Jutro i ja (2024) - recenzja 1. sezonu serialu [Netflix]. Technologiczne fatum i tajskie przyprawy

Jutro i ja (2024) - recenzja i opinia o 1. sezonie serialu [Netflix]. Technologiczne fatum i tajskie przyprawy

Łukasz Musialik | 18.12, 21:45

Ach, te nowinki techniczne! Co rusz to serwują nam kolejne cuda, obiecując raj na ziemi. A my, naiwni, łykamy to jak pelikany. Netflix, wiecznie czujny na trendy, podsuwa nam pod nos kolejną antologię, tym razem prosto z Tajlandii - „Jutro i ja”. Cztery odcinki, cztery wizje przyszłości, a każda z nich, jak to zwykle bywa, podszyta nutką niepokoju. Czyżbyśmy znowu mieli do czynienia z ostrzeżeniem przed zgubnym wpływem technologii na ludzkość? No cóż, sprawdźmy, co tym razem ugotowali nam tajscy twórcy.

Zasiadłem więc do seansu z ciekawością, ale i z pewną dozą rezerwy. W końcu ileż to już razy widzieliśmy podobne historie? Inteligentne domy, które przejmują kontrolę nad mieszkańcami, wirtualna rzeczywistość, w której zatraca się granica między prawdą a fikcją, sztuczna inteligencja, która okazuje się bardziej ludzka niż sami ludzie. Tematy oklepane, chciałoby się rzec. A jednak, „Jutro i ja” potrafi zaskoczyć. Niekoniecznie nowatorstwem fabularnym, ale z pewnością świeżym spojrzeniem na te znane motywy.

Dalsza część tekstu pod wideo

Antologia, jak to antologia, bywa nierówna. Jedne odcinki wciągają bez reszty, inne nużą i dłużą się niemiłosiernie. Jednakże, co trzeba oddać twórcom, każdy z nich porusza istotny problem, skłania do refleksji i prowokuje do dyskusji. Czy jesteśmy gotowi na tak szybki rozwój technologiczny? Czy potrafimy zachować kontrolę nad tym, co sami stworzyliśmy? A może już dawno ją straciliśmy? Te pytania, choć nie nowe, pozostają aktualne i wciąż domagają się odpowiedzi.

Jutro i ja (2024) - recenzja i opinia o 1. sezonie serialu [Netflix]. Cyfrowa dusza, tajska przyprawa

Jutro i ja

Każdy z odcinków porusza odmienny, lecz równie intrygujący temat, ukazując, jak nowoczesne rozwiązania techniczne wpływają na społeczeństwo i jednostkę. Od etyki klonowania, przez komercjalizację religii, po konsekwencje zmian klimatycznych – "Jutro i ja" stawia pytania o przyszłość, w której technologia może nas zarówno wspierać, jak i nam zagrażać.

Serial porusza tematy, których nie zawsze jest w pełni rozwinąć. Niemniej w jednym z odcinków trzeba pochwalić trafne podejście do analizy religii w kontekście nowoczesnych technologii. 

Pod względem wizualnym prezentuje się całkiem dobrze. Zdjęcia są estetyczne, efekty specjalne, choć nie spektakularne, są na przyzwoitym poziomie. Aktorstwo również nie budzi zastrzeżeń. Obsada, choć raczej nieznana szerszej publiczności, też radzi sobie całkiem nieźle.

Jutro i ja (2024) - recenzja i opinia o 1. sezonie serialu [Netflix]. Etyka klonowania

Jutro i ja

Pierwszy odcinek, zatytułowany "Black Sheep", wprowadza nas w świat, gdzie klonowanie wydaje się być odpowiedzią na stratę bliskiej osoby. Główny bohater, Nont, po tragicznej śmierci swojej żony Noon, decyduje się na ten wciąż nie do końca legalny krok, aby wypełnić pustkę w swoim życiu. Proces ten, choć technologicznie zaawansowany, ukazuje moralne dylematy związane z odtwarzaniem życia ludzkiego.

Reżyser Paween Purijitpanya zadaje pytania o granice ingerencji w naturę i konsekwencje emocjonalne takich decyzji. Czy klon może zastąpić człowieka? A etyczne implikacje “przywracania kogoś do życia”? Odcinek ten, choć porusza ważne kwestie, momentami może wydawać się przewidywalny, jednak skłania do refleksji nad przyszłością biotechnologii.

Jutro i ja (2024) - recenzja i opinia o 1. sezonie serialu [Netflix]. Technologia a seksualność

Jutro i ja

"Paradistopia" przenosi nas do miasta Gamalore, znanego z liberalnego podejścia do seksualności. Jessica Hearthighhill (Violette Wautier), swoją drogą świetna przedsiębiorczyni, wprowadza na rynek zaawansowane roboty seksualne, mające zaspokoić wszelkie pragnienia klientów. Jej działania spotykają się z oporem konserwatywnej władzy, co prowadzi do konfliktu między postępem a wartościami.

Odcinek ten, reżyserowany przez Jirawata Watthanakiatpanyę, balansuje między dramatem a komedią, ukazując hipokryzję społeczeństwa w kontekście seksu. Choć temat jest kontrowersyjny, twórcom udaje się przedstawić go w sposób nieoczywisty, zmuszając widza do tego, aby ten zastanowił się nad granicą ludzkiej wolności. 

Jutro i ja (2024) - recenzja i opinia o 1. sezonie serialu [Netflix]. Religia w erze AI

Jutro i ja

To zdecydowanie najlepszy odcinek. Przedstawia świat, w którym religia została skomercjalizowana przez aplikację ULTRA, nagradzając użytkowników punktami za dobre uczynki. Mnich staje przed swoistym dylematem - czy wyznawane wartości i tradycje w kontekście religii mogą współgrać ze światem zdominowanym przez sztuczną inteligencję? Autentyczność wiary zostaje wystawiona na próbę, w świecie, gdzie duchowość wydaje się być już tylko produktem. 

Jutro i ja (2024) - recenzja i opinia o 1. sezonie serialu [Netflix]. Klimatyczna dystopia

Jutro i ja

Finałowy odcinek "Octopus Girl" przenosi nas do świata, w którym nieustające deszcze doprowadziły do globalnej katastrofy. Dwie przyjaciółki, Pang i Mook, próbują przetrwać w zniszczonym środowisku, poszukując nadziei w świecie pozbawionym przyszłości.

Konsekwencje ludzkiej nieodpowiedzialności wobec natury, podkreślają znaczenie obecnych działań na rzecz ochrony środowiska. Choć odcinek momentami przybiera komediowy ton, jego przesłanie jest jasne. Bez zmian, przyszłość rysuje się w ciemnych barwach.

Jutro i ja (2024) - recenzja i opinia o 1. sezonie serialu [Netflix]. Podsumowanie z nutą ironii

Podsumowując, „Jutro i ja” to antologia, która, choć nie odkrywa Ameryki, potrafi zaskoczyć i zaciekawić. Tajskie spojrzenie na znane motywy science fiction, wątki kulturowe i religijne, a także poruszane problemy moralne sprawiają, że serial wyróżnia się na tle innych produkcji. Nie jest to arcydzieło, ale z pewnością udana “rozrywka” dla miłośników gatunku. 

Oczywiście, z przymrużeniem oka i z lekkim uśmiechem politowania nad naszą ludzką skłonnością do ufania technologii. Bo przecież, jak to mawiają, historia lubi się powtarzać. A my, ludzie, wciąż popełniamy te same błędy. I chyba nic tego nie zmieni. Na szczęście, mamy Netflixa, który ciągle nam o tym przypomina. Czasem z przymrużeniem oka, a czasem z groźną miną. W każdym razie, warto obejrzeć. 

Atuty

  • Intrygująca tematyka
  • Unikalne połączenie tajskiej tradycji z wizją przyszłości
  • Kreacje aktorskie

Wady

  • Nierówne tempo narracji
  • Powierzchowne rozwinięcie niektórych wątków
  • Dla zaznajomionych z Black Mirror, serial będzie mało oryginalny, tudzież innowacyjny 

"Jutro i ja” to serial nierówny. Żadna z niego perła. Niemniej potrafi skłonić do refleksji i prowokuje do dyskusji.

5,5
Łukasz Musialik Strona autora
Pasjonat gier od samego dzieciństwa, kiedy to swoją pierwszą konsolę dostał od rodziców. Od tamtej pory zafascynowany grami i ich światem, ponieważ jako dorosły uważa, że to nie tylko rozrywka, ale także sztuka, która może nas uczyć, inspirować i poruszać emocje. Nieustannie poszerza swoją wiedzę i doświadczenie w dziedzinie gier i konsol, aby móc dostarczać innym jak najbardziej wartościowe treści.
cropper