Reklama
Liczy się wnętrze (2024) - recenzja filmu [Netflix]. Czego pragniesz, gdy stajesz się kimś innym

Liczy się wnętrze (2024) - recenzja i opinia o filmie [Netflix]. Czego pragniesz, gdy stajesz się kimś innym

Łukasz Musialik | 09.10, 21:00

W filmie "Liczy się wnętrze" ("It's What's Inside") z 2024 roku, Greg Jardin powraca do formatu znanego z podobnych produkcji, ale dodaje mu własny, nieco surrealistyczny twist. 

Warto wspomnieć, że choć na pierwszy rzut oka film może przypominać takie produkcje jak "Bodies Bodies Bodies", to skierowany jest raczej do starszego, millenialsowego widza. Bohaterowie, których spotykamy na imprezie przedślubnej znajomego, mają za sobą różne życiowe zakręty, a ich relacje układają się na granicy nostalgii, żalu i skrywanych pragnień.

Dalsza część tekstu pod wideo

Wprowadzenie do fabuły jest stosunkowo proste. Para — Cyrus (James Morosini) i Shelby (Brittany O'Grady) — boryka się z problemami w związku, a atmosfera dodatkowo gęstnieje podczas spotkania z dawnymi znajomymi. Rzeczywistość ulega jednak znacznej zmianie, gdy Forbes (David Thompson) przynosi tajemniczą walizkę, a rozrywka w postaci zmiany ciał pozwala bohaterom wejść w cudze buty, zarówno dosłownie, jak i metaforycznie.

Liczy się wnętrze (2024) - recenzja filmu [Netflix]. Technologia i granice osobowości

Liczy się wnętrze

Zamiana ciał, którą umożliwia tajemniczy wynalazek, staje się punktem wyjścia do dalszych rozważań na temat tożsamości i skrywanych pragnień. Bohaterowie wykorzystują nową sytuację, aby realizować swoje marzenia, ale także dokonywać odwetu i odkrywać ciemniejsze strony własnych osobowości. 

Choć temat zamiany ciał pojawiał się już w wielu produkcjach, Jardinowi udaje się tchnąć w tę koncepcję nowe życie. Aktorzy mają tu okazję wykazać się różnorodnością — szczególnie David Thompson i Alycia Debnam-Carey, która w jednym z kluczowych momentów filmu przechodzi przez emocjonalną metamorfozę, wzbogacając film o element autentycznego dramatu.

Liczy się wnętrze (2024) - recenzja filmu [Netflix]. Śmiech przez łzy

Liczy się wnętrze

Choć "Liczy się wnętrze" jest w dużej mierze komedią, jego emocjonalny ładunek nie jest do końca spójny. Greg Jardin bawi się formą, serwując nam sceny pełne nieco absurdu i zamieszania, gdzie elementy horroru subtelnie splatają się z humorem. 

Jego styl reżyserski, obejmujący neonowe kolory, podzielone ekrany i błyskotliwe retrospekcje, dodaje produkcji dynamiki. Można tu dostrzec pewne nawiązania do innych filmów, gdzie bohaterowie muszą odkryć, kto przejął czyje ciało. Problemem jest jednak to, że zamiast sięgać po głębsze, bardziej egzystencjalne tematy, film nieco ugrzązł w komediowej sferze, co pozostawia widza z lekkim niedosytem.

Liczy się wnętrze (2024) - recenzja filmu [Netflix]. Wartości przyjaźni i niezaspokojone pragnienia

Liczy się wnętrze

Jednym z ciekawszych elementów fabuły jest analiza dawnych przyjaźni. Postaci, które niegdyś były blisko, wracają do siebie, ale zamiast radości z ponownego spotkania, pojawiają się zadry przeszłości. 

Właśnie tu film ma swoje najmocniejsze punkty — obserwowanie bohaterów, którzy starają się odnaleźć w zmienionej rzeczywistości. Pytania o to, jak bardzo różnimy się od naszych dawnych "ja" i czy możemy wrócić do wcześniejszych wersji siebie, przewijają się przez cały film. Niestety, rozwiązanie tych dylematów jest nieco płytkie, a finał, choć emocjonalny, nie całkiem trafia w ton wcześniejszych scen.

Liczy się wnętrze (2024) - recenzja filmu [Netflix]. Podsumowanie

"Liczy się wnętrze" to film, który, choć nie wyczerpuje pełnego potencjału swojego pomysłu, oferuje kilka intrygujących wątków i zabawnych momentów. Dzięki sprawnej grze aktorskiej, szczególnie Morosiniego i Debnam-Carey, oraz dynamicznej reżyserii, film dostarcza rozrywki, choć nie każdemu widzowi przypadnie do gustu jego miejscami zbyt komediowy ton. 

Atuty

  • Humor
  • Gra aktorska 
  • Styl wizualny 

Wady

  • Płytki finał
  • Trochę zmarnowany potencjał
  • Nierówne tempo

W mojej ocenie to solidna i zabawna, choć miejscami niedopracowana produkcja, która zyskałaby więcej, gdyby postawiła na nieco głębsze refleksje nad tożsamością i relacjami

7,0
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper