Uśmiechnij się 2 (2024) - recenzja filmu [UIP]. Dobra mina do złej gry

Uśmiechnij się 2 (2024) - recenzja, opinia o filmie [UIP]. Dobra mina do złej gry

Piotrek Kamiński | Wczoraj, 21:00

Gwiazdka muzyki pop po przejściach szykuje się do powrotu na scenę, ale jej powrót staje pod znakiem zapytania, kiedy wokół niej zaczynają dziać się dziwne rzeczy. Uśmiechający się demon z pierwszej części obrał sobie ją za nowy cel...

Jak zrobić kontynuację koncepcyjnego horroru tak, aby nie sprawiała wrażenie zbyt podobnej do oryginału, zbyt odtwórczej? Wydaje mi się, że sporo zależy od tematu - od tej naszej koncepcji. Niektóre pomysły można poszerzać, dalej rozwijać, gryźć z innej strony, podczas gdy inne są raczej jednorazowymi wyskokami. "Uśmiechnij się" opowiadał o niszczycielskich konsekwencjach traumy, łącznie z przenoszeniem ich na osoby trzecie. Praktycznie wszystko, co było do powiedzenia, zostało już powiedziane. Teraz można najwyżej opowiedzieć raz jeszcze to samo, tylko z innej perspektywy. I tak dokładnie to wygląda w filmie Parkera Finna.

Dalsza część tekstu pod wideo

Repetytywne fabuły to w sumie ani nic nowego ani specjalnie strasznego, jeśli jej detale dają jakieś tam, choćby złudne poczucie świeżości. Ludzie zdają się lubić "Kac Vegas w Bangkoku", mimo że jest to tak bezczelna powtórka z rozrywki, że powtarza praktycznie wszystkie bity oryginału, ale w innym otoczeniu - gubią Douga, mają problem z Azjatą z małym ptaszkiem, Stu robi sobie coś z twarzą, pojawia się Mike Tyson, jest piosenka, odnalezienie zguby na ostatnią sekundę. A to tylko w najszerszych pociągnięciach pędzla, bo podobieństwa można by mnożyć jeszcze długo. I ja też całkiem nieźle się bawiłem oglądając tę powtórkę z rozrywki. Ale, kurde balans, piekło zamarznie zanim nazwę ją przykładem dobrego filmu. Tak samo w przypadku dzisiejszego filmu.

Uśmiechnij się 2 (2024) - recenzja, opinia o filmie [UIP]. Nihil novi sub sole

No cześć

Fabularnie nie ma tu za bardzo o czym rozmawiać. Scenariusz szyty był tak astronomicznie wielkimi nićmi, że chyba tylko małe dziecko nie domyśli się do jakiego finału zmierza historia Skye Riley (Naomi Scott), a że film ma kategorię wiekową R, to każdy jeden widz domyśli się zapewne finału po najwyżej kilku minutach seansu. Ale nic to! W końcu nie chodzi o cel, a drogę do niego prowadzącą, prawda?! Jakim więc filmem jest "Uśmiechnij się 2" przed tym byle jakim finałem?

Pod wieloma względami nudnym i nijakim, ale posiadającym również kilka elementów zasługujących na pochwałę. Przede wszystkim jednak jest to film zbyt długi. Dobre horrory są krótkie i żwawe, łapiąc widza za metaforyczne jaja szybko i nie puszczając aż do napisów końcowych. Tutaj natomiast dostajemy robiący bardzo dobre wrażenie, pięknie nakręcony na długich ujęciach wstęp, wypełniony watą i tanimi jump scare'ami środek i ponownie całkiem fajnie zrobiony finał.

Dlaczego ten środek jest tak problematyczny? Ojej! Od czego by tu zacząć. Po pierwsze, znamy już tego demona z poprzedniego filmu, więc odpada element zaskoczenia i tajemnicy. Autor próbuje temu przeciwdziałać każąc nam regularnie zgadywać, czy to, co widzimy dzieje się naprawdę, czy jest to jedynie wizja stworzona przez demona. Z początku nawet spodobał mi się ten nagły powrót do wcześniejszych wydarzeń, oznaczający, że to, co przed chwilą oglądaliśmy nie miało tak naprawdę miejsca, ale Finn ostro przegina z tym narzędziem budowania fabuły, pod koniec cofając zegar tak daleko, że można dosłownie poczuć się oszukanym. Nie jest to może poziom ostatniego "Zmierzchu", ale i tak irytuje.

Uśmiechnij się 2 (2024) - recenzja, opinia o filmie [UIP]. Problemy pierwszego świata 

Syn Jacka Nicholsona

Kolejnym problemem filmu jest jego główna bohaterka. Nie mam nic do Naomi Scott, powiedziałbym wręcz, że ją lubię (była solidnym, różowym Rangerem w filmie z 2017 roku) i, że ciągnie ona swoją grą aktorską cały ten film. Problemem jest sama postać - bogata, głośna, nie szanująca swoich pracowników gówniara z jeszcze gorszą przeszłością. Istnieją dwie główne szkoły pisania bohaterów horroru - albo tworzymy mięso armatnie pod mordercę/demona/kosmitę czy co tam innego, więc mogą być kompletnie irytującymi, zepsutymi ludźmi, żeby widz wręcz cieszył się, kiedy spotyka ich śmierć, albo piszemy postać sympatyczną, którą łatwo polubić, współczuć, żebyśmy mocniej przeżywali jej trudy i starania, a więc przez to również lepiej czuli elementy grozy. Przy jednym głównym bohaterze raczej idzie się narracyjnie w tę drugą stronę, ale Finn, z sobie tylko znanego powodu, postanowił napisać kompletnie niesympatyczną marudę. Nie obchodzi mnie, co się z nią stanie, co spłyca tylko doznania w tym i tak już raczej mało strasznym horrorze.

Tak jak praktycznie wszystkie elementy straszące opierają się na tych samych dwóch schematach (jump scare albo uśmiechnięta postać stojąca naprzeciwko/idąca w stronę głównej bohaterki/robiąca sobie krzywdę), tak trzeba przyznać, że część z tych scen została nakręcona w bardzo satysfakcjonujący sposób. Nie wiem jaki procent efektów specjalnych wykonano fizycznie, ale momenty takie jak stopniowe rozwalanie sobie twarzy poprzez uderzanie nią o coś twardego (vibe trochę jak w "Kodzie zła"), czy wpychanie zdecydowanie zbyt dużych przedmiotów w zdecydowanie zbyt małe otwory ciała robią naprawdę solidne wrażenie. Szkoda, że prócz tego, większość elementów straszących jest po prostu przewidywalna i nudna. Chyba, że ktoś jest niedzielnym zjadaczem horrorów i po podskoczeniu w fotelu po nagłym wejściu czegoś w kadr zgranym z ostrym dźwiękiem po chwili ciszy zaczyna się nerwowo śmiać. Dla takich widzów będzie to zapewne całkiem sympatyczne przeżycie kinowe. Dla mnie nie było.

"Uśmiechnij się 2" to z jednej strony film zauważalnie "większy" od oryginału - widać to w jakości zdjęć, efektach wizualnych, obsadzie - z drugiej produkcja kompletnie zbędna, próbująca złapać w butelkę drugi raz tę samą błyskawicę. Jeśli podobała ci się jedynka, to pewnie i z dwójką spędzisz niezłe dwie godziny, ale widać, że powstała ona, bo oryginał zarobił kupę pieniędzy, a nie, bo autor miał coś do dodania.

Atuty

  • Bardzo przekonująca Naomi Scott;
  • Kilka ciekawych sekwencji i naprawdę ładne zdjęcia;
  • Z początku potrafi nawet zaskoczyć.

Wady

  • Szybko okazuje się, że nie ma nic ciekawego do dodania w temacie uśmiechniętego demona;
  • Główna bohaterka, której nie da się lubić;
  • Straszy głównie chamskimi jump scare'ami;
  • Dużo za mocno telegrafowane zakończenie.

"Uśmiechnij się 2" to doskonały przykład zleconego przez studio sequela. Oryginał opowiedział zgrabną, z grubsza zamkniętą historię, ale zaroił przy tym ponad dziesięć razy tyle, ile kosztował, więc jedziemy z kontynuacją! Da się obejrzeć, ale szału nie ma.

5,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper