G.I. Joe: Wrath of Cobra - recenzja gry. Retrogniew.

G.I. Joe: Wrath of Cobra - recenzja i opinia o grze [PS5, PS4, XSX, PC, XONE, XSX, NS]. Retro-gniew

Krzysztof Grabarczyk | 24.11, 13:00

Obsypało nam beat'em up'ami w stylu retro. To jeden z tych gatunków, które grają mi na wspomnieniach. Niezależnie od wydanej produkcji błyskawicznie rzucam się do grania, ponieważ każda tego rodzaju produkcja częstuje mnie solidną porcją zabawy. W sumie wszystko zaczęło się od powrotu Żółwi Ninja przed dwoma laty. Od tamtej pory rynek chodzonych bijatyk prężnie się rozwija dzięki czemu wracają idole z czasów dzieciństwa. Teraz przyszła pora na chwalebny powrót G.I. Joe: Wrath of Cobra. Zapraszam do recenzji. 

G.I. Joe: Wrath of Cobra ucieka do awangardy lat 80., jak to czasem lubię sobie nazywać. Opracowana przez Maple Powered Games i wydana przez Indie.o produkcja ocieka klimatem retro. Dzisiaj mamy całe mnóstwo solidnych, chodzonych mordoklepek na czele ze Streets of Rage 4, moim absolutnym liderem. Gry te są nieprzerwanie angażujące i najlepiej smakują z drugim graczem. Powracają wówczas wspomnienia z młodzieńczych lat, gdy namiętnie katowało się starsze odsłony Double Dragon czy Final Fight. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Recenzowana gra rozpoczyna się świetnie animowanym intro utrzymanym w stylistyce dawnego serialu G.I. Joe. W tle przygrywa świetna nuta, a całość skutecznie zaprawia do boju. Twórcy bardzo umiejętnie zainspirowali się metodą innego studia specjalizującego się w retro, Tribute Games, czyli autorów TMNT: Shredder's Revenge (gorąco polecam, jeśli nie graliście). To nie koniec, ponieważ w G.I. Joe: Wrath of Cobra wszystkie przerywniki są zrealizowane w ten sposób. Należą się brawa za artystyczny wkład autorów w lepszy kontekst fabuły. Gra oczywiście opowiada o niecnym planie zniszczenia świata, a kilkoro herosów zrobi wszystko, aby powstrzymać szaleńców z paramilitarnej organizacji Cobra. 

G.I. Joe: Wrath of Cobra - stary, dobry styl

undefined

W recenzowanej G.I. Joe: Wrath of Cobra liczy się przede wszystkim pokonywanie kolejnych grupek przeciwników. Na kilkunastu poziomach czeka niełatwe wyzwanie, ponieważ ta gra należy do trudnych. Miewałem problemy nawet na standardowym poziomie trudności. Postacie nie mogą unikać trafień, lecz twórcy podarowali im możliwość zablokowania ataków wroga. Pod tym względem i tak jest ciut prościej niż w moim ulubionym Streets of Rage 4. Na szczęście nie zauważyłem jakichkolwiek kłopotów z hitboksami, na co szczególnie cierpiał sequel Franko. Walka jest tutaj czysta i przyjemna. W pojedynkę często trzeba się natrudzić, aby dotrzeć do bossa bez straty choćby jednego życia. 

Do wyboru są: Duke, Snake Eyes (mój faworyt!), Scarlett oraz Roadblock. Ta czwórka jest dostępna od samego początku. Gra oferuje jeszcze kilku innych bohaterów, lecz do ich odblokowana musicie po prostu ukończyć grę i zdobyć określoną ilość tzw. floop disk, czyli waluty, za którą odblokujecie dodatki w specjalnym menu. Każdy z bohaterów ma mocne i słabe strony, więc rekomenduje rozegranie po jednym poziomie każdą z postaci, aby wybrać swój typ. Przyznam się, że Snake Eyes kupił mnie głównie za sprawą wyglądu, bo najskuteczniejszy w zadawaniu ciosów jest Duke. 

System walki oferuje tradycyjne pięści, kopniaki, bloki i rzuty. Warto korzystać ze wszystkiego. G.I. Joe: Wrath of Cobra tylko pozornie wydaje się proste do okiełznania. W dalszych poziomach zmieniają się przeciwnicy a gra podstępnie testuje naszą umiejętność kontroli tłumu w walce. Opryszki będą zachodzić od tyłu, spadać na nas z góry i nierzadko korzystają z broni palnej. Tutaj warto korzystać z wrogiego uzbrojenia. Broni leży cała masa, bo większość adwersarzy stosuje karabiny maszynowe, strzelby, czy paralizatory. G.I. Joe Wrath of Cobra sprawia często wrażenie "taktycznej" mordoklepki, bo po broń sięga się często, choć należy to robić rozważnie. Czasem grupy wrogów praktycznie nie da się skutecznie przezwyciężyć walką wręcz. 

G.I. Joe: Wrath of Cobra - retro urok

undefined

W recenzowanej grze trudno nie wspomnieć o klasycznej, wpadającej w oko oprawie. Jest pikselowo i kolorowo. Większość elementów otoczenia podlega interakcji. W drzazgi leci dosłownie wszystko co stanie nam na drodze. Same poziomy stają się coraz bardziej pomysłowe. Będą tory przeszkód, lawirowania pomiędzy dołami, unikanie pułapek. Słowem wszystko za co pokochaliśmy ten gatunek. Czego brakło? Większej ilości poziomów. Gra jest dość krótka nawet jak na standardy beat'em up'ów. Ukończyłem ją jednego wieczora, choć regrywalności nie można odmówić bo spróbowałem się na wyższym poziomie. I właśnie, w tym cały problem. Odniosłem wrażenie, że poziom wyzwania został tutaj celowo zawyżony. Adwersarze wydają się zbyt mocni i szybcy. Istnieje cienka granica pomiędzy wyzwaniem a celowym frustrowaniem gracza. Tutaj deweloper powinien lepiej odrobić pracę domową. Ta informacja przyda się głównie gatunkowym purystom, którzy zapragną "wymieść" grę na sto procent. 

G.I. Joe: Wrath of Cobra to bardzo dobra mordoklepka. Jeśli należycie do wąskiego grona fanów G.I. Joe to wyłapiecie mnóstwo referencji do uniwersum. Cieszy przede wszystkim zastosowanie klasycznej kreski z lat 80. oraz odpowiednią konstrukcję mechanik, aby grało się przyjemnie. Jeśli jesteście gotowi na podjęcie wyzwanie to produkcja przetestuje Wasze ego i zapewniam, że niejednokrotnie będziecie klnąć do ekranu. Gra spełnia się jako względnie prosta do nauczenia się i trudna do pokonania. To świetna okazja, aby przypomnieć sobie markę G.I. Joe w czasach jej świetności. Stąd uważam, że beat'em upy to najlepsi reprezentanci retro we współczesnym gamingu. Polecam! 

Ocena - recenzja gry G.I. Joe: Wrath of Cobra

Atuty

  • G.I. Joe!
  • Animacje w stylu lat 80.
  • Rozgrywka

Wady

  • Zawyżony poziom trudności (od Hard wzwyż)
  • Bardzo krótka
  • Czasem staje się bardziej strzelaniną niż bijatyką

G.I.Joe: Wrath of Cobra celuje przede wszystkim w dobrą zabawę. Tworzy nostalgicznym klimat za sprawą zrealizowanych w stylu lat 80. animacji. Do tego oddaje ducha najlepszych beat'em upów i zawyża wyzwanie na wyższych poziomach trudności. Przede wszystkim jednak jest grą dla każdego pokolenia. Warto dać jej szansę.
Graliśmy na: PS5

Krzysztof Grabarczyk Strona autora
Weteran ze starej szkoły grania, zapalony samouk, entuzjasta retro. Pasjonat sportów siłowych, grozy lat 80., kultury gier wideo. Pisać zaczął od małego, gdy tylko udało mu się dotrwać do napisów końcowych Resident Evil 2. Na PPE dostarcza weekendowej lektury, czasem strzeli recenzję, a ostatnio zasmakował w poradnikach. Lubi zaskakiwać.
cropper