FANTASIAN Neo Dimension - recenzja i opinia o grze [PS5, NS, PS4, PC, XSX|S, XONE] Kieszonkowe jRPG
Istnieją twórcy gier, których nazwisko samo w sobie przyciąga do danego tytułu, pozwalając wybaczyć część błędów. Taką osobą jest, chociażby Hironobu Sakaguchi, którego (i jego studia Mistwalker) produkcje są wręcz rozchwytywane przez fanów. Czy na to samo może liczyć FANTASIAN Neo Dimension? Dowiecie się z naszej recenzji.
Po paru latach niecierpliwego wyczekiwania FANTASIAN Neo Dimension wreszcie zawitał na konsolach i PC, aczkolwiek gra posiada mobilne korzenie. Pierwotnie tytuł debiutował na urządzeniach Apple w 2021 roku, na szczęście cierpliwość się opłaciła i wreszcie szersze grono graczy może zagrać w tego mocno chwalonego, turowego jRPG-a.
Dwa światy i księżniczka na gigancie
Akcja recenzowanego tytułu rozpoczyna się od przedstawienia nastolatka o imieniu Leo, który budzi się w świecie maszyn po utracie pamięci, a chwilę później ścigają go mechaniczni napastnicy. Po ucieczce z pomocą pary przyjaznych robotów zaczyna szukać swojej tożsamości. Znajduje pomoc w postaci Kiny-uczennicy wróżbity i księżniczki Cheryl, (z którą wcześniej ponoć umówił się na randkę). Gdy cała trójka stopniowo odkrywa więcej wskazówek dotyczących przeszłości i celów Leo, zostają wciągnięci w konflikt ze złowrogim bóstwem znanym jako Vam i dziwną mechaniczną plagą – Mechterią, którą sprowadził na świat ludzi. Fabuła skrojona na modłę staroszkolnych jRPG podobnie jak tam przez pierwsze godziny wydaje się prosta i mało angażująca, ale krok po kroku zmienia się to na lepsze. Wprawdzie do samego końca nie zaskoczy nas rozbudowanymi wątkami jednak gdy bieg wydarzeń już przyśpieszy naprawdę ciężko oderwać się od opowieści.
Podobnie można powiedzieć o najważniejszych bohaterach. Chociaż ich kreacje są stereotypowe dla gatunku; czyli jakiś bishonen o złotym sercu, zakochana tsundere-księżniczka, miła dla wszystkich magiczka, młodociany złodziejaszek i tak dalej mają w sobie coś ujmującego. Ostatecznie z ciekawością śledziłem ich losy, pomimo ewidentnych klisz znanych z wielu pokrewnych do FANTASIAN Neo Dimension tytułów, w czym pomaga dawka nienachalnego, lecz nierzadko fanserwisowego humoru. Ponadto część scenariusza została opowiedziana w visual-nowelkowym stylu z podłożonymi głosami jako Wspomnienia, co z pewnością ucieszy fanów Lost Odyssey, gdzie podobny element również był obecny. Podsumowując, bez wahania można stwierdzić, że fabuła jako całość jest mocnym i wartym uwagi elementem gry.
Magia kontra technologia
Sama rozgrywka skomplikowana nie jest, początkowo odwiedzamy kolejne miejscówki wskazane przez fabułę, później dostajemy nieco więcej swobody, ale bez przesady. Jak zwykle rozwiązujemy zastane tam problemy, ewentualnie podejmujemy się prostych i szczerze mówiąc nic niewnoszących do całości zadań pobocznych, lub przetrząsamy okolicę w poszukiwaniu wartościowych fantów, bądź informacji na temat świata gry. Wycieczkę, zależnie od punktu widzenia i nasycenia nostalgią uprzyjemniają bądź uprzykrzają losowe starcia z wrogiem, o czym jeszcze napiszę w tej recenzji. Chciałbym na razie wspomnieć o dwóch dynksach sprawiających byśmy zbyt często nie zgrzytali zębami. Jeden to Warp Machine pozwalający przenosić się bezpośrednio do zaliczonych już lokacji, drugi to Dimengeon wyłączający, jeśli chcemy, losowe walki. Niestety byśmy nie hasali swawolnie, bez konsekwencji, są pewne ograniczenia.
Używanie Warp Machine często blokowane jest przez wydarzenia fabularne nawet pomimo większej wolności w drugiej połowie opowieści. Dimengeon natomiast więzi przechwycone potwory w specjalnym, pustym wymiarze, lecz jego pojemność jest ograniczona. Po jej przekroczeniu musimy walczyć z całą zgromadzoną tam hordą, (limit to 30 przeciwników), co bywa kłopotliwe i zajmuje czas. Dobrze więc, w wolnych chwilach, na bieżąco opróżniać Dimengeon, by nie obudzić się z ręką w nocniku. Nie powiem, to użyteczne urządzenie, gdy napotykamy problemy wymagające logicznego myślenia, bądź musimy dokładnie spenetrować dany obszar, ale nie polecam korzystać z niego zbyt często. Inną pozostałością po mobilnym rodowodzie gry są różne rodzaje skrzyń ze skarbami oraz kluczy do ich otwarcia. Zdobywamy je na konkretnych przeciwnikach i chociaż nie psuje to zabawy uważam iż rozwiązanie to powinno w FANTASIAN Neo Dimension pojawić się w innej formie.
Kieszonkowa walka na dużym ekranie
Wróćmy w tej recenzji do sprawy starć, które obok fabuły są drugim filarem całej rozgrywki, zwłaszcza że musimy walczyć niemal co krok (jeśli nie używamy Dimengeona). Przyznaje, męczył mnie czasem natłok tych losowych starć, chociaż trudno powiedzieć czy z to powodu ich ilości, czy zbytnio się zestarzałem. Z drugiej strony świetnie przywołują nostalgię za dawnymi czasami, bowiem ponownie dostaliśmy tryb turowy z „paskiem” na dole ekranu pokazującym kolejność wchodzenia walczących do akcji. Dzięki temu łatwo zaplanować, która postać będzie atakować, leczyć lub wzmacniać siebie bądź innego członka trzyosobowej drużyny. W swojej turze można użyć standardowego ataku, specjalnej umiejętności lub przedmiotu. Ponadto ważne jest ułożenie przeciwników na polu walki, ponieważ poszczególne umiejętności lub oręż mają różny sposób działania: obszarowy, liniowy, bądź po krzywiźnie, co wymusza różne taktyki zapewniając ekscytujące zajęcie szarym komórkom. Wprawdzie to pozostałość po przesuwaniu palcami po ekraniku smartfona, ale zostało przełożone wystarczająco dobrze, by walka, nawet na telewizorach, dawała wielką przyjemność.
Pewną zadrę stanowi poziom wyzwania starć z bossami. Nie chodzi o to jakoby FANTASIAN Neo Dimension było samo w sobie wymagające, ponieważ pomniejsi przeciwnicy są łatwi do pokonania, chociaż wraz z upływem gry poziom trudności rośnie. Twórcy jednak byli złośliwi i zdarza się, iż mocując się z bossem, nie będziemy w stanie go pokonać (lub będzie to męczące), bo zabraknie nam wymaganej techniki, możliwości wykonania odpowiedniej akcji, czy konkretnej postaci w drużynie. Owszem szybko da radę załapać czego nam potrzeba i wprowadzić poprawki, po których starcie jest tylko formalnością, lecz cała sytuacja potrafi zdeprymować. Duże znaczenie ma szczęście, bo jeden gracz nawet nie zauważy wspomnianego problemu, a drugi może się na niego często natykać. Uspokajam jednak, iż w konsolowej wersji gry nie ma momentów, gdzie moglibyśmy utknąć na dłużej, ale twórcy powinni lepiej zbalansować starcia z potężnymi przeciwnikami. Jak przystało na tradycyjnego jRPG, bohaterowie awansują poprzez zdobywanie punktów doświadczenia, dodatkowo na dalszym etapie gry pozyskują nowe umiejętności z odpowiednich drzewek.
