Samotne wilki (2024) - recenzja, opinia o filmie [Apple]. Clooney (brzydal) i Pitt znowu razem
Kompletnie spanikowana właścicielka świeżych zwłok oczekuje w pokoju hotelowym na przybycie specjalisty od radzenia sobie z tego typu problemami. Rzecz w tym, że przyjeżdża do niej George Clooney. A później Brad Pitt. I obaj nie są zadowoleni widząc tego drugiego...
Jon Watts ma smykałkę do kręcenia lekkich komedii. Wszystkie trzy jego "Spider-Many" spotkały się z relatywnie ciepłym przyjęciem (minus świry krzyczące, że był za młody do tej roli - wtf?!) , a teraz, pierwszy raz od dziewięciu lat, powraca on do pełnego metrażu bez bagażu związanego z ciągnięciem za sobą gigantycznej, ukochanej przez ludzi marki. Zamiast tego wziął sobie na głowę bagaż związany z oczekiwaniami widowni względem filmu z Clooneyem i Pittem w roli głównej. Można i tak...
Z jednej strony, angaż akurat tych dwóch, konkretnych aktorów wiąże się z napędzeniem sobie marketingu w zasadzie za darmo. Z drugiej, oczekuje się, że reunion takich dwóch tuzów będzie reprezentował odpowiednio wysoki poziom, więc cokolwiek poniżej, choćby było tak po prostu, klasycznie dobre, zostanie zrównane z ziemią. Tak więc, czy "Samotne wilki" będą średniakiem czy absolutnie poprawną produkcją, i tak mają przerąbane. No, chyba że mamy do czynienia z dziełem sztuki. Ale pewnie widziałeś już ocenę końcową, więc wiesz, jak jest. Pozostaje więc pytanie: czy nowy film Wattsa jest dobry, czy tylko możliwy do obejrzenia?
Samotne wilki (2024) - recenzja, opinia o filmie [Apple]. Amy Ryan zadzwoniła po pana Wolfa
Praktycznie cały ciężar filmu spoczywa na barkach dwóch gwiazd wcielających się w głównych bohaterów filmu. Sama historia jest niemalże pretekstowa i choć stara się od czasu do czasu zaskakiwać widza nowymi zwrotami akcji, to ostatecznie jest dziurawa, niedopowiedziana wręcz i jeśli ma zrobić na widzu jakiekolwiek wrażenie z potrzebna jest jej część druga i szersze spojrzenie na całość.rzecz w tym, że ja osobiście NIENAWIDZĘ, kiedy filmowcy stosują takie triki. Pojedynczy film ma opowiadać pojedynczą historię - z satysfakcjonującym rozwinięciem i zakończeniem - a nie być wstępem do całej serii szmir, o które nikt nie prosił. Już mnie głowa boli od tego dzisiejszego katapultowania na siłę nowych uniwersów, kiedy nie ma się jeszcze pod nie żadnego fundamentu. Od kiedy to dom buduje się bezpośrednio na ziemi?!
Scenariusz zabiera widzów w kilka niecodziennych miejsc. Z początku myślałem, że cały film spędzimy a tym jednym pokoju hotelowym (co mogłoby być całkiem ciekawym pomysłem), obserwując jak chłopaki na bieżąco starają się rozwiązać sytuację - i myślę, że jest w tej koncepcji potencjał - lecz akcja całkiem prędko wychodzi na zewnątrz. Zwłoki wymagają udania się w kilka dziwnych miejsc, z których jedno należy do faceta, który kiedyś wynajął obu naszych bohaterów, co może oznaczać pewne kłopoty z gdyby nagle jeden i drugi pojawili się u niego w jednym czasie - bo tak, nie myśl o tym zbyt dużo. W tym właśnie tkwi największy problem całego filmu: ta fabuła jest głupia. Nie tyle mało prawdopodobna, co kompletnie wyssana z palca i nie wytrzymująca najmniejszej nawet krytyki.
Samotne wilki (2024) - recenzja, opinia o filmie [Apple]. Just the two of us
To powiedziawszy, skłamałbym pisząc, że nie bawiłem się w trakcie pierwszorzędnie. Nie zapominajmy, że "John Wick" - jeden z największych hitów kina akcji ostatniej dekady - również nie ma z bardzo sensu, a jednak ludzie wciąż lubią oglądać go na ekranie. Dlaczego? Bo ma świetnie nakręcone sceny akcji i sympatycznego do bólu Keanu Reevesa w roli tytułowej. Cóż, "Samotne wilki" nie mogą pochwalić się dobrymi (ani w ogóle żadnymi) scenami akcji, ale za to rywalizacja między głównymi bohaterami jest absolutnie genialna. Duża w tym zasługa faktu, że widzowie znają obu aktorów i doskonale znają ich wspólną historię. Jest coś nieziemsko zabawnego w oglądaniu, jak ci dwaj się ze sobą nie dogadują. Rola Pitta jest dużo bardziej stonowana - ma być po prostu wiecznie niewzruszony i pozbawiony jakichkolwiek uczuć w stosunku do postaci Clooneya - oczywiście po to, aby w którymś momencie móc w końcu okazać mu jakiś tam szacunek. I tylko i wyłącznie dzięki aktorskiej maestrii Pitta moment ten nie jest patetycznie byle jaki, ale faktycznie robi wrażenie, jako istotny zwrot akcji w historii obu panów.
Drugą, być może nawet ważniejszą, rolą jest fixer grany przez George'a Clooneya. To za nim przeważnie podążamy i z jego perspektywy oglądamy ten świat. Co ciekawe - reżyserowi i scenarzyście w jednej osobie udało się zakręcić go tak, że jest absolutnie przezabawny nie tracąc nigdy przy tym na swoim profesjonalizmie. Myślę, że to właśnie na tym polega geniusz obsadzenia akurat tych dwóch aktorów, w tych dwóch rolach - żaden nie musi wyglądać źle, aby drugi mógł wyglądać lepiej. Nie byłby to jednak tak udany pairing, gdyby Clooney regularnie nie wyrażał absolutnie przekomicznej irytacji na widok wszystkiego, co robi Pitt. Co ciekawe, zwłoki które idzie im uprzątnąć są całkiem istotnym bohaterem filmu (Austin Abrams) i, nawet skontrastowane z takimi dwoma gigantami branży, dają radę utrzymać ich tempo. Dobra, przestanę już nazywać go tak bezosobowo, jako że Abrams naprawdę zasługuje na uznanie, jaką zrobił w tej roli. Kiedy trzeba jest irytujący, w innych sytuacjach całkiem synaptycznych, a raz dosłownie było mi go szkoda. Zbudować tak w pełni zrealizowaną postać w towarzystwie Clooneya i Pitta, to nie lada sztuka.
Podsumowując, "Samotne wilki" są filmem nie tyle dobrym, co po prostu przyjemnym w odbiorze. Oglądanie głównych bohaterów i ich rodzącej się w bólach relacji było absolutnie przyjemnym, często szczerze komicznym doświadczeniem i cały seans przeleciał mi błyskawicznie. Szkoda jedynie, że scenariusz nigdy nie prowadzi do niczego konkretnego, zostawiając widza z... Właściwie to z niczym. Tak więc Watts proponuje widzom pustą wydmuszkę z pomalowaną perfekcyjnie warstwą wierzchnią. Jeśli masz ochotę przeżyć sobie przyjemnie film nie bacząc na efekt końcowy, to znajdziesz tu coś dla siebie. Jeśli jednak chcesz na koniec poczuć, że obejrzałeś coś wartościowego, a nie jedynie spędziłeś jakoś tam 2 godziny życia... Szukaj dalej.
Atuty
- Clooney i Pitt są bezbłędni;
- Solidny humor:
- Żwawe tempo;
- Abrams bez problemu dotrzymuje tempa swoim kolegom.
Wady
- Chamsko nasadza kontynuację, zamiast zaoferować widzom satysfakcjonujące zakończenie;
- Niedorzeczność fabuły miejscami po prostu boli;
- Część scen jest tak naciągana, że gdyby je wyciąć, niewiele by się zmieniło.
"Samotne wilki" zabierają w widza na szaloną przejażdżkę, która może i nie ma sensu, ale za to bawi od początku do końca. Bardzo lekki, głupi wręcz film, ciągnięty do góry doskonałymi rolami głównymi.
Przeczytaj również
Komentarze (14)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych