Barbarzyńca wylądują w grze w następnych miesiącach. Jest to dziwna decyzja, bo w zasadzie gracze kupując dodatek nie otrzymują teraz całej zawartości, a muszą czekać na trójkę gości, którzy mogą w ciekawy sposób rozbudować bijatykę.

NetherRealm Studios jednak ponownie nie zawiodło w przypadku dołączonych do zestawu postaci, ponieważ nowa Cyrax w genialny sposób panuje nad mapą. Wojowniczka rzuca bombami, dzięki którym kontroluje przeciwnika w dużej odległości, z łatwością wykorzystuje siatkę i za jej sprawą może rozpocząć widowiskowe combo, potrafi się teleportować i dzięki temu bardzo dobrze zaskakuje oponentów lub za sprawą bomby podbija rywala i otwiera sobie drogę do juggle'a. „Musztardka” może panować także nad powietrzem, więc łatwo podlatuje do rywala i czerpie garściami z mocy posiadanego sprzętu – to naprawdę dobrze przemyślana i bardzo widowiskowa postać, która mam wrażenie jest dobrą opcją nawet dla początkujących graczy.

undefined

Sytuacja bardzo podobnie wygląda z „Keczupem”. Sektor z gracją korzysta z rakietnicy, może podpalić wroga i dziewczyna niemal we wszystkich swoich specjalnych ruchach bazuje na potędze kostiumu. To prawdziwa Iron Heart, która potrafi niemal w każdym momencie odpalić dodatkową rakietę lub wyrzutnię, by zadbać o kontrolę w lokacji. Dobrze mi się nią gra, choć podczas rozgrywki odniosłem wrażenie, że niektóre aniamcje trwają o „klatkę za długo”, co znacząco wpływa na powodzenie wielu akcji. Znacznie łatwiej grało mi się nowym Cyraxem, ale sytuacja może być związana z moim osobistym i już wieloletnim podejściem do tych postaci – po prostu od zawsze wolę Żółtego-Robo-Ninję.

Jeszcze przed premierą byłem bardzo ciekawy, jak w Mortal Kombat 1 zostanie zaprezentowany Noob Saibot i szczerze mówiąc nie zawiodłem się. Nie chodzi mi wyłącznie o jego genezę, ale podwójny wojownik w fantastyczny sposób wykorzystuje swój cień do walki – akcje w duecie są widowiskowe i bardzo skuteczne. Noob Saibot moc z umiejętności, by przykładowo stworzyć portal, do którego wpada przeciwnik i następnie otwiera się na szybkie combo. Łatwo za jego sprawą wykonać podstawową kombinację, a jednocześnie otrzymujemy szansę na wykonanie rozbudowanych ataków – Noob Saibot jest łatwym do opanowania fighterem.

I co dalej?

undefined

W tym miejscu tak naprawdę kończy się premierowa zawartość recenzowanego Mortal Kombat 1: Khaos Reigns. Dwugodzinny, fabularny dodatek i trzy postacie, a na kolejne trzy musimy zaczekać – takie atrakcje zostały wycenione na 229 zł... I to za dużo. Ta cena byłaby adekwatna, gdyby główny wątek trwał przynajmniej pięć godzin i wprowadził dwie dodatkowe postacie, które zostałyby dodane do gry od razu. Twórcy nie wykorzystali także szansy, by dorzucić do bijatyki zupełnie nowego (wcześniej niedostępnego w serii) wojownika, by właśnie za sprawą Khaos Reigns sprawdzić zainteresowanie świeżakiem. Studio w zasadzie zmarnowało potencjał historii, bo gdyby dwóch nowych bohaterów otrzymało po „swojej godzince”, to pewnie odbiór całego dodatku byłby znacznie lepszy – za sprawą fabuły rozszerzenia można łatwo wytłumaczyć pojawienie się fighterów.

W Mortal Kombat 1 nie zabrakło także nowej, sezonowej zawartości, ale zdecydowanie najważniejszą (darmową) nowością są powracające po wielu latach Animality. Finishery, podczas których wojownicy zmieniają się w zwierzęta, by dosłownie rozszarpać lub zjeść wrogów są krwawe, widowiskowe i po prostu cudowne. Kapitalnie wygląda Noob Saibot jako krokodyl, ciekawie prezentują się możliwości Cyraxa w formie pszczoły, uwielbiam nowe wcielenie Mileeny, Rain otrzymał zaskakująco kreatywne i pasujące do siebie zwierzę, Baraka jest ponownie bardzo „kolczasty”, a Johny Cage został rozbudowany o wyjątkowo filmowe Animality. Wszystkie animacje są fantastyczne, ale nie potrzebujecie kupić Khaos Reigns, by otrzymać tę zawartość – te przyjemności są dostępne dla wszystkich graczy w formie bezpłatnej aktualizacji. Jest to naprawdę świetna wiadomość, że deweloperzy nie zdecydowali się zamknąć tych widowiskowych scen za sprawą płatnej zawartości.

Twórcy ostatecznie jednak nie wykorzystali szansy, by za sprawą Mortal Kombat 1: Khaos Reigns wprowadzić do gry zupełnie nową zawartość – tryb nastawiony na rywalizację duetów, inną (wcześniej niedostępną wersję) Fatality lub po prostu nowe persony, które mogłyby trafić w serca społeczności i na dłużej pozostać w uniwersum Mortal Kombat? Prezentowana zawartość jest na bardzo wysokim poziomie, ale jest jej po prostu bardzo mało.

Co będzie dalej?

Zakończenie recenzowanego Mortal Kombat 1: Khaos Reigns jest kolejny raz otwarte, co pozwala sądzić, że deweloperzy zostawili sobie otwarte drzwi do kontynuowania głównego wątku, ale szczerze mówiąc chciałbym następnym razem zagrać w znacznie bardziej rozbudowany dodatek – nie tylko pod względem fabuły.

Mam wrażenie, że NetherRealm Studios stanęło przed trudnym zadaniem rozbudowywania gry przez sezonową zawartość i jednocześnie realizowanie przynajmniej jednego dodatku. Twórcy nie poradzili sobie z tym wyzwaniem najlepiej, bo choć każdy z powracających bohaterów świetnie pasuje do gry, wojownicy oferują bardzo dobry gameplay i deweloperzy dobrze umiejscowili ich wydarzeniach, to jednak zawartość jest po prostu skromna.

Nie można Mortal Kombat 1: Khaos Reigns odmówić jakości, ale niektórzy gracze mogą spokojnie zaczekać na pierwszą lepszą promocję.

Ocena - recenzja gry Mortal Kombat 1: Khaos Reigns

Atuty

  • Cyrax, Sektor i Noob Saibot to kapitalne postacie, które świetnie pasują do założeń gry,
  • Bardzo dobre wprowadzenie starych znajomych,
  • Gameplay ponownie nie zawodzi. W Mortal Kombat 1 grasz z dużą przyjemnością,
  • Mortal Kombat 1 ponownie zachwyca grafiką.

Wady

  • Bardzo krótka historia. Pośpiech czuć w trakcie całej opowieści,
  • Tylko trzech bohaterów na start,
  • Twórcy nie wykorzystali okazji, by zaszaleć i wprowadzić do gry zupełnie nową zawartość.

Mortal Kombat 1: Khaos Reigns można różnie interpretować – to z jednej strony 3 świetne postacie i widowiskowa historia, a z drugiej tylko 3 bohaterów na start i krótka opowieść. Zespół Eda Boona zmierzył się ze ścianą realizując sezonową zawartość i jednocześnie pracując nad pełnoprawnym dodatkiem.
Graliśmy na: PS5

Wojciech Gruszczyk Strona autora
Miał przyjść do redakcji zrobić kilka turniejów, ale cytując klasyka „został na dłużej”. Szybko wykazał się pracowitością, dzięki której wyrobił sobie pozycję w redakcji i zajmuje się różnymi tematami. Najchętniej przedstawia wiadomości ze świat gier, rozrywki i technologii oraz przygotowuje recenzje gier i sprzętu. Jeśli jest zadanie – Wojtek na pewno się z nim zmierzy. 
cropper