Ręcznie wykonany świat
Świat gry został stworzony najpierw poprzez wykonanie rzeczywistych dioram dla każdej lokalizacji, a następnie zeskanowanie ich w 3D tworząc prerenderowane tła, po których poruszają się postacie stworzone już w pełnym trójwymiarze. Nie powiem sama koncepcja artystyczna prezentuje się całkiem interesująco nadając grze unikalną tożsamość, nawiązującą do klasyków z przeszłości, w czym pomaga praca kamery pokazującej lokacje z różnych kątów i ujęć. Niestety nie ma róży bez kolców, bowiem na PlayStation 5 i dużym TV pod względem technicznym grafika bywa nierówna. To, co sprawdzało się na ekraniku smartfona niekoniecznie musi w stu procentach działać na większym sprzęcie. Trzeba się przygotować, iż w trakcie rozgrywki przewijają się miejscówki znacznie słabiej wykonane oraz rozmyte, ostające od ogólnego poziomu wykonania, co bywa czasami widoczne podczas walki. Niektóre tła są tak rozmazane, że wyglądają, jak plama na plamie. Cóż widocznie tego problemu nie dało się przeskoczyć, a szkoda.
Ścieżka dźwiękowa FANTASIAN Neo Dimension pochodzi od legendarnego już kompozytora znanego z wielu gier Final Fantasy, Nobuo Uematsu, a jego praca tutaj również jest najwyższych lotów. Od radosnych utworów granych w spokojniejszych momentach po industrialny zgiełk Świata Maszyn, elegancki przepych stolicy po dramatyczne brzmienia podczas ważnych bitew. Co ciekawe, jeśli bitewne brzmienia nad nie odpowiadają możemy je w menusach zmienić na pochodzące z różnych odsłon serii Final Fantasy. Postacie mają podłożone głosy aktorów, zarówno oryginalne japońskie, jak i angielski dubbing, jednakże w obu przypadkach nie zapadają w pamięć.
Zrecenzowane właśnie FANTASIAN Neo Dimension to znakomita podróż w przeszłość do klasyki gier jRPG, aczkolwiek daleko mi, z wielu względów, do zachwytu nad tytułem, jaki przewija się przez sieć. Wprawdzie to bardzo dobra produkcja, za której fabułę odpowiadają Hironobu Sakaguchi i Naoki Yoshida, jednak przenosiny z wersji mobilnej na konsole stacjonarne nie obyły się bez zgrzytów, które razem wzięte trochę przeszkadzają w czerpaniu pełnej przyjemności z zabawy. Nie pomaga w tym również wysoka cena gry, ale po obniżkach warto zastanowić się nad zakupem.
Ocena - recenzja gry FANTASIAN Neo Dimension
Atuty
- Fabuła
- Proste, ale wciągające starcia
- Muzyka Nobuo Uematsu
- Wspomnienia
- Wizja artystyczna świata...
Wady
- ...której zdarza się wizualnie niedomagać
- Mobilny rodowód czasem daje się we znaki
- Kiepsko zbalansowanie walki z bossami
- Wysoka cena przy braku większych zmian w stosunku do mobilnej wersji
FANTASIAN Neo Dimension to przybysz z mobilnych sprzętów Apple dostosowany pod konsole stacjonarne. Klasyczne jRPG z fabułą od pana Hironobu Sakaguchi wywołujące nutkę nostalgii i przyciągające od siebie wykreowanym światem. Niemniej jednak przy przeprowadzce paru niedopatrzeń się nie ustrzegło.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (41)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych