River City Saga: Three Kingdoms Next – recenzja i opinia o grze [PS5, PS4, Switch, PC]. Przegadany beat’em up
Seria Kunio-Kun została rozbudowana o następny spin-off rozgrywający się w samym sercu Państwa Środka. River City Saga: Three Kingdoms Next nie jest rewolucją dla tego uniwersum, ale czy warto sprawdzić ten tytuł? Przeczytajcie naszą recenzję.
W 2022 roku na rynku zadebiutował ciekawy spin-off serii Kunio-Kun zatytułowany River City Saga: Three Kingdoms, który zaprowadził graczy do Chin. Twórcy postanowili rozwijać historię w Epoce Trzech Królestw i w zeszłym miesiącu na rynku zadebiutowała klasyczna kontynuacja z dopiskiem „Next”.
Akcja recenzowanego River City Saga: Three Kingdoms Next została umiejscowiona tuż po wydarzeniach z wcześniej przedstawionej historii, a gracze kolejny raz mają okazję wskoczyć w buty ulubieńców serii. Bohaterowie wcielają się w historyczne postacie z Ery Trzech Królestw, a gracze ponownie mają okazję poznać potencjalnie ważne wydarzenia z historii Chin, ale całość jest podana w bardzo humorystycznym stylu.
Ty chcesz się bić, a oni gadają
River City Saga: Three Kingdoms Next nie nauczy nikogo, co tak naprawdę wydarzyło się w Erze Trzech Królestw z dwóch powodów – po pierwsze deweloperzy przygotowali bardzo luźną interpretację, w której raczej trudno mówić o dokładnym przedstawieniu faktów z historii, a po drugie... całość przegadana.
Przez pierwsze 2-3 godziny zamiast cieszyć się rozgrywką i walczyć z następnymi przeciwnikami, produkcja przypomina powieść wizualną. Twórcy tak naprawdę dość mocno męczą i zniechęcają do zabawy – nie będę specjalnie zaskoczony, jak część osób będzie po prostu pomijać dialogi, ponieważ bohaterowie gadają zdecydowanie za dużo. I nie zrozumcie mnie źle, ponieważ lubię, gdy deweloperzy w odpowiedni sposób wprowadzą odbiorcę w wydarzenia, jednak studio powinno zachować pewien balans – na początku jest z tym pewien problem.
Na szczęście zapewne nawet sami scenarzyści w pewnym momencie przypomnieli sobie, że rozwijają grę z innego gatunku i postanowili zaoferować graczom na swój sposób zaskakujący beat’em up. Deweloperzy nie postawili na klasyczne doświadczenie, a wrzucając zainteresowanych w potencjalnie otwarty świat i oferując rozbudowaną walkę, mogą pozytywnie zaskoczyć szeroką publikę. Co jednak ważne w kontekście całej historii – główny bohater serii Kunio wciela się tym razem w Guan Yu, dowódcę w służbie Liu Beia i to właśnie na jego barkach spoczywa poszukiwanie towarzyszy broni czy też walka z kolejnymi oprychami.
Beat’em up z pomysłem
W ostatnich miesiącach często na rynku pojawiają się kolejne „chodzone bijatyki”, więc twórcy muszą kombinować, by zapewnić graczom ciekawe wrażenia. W przypadku recenzowanego River City Saga: Three Kingdoms Next początek rozgrywki nie wydaje się specjalnie zaskakujący, ale gra bardzo szybko pokazuje drugie dno – tylko na starcie jest to zwykła walka rękami, nogami i znalezionym sprzętem, ponieważ bohater otrzymał rozbudowane umiejętności, które pomagają mu w walce z coraz to mocniejszymi i większymi grupami przeciwników.
River City Saga: Three Kingdoms Next pod płaszczykiem klasycznego beat’em upa skrywa bardzo ciekawy system rozwoju postaci, który choć został ubrany w staroświeckie menu, szybko pokazuje swój przyjemny charakter. Twórcy zapewnili graczowi dużą swobodę ulepszania bohatera, a nawet wybierania poszczególnych mocy, ponieważ to my decydujemy, z jakich umiejętności chcemy korzystać – w grze nie brakuje zdolności, podczas której heros ładuje się, by po chwili wyrzucić z siebie dziesiątki super ciosów lub zamienić się w potężny wir. Innym razem bohater przekształca się w przerośniętą piłę, świetnie prezentuje się i niezwykle skuteczny jest Vacuum Double Chop, dzięki któremu rzucamy w przeciwników atak przypominający tornado. W grze nie brakuje sytuacji, podczas której protagonista dosłownie podpala ekran, by następnie każdy jego cios wyrzucał z siebie ogniste promienie, a „Zielony Smok” dosłownie przecina wrogów.
To tak naprawdę sam początek umiejętności, które trzeba wykorzystywać w River City Saga: Three Kingdoms Next i kluczowym słowem w tym zdaniu jest „trzeba”. Deweloperzy w pierwszej połowie gry w dość męczący sposób pokazują, że na przyjemności trzeba sobie zasłużyć, więc gracz musi tak naprawdę trochę się wymęczyć, by poprawić możliwości bohatera. Grindowanie jest niestety niezbędne, ponieważ nawet podstawowi przeciwnicy w niektórych etapach rozgrywki są zdecydowanie za mocni... a w zasadzie posiadają zbyt rozbudowane paski zdrowia. Przesadą są natomiast bossowie, ponieważ to dosłownie przerośnięte gąbki na ataki – niektóre walki stają się po prostu nudne i męczące, ponieważ przeciwnicy mają aż tak duże paski zdrowia. Bohater musi w tej sytuacji trochę się namęczyć, by unikać ataków i w odpowiednim momencie przystępować do kontry.
To właśnie z tego powodu niezbędne jest zbieranie punktów doświadczenia, co wiąże się z obijaniem kolejnych łotrów. Autorzy River City Saga: Three Kingdoms Next poradzili sobie jednak z bardzo konkretnym zaprezentowaniem rozwoju postaci, ponieważ każdy kolejny poziom i następne wyuczone zdolności pomagają znacznie lepiej radzić sobie z nawet poważniejszymi wrogami. Im więcej czasu spędzamy w świecie gry, tym więcej biegamy po kolejnych lokacjach, ubijamy kolejnych przeciwników i za każdym razem czujemy, jak rośnie siła naszej postaci. Jest to przyjemne, ale samo grindowanie w kilku momentach może mocno frustrować.
Wspominając o rozwoju postaci na pewno nie mogę zapomnieć o pewnym elemencie, który na swój sposób wyróżnia recenzowany River City Saga: Three Kingdoms Next od innych gier umiejscowionych w Erze Trzech Królestw – twórcy zamiast zaoferować głównemu bohaterowie klasyczne zwierzę do transportu, wrzucili do gry... motocykl. Maszyna tak naprawdę nadaje się do walki, a nawet możemy ją ulepszać, zwiększając potencjał podczas pojedynków. Jak deweloperzy wykorzystali ten pojazd w produkcji umiejscowionej w bardzo konkretnym czasie? W historii Chin po upadku dynastii Han w 220 roku raczej nie wykorzystywano takich... metalowych koni, ale twórcy najwidoczniej pomyśleli, że będzie to zabawne. Warto w tym miejscu wspomnieć, że sama maszyna ma pewne... podstawy w rzeczywistości, ponieważ Guan Yu posiadał swojego legendarnego konia nazwanego „Czerwony Zająć”, który jest w grze reprezentowany właśnie jako... czerwony motocykl.
Przyjemna kreska i kooperacja
Rozpoczynając rozgrywkę w River City Saga: Three Kingdoms Next miałem mały problem ze samą strukturą świata. Twórcy oferują graczowi pewną swobodę eksploracji i od pewnego momentu możemy podróżować po mapie, odwiedzać różne miejsca, brać udział w zadaniach pobocznych, ale sama eksploracja nie jest specjalnie angażująca. Chodzenie szybko zaczyna męczyć, a w zasadzie trudno korzystać z szybkiej podróży, ponieważ każda opcja na zwiększenie paska doświadczenia i ulepszenie postaci jest niezwykle cenna. Jednocześnie muszę podkreślić, że sam projekt mapy jest ciekawy – z jednej strony to otwarty świat, ale z drugiej cały czas biegamy po „ekranach” (side-scrolling).
River City Saga: Three Kingdoms Next bardzo szybko mierzy się z problemem powtarzalności wszystkich czynności, ponieważ nawet pojedynki opierają się na wykorzystywaniu kilku ataków – problemem są podobni i często posiadający za duże paski zdrowia wrogowie. Deweloperzy nie zadbali o oczekiwaną (potrzebną) różnorodność przeciwników czy też samych zadań, więc po pewnym czasie nawet najwięksi fani gatunku mogą zacząć odczuwać zmęczenie.
Dobrym lekarstwem na problemy jest kooperacja. Do naszego bohatera może dołączyć znajomy (offline i online), by wspólnymi siłami mierzyć się z kolejnymi przeciwnikami. Współpraca nadal nie zmienia zasad i wciąż musimy mierzyć się ze zdecydowanie za wielkimi paskami zdrowia u bossów, jednak przynajmniej w takiej sytuacji mamy możliwość porozmawiania z kumplem – łatwiej też wymyślić niektóre strategie lub po prostu radzić sobie w tych krytycznych momentach. Produkcja tak naprawdę nie jest specjalnie skomplikowana, więc bez problemu możecie podarować drugi kontroler mniej doświadczonemu graczowi – towarzysz zabawy musi unikać czasami zdecydowanie za dużych hord wrogów lub uciekać przed potężniejszym łotrem, ale odnoszę wrażenie, że wystarczą podstawowe umiejętności, by partner mógł okazać się pomocny.
Beat’em up zostały stworzone do rozgrywki w kooperacji i bez wątpienia River City Saga: Three Kingdoms Next naprawdę mocno zyskuje podczas gry w duecie – właśnie biorąc pod uwagę problemy z balansem oraz powtarzalną rozgrywkę, zdecydowanie bardziej polecam ten tytuł osobom, które mogą zaprosić do gry znajomego. W przypadku zabawy solo możecie trochę za mocno męczyć się w niektórych fragmentach.
W przypadku sfery audiowizualnej River City Saga: Three Kingdoms Next nawiązuje do dziedzictwa całej serii. Z jednej strony to „typowe Kunio-Kun”, a z drugiej trudno mi narzekać na ten element. Grając w produkcje z tego uniwersum doskonale wiemy, na co się piszemy – klasyczne piksele, znani bohaterowie, efektowne ataki, a to wszystko ubrane w chińskie szaty. Tytuł dobrze wygląda na małym ekranie Nintendo Switcha – mogę w tym miejscu dodać, że produkcja nie mierzyła się z problemami nawet podczas bardziej intensywnych pojedynków.
Czy warto zagrać w River City Saga: Three Kingdoms Next?
Seria Kunio-Kun doczekała się wielu bardzo zróżnicowanych produkcji, a River City Saga: Three Kingdoms Next jest bardzo klasyczną kontynuacją spin-offu. Gra czerpie garściami od poprzednika, rozwija wcześniej zaoferowane pomysły i ostatecznie choć zapewnia niezła zawartość, to po prostu potrafi wymęczyć.
To dobra propozycja dla graczy, którzy mają u boku innego fana chodzonych bijatyk i mogą umilać sobie wieczór na rozmowie, jednocześnie obijając kolejnych przeciwników. Twórcy poszaleli trochę z tekstami i paskami zdrowia większych ogarów, jednak ostatecznie sporo tutaj humoru, a rozwój postaci jest naprawdę przyjemny.
Ocena - recenzja gry River City Saga: Three Kingdoms Next
Atuty
- Rozbudowany rozwój postaci. Kunio ma sporo zróżnicowanych mocy,
- Motocykl w Erze Trzech Królestw? To początek zwariowanych pomysłów,
- Świetna zabawa w kooperacji. Gra stworzona do wspólnego obijania wrogów.
Wady
- Przeciwnicy (szczególnie bossowie) mają zdecydowanie za duże paski zdrowia,
- Po pewnym czasie w samym rdzeniu rozgrywki (w walce) brakuje odpowiedniej różnorodności,
- Scenarzyści poszaleli w przypadku niektórych dialogów.
River City Saga: Three Kingdoms Next to ciekawa opcja dla największych fanów gatunku, którzy mają u boku kolejnego sympatyka serii. Wy będziecie się bawić świetnie, a reszta? Może spróbować.
Graliśmy na:
NS
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (3)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych