Vaiana 2 - recenzja i opinia o filmie [Disney]. Wizualna uczta, ale pozbawiona magicznego blasku
Kiedy usłyszałem, że Disney zamierza kontynuować historię Vaiany, poczułem lekką obawę. Pierwsza część była dla mnie niczym bezkresny ocean – nie tylko wizualnie zachwycająca, ale też pełna głębi i emocji. Dlatego zasiadając do seansu Vaiany 2, liczyłem na kolejny wciągający rejs po nieznanych wodach, lecz tym razem podróż okazała się nieco mniej ekscytująca, a więcej w niej było spokojnej żeglugi w dobrze znanych kierunkach.
Vaiana 2 podejmuje odważne zadanie kontynuowania historii bohaterki, która w pierwszej części zaskarbiła sobie serca widzów na całym świecie. Po ocaleniu rodzinnej wyspy Motunui przed katastrofą, Vaiana wyrusza w nową podróż. Tym razem jej celem jest połączenie mieszkańców rozsianych po oceanicznych wyspach, których rozdzielił gniewny bóg Nalo. Choć na papierze brzmi to jak wciągająca i emocjonująca przygoda, film sprawia wrażenie zbyt schematycznego i wtórnego. Zamiast rozwijać świat przedstawiony w pierwszej części, Vaiana 2 zdaje się być jedynie odtworzeniem oryginału z minimalnymi zmianami. Taka bezpieczna kontynuacja. Wielka szkoda.
Fabuła zaczyna się obiecująco, z wizją przodków zachęcających bohaterkę do podjęcia misji, ale szybko wpada w przewidywalny rytm: opuszczenie wyspy, spotkania z sojusznikami i przeciwnikami, oraz finałowa konfrontacja z potężnym bytem natury. Powrót Maui, półboga o uroku i humorze, który w pierwszej części stał się ulubieńcem widzów, nie wnosi wiele nowego. Maui nadal zabawia widzów ironicznymi uwagami, ale jego dialogi wydają się mniej błyskotliwe i bardziej przewidywalne, jakby jego postać była jedynie cieniem samego siebie. Nie zrozumcie mnie źle, to nadal się dobrze ogląda. Tylko moje oczekiwania były widocznie zbyt wysokie.
Niestety scenarzyści nie do końca wiedzieli, w którą stronę pójść
Na wyraźny minus działa także fakt, że nowi bohaterowie wprowadzeni w tej części nie potrafią wyjść poza rolę wypełniaczy tła. Towarzysze Vaiany, tacy jak zrzędliwy rolnik Kele, ekscentryczna inżynierka morska Loto czy Moni, muskularny malarz i niemal wierna kopia Maui, oferują kilka zabawnych momentów, ale nie wnoszą do fabuły żadnych realnych konfliktów czy emocji. Nawet relacja między Vaianą, a jej młodszą siostrą Simeą, która czeka na powrót bohaterki, wydaje się zaledwie delikatnie zarysowana, choć mogła stanowić solidne emocjonalne podłoże. Powrót zwierzęcych towarzyszy Vaiany, takich jak świnka Pua i kurczak Heihei, początkowo wydaje się obiecujący, ale ostatecznie ich rola ogranicza się do komediowych reakcji i chwilowego rozweselenia widza. W szczególności Heihei, który w oryginale dostarczał niezapomnianych momentów, tutaj jest ledwie zauważalny, jakby twórcy nie mieli pomysłu na rozwinięcie jego charakteru.
No i tutaj przechodzimy do sedna. Jedynkę uwielbiałem za muzykę. W dwójce niestety, jest ona dla mnie jednym z największych rozczarowań. Pierwsza część zawdzięczała sporą część swojego sukcesu niesamowitej ścieżce dźwiękowej, której melodie, takie jak „How Far I’ll Go” czy „You’re Welcome,” z miejsca stały się klasykami Disneya. Niestety, brak Lin-Manuela Mirandy, który współtworzył muzykę do pierwszego filmu, jest tutaj mocno odczuwalny. Główna piosenka tej części, „Beyond,” próbuje nawiązać do emocjonalnego tonu poprzednich hitów, ale wyraźnie brakuje jej świeżości. Choć kompozycje stworzone przez Abigail Barlow i Emily Bear są poprawnie napisane i przyzwoicie wykonane, nie posiadają tego „czegoś,” co sprawia, że słuchacz chce wracać do nich jeszcze długo po seansie. Co więcej, próby przywołania dawnej magii poprzez dialogi, takie jak rzucane od niechcenia przez Maui „You are welcome,” brzmią bardziej jak wymuszone mrugnięcia do widza niż przemyślane nawiązania.
Wizualnie to Disneyowski standard
Również od strony wizualnej Vaiana 2 nie podejmuje żadnego ryzyka. Efekty, rzecz jasna, nadal zachwycają, a krajobrazy oceanu czy wysp są piękne i pełne detali, ale brakuje tu jakiegokolwiek rozwoju artystycznego czy nowych koncepcji. Jedyny fragment, który wybija się na tle reszty, to scena onirycznej wizji Vaiany, gdzie animacja zyskuje mroczny, niemal surrealistyczny ton. To moment, który pokazuje, że twórcy byli zdolni do wprowadzenia czegoś nowego, ale ostatecznie chyba zabrakło im nieco odwagi.
Na osobną uwagę zasługuje postać antagonistki – Matangi, tajemniczej „pani nietoperzy”. Jej wprowadzenie i obecność na ekranie są zbyt krótkie, by mogły mieć realny wpływ na fabułę. Matangi ma potencjał, by stać się zapadającą w pamięć przeciwniczką Vaiany i Maui, zwłaszcza że jej motywacje oraz związki z Maui pozostają niedopowiedziane, ale twórcy najwyraźniej nie mieli pomysłu, jak to dalej rozkręcić. Nawet jej scena muzyczna, która mogła być wizualnym i narracyjnym majstersztykiem, została w mojej ocenie zatopiona i zmarnowana. Wszystko skończyło się tak szybko, że pozostawiło we mnie spore poczucie niedosytu.
Film wywołał we mnie jedno wrażenie - że został stworzony z dużą ostrożnością i bez większej odwagi. Przypomina bardziej dobrze skrojony produkt niż dzieło, na które ktoś miał ewidentny pomysł. Widać, że materiał projektowany był pierwotnie jako serial na Disney+, co niestety czuć w zbyt rozbudowanej i chaotycznej fabule, która stara się zmieścić zbyt wiele wątków w krótkim czasie. Motyw podniesienia zatopionej wyspy Motufetu, będącej symbolem jedności rozdzielonych społeczności, brzmi jak ciekawe tło fabularne, ale nie zostaje dostatecznie pogłębiony. Zamiast tego mamy tylko pretekst do kolejnych przygód, które nie wnoszą nic nowego do historii bohaterki.
Vaiana 2 to poprawny, ale w mojej ocenie trochę zbędny sequel. Choć film ma sporo dobrych momentów, to jest wyłącznie odtwórczą, bezpieczną kontynuacją. Wielu widzów pójdzie na niego z dużą radością, ale nie stanie się takim klasykiem, jak pierwsza część. Vaiana 2 nie dostarcza ani muzycznej magii, ani też emocjonalnej głębi, które sprawiły, że oryginał stał się jednym z najbardziej cenionych filmów Disneya ostatnich lat. Nowe postacie są jedynie ozdobnikami, a znane twarze z oryginału wydają się być zaledwie cieniem swoich dawnych wersji. Choć warto go obejrzeć dla pięknych animacji i kilku humorystycznych momentów, trudno uznać Vaianę 2 za produkcję, która zapisze się w historii kina.
Atuty
- Disney po raz kolejny pokazuje, że ich technologia w kreowaniu wody, krajobrazów i detali jest na najwyższym poziomie. Ocean nadal zachwyca, a wyspy są pełne życia i egzotyki
- Humor, choć nie tak błyskotliwy jak w pierwszej części, nadal potrafi wywołać uśmiech, szczególnie w interakcjach Maui z innymi postaciami
- Choć role Pua i Heiheia są ograniczone, to nadal dostarczają uroku i momentów rozbawienia
- Oniryczna wizja Vaiany, która zaskakuje stylem animacji i emocjonalnym ciężarem, pokazuje, że twórcy mieli potencjał na więcej takich kreatywnych momentów
- Motyw łączenia rozproszonych społeczności jest fajnym pomysłem i choć nie został w pełni rozwinięty, pozostawia widza z ważnym przesłaniem
Wady
- Film wydaje się niemal kalką pierwszej części, z podobnymi punktami zwrotnymi i brakiem odwagi w eksplorowaniu nowych wątków
- Brakuje przebojowości i emocji, które cechowały utwory z pierwszej części. Nowe piosenki są poprawne, ale niewyraziste i szybko zapomniane
- Nowe twarze, takie jak Kele, Loto czy Moni, są płaskie i niewykorzystane, nie oferując żadnych istotnych konfliktów czy emocjonalnej głębi
- Matangi jest ciekawie zaprojektowaną postacią, ale jej wątek kończy się zanim na dobre się zacznie
- Choć wizualnie film jest piękny, brakuje mu innowacyjnych rozwiązań artystycznych, które mogłyby wynieść go ponad branżowy standard
Vaiana 2 to poprawny sequel, który wizualnie trzyma wysoki poziom Disneya, ale brakuje mu oryginalności i emocjonalnej głębi, które uczyniły pierwszą część tak wyjątkową. Film oferuje kilka przyjemnych momentów i zachwycających widoków, ale wtórność fabuły, niewykorzystane postacie i przeciętna muzyka sprawiają, że jest to raczej spokojny rejs niż ekscytująca wyprawa w nieznane.
Przeczytaj również
Komentarze (25)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych