Bukmacher (2023) - recenzja 2. sezonu serialu [max]. Ciężko jest pracować nielegalnie

Bukmacher (2023) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [max]. Ciężko jest pracować nielegalnie

Piotrek Kamiński | 06.12, 20:18

Danny walczy o swoją ukochaną Sandrę, podczas gdy związek Raya i Lorraine przechodzi kryzys. W międzyczasie chłopaki zostają dmuchnięci na solidną kwotę i muszą szybko wymyślić jak ją odrobić. Jak to często bywa w przypadku nie do końca legalnej działalności, każdy jeden pomysł zdaje się ciągnąć ze sobą cały wagon negatywnych konsekwencji.

Obecny projekt Chucka Lorrego to zdecydowanie specyficzny twór. Mocne odejście od ciepłego i przyjemnego "Młodego Sheldona", skupiające się na dużo bardziej śliskich ludziach, niż "Teoria wielkiego podrywu", nieporównywalnie bardziej mroczny od "Dwóch i pół". Bezapelacyjnie jednak posiada to samo, komediowe DNA, co jego starsi bracia, a że Lorre zawsze operował raczej ciężkim, nierzadko chamskim dowcipem, to czarna komedia zdecydowanie brzmi jak coś, czym ludzie powinni się zainteresować.

Dalsza część tekstu pod wideo

Fabuła pierwszego sezonu nie powalała jakoś specjalnie poziomem skomplikowania intrygi, choć ta zdecydowanie istnieje i dojrzewa sobie powoli w tle. Z odcinka na odcinek ważniejsze są jednak relacje postaci i bardziej natychmiastowe problemy, z którymi chłopaki muszą sobie radzić. To ten palący im się pod nogami grunt, połączony z celnym, nierzadko hardkorowym humorem sprawiają, że króciutkie odcinki "Bukmachera" chce się chłonąć jeden za drugim. Choć, nie powiem, trochę bardziej wyrazista "główna" fabuła też byłaby mile widziana. Pierwszy sezon zakończył się całkiem sporymi zmianami w życiach naszych bohaterów, więc co robi drugi? Niemal natychmiast wszystko odkręca. Nieźle.

Bukmacher (2023) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [max]. Gdzie są moje trzy bańki?!

Na robocie

Wiadomo było, że Danny (Sebastian Maniscalco) nie pozwoli Sandrze (Andrea Anders) tak po prostu odejść, ale tempo, w jakim udaje mu się tego dokonać spłyca odrobinę cały ten wątek. Na szczęście, oznacza to również wprowadzenie na ekran mamy Sandry, Wendy, starszej pani, która nie ma czasu ani cierpliwości na bzdury, praktycznie natychmiast wstępując na wojenną ścieżkę z głównym bohaterem. Wszystko związane z jej wątkiem, łącznie z jego finałem, to czyste, czarnokomediowe złoto. To właśnie na tym miksie niezobowiązujących gagów i nagłych momentów niczym nieskrępowanej brutalności opiera się cała siła "Bukmachera".

Gdzie indziej, biznes grzybkowy Lorraine (Vanessa Ferlito) zaczyna rozwijać się w całkiem ciekawy sposób, uwzględniając postać Walta, czyli jak zawsze świetnego Roba Cordry'ego. Choć przyznam, że akurat cała akcja z jego podróżą wgłąb siebie - na grzybkach, oczywiście - nie rozbawiła mnie tak jak być może powinna. Jakieś takie zbyt wymuszone to wszystko było. Za to w późniejszych odcinkach Walt staje się niejako głównym motorem napędowym fabuły, na zmianę rozśmieszając widza i każąc mu zastanowić się, co jeszcze może zepsuć. Głównie za jego sprawką, trzeci sezon maluje się jako znacznie bardziej mroczna opowieść. To jest, jeśli nie zamiotą całego tego wątku pod dywan w pierwszym odcinku. Się zobaczy.

Bukmacher (2023) - recenzja, opinia o 2. sezonie serialu [max]. Ale po co ten pośpiech?!

Carlos Estevez

Zarówno Danny jak i Ray (Omar J. Dorsey) w dalszym ciągu są przede wszystkim komediowymi postaciami, stroniącymi od przemocy, bardziej gapowatymi, wesołymi. Ale trudno nie odnieść wrażenia, że twórcy serialu coraz częściej ładują ich w bardziej i bardziej mroczne sytuacje, testując ich psychiczną wytrzymałość, popychając ich delikatnie, ale nieubłaganie w stronę mroku. Zastanawiam się, czy w pewnym momencie wesoły Danny, który na ten moment jeszcze jest głównie po prostu szefem, ale kiedy przychodzi co do czego, on jest tym, który trzyma małego bobasa, żeby Ray mógł użyć przemocy fizycznej. Trudno jednak nie zauważyć, że balans ich relacji zaczyna się powoli zmieniać i tak jak wkroczenie na bardziej mroczną ścieżkę będzie zdecydowanie interesującym ruchem z perspektywy rozwoju postaci, tak obawiam się, że może to też wpłynąć na ton całości, a Lorre ma już kilka tego typu wtop na swoim koncie. Mam nadzieję, że wie co robi.

Niedorzecznie krótki czas trwania kolejnych odcinków sprawia, że "Bukmacher" niemal dosłownie sam się ogląda. Fabuły poszczególnych odcinków wciągają i bawią. Jedynym faktycznym problemem, z tego wynikającym, może być fakt, że niektóre wątki ewoluują zbyt prędko. Tajemnice pozostają tajemnicami maksymalnie na jeden odcinek, większość problemów da się ogarnąć w ciągu jednego odcinka. Serial z jednej strony próbuje być komediodramatem telewizyjnym, z drugiej twardo trzyma się sitcomowej struktury, do której tak przyzwyczajony jest Chuck. Efekt nie jest może odrzucający, ale lekko drażni, bo widać gołym okiem, o ile mocniejsza byłaby to propozycja, gdyby zdecydować się na jeden motyw i rzeczywiście się go trzymać.

Drugi sezon "Bukmachera" powiela większość wad i zalet pierwszej paczki odcinków. Połączenie gangsterskiej brutalności z komediową fajtłapowatowością Danny'ego daje ciekawy, oryginalny mix. Jakość żartów zazwyczaj trzyma poziom, gościnne występy wzmacniają warstwę komediową, zamiast żenować - ponownie na szybkie cześć wpada Charlie Sheen chociażby - a tempo opowieści jest wręcz aż trochę zbyt prędkie, co niesie ze sobą garść problemów natury fabularnej. Ostatecznie jednak, za sprawą mocnej obsady i natychmiastowo intrygujących sytuacji, w których rzeczona obsada będzie się tydzień w tydzień znajdować, powiedziałbym, że "Bukmacher" będzie idealną pozycją do zaliczenia przy czwartkowym obiedzie.

Premiera pierwszego odcinka już 12.12.

Atuty

  • Maniscalco i Dorsey wciąż tworzą świetnie niedopasowany duet;
  • Wybuchowy, często niepoprawny, ale w większości celny humor;
  • Dobre tempo;
  • Wciągające fabuły poszczególnych odcinków;
  • Mroczne wątki dobrze mieszają się z komediowymi.

Wady

  • Krótkie odcinki oznaczają krótkie fabuły, a pośpiech nie służy budowaniu intrygi;
  • Część gagów zbyt szczeniacka, nawet dla mnie;
  • Wątek grzybków rozwija się trochę nijako.

"Bukmacher" wygrywa z masa innych, dzisiejszych seriali komediowych tym, że rzeczywiście jest śmieszny. I do tego też brutalny oraz wciągający. Niepotrzebnie śpieszy się z opowiadaną historią, a i część gagów trafi tylko w bardzo konkretne gusta, ale to i tak bardzo przyjemna, szybka komedyjka, w sam raz na cotygodniową poprawę humoru.

7,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper