Wstrzymaj oddech (2024) – recenzja filmu [Disney+]. Pył, strach i walka o życie

Wstrzymaj oddech (2024) – recenzja i opinia o filmie [Disney+]. Pył, strach i walka o życie

Iza Łęcka | 06.10, 19:00

Opuszczona farma, umierająca okolica zmagająca się ze skutkami protestu natury i ona. W latach 30. XX wieku na pustkowiu nie jest łatwo przeżyć kobiecie z dwójką dzieci. A najgorsze dopiero przed nimi... Zapraszam do recenzji „Wstrzymaj oddech” debiutującego na Disney+.

Już na początku tej recenzji muszę Wam się do czegoś przyznać. Bardzo lubię Sarah Paulson. Choć ta aktorka nie posiada w swoim dorobku aż tak głośnych ról, szczególnie kinowych, cenię jej kreacje przede wszystkim w projektach zrealizowanych we współpracy z Ryanem Murphym – uważam, że jej styl znakomicie wpisuje się w konwencje obrazów z nutką grozy. Jej najnowsza produkcja jest wizją reżyserów Karrie Crouse („Westworld”) i Williama Joinesa („The Still”, „The Push”), którzy, bądźmy szczerzy, nie posiadają doświadczenia w głośnych obrazach. Zgodnie z pierwotnymi założeniami „Dust” (pierwszy tytuł filmu”) miał trafić na sale kinowe. Po seansie z „Wstrzymaj oddech” dochodzę jednak do wnioski, że decyzja o dodaniu historii do oferty Hulu, a w Polsce Disney+, jest jak najbardziej uzasadniona.

Dalsza część tekstu pod wideo

Rzecz się dzieje w latach 30. w Oklahomie. Region jest targany przerażającymi burzami piaskowymi – w historii Stanów Zjednoczonych ten okres jest opisywany jako „Dust Bowl”. Ekosystem Wielkich Równin nie wytrzymał wieloletniej eksploatacji i nieprzemyślanego rolnictwa, które dosłownie niszczyło urodzajne ziemie i znacznie wpłynęło na ich kondycję. Połączenie długotrwałych susz oraz mocnej erozji gleby sprawiło, że okolice systematycznie były nękane bezwodnymi burzami pyłowymi. Sytuacja była dramatyczna – rolnicy nie tylko nie byli w stanie zdobyć pożywienia, ale przede wszystkim podupadali na zdrowiu. W końcu ciągłe zanieczyszczenie powietrza sprawiało, że układ oddechowy odmawiał posłuszeństwa, a wielu z nich się dusiło. Z tą przerażającą rzeczywistością musi zmierzyć się bohaterka „Wstrzymaj oddech”.

Wstrzymaj oddech (2024) – recenzja filmu [Disney+]. Niszcząca moc natury, ale czy na pewno?

undefined

Margaret jest matką oraz gospodynią domową. Kiedy jej mąż wyjeżdża do pracy w odległe regiony, ona zostaje z dwoma córkami na opuszczonej farmie. O sielance na prerii nie ma jednak mowy. Mieszkańcy okolicy nieustannie zmagają się z suszą, totalnym nieurodzajem oraz burzami pyłowymi, które stanowią realne zagrożenie dla życia. Pani Bellum jednak obiecała sobie, że nie straci dobytku i przetrwa trudny okres – nic jednak jej nie sprzyja. Kiedy walka z ogarniającym pyłem trwa, w miasteczku dochodzi do niepokojących zdarzeń. Jednocześnie jej rodziną targają coraz mocniejsze emocje – po przeczytaniu niepokojącej opowiastki, córki coraz mocniej wierzą w stworzony z pyłu byt, „Szarego Pana”, który zmusza ludzi do przerażających czynów.

Klimat recenzowanego „Wstrzymaj oddech” jest hipnotyzujący, a niemały wpływ ma na niego scenografia. Umieszczona na totalnym pustkowiu farma z jedną stodołą wydaje się niczym wyrwana z ujęcia bajki „Chojrak Tchórzliwy Pies”, którą dzieciaki mojego pokolenia oglądały na Cartoon Network. Pył zdaje się być niemal wszędzie – pokrywa ludzi, budynki, przenika do wnętrz, na meble, do jedzenia, a nawet gnieździ się w układzie oddechowym. Beznadziejność życia społeczności miasteczka uderza na każdym kroku, nie tylko powodując niepokój, ale przede wszystkim pewną odrazę. Reżyserzy Karrie Crouse i William Joines lubią bawić się w symbolikę oraz puszczają oczko do widzów, pokazując nie tylko silny wpływ religii na utrzymywanie nadziei.

Samotna chata z jedną ledwo trzymającą się stodołą pośrodku pustkowia robi nieprzyjemne wrażenie i podkreśla tragizm sytuacji. Rodzinie Margaret coraz bardziej doskwierają głód i problemy ze zdrowiem, jedyna jałówka traci siły, a za nimi nieustannie czai się widmo tragedii. Chęć zachowania dobytku nie jest bowiem jedynym powodem, przez który kobieta jest w stanie się zmierzyć z coraz gorszymi warunkami i problemami. Rozłąka i nieprzepracowana trauma dają się we znaki szczególnie w nocy, kiedy do głosu dochodzą mieszające się ze sobą szczęśliwe wspomnienia i straszliwe koszmary. Pewne wydarzenia z przeszłości sprawiły, że Margaret już nigdy nie będzie sobą – a ogólne obawy o bezpieczeństwo i przybycie pewnego nieznajomego tylko wzmagają rozchwianie emocjonalne, strach oraz panikę.

Wstrzymaj oddech (2024) – recenzja filmu [Disney+]. Trochę przekombinowane

Największą ozdobą recenzowanego „Wstrzymaj oddech” jest Sarah Paulson – jej styl gry oraz rola walczącej niczym lwica matki bardzo pasują do tej aktorki. Margaret już od pierwszych chwil wydaje się być zdecydowana i nastawiona zadaniowo do swojej misji – chce przetrwać za wszelką cenę. Pomimo siły i determinacji, podczas seansu dość szybko uświadamiamy sobie, że ten nienaganny wygląd i prezencja są tylko maską mocno skrywającą niepewność oraz przerażenie. Gwiazda „American Horror Story” przyzwoicie radzi sobie z postawionym zadaniem, choć nie do końca wzbudza wyłącznie pozytywne uczucia – jako widzowie poprzez seans nie raz, nie dwa nie będziemy w stanie zrozumieć motywów, które nią rządzą i nieubłaganie prowadzą do szaleńczej walki. 

Po seansie dochodzę jednak do wniosku, że „Wstrzymaj oddech” mogło być znacznie bardziej wciągającą, a mniej przekombinowaną historią. Twórcy dość pokracznie mieszają motywy paranormalne, z psychologicznymi i ukazującymi niszczącą siłę natury. Gdyby jednak pozbyć się pewnych rozwiązań, a skupić na bardziej organicznej opowieści o członkach społeczności mierzących się z ogromną katastrofą ekologiczną, otrzymalibyśmy bardziej spójny i przygnębiający obraz. Nagromadzenie wątków i dość szybkie tempo wydarzeń (moim zdaniem produkcji przydałoby się kilkadziesiąt dodatkowych minut, o ile autorzy mieliby coś więcej do powiedzenia) sprawiły, że zdumiewająco dziarsko pomknęliśmy do mało satysfakcjonującego zakończenia. Podsumowanie scenariusza wydawało się bowiem do bólu sztampowe i przewidywalne. No powiedzmy to sobie szczerze, było po prostu trochę nudno.

„Wstrzymaj oddech” miało wiele zadatków na bycie do bólu niepokojącym doświadczeniem, lecz rozwiązania scenariuszowe do końca nie zagrały. Choć wcielająca się w Margaret Sarah Paulson naprawdę się starała, wydaje mi się, że to właśnie dążenie do sięgnięcia po wiele gatunkowych klisz nie przyniosło do końca zadowalającego wyniku. Produkcja dostępna obecnie na Disney+ wydaje się przyzwoitą propozycją do streamingu – nie oczekujcie jednak filmu najwyższych lotów.

Atuty

  • Osadzenie produkcji w interesujących realiach,
  • Scenografia,
  • Gra aktorska Sarah Paulson...
  • ...oraz innych aktorów należących do obsady.

Wady

  • Niezbyt korzystne połączenie głównych motywów,
  • Tempo filmu i mieszające się wątki nie pozwalają na dobre zanurzyć się w klimacie produkcji,
  • Pewien motyw zasługiwał na zdecydowaną rozbudowę i pójście twórców w zdecydowanie innym kierunku,
  • Mało satysfakcjonujące zakończenie.

„Wstrzymaj oddech” miało kilka cech, by przyciągnąć przed ekrany naprawdę pokaźną liczbę widzów. Twórcy jednak trzymali kilka srok za ogon, co poskutkowało nie do końca satysfakcjonującym efektem. Typowy średniaczek w ofercie platformy streamingowej, o którym zapomina się w kilka chwil.

5,5
Iza Łęcka Strona autora
Od 2019 roku działa w redakcji, wspomagając dział newsów oraz sekcję recenzji filmowych. Za dnia fanka klimatycznych thrillerów i planszówek zabierających wiele godzin, w nocy zaś entuzjastka gier z mocną, wciągającą fabułą i japońskich horrorów.
cropper