Sonic x Shadow Generations

Sonic X Shadow Generations - recenzja i opinie o grze [PS5, PS4, XSX, XOne, NS, PC]. Shadow wychodzi z cienia

Igor Chrzanowski | Wczoraj, 15:00

Sonic Generations był niegdyś pięknym festiwalem nostalgicznej podróży po historii kultowego niebieskiego jeża, ale czy remaster gry w formie Sonic X Shadow Generations wciąż ma w sobie tę magię? Sprawdzamy w naszej recenzji!

Nie ma co ukrywać, że Sonic miał w swojej historii bardzo różne okresy. Bywało tak, że maskotka Segi brylowała na szczycie branżowych list sprzedaży i bywała prawdziwym system-sellerem, by następnie stoczyć się na dno i pokazać najbardziej cringe'owe sceny w dziejach branży rozrywkowej. Oryginalny Sonic Generations był hołdem dla tych najlepszych chwil i produkcji w dziejach niebieskiego jeża, więc gracze do dziś świetnie wspominają dzieło Team Sonic z 2011 roku.

Dalsza część tekstu pod wideo

Czy jednak po tych 13 latach ta gra nadal jest tak dobra jak ją pamiętamy? A może jednak różowe okulary nostalgii sprawiały cały ten czas, że jednak nie jest to aż tak fantastyczna produkcja jak sądziliśmy. Dziś odpowiem wam również na najważniejsze przy okazji premiery tego remastera pytanie; Czy Shadow Generations warte jest zakupu najnowszego projektu Segi i Team Sonic? Zapraszamy do naszej recenzji!

Sonic X Shadow Generations - Shadow wbija na imprezę

Sonic X Shadow Generations - Sonic Adventures

Przede wszystkim musimy sobie postawić sprawę jasno - Sonic X Shadow Generations absolutnie nie zasługuje na miano żadnego prawdziwego remastera. Dlaczego? A no dlatego, że graficznie dostajemy praktycznie to samo co w 2011 roku, tylko że w najlepszej z ówczesnych wersji i z rozdzielczością podbitą z HD do 4K i płynnymi 60 klatkami na sekundę. Żaden model, żadna tekstura, a nawet żaden efekt nie został tutaj ulepszony względem oryginalnej wersji. Z jednej strony to spora wada, ale na plus można zaliczyć fakt, że gra uniknęła w ten sposób takich technicznych wpadek jak Sonic Colors Ultimate, które tworzone było na silniku Godot.

Na szczęście Sonic Generations było samo w sobie na tyle ładnie stworzoną produkcją, że nawet dziś trzyma się nieźle - być może nie powala na kolana i nie sprawi, że będziecie nagle chcieli wyrzucić Astro przez okno, ale to nadal przyzwoicie prezentująca się graficznie produkcja. W recenzowanym dziś Sonic X Shadow Generations ważniejsze jest jednak coś innego - rozgrywka. Jeśli graliście w oryginał te 13 lat temu, doskonale będziecie wiedzieli czego się tutaj spodziewać, jednak jeśli będzie to wasz pierwszy kontakt z grą, musicie przygotować się na zderzenie klasyki z nowoczesnością.

Główną ideą stojącym za dziełem Segi, była chęć oddania w nasze ręce gry zarówno wiernej swoim korzeniom z czasów oryginalnej trylogii Sonic the Hedgehog, jak i na tyle nowoczesnej, że z chęcią zagrają w nią ludzie wychowani na Sonic Adventures czy Sonic Heroes. Tak więc ponownie mamy okazję przelecieć się przez blisko 10 krain znanych z poprzednich odsłon Sonica takich jak Green Hill, Sky Sanctuary, czy też Speed Highway, gdzie każdą z nich musimy odwiedzić co najmniej dwukrotnie. 

Sonic x Shadow Generations - zderzenie światów

Shadow Generations

Wszystkie poziomy, zarówno w Sonic Generations jak i Shadow Generations, mają swoje wersje A i B. W odświeżonym klasyku z 2011 roku wersja A to plansza stworzona w 2,5D, gdzie jako mały i niegadający Sonic latamy po świecie w hołdzie Soniców ery 2D, zaś wersja B to bardziej "trójwymiarowe" spojrzenie na to samo miejsce. Tutaj rozgrywka przypomina bardziej Sonica z ery Dreamcasta i PlayStation 2, stawiając przede wszystkim na więcej walki, więcej eksploracji i więcej "filmowych" zabiegów. Jeśli zaś chodzi o nową kampanię jaką jest Shadow Generations, tutaj zarówno wersja A i B są przygotowane w pełnym 3D, będąc bardziej dwoma odcinkami w pewnym fabularnym rozdziale dziejów Shadowa, a nie kontrastem pomiędzy klasyką i nowoczesnością.

Fabularnie zdradzać niczego tutaj nie będę, bo nie chcę wam też zepsuć fantastycznej zabawy jaka na was czeka. Wspomnę jedynie, że wierni miłośnicy Shadowa będą mogli zobaczyć jego bardziej "ludzką" i emocjonalną stronę, nie zapominając jednak o tym, że to nadal antybohater, więc i swoje narozrabiać musi. Warto również docenić, że recenzowane Shadow Generations w rewelacyjny sposób kultywuje motyw swojego starszego brata i łączy trochę klasyki z najnowszymi rozwiązaniami znanymi z serii. Tak jak w Sonic Generations, mamy tutaj emocjonującą jazdę po planszach z poprzednich przygód Shadowa, a co za tym idzie odwiedzicie dobrze znane sobie miejscówki i ogracie je w najlepszych możliwych wersjach. Tutaj rozgrywka oparta została na schemacie misji Sonica w 3D z Sonic Generations.

Szczerze powiedziawszy kampania Shadowa podobała mi się znacznie bardziej niż ta Sonica - niebieski jeż miał nieco nudnawą i monotonną strukturę, podczas gdy Shadow nie tylko ma naprawdę ważną dla siebie i całego lore opowieść, ale też znacznie urozmaiconą warstwę rozgrywki. Oprócz klasycznego biegania i skakania, dostajemy możliwość chwilowego spowolnienia czasu, co przydaje się do rozwiązywania zagadek środowiskowych i w cięższych walkach, a na dokładkę dostajemy nowe moce. Mroczne moce. Shadow może latać po wodzie niczym Jezus, strzelać magicznymi pociskami do wrogów niczym War Machine, czy też zasadzić rywalom takiego kopniaka na "szczenę", że ci wylądują pół kilometra dalej. Shadow to prawdziwe uosobienie mocy, przez duże M.

Jednakże jeśli chodzi o lokację startową, czyli hub kampanii Shadow Generations, tutaj mamy coś co mnie w sumie zaskoczyło. Sega odważnie poszła tutaj w kierunku Sonic Frontiers, przygotowując dla nas średniego rozmiaru otwarty świat z licznymi znajdźkami, sekretami i ekscytującymi wyzwaniami do zaliczenia. Samo wymaksowanie huba na 100% i zebranie wszystkiego może zająć z 2-3 godzinki, a dodajcie do tego główne misje fabularne, a otrzymacie pełnoprawną grę ukrytą pod płaszczykiem remastera Sonic x Shadow Generations. Oczywiście wydanie takiej produkcji solo w pełnej cenie byłoby dla Segi strzałem w kolano, dlatego w pakiecie przelicznik cena - zawartość jest już bardziej znośny. Choć nadal daleki od perfekcji.

Sonic x Shadow Generations - czy warto zagrać?

Czy warto zatem zagrać w Sonic X Shadow Generations? Moim zdaniem to propozycja zarówno dla fanów oryginału, którzy znają go na wylot jak i dla świeżaków próbujących stawiać swoje pierwsze kroki w tej serii. Dostaniecie tutaj kapkę klasyki w misjach Sonica 2,5D, nieco fajniejszych rozwiązań rodem z Sonic Adventures, a także przedsmak tego jak rysuje się przyszłość marki oraz swego rodzaju demo Sonic Frontiers i jego rozgrywki z otwartego świata. To tak jakby dostać 3 gry z uniwersum Segi w jednym pakiecie. Może za premierową cenę bym się zastanowił, ale na pierwszych obniżkach można już brać bez wyrzutów sumienia.

Ocena - recenzja gry Sonic X Shadow Generations

Atuty

  • Kampania Shadowa!
  • Wymagające wyzwania
  • Poprawne wykonanie techniczne
  • Soundtrack daje czadu
  • Nostalgia przez duże N

Wady

  • Praktycznie brak usprawnień graficznych
  • Zdarzają się irytujące błędy
  • Nawet obecność Shadowa nie usprawiedliwia wysokiej ceny
  • Średnie wykorzystanie kontrolera DualSense

Sonic X Shadow Generations mogłoby być lepszym odświeżeniem klasyka z 2011 roku, lecz warto mieć ten tytuł na uwadze. Kampania Shadowa jest ciekawa i pokazuje, że ta postać ma nam jeszcze sporo do zaoferowania.
Graliśmy na: PS5

Igor Chrzanowski Strona autora
Z grami związany jest praktycznie od czwartego roku życia, a jego sercem władają głównie konsole. Na PPE od listopada 2013 roku, a obecnie pracuje również jako game designer.
cropper