To zawsze Agatha (2024) - recenzja serialu [Disney]. Czasami warto dać drugą szansę

To zawsze Agatha (2024) - recenzja, opinia o serialu [Disney]. Czasami warto dać drugą szansę

Piotrek Kamiński | 08.11, 21:00

Tajemniczy nastolatek nachodzi wciąż znajdującą się pod czarem Wandy Maximoff Agathę Harkness i pomaga jej się wyrwać. Zdenerwowana brakiem mocy kobieta postanawia przebyć drogę wiedźm i odzyskać dawną potęgę. Rekrutuje więc sabat czarownic, z którymi rusza w nieznane.

Przyznam, że kiedy pierwsze trzy odcinki serialu Jac Schaeffer nie zrobiły na mnie zbyt szalonego wrażenia, nie miałem żadnej ochoty go kontynuować. Potencjalnie ciekawy wątek detektywistyczny, podszyty czarami, został szybko zamieciony pod dywan, w roli antagonistów dostaliśmy jakichś bezimiennych, pozbawionych twarzy śmierciożerców, a wybitnie żeński humor nijak nie trafiał w moje gusta. Z tygodnia na tydzień czytałem jednak coraz bardziej pozytywne opinie widzów, krzyczących nawet, że to najlepsze MCU od dawna. Trudno było w tak mocne stwierdzenie uwierzyć na słowo, więc postanowiłem sprawdzić, o co tyle krzyku. Wiem, że od finału minęło już kilka dni, w związku z czym recenzja będzie miała charakter wybitnie spoilerowy.

Dalsza część tekstu pod wideo

To aż niesamowite, jak złudny może być początek danej produkcji, kiedy skontrastować go z finałem. Nie powinno mnie to aż tak bardzo dziwić, bo to przecież nic nadzwyczajnego, że produkcja, której clu jest jakaś tajemnica, zmienia się diametralnie w trakcie seansu. Gdyby chcieć mówić o czym jest "Wyspa tajemnic" po pierwszych dziesięciu minutach, też można by się mocno zdziwić, czytając później co się tam tak naprawdę wydarzyło. I choć wciąż uważam, że zawarty w "Agacie " humor jest kompletnie nie dla mnie, to jednak ostateczny kształt fabuły i to, co udało się zrobić z tymi postaciami, zrobiły na mnie dobre wrażenie. 

To zawsze Agatha (2024) - recenzja, opinia o serialu [Disney]. Wow, naprawdę solidną intryga 

Wiedźmy i Billy

Zacznijmy od ogólnej struktury fabuły. Po raz ostatni podkreślę, że będę zaraz sypał spoilerami bez litości. Już? Mogę? No więc, kiedy najbardziej oczywisty sekret od czasów "Arkham Knight" wychodzi w końcu na jaw i dowiadujemy się, że Nastolatek, to tak naprawdę Billy Maximoff, którego dusza schroniła się w martwym ciele Williama Kaplana, z początku pomyślałem, że jest to bardzo eleganckie wyjaśnienie jego obecności w nowym serialu, do kompletu w ponownie starszej wersji. Szkoda, że niedługo później pojawiła się kolejna zagwostka - skoro to dusza młodego Maximoffa w nowym ciele, to dlaczego ma tak silnie negatywne uczucia w stosunku do Wandy? Zakładam, że chodzi o przenikanie się jaźni, choć, jeśli dobrze pamiętam, serial nigdy nie tłumaczy tego w żaden sensowny sposób, więc równie dobrze można powiedzieć, że go po prostu dziura w fabule i tyle. Dalej jednak robi się znacznie ciekawiej.

Największe wrażenie zrobiła na mnie duża ilość zaskakująco dobrze przygotowanych zwrotów akcji, stopniowo zmierzających do prawdy na temat Agathy, a ta jest taka, że jest to prawdopodobnie najbardziej bezlitosny i stricte zły antagonista w całym MCU. Thanos zabił więcej ludzi, ale w "szczytnym" - przynajmniej w jego głowie - celu (o tym, czy rzeczywiście blip miał jakikolwiek sens można by rozmawiać godzinami, więc nie wchodźmy teraz do tej rzeki). Ultron miał ambicje, ale też stała za nimi jakąś tam myśl, a i został szybko powstrzymany. Kang dostał wpierdziel od Ant-Mana i w ogóle o nim nie rozmawiajmy. Loki ostatecznie był dosyć delikatny i ostatecznie ładnie się nawrócił. Natomiast Agatha, jak się dowiadujemy, od setek lat morduje kolejne wiedźmy, które były na tyle głupie żeby jej zaufać, tylko po to, żeby móc dłużej pożyć i mieć więcej mocy, wykazując się kompletnym brakiem empatii, działając w pełni tylko po to, aby pomóc sobie i nikomu innemu. To mocny zwrot akcji już sam w sobie - choć nie wiem, czy można tak to nazywać, kiedy już tytuł serialu mówi ci, że przecież it was "Agatha all along" - ale przy tym bardzo dobrze wpasowany w serial.

To zawsze Agatha (2024) - recenzja, opinia o serialu [Disney]. Ale tych antagonistów to chyba z Temu zamówili

Widać, że na siebie lecą

Autorzy serialu mistrzowsko schowali tę tajemnicę kompletnie na widoku - od pierwszego momentu zdziwienia, kiedy zaklęcie, za pomocą którego miała wyssać energię z czarownic, twórcy jasno mówią nam, co i jak, ale oczywiście mało kto już na tamtym etapie to zauważył, bo przecież Agatha jest główną bohaterką, jak nic oglądamy historię jej odkupienia. I faktycznie, gdzieś tam po drodze zdaje się formować jakieś tam, względnie pozytywne uczucia względem Billy'ego, choć sama twardo mówi, że nie. I przyznam, że na tym etapie już sam nie jestem pewien, którym jej słowom można ufać, a którym nie.

W kwestii tego mocno ukierunkowanego na obecną wrażliwość odbiorców humoru, twardo będę mówił, że nigdy się do niego nie przyzwyczaiłem. Na szczęście, im głębiej w las, tym mniej go było, bo trzeba było zająć się faktyczną fabułą. Niestety, tak jak historia samej Agaty była świetna, tak już pozostałych postaci trochę mniej. O nie do końca przekonującym mnie Billym już wspominałem, ale to nie wszystko. Rio Vidal prędko została zidentyfikowana jako Śmierć, w czym nie pomagały oficjalne zabawki, bezczelnie podpisując ją "z tytułu" jeszcze przed premierą odpowiedniego odcinka. I spoko. Nie przeszkadzają mi takie spoilery, pod warunkiem, że sama droga do odkrycia kart jest ciekawa. Tu nie jestem jednak do końca przekonany. Spodziewałem się, że postać takiego kalibru będzie trochę... "Większa" w kwestii zagrożenia, że będzie wydarzeniem. A nie byłą dziewczyną głównej bohaterki. Totalnym zawodem okazała się być również Siódemka z Salem, która ostatecznie była tak nieistniejącym zagrożeniem, że gdyby ich wyciąć, prawie nic by się nie zmieniło.

Ostatecznie, muszę przyznać, że nie oglądało mi się "Agathy" źle, a im bliżej końca, tym tylko było lepiej. Serial cierpi trochę ze względu na fakt, że jest tak mocno oderwany od reszty MCU, że można go uznać za nieistotny, ale to tak jak większość tego, co Marvel i Disney ostatnimi czasy wyprawiają, a tu przynajmniej jest się w co wciągnąć. Dosyć hermetyczny humor i wymienione wyżej problemy ciągną go trochę w dół, ale powiedziałbym, że jaki samodzielny twór, jest to warty uwagi serial. A jednak! Mea culpa. Przepraszam, że nie wierzyłem. Wychodzi na to, że warto jest czasami dać komuś drugą szansę... Choć może niekoniecznie samej tytułowej bohaterce!

Atuty

  • Agatha jest interesującą postacią;
  • Sporo ciekawych zwrotów akcji, które zostały przy tym bardzo uczciwie przygotowane;
  • Piosenka wiedźm wpada w ucho;
  • Wygląda oryginalnie;
  • Debra Jo Rupp zawsze na plus!

Wady

  • Hermetyczny humor nie dla każdego;
  • Miejscami razi sztucznotą;
  • Nijacy antagoniści.

"To zawsze Agatha" nie jest serialem idealnym i w skali całego MCU raczej mało istotnym, ale być może właśnie dzięki temu również tak ożywczo ciekawym fabularnie. Przez specyficzny humor i ogólnie mocno wyzwolony charakter serialu musiałem się trochę przebić, ale trudno nie przyznać, że pasują one do charakteru tej opowieści. Jestem na tak.

7,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper