Terrifier 3 (2024) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Art życzy wesołych świąt
Pięć lat po wydarzeniach z części drugiej, Art i Victoria powracają, aby raz jeszcze pomalować cały świat na czerwono i zapolować na Siennę, bohaterkę poprzedniego filmu, która miała czelność nie dość, że przeżyć, to jeszcze uciąć naszemu klaunowi głowę.
Nie należę raczej do ludzi o delikatnych żołądkach. Horrory lubię oglądać od najmłodszych lat (choć, jak byłem w jednocyfrowym wieku, to potrafiłem zmieniać kanał na co bardziej drastycznych scenach), z wiekiem wchodząc w co raz to bardziej obrzydliwe, niskobudżetowe produkcje. Z wielką nostalgią wspominam noce filmowe spędzone w warszawskim Metal Cave, gdzie po jakimś czasie zaczęliśmy przychodzić z własnymi filmami na płytach, żeby móc obejrzeć je sobie na wielkim ekranie i przy okazji wypić kilka piwek (a przed wejściem do środka po Komandosie, żeby zrobić sobie odpowiedni nastrój). Oglądało się wtedy hiciory, jak "Evil Dead", "Cradle of Fear", "Jacob's ladder" i wszystko pomiędzy.
Próbuję przez to powiedzieć, że w żaden sposób nie przeszkadza mi, kiedy film jest ekstremalnie brutalny, z dziesiątkami litrów sztucznej krwi i rozrywanymi na strzępy, gumowymi ciałami. To nie w tym leży mój problem z serią Damiena Leone, której to trzecia część zagościła właśnie na naszych ekranach. Po prostu dobrze by było, gdyby wokół całego tego rozpierdzielu kręciła się jeszcze jakaś prosta, ale jakkolwiek trzymająca się kupy fabuła. I choć "Terrifier 3" jest pod tym względem odrobinę lepszy od dwójki, to jednak wciąż w trakcie oglądania ma się wrażenie, że to po prostu zlepek niepołączonych ze sobą scen, w których klaun Art torturuje ludzi w niezwykle okrutny sposób. A mogłem zamiast tego iść na "Kuleja", to nie! Halloween się zachciało...
Terrifier 3 (2024) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Każdy pretekst dla dalszej rzezi będzie ok
Fabularnie rzecz jest poskładana gorzej, niż moje życie. Zaczyna się od tego, że Art morduje jakąś uroczą rodzinkę w stroju Mikołaja. Niezły hardkor, trzeba przyznać - choć, na szczęście, Leone powstrzymał się od pokazywania widowni scen okaleczania kilkuletnich ciał, zadowalając się szybkim spojrzeniem na sam rezultat - ale co tu się właściwie dzieje?! Kiedy widzieliśmy Arta ostatnio, był samą głową, moment wcześniej urodzoną przez jedną z postaci, która wcale nie była w ciąży. Mam wrażenie, że Leone po prostu bardzo chciał zacząć z wysokiego C, bo zaraz po tym wracamy się do wydarzeń sprzed pięciu lat, które "wyjaśniają", skąd Art znowu ma ciało. Później akcja znowu skacze do przodu, następnie znowu do tyłu i naprawdę tyle w tym wszystkim chaosu i przypadkowości, że gdyby nie fakt, że ten film i tak praktycznie nie ma fabuły, to bym się na niego wkurzył.
To, co można tu nazwać jako tako wątkiem, jest dalsze polowanie Arta na Siennę. Rzecz w tym, że cały ten wątek da się opowiedzieć w dwóch zdaniach - Klaun powoli zmierza w jej stronę. Ona i jej młodszy brat się boją. Na koniec jeszcze tylko showdown jeszcze głupszy, niż w poprzednim filmie i koniec filmu. Nie ma tu ani ciekawych postaci, ani zwrotów akcji, ani nawet jakiejkolwiek logiki stojącej za tym, co oglądamy. Rzeczy dzieją się, bo coś dziać się przecież musi i to tyle. Wnerwia mnie to niesamowicie i nie pozwala spojrzeć na ten produkt, jak na coś jakkolwiek wartościowego, ale rozumiem też, że fani gore nie wybiorą się na "Terrifier 3" dla jego porywającej fabuły.
Terrifier 3 (2024) - recenzja, opinia o filmie [Monolith]. Chodzi o gore!
Powiedziałbym jednak, że i pod tym względem Leone wcale nie zrobił kroku do przodu - pod pewnymi względami wręcz się cofnął, chociaż akurat dla mnie jest to plus, a nie minus. Poprzedni "Terrifier" byl niedorzecznie wręcz brutalny. Kolejne sceny mordu trwały i trwały, przekraczając najpierw barierę strachu, później obrzydliwości, aż w końcu i komedii, stając się zwyczajnie nudnymi. Ile można oglądać torturowanie jednej osoby, która już od dłuższego czasu powinna być martwa? Pod tym względem film jest znacznie bardziej przystępny - jasne od czasu do czasu śmierć wciąż jest przeciągana dłużej, niż być może powinna, ale w ogólnym rozrachunku, poszczególne sceny są teraz dużo bardziej zwięzłe, nie rezygnując jednocześnie z różnorodności. W ruch idzie więc i młotek, i nóż i pistolet i piła łańcuchowa i parę innych, ciekawych przedmiotów.
Same efekty gore robią bardzo przyjemne wrażenie. Mam wrażenie, że Leone celowo nie idzie w hiperrealizm - zwłaszcza, że teraz, przy tych funduszach, mógłby sobie na to zapewne pozwolić - bo i tak przemoc, którą oglądamy jest niemal definicją przesady. Skóra się rozrywa, kości pękają, krew leje się całymi litrami. Z czasem jednak do filmu wkrada się powtarzalność. Jasne, tym razem to dłonie zostają połamane, a nie nogi, ale to tylko detal, bo cała scena jak żywo przypomina jedną z wcześniejszych. Powiedziałbym za to, że budowanie klimatu między kolejnymi morderstwami zaliczyło solidny krok w przód i to właśnie oni stanowi dobrą połowę całego czasu trwania filmu. Świąteczny klimat aż prosi się o odrobinę mikołajowania i trzeci "Terrifier" dostarcza z obu stron barykady - mamy tu zarówno ofiary przebrane za grubego Mikiego, jak i samego Arta. Czy dało się zrobić z tematem więcej? Zdecydowanie - na przykład nikt nigdy nie zostaje zamordowany workiem z prezentami. Nie rozumiem jedynie po co było robić film o temacie świątecznym i wypuszczać go... Dwa miesiące przed świętami. Bez sensu.
"Terrifier 3" jest pod pewnymi względami lepszy od swojego poprzednika - na przykład pod względem bardziej zwięzłych, ale wciąż sympatycznie obleśnych scen mordu - ale nie mogę oprzeć się wrażeniu, że pod pewnymi względami Damien Leone cofnął się w artystycznym rozwoju. Fabuła jest jeszcze słabsza, niż ostatnio, montaż na poziomie całego filmu woła o pomstę do nieba, postaciom brakuje charakteru. Nie rozumiem, jakim cudem moi koledzy po fachu mogą dawać Leone tak wysokie noty.
P.S. Plusik za cameo Toma Savini.
Atuty
- Bardziej zwięzłe, za to potrafiące intrygować morderstwa;
- Gore na bardzo solidnym poziomie;
- Thornton wciąż świetnie bawi się w roli Arta;
- Krótki, ale sympatyczny występ Toma Savini.
Wady
- Jeszcze bardziej nijaka fabuła, niż ostatnio;
- Chaotyczna i byle jaka opowieść z niepotrzebnym skakaniem po osi czasu;
- W pewnym momencie robi się repetytywny;
- Nijakie - jak zwykle - postacie.
"Terrifier 3" jest równie głupi, co poprzednicy, wyglądając przy tym odrobinkę lepiej, ale rażąc za to repetytywnymi morderstwami. Wygląda na to, że temat zaczyna się wyczerpywać. Może dobrze byłoby już dać Artowi odpocząć?
Przeczytaj również
Komentarze (62)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych