Cisza Nocna - recenzja i opinia o filmie. Horror psychologiczny pokazujący różne oblicza starości
„Cisza nocna” (2024) to film, który wciąga widza w mroczny świat samotności, przemijania i lęku przed śmiercią. Reżyser Bartosz M. Kowalski, znany z takich produkcji jak „Ostatnia wieczerza” czy „W lesie dziś nie zaśnie nikt”, ponownie zaskakuje widzów, tym razem tworząc kameralny, psychologiczny thriller z elementami horroru. Byłem, zobaczyłem i muszę przyznać, że to faktycznie kawał dobrego kina, które zmusza do refleksji.
Produkcja, osadzona w malowniczych, ale przerażających plenerach polskiej wsi, miała swoją premierę na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i zrobiła na widzach spore wrażenie. Ja też nie do końca wiedziałem, czego się spodziewać, ale materiał okazał się bardzo zjadliwy, chociaż trochę krótki, a przy tym fabularnie mocno niespójny.
Film opowiada historię Lucjana, emerytowanego aktora, który po śmierci żony zostaje oddany przez syna do domu opieki. Kowalski buduje opowieść wokół postaci, której starość i poczucie osamotnienia stają się punktem wyjścia do ukazania coraz bardziej zacierającej się granicy między rzeczywistością a koszmarem. To połączenie dramatu egzystencjalnego i subtelnego horroru, gdzie reżyser zręcznie operuje suspensem i atmosferą niepokoju. W głównej roli zobaczymy Macieja Damięckiego, którego kreacja starszego człowieka zagubionego we własnych wspomnieniach i lękach wywołały we mnie ogromne emocje. Trudno zresztą schować je do kieszeni, bo film na każdym kroku wymusza jakieś przemyślenia.
Fabuła brzmi dobrze, a film wciąga i nie chce puścić do samego końca
Lucjan początkowo bardzo niechętnie akceptuje swoją sytuację w domu opieki. Miejsce, które z zewnątrz wydaje się idylliczne, szybko staje się dla niego pułapką – zarówno emocjonalną, jak i bardzo bezpośrednią. Po serii tajemniczych zgonów wśród pensjonariuszy, Lucjan zaczyna mieć makabryczne wizje i coraz bardziej zatraca się w mrocznym świecie swoich wspomnień. Kiedy w piwnicach odkrywa tajemnicze wejście do opuszczonego teatru, fabuła przenosi się w surrealistyczny, równoległy wymiar, pełen niepokojących symboli i zagadek. Stopniowo jesteśmy wciągami w jakąś tajemniczą grę, gdzie rzeczywistość miesza się z koszmarem, a Lucjan staje przed okrutnym wyborem: zaakceptować swoją śmiertelność czy stawić czoła mrocznej sile, która opanowała dom opieki.
Recenzowany dzisiaj film jest niezwykle fizyczny. Bez upiększeń ukazuje starość i jej brutalność. W produkcji często widzimy ciała starszych aktorów, podkreślając kruchość i ułomność fizyczności ludzi u schyłku życia. Obraz przemijania i zbliżającej się śmierci przedstawiany jest bez żadnych ceregieli, a reżyser nie unika trudnych scen. To opowieść o lęku przed końcem, o walce z nieuchronnym, ale też o samotności, z którą bohaterowie muszą się zmierzyć. Film przypomina nam, że starość to etap, w którym ciało staje się ograniczeniem, a życie zbliża się do swojego końca – surowo, bez iluzji. Aktorzy rzucają przy tym dość prostymi, ale bezpośrednimi żartami, bardzo wyraźnie podkreślając wyobrażenia i potrzeby starszych osób.
Dla mnie jednak największymi zaletami „Ciszy nocnej” był gęsty klimat i stopniowe budowanie napięcia. Kowalski umiejętnie korzysta z szerokich kadrów, w których dominują puste przestrzenie, wzmacniające poczucie zagubienia głównego bohatera. Minimalistyczna scenografia domu opieki, przypominającego niemal labirynt, w połączeniu z oszczędną, ale sugestywną muzyką, tworzą nastrój, który trzyma nas w ciągłym napięciu. Jednak tutaj pojawia się niestety trochę inny problem.
Tempo narracji bywa bardzo powolne, co nie każdemu przypadnie do gustu. Czasem wręcz chciałoby się krzyczeć - "no niech coś się już ruszy!" A tu dalej oglądamy stopniowe budowanie atmosfery grozy. W wielu momentach fabuła zdaje się rozciągnięta, a dłużące się sceny mogą zmęczyć. Sporo jest takich momentów, w których nic się nie dzieje. Rozumiem zamysł reżysera, by wzmocnić tym samym przekaz, no bo są to kluczowe fragmenty dla budowania atmosfery osamotnienia i zagubienia Lucjana. Ale jednak można z niektórych zrezygnować bez straty dla ogólnego odbioru materiału.
Jeśli chodzi o realizację, „Cisza nocna” nie ukrywa swoich inspiracji kinematografią spod znaku Guillermo del Toro czy nawet Davidem Lynchem. Kowalski korzysta z subtelnych środków wyrazu, nie epatując nadmiarem efektów specjalnych, a raczej koncentrując się na kreowaniu niepokojącej, stopniowo narastającej atmosfery. Równocześnie reżyser wykorzystuje motywy znane z klasycznych horrorów psychologicznych, takich jak „Labirynt fauna” czy „Dziecko Rosemary”, gdzie rzeczywistość bohatera przenika się z przerażającymi fantazjami, a widz do końca nie jest pewien, co jest prawdą, a co złudzeniem.
To dobry film dla miłośników horrorów, który warto zobaczyć w kinie
„Cisza nocna” to film wymagający cierpliwości i gotowości na zanurzenie się w surrealistycznym świecie pełnym lęków. Według mnie to nie jest produkcja dla każdego. Tempo bywa zbyt powolne, a fabuła nie zawsze wystarczająco dobrze angażuje. Warto jednak dać temu filmowi szansę ze względu na wyjątkowy klimat i głęboką symbolikę. Kowalski stworzył obraz, który choć niepozbawiony wad, intryguje swoją odmiennością i skłania do refleksji nad przemijaniem i lękiem przed nieznanym. Koniecznie zobaczcie to w kinie, bo jednak muzyka pełni tu kluczową rolę, a ciemne otoczenie jedynie wspomaga poczucie strachu i wyobcowania.
Atuty
- Klimat i atmosfera filmu są bardzo sugestywne, tworząc niepokój i zagubienie w otaczającym świecie dzięki umiejętnemu wykorzystaniu szerokich kadrów i oszczędnej scenografii
- Muzyka doskonale podkreśla emocje i dramaty bohaterów, dodając głębi scenom bez przytłaczania fabuły
- Symbolika filmu, związana z tematyką starości, przemijania i lęku przed śmiercią, nadaje produkcji refleksyjny wymiar i daje widzowi przestrzeń do interpretacji
- Maciej Damięcki w roli głównej tworzy poruszający portret samotnego człowieka, ukazując jego zmagania wewnętrzne i skomplikowaną emocjonalną podróż
Wady
- Fabuła rozwija się w bardzo powolnym tempie, co może męczyć mniej cierpliwych widzów, a niektóre momenty wydają się zbyt rozwlekłe
- Historia staje się z czasem coraz bardziej surrealistyczna i trudna do zrozumienia
- Filmowi brakuje wyraźniejszych scen akcji, co może rozczarować tych, którzy oczekiwali większej dynamiki od thrillera z elementami horroru
- Do fabuły mam najwięcej zastrzeżeń. Jest dość słaba i mało spójna, tracąc swój urok przy próbie doszukiwania się w niej logiki
„Cisza nocna” to klimatyczny thriller psychologiczny, który skutecznie buduje atmosferę niepokoju i zagubienia, choć wymaga od widza dużej cierpliwości. Bartosz M. Kowalski umiejętnie operuje obrazem i dźwiękiem, tworząc pełną napięcia opowieść o samotności i starości. Niestety, wolne tempo i niejasna fabuła mogą zniechęcić mniej wytrwałych widzów.
Przeczytaj również
Komentarze (11)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych