Blitz (2024) - recenzja i opinia o filmie [Apple TV+]. Steve McQueen i wojna, która nigdy nie przemija
Najnowsze dzieło Steve'a McQueena, twórcy oscarowego 12 Years a Slave, to kolejna próba zmierzenia się z trudną tematyką społeczną na tle wielkiego konfliktu. Blitz przenosi nas do Londynu lat 1940-41, miasta systematycznie niszczonego niemieckimi nalotami bombowymi. Jednak tym razem McQueen nie tyle skupia się na samej wojnie, co na jej wpływie na jednostkę - w tym przypadku 9-letniego chłopca o mieszanym pochodzeniu etnicznym i jego samotnej, białej matki.
Film, mimo obsady z Saoirse Ronan na czele i budżetu pozwalającego na spektakularne sceny bombardowań, nie do końca wykorzystuje swój potencjał. McQueen, znany ze swojego bezkompromisowego podejścia do trudnych tematów, tym razem wydaje się niepewny, w którą stronę poprowadzić narrację - czy w kierunku intymnego dramatu rodzinnego, czy może wielkiego widowiska wojennego.
To, co najbardziej uderza w Blitz, to kontrast między dążeniem do technicznej perfekcji a emocjonalnym dystansem. Dźwięk bomb spadających na Londyn jest tak realistyczny, że wprawia w dreszcze, scenografia oddaje zniszczone miasto z fotograficzną dokładnością, ale sama historia pozostawia widza… dziwnie obojętnym.
Blitz (2024) - recenzja i opinia o filmie [Apple TV+]. Samotność w cieniu wojny
Młody George, brawurowo zagrany przez debiutującego Elliotta Hefferana, staje się niejako naszym przewodnikiem po wojennym Londynie. Moment ewakuacji, a następnie ucieczki z pociągu wiozącego dzieci w bezpieczne miejsce, mogłaby być fascynującym studium dziecięcej determinacji. Niestety, McQueen zbyt często pozwala, by poetyckie ujęcia i nastrojowe sceny przesłoniły emocjonalną sferę w danej sytuacji.
Saoirse Ronan w roli Rity, matki George'a, po raz kolejny udowadnia swoją klasę aktorską. Jej postać, rozdarta między pracą w fabryce amunicji a tęsknotą za synem, mogła stać się sercem filmu. Zamiast tego otrzymujemy serię luźno połączonych scen, które nie tworzą spójnej całości.
Problem leży w scenariuszu. Twórcy nie mogli zdecydować się, czy chcą opowiedzieć historię o rasizmie w czasach wojny, dramacie rodzinnym, czy może kronikę bombardowań Londynu. Każdy z tych wątków zasługiwałby na osobny film, ale połączone w jedną całość psują (przynajmniej w połowie) ogólną radość, która naturalnie wypływa z oglądania danej produkcji, nawet na wskroś poważnej - o ile w tym konkretnym przypadku można użyć takiego sformułowania.
Blitz (2024) - recenzja i opinia o filmie [Apple TV+]. Techniczna maestria kontra emocjonalna pustka
Od strony technicznej Blitz zasługuje na pewne uznanie. Świetne zdjęcia, przejmujący dźwięk, a scenografia oddaje ducha epoki z dużą precyzją. Szczególnie scena, gdy rwąca woda przerywa ściany stacji. Niemniej to co miało nam przypomnieć o najlepszych momentach z "Titanica", McQueen dławi, nie pozwalając napięciu osiągnąć podobnego crescendo.
Paradoksalnie, to techniczne dążenie do ustalonej przez reżysera perfekcji czasami działa na niekorzyść filmu. Zniszczone budynki wyglądają bardziej jak starannie przygotowany plan filmowy niż prawdziwe miejsce tragedii. W świetle dziennym widać czasem zbyt wyraźnie, że oglądamy precyzyjnie zaplanowaną inscenizację, a nie dokumentację wojennego koszmaru. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej… efekty specjalne mogłyby być nieco bardziej zrównoważone.
Muzyka, choć dyskretna, nie pomaga w budowaniu emocjonalnego mostu między widzem a bohaterami. Brakuje tej surowej intensywności, którą reżyser potrafił osiągnąć w swoich wcześniejszych dziełach.
Blitz (2024) - recenzja i opinia o filmie [Apple TV+]. Niewykorzystany potencjał
Najbardziej rozczarowujący jest sposób, w jaki film traktuje kwestię rasizmu w objętym wojnie Londynie. Postać nigeryjskiego żołnierza Ife (Benjamin Clementine) zostaje sprowadzona do roli mentora-przewodnika, wygłaszającego uproszczone przemowy o brytyjskiej jedności w obliczu nazistowskiego zagrożenia.
Steve McQueen, który w serialu "Small Axe" tak błyskotliwie analizował różne historie o życiu imigrantów z Indii Zachodnich w Londynie, tym razem wydaje się unikać głębszego spojrzenia na rasowe napięcia czasów wojny. Zamiast tego otrzymujemy powierzchowne obserwacje i zbyt łatwe rozwiązania skomplikowanych problemów społecznych.
Historia zniknięcia ojca George'a, Marcusa, brutalnie zaatakowanego przez tłum, zostaje potraktowana jako tło, zamiast stać się istotnym elementem narracji o międzypokoleniowym społeczeństwie. W ostateczności jest przecież Ife - prawda?
Blitz (2024) - recenzja i opinia o filmie [Apple TV+]. Podsumowanie
Blitz to film, który mimo całkiem dobrej realizacji pod względem technicznym i świetnych występów (niektórych) aktorów, nie potrafi w pełni wykorzystać swojego potencjału. Steve McQueen stworzył dzieło wizualnie piękne, ale emocjonalnie chłodne, które próbuje objąć zbyt wiele tematów, nie zgłębiając żadnego z nich w satysfakcjonujący sposób.
Atuty
- Dźwięk
- Aktorstwo
- Scenografia
- Zdjęcia
- Atmosfera zagrożenia
Wady
- Niespójna fabuła
- Powierzchowny scenariusz
- Emocjonalny chłód
- Rozwlekłe tempo
- Chaotyczna chronologia
- Niedokończone wątki
- Sztuczne dialogi
Dla wielu widzów będzie to dość “lekkostrawne danie”, ale Ci którzy oczekują od McQueena bezkompromisowości znanej z jego wcześniejszych dzieł, mogą czuć się rozczarowani. Blitz pozostaje tylko dziełem, które mogło być arcydziełem, ale zatrzymało się gdzieś w połowie drogi.
Przeczytaj również
Komentarze (4)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych