Velma: This Halloween needs to be more special (2024) - recenzja odcinka specjalnego [max]. Będzie impreza!
Velma Dinkley nie żyje i tak powinno było zostać, ale ktoś postanowił jednak dać jej kolejną szansę, tym razem w postaci specjalnego, dłuższego odcinka halloweenowego. Miałem kompletnie go olać, ale nie wyrobiłem się wczoraj do kina na "Reagana", więc oto jesteśmy... Przepraszam.
Przyznam, że mam cichą nadzieję, że ten odcinek specjalny jest jeszcze cały czas częścią pierwotnej umowy, jaką Mindy podpisała z max, że nie jest to żaden nowy kontrakt. Naprawdę, jeśli ktoś da jej kolejny sezon, po tym z jaką pasją ludzie rzucili się do komentowania beznadziejnej fabuły i żartów zaproponowanych przez Kaling i jej ekipę, stracę już zupełnie wiarę w przyszłość rodzaju ludzkiego. Według dostępnych danych, drugi sezon przyciągnął uwagę blisko pięciokrotnie mniejszej liczby ludzi, niż pierwszy. I bardzo dobrze, bo to jest zwyczajnie słaba produkcja i gdyby nie luka w grafiku, nawet nie interesowałbym się tym odcinkiem specjalnym.
Rzecz zaczyna się dokładnie tam, gdzie skończył się poprzedni sezon - jakby był to po prostu kolejny odcinek, odcięty od głównego sezonu, żeby zostało coś na Halloween. Velma jest duchem, Daphne próbuje ją uratować, a w międzyczasie organizowane są dwie imprezy na święto duchów - popularna, z masą "zdzirowato" ubranych dziewczyn, gdzie nikt nie jest zainteresowany tym aby wypaść strasznie, grunt żeby lajki na Instagramie się zgadzały oraz lamusiarska, organizowana przez rodziców naszych bohaterów, na którą nikt nigdy nie przychodzi.
Velma: This Halloween needs to be more special (2024) - recenzja odcinka specjalnego [max]. Nawet trzyma się kupy
Muszę przyznać, że całkiem pozytywnie zaskoczyło mnie przesłanie tego odcinka specjalnego. Nie ma ono oczywiście żadnego związku z typowymi motywami Scooby'ego, kręcąc się bardziej wokół tematyki feminizmu, socjologii kultury młodzieży i tego typu tematów, ale zaimponowało mi jak stonowany, nie atakujący za wszelką cenę wszystkiego i wszystkich oferuje morał. Oczywiście nie oznacza to, że Mindy przestała nagle robić sobie jaja z facetów - Fred nadal jest kompletnie oderwanym od rzeczywistości, rozpieszczonym dzieckiem, którego największym lękiem jest konieczność wykonywania jakiejkolwiek prawdziwej pracy, a Norville jest tak niedorzecznie grzecznym chłopcem, że nie potrafi skrzywdzić emocjonalnie bliskiej sobie osoby, nawet kiedy aktywnie próbuje to zrobić. Aż tak daleko od "klasycznej Velmy" ten odcinek specjalny nie jest.
W temacie fabuły, scenarzysta Charlie Grandy sięga po aż dwa motywy znane z klasycznego "Scooby'ego" - Czarnego Rycerza i księgę czarów ze "Scooby Doo i Duch Czarownicy". Oczywiście nie ma opcji, żeby pod wielkim hełmem siedziało prostu kustosz muzeum, pan Wickles. Historia rycerza została przepisana na nowo, robiąc z niego - jakże by inaczej - totalnego przegrywa i dziwoląga. Skłamałbym jednak, gdybym napisał, że nie zaśmiałem się z kilku sprytnie powtórzonych w nowym kontekście gagów. Wciąż wkurza mnie niesamowicie, że musieli wpisać w scenariusz kolejnego chłopaka miernotę - w świecie "Velmy" tylko dziewczyny mogą być kompetentne - ale przynajmniej postarali się, aby rzeczywiście dało się z niego pośmiać, a nie tylko przewracać oczami z widocznym zażenowaniem.
Velma: This Halloween needs to be more special (2024) - recenzja odcinka specjalnego [max]. Kto to, kurde blade, jest Saweetie?!
Drugim, potencjalnie niesamowicie ważnym elementem fabuły (jeśli jakimś cudem serial dostanie trzeci sezon), jest księga czarów. "Velma" już jakie czas temu twardo weszła w zjawiska paranormalne - główna bohaterka dosłownie jest duchem przez cały odcinek - więc nikogo nie powinno dziwić, że tu ktoś rzuca zaklęcie, tam przywołuje zombie albo lata w kuli czystej energii. Choć zastanawiam się na ile jest to powodowane faktem, że wątki te zostały już przygotowane, a na ile brakiem rzeczywistego zainteresowania ze strony widzów. Czy był to potrzebny przytyk w stronę serialu? Nie. Czy jestem szczęśliwy po napisaniu tych słów? Jak najbardziej.
Ale i w tym przypadku muszę przyznać scenariuszowi, że tajemnicę tego, kto stoi za całą tą sytuacją przygotowali względnie sensownie, sam wątek księgi doczekał się interesującego zwrotu zakończonego cliffhangerem, a i absolutnie natchnioną była decyzja zatrudnienia Richarda Kinda do roli narratora... Audiobooka księgi czarów. Pan Kind posiada najbardziej sympatyczny (i potencjalnie irytujący) głos w branży, więc kontrastując go z zawartością demonicznej księgi zwyczajnie nie da się nie wyciągnąć komediowego złota. Tego samego nie można natomiast powiedzieć o wypychanych na siłę gościnnych występach gwiazd. To nie "Scooby Doo and Guess who", nie ma potrzeby owijania fabuły wokół jakiejś gwiazdki rapu, o której nigdy nie słyszałem (niejaka Saweetie), która nie potrafiłaby podać tekstu w przekonujący sposób, choćby zależało od tego jej życie. Zdecydowanie ciągnęła w dół cały odcinek.
Trailer? Jaki trailer? Nie ma.
Podsumowując, odcinek specjalny "Velmy" jest prawdopodobnie najlepszym kawałkiem telewizji, jaki udało się tej marce stworzyć. Nie rozpędzał bym się aż tak bardzo, aby od razu nazwać go dobrym - to wciąż przede wszystkim osobista tuba propagandowa Mindy Kaling, obrzydliwa bastardyzacja postaci, które współtworzyły dzieciństwo wielu dorosłych już ludzi i z każdym kolejnym odcinkiem bardziej oddala się od oryginału, zamiast, jako (teoretycznie) prequel, dążyć do niego. Ale owszem, było to względnie nie najgorzej spędzone 40 minut. Oglądałem ostatnimi czasy gorsze rzeczy.
Premiera 03.10 na max.
Atuty
- Nawiązania (w liczbie mnogiej) do klasyki;
- Nawet trzymająca się kupy zagadka;
- Kilka niezłych gagów;
- Wciąż solidna animacja i voice acting.
Wady
- Saweetie zupełnie nie potrafi grać;
- Wciąż czuć ogromną pogardę w stosunku do chłopaków;
- Czarny rycerz zredukowany do poziomu chodzącego żartu (ale przynajmniej rzeczywiście zabawnego);
- Potencjalnie dobra fabuła jest ciągnięta w dół niskiej jakości, agresywnymi żartami.
"This Halloween need to be more special" to zaskakująco kompetentny kawałek telewizji, choć ciągną go w dół typowe dla tej marki przywary. Dobrze było zobaczyć w czymś nowym Pinky'ego i Mózga (tak jakby).
Przeczytaj również
Komentarze (21)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych