Hellbound (2021) - recenzja 2. sezonu serialu [Netflix]. Pieśń o utraconej duszy

Hellbound (2021) - recenzja i opinia o 2. sezonie serialu [Netflix]. Pieśń o utraconej duszy

Łukasz Musialik | 28.10, 22:11

Pierwszy sezon Hellbound wywarł na mnie świetne wrażenie, przyciągając uwagę nie tylko dzięki brutalnym scenom piekielnych manifestacji, ale przede wszystkim za sprawą śmiałego podejścia do moralności i religii. 

Nie każdemu podchodzą takie - specjalnie to zaznaczę - koreańskie produkcje. Osobiście wyjątkowo lubię je oglądać (w zależności od gatunku), nawet jeśli później okazują typowymi średniakami. Dlaczego? Bo są nietypowe i oryginalne. Ale nie generalizujmy, bo tylko kilka filmów i seriali mogę polecić z ręką na sercu. Więc czy poleciłbym Wam Hellbound? Pierwszy sezon tak, a drugi… 

Dalsza część tekstu pod wideo

Drugi traktowałbym raczej jako “obowiązek” dla fanów. Częściowo ogląda się go z niesmakiem, bo przez całe 6 odcinków prawie nic się nie wyjaśnia. Mimo to twórcy z Yeon Sang-ho na czele wracają do koncepcji tajemniczych “Aniołów Śmierci”, ale niestety tym razem ogień wydaje się przygaszony. Mimo że nadal mamy brutalne wykonania "decyzji piekielnych" i powrót niektórych kluczowych postaci, to czegoś brakuje - tajemnicy, która była duszą pierwszego sezonu.

Hellbound (2021) - recenzja 2. sezonu serialu [Netflix]. Powracające postacie

Hellbound 2 / Netflix

Twórcy próbują nadać nowy ton serialowi poprzez powrót Jung Jin-su, dawnego lidera Nowej Prawdy, oraz Kim Hyun-joo, co w zamierzeniu miało wprowadzić zamęt. Przecież to stawia pod znakiem zapytania istotę "piekła" i samej sprawiedliwości. Niestety, mimo obecności świetnych aktorów, którzy dają z siebie wszystko, bohaterowie wydają się uwięzieni w scenariuszu pełnym niewykorzystanych wątków. Nawet nowe postacie, mimo że dobrze napisane, wydają się niekompletne, a ich motywacje — zbyt płytkie.

Wprowadzone zwroty akcji, na które z zapowiedzi miały szokować, są mało interesujące niż wcześniej. Pierwszy sezon zbudował napięcie poprzez niejednoznaczność i strach przed nieznanym, tutaj zaś brakuje elementu zaskoczenia. Fabuła, o ile mogę tak napisać, zaczyna tracić sens, a sytuacji nie ratują nawet rozjaśniające trochę pewne rzeczy retrospekcje.

Brak oryginalności odczuwalny jest na każdym kroku, a w efekcie kluczowe zwroty akcji, choć z początku wydają się obiecujące, finalnie wypadają blado. Co więcej, sposób, w jaki reżyser próbuje balansować między akcją a refleksją, jest powierzchowny.

Hellbound (2021) - recenzja 2. sezonu serialu [Netflix]. Utracona moc pierwszego sezonu

Hellbound 2 / Netflix

Pierwszy sezon Hellbound fascynował swoją prostotą i surowością, które nadawały całej koncepcji autentyczności. Drugi sezon, niestety, ulega pułapce przerostu formy nad treścią, starając się być bardziej widowiskowym, ale ostatecznie tracąc swoją unikalność. Tematyka życia po śmierci i religijnego fanatyzmu schodzi na drugi plan. W efekcie nie czuć już tej atmosfery tajemniczości i zagadki, które napędzały oglądalność pierwszej części. Zamiast szukać odpowiedzi na fundamentalne pytania o ludzką naturę i zło, dostajemy rozwinięcie schematów znanych już wcześniej.

Choć można docenić ambitne podejście twórców do podejmowania tematów o moralnych dylematach i odpowiedzialności za własne czyny, to sposób ich przedstawienia pozostawia wiele do życzenia. Sekta Nowa Prawda, która w pierwszym sezonie była potężnym symbolem fanatyzmu i religijnej manipulacji, w drugim sezonie stała się ledwie cieniem dawnej siebie. Pomysł na konflikt między różnymi frakcjami – Nową Prawdą, rządem, Arrowhead oraz rebeliantami Sodo – teoretycznie mógł podnieść dynamikę, ale praktycznie każda z tych stron jest przedstawiona bez większej głębi, co pozbawia serial napięcia i prawdziwego dramatyzmu.

Choć drugi sezon zawodzi w wielu aspektach, ostatnie minuty przynoszą nieco światła i nadziei na potencjalny trzeci sezon, który może odwrócić dotychczasowy ton serialu. Pojawiająca się w pewnym momencie sugestia, że „Anioły Śmierci” mogą nie działać w imieniu Boga, stanowi jakieś zaskoczenie, co pozwala spojrzeć na cały Hellbound z zupełnie innej perspektywy. Jeśli trzeci sezon powstanie i zdecyduje się na dalsze rozwinięcie tego wątku, może to być szansa na odbudowanie napięcia i przywrócenie mrocznego klimatu, który zniknął w drugiej odsłonie. 

Hellbound (2021) - recenzja 2. sezonu serialu [Netflix]. Piekło nie istnieje

Drugi sezon Hellbound to niestety przykład kontynuacji, która zaprzepaściła szansę na powtórzenie sukcesu pierwszej części. Mimo kilku mocnych kreacji aktorskich i prób rozwinięcia oryginalnego wątku, serial rozczarowuje płytkością fabularną i brakiem intrygi. 

Coś, co miało potencjał, by kontynuować dyskusję o moralnych granicach człowieczeństwa, ostatecznie spłyca się do rozwiniętego schematu, który nie przynosi nowych odpowiedzi ani ekscytujących zwrotów akcji. 

Atuty

  • Klimat
  • Nowe wątki
  • Moralne dylematy
  • Sceny akcji
  • Scenografia

Wady

  • Płytka fabuła
  • Brak tej oryginalności
  • Rozciągnięcie akcji
  • Brak świeżości
  • Przerost formy

Jeśli planowany jest trzeci sezon, to liczę na to, że twórcy nie wrócą do korzeni i zrobią coś nowego. Pozwolą widzom ponownie poczuć poczuć dreszcz emocji, który charakteryzował pierwszą odsłonę.

4,5
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper