Armand (2024) - recenzja filmu [Best Film]. W szkole doszło do incydentu...

Armand (2024) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. W szkole doszło do incydentu...

Piotrek Kamiński | 12.10, 20:00

Rodzice dwóch sześciolatków zostają wezwani do szkoły, ponieważ między maluchami doszło do nieprzyjemnej, potencjalnie niebezpiecznej wręcz sytuacji. Rozmowa szybko zaczyna zamieniać się w kłótnie, a starająca się zachować zimną krw szkoła zaczyna tracić panowanie nad sytuacją.

Nowy, norweski dramat psychologiczny z Renate Reinsve to kombinacja, którą trudno jest się nie zainteresować. "Najgorszy człowiek na świecie" z 2021 wciąż pozostaje żywy w mojej pamięci, regularnie również pojawiając się w konwersacjach na temat kina północnego, muzyki filmowej, czy imponujących, odważnych kreacji aktorskich. Poprzeczka została więc ustawiona raczej wysoko. Czy relatywnie młody reżyser i scenarzysta, Halfdan Ullmann Tøndel dał radę stworzyć film równie dobry, równie mocno zapadający w pamięć?

Dalsza część tekstu pod wideo

Mówiąc krótko: nie. Ale nie oznacza to od razu, że jego "Armand" jest dziełem niewartym uwagi. Punkt wyjścia fabuły jest szalenie wręcz interesujący, Reinsve jak zawsze hipnotyzuje i zachwyca swoim talentem, a i reszta obsady wcale nie zostaje za nią jakoś bardzo daleko w tyle. Rzecz w tym, że scenariusz szybko zaczyna rozgałęziać się w kilku specyficznych kierunkach, a druga połowa filmu trochę za mocno wchodzi w metafory - w dodatku raczej mało subtelne - przez co finał opowieści nie robi takiego wrażenia, jak być może powinien. Do trudnych tematów trzeba podchodzić z odpowiednią delikatnością i wyczuciem. Moim zdaniem tutaj tego zabrakło.

Armand (2024) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Fabularnie rozlazły

Matka

Cały film rozgrywa się na terenie szkoły, do której uczęszczają chłopcy. Najpierw delikatnie i kameralnie, od pracowników placówki dyskutujących o tym, jak podejść do tematu rozmowy, którą zaraz przeprowadzać będzie jedno z nich. Chwilę później, poznajemy rodziców obu chłopców, choć nasza uwaga kierowana jest na postać graną przez Reinsve. Dyskusja zaczyna się bardzo delikatnie, krążąc wokół tematu, jakby w lęku przed tym, do czego doprowadzi zdradzenie dokładnej przyczyny tego spotkania. W końcu jednak bomba spada. Choć bardzo pomogłoby mi to uzasadnić dlaczego myślę, że fabuła ostatecznie nie powala, za to aktorzy wznoszą się na wyżyny swojego rzemiosła, to jednak powstrzymam się przed pisaniem tutaj, w czym dokładnie rzecz.

Cały problem z fabułą filmu Tøndela polega na tym, że ten główny temat ostatecznie nie zostaje wcale należycie wykorzystany. Historia zaczyna wchodzić w tematy przeszłości, kłamstw, pojawia się wątek samobójstwa, a widz układa sobie w głowie, jak wszystkie te elementy wpłynęły na zachowanie sześcioletniego chłopca. Nietrudno jest wyobrazić sobie cały szereg scenariuszy, stanowiących klucz do tej zagadki. Po czym autor odwraca kota ogonem i ostatecznie przepisuje film tak, że finał skupia się już na czymś zupełnie innym, niż początek. Nie robi tego jednak w sposób przebiegle inteligentny, sprawiający, że widz zdaje sobie nagle sprawę, że tak naprawdę od początku chodziło właśnie o to. Wychodzi płasko, pokracznie wręcz, zostawiając widza z ogromnym niedosytem.

Armand (2024) - recenzja, opinia o filmie [Best Film]. Obraz zrozpaczonej matki 

Rodzice kontra szkoła

Tym, co sprawia, że dwie godziny seansu mijają względnie szybko, jest poziom aktorstwa - w szczególności Renate Reinsve. Jej postać przechodzi przez chyba wszystkie możliwe stany psychiczne, zaczynając od neutralnej, lekkiej irytacji, przez niedowierzanie, złość, furię, smutek, rezygnację, na akceptacji kończąc (niekoniecznie w tej kolejności, bo spoilery). Postać wkurzonej matki widziałeś w kinie już dziesiątki razy - nie robi ona już aż takiego wrażenia. Co innego matka zdesperowana. Ale nie taka ze łzami w oczach, która błaga kogoś, żeby wyleczył czy tam odnalazł jej zaginioną córkę, o którą walczyła całych dziewięć miesięcy z bagażem. Ta tutejsza matka znajduje się w niewyobrażalnie trudnej sytuacji, której najpierw nie chce w ogóle zaakceptować, później natomiast oglądamy jak grunt dosłownie znika jej pod nogami, a próba traktowania dalej sytuacji zdawkowo rozpada się, ukazując czystą rezygnację. Dawno już nie oglądałem tak doskonale zagranego załamania nerwowego.

Trzeba też przyznać pani autorowi, że jego film wygląda naprawdę solidnie. Myślę, że gdyby jakaś odpowiednio kreatywna jednostka zabrała się za to, mogłaby wkleić scenę tańca, czy nawet "pożeranie" postaci w obecnie lecącego w kinach "Joker: Folie a deux" i większości widzów nawet nie drgnęła by powieka.pod pewnymi względami, oba filmy są do siebie całkiem podobne. Złośliwi powiedzą, że tu i tu zakończenie jest zwyczajnie mizerne, jeśli spojrzeć na nie przez pryzmat potencjału scenariusza. Ja powiedziałbym jednak, że przede wszystkim oba filmy są wizualnie piękne, świetnie zagrane i traktujące o stanie ludzkiej psychiki. Ale ponieważ sam też nie jestem idealny, to napiszę, że łączy je jeszcze absolutny przerost formy nad treścią, dzięki czy z obu wychodzi się z dojmującym uczuciem zawodu, choć z zupełnie innych powodów.

"Armand" jest dramatem psychologicznym, który nie może zdecydować się na swoją tożsamość. Jest tu trochę interesujących dywagacji ma tematy ludzkiej psychiki, kondycji norweskiego społeczeństwa i rodzicielstwa jako takiego, ale żaden z tych tematów nie zostaje nigdy w pełni wykorzystany, bo muszą walczyć o uwagę widza, w efekcie dając dwie godziny kina, które mogłoby zostawać z widzem na dłużej, ale, cóż, nie robi tego...

Atuty

  • Piękne zdjęcia;
  • Bardzo dobrze zagrany;
  • Interesujący temat...

Wady

  • ...ale niewykorzystany;
  • Rozlazła, rozwarstwiona fabuła;
  • Przerost formy nad treścią.

"Armand" przyciąga niebanalnymi kreacjami aktorskimi i zdjęciami, ale zawodzi jako spójnie opowiedziana opowieść, rozmazując się w zalewie dźwięków i obrazów. Można obejrzeć dla Reinsve, ale generalnie powinien to był być obraz wybitny.

6,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper