Niepokonani (2025) - recenzja połowy serialu [Disney]. Wszyscy mamy jakieś problemy

Niepokonani (2025) - recenzja, opinia o połowie serialu [Disney]. Wszyscy mamy jakieś problemy

Piotrek Kamiński | 19.02, 20:30

Laurie stresuje się, że jest beznadziejną baseballistką, a miejsce w drużynie zawdzięcza wyłącznie byciu córką trenera. Frank tak bardzo boi się zostać zranionym, że woli nie pozwolić nikomu zbliżyć się na tyle, aby w ogóle było to możliwe. Rochelle musi być odpowiedzialną i dorosłą kobietą, mimo że chodzi jeszcze do podstawówki. Jej mama natomiast... Zobaczysz sam!

Co tu się właściwie wydarzyło? Disney wypuścił właśnie pierwsze dwa odcinki swojego najnowszego serialu animowanego i mimo że mamy dopiero luty, już teraz wygląda na to, że może to być najlepsza, a już na pewno jedna z najlepszych animacji telewizyjnych tego roku. Uwaga: w głównej części tekstu będę omawiał, co mi się w danych odcinkach podoba, a co nie (bacząc na zbyt mocne spoilery), więc jeśli ktoś nie lubi tego typu tekstów, to sugeruję dalej nie czytać.

Dalsza część tekstu pod wideo

W dalszym ciągu nie mogąc puścić dojnej krowy, jaką bez wątpienia jest marka “W głowie się nie mieści”, spece z Pixara postanowili zrobić kolejną produkcję “w tym stylu”. Filmy mówiły o emocjach siedzących w głowie bohaterki, stanowiących podwaliny jej charakteru. Później “Wytwórnia filmowa Śpioch” skupiła się na tym czym są I co znaczą sny, parodiując przy okazji obraz dzisiejszego Hollywood. Tym razem scenarzyści, wśród których znajdują się Carrie Hobson i Michael Yates (nie jestem pewien, czy za każdy odcinek odpowiada kto inny, czy tylko ta dwójka zajmie się całością).Ta pierwsza do tej pory pracowała jedynie przy storyboardach „Między nami żywiołami” i „Toy Story 4”, później awansując do zespołu „senior creatives” studia (cokolwiek to znaczy), ale widać, że ma coś do powiedzenia, bo stworzony wspólnie z Yatesem, kolegą artystą i senior creativem, premierowy odcinek serialu pięknie pokazuje, o czym to będzie serial i powiem tak: uważam, że każdy nastolatek i dorosły powinien go zobaczyć. Co do maluchów, nie jestem pewien czy zrozumieją, o co w nim chodzi.

Niepokonani (2025) - recenzja, opinia o serialu [Disney]. Córka trenera

Ciężar stresu

Każdy odcinek dzieje się w tych samach ramach czasowych – między ostatnią grą rozgrywek baseballowych, a wielkim finałem. Na przestrzeni ośmiu odcinków zobaczymy jak przygotowania do najważniejszego meczu sezonu odbijają się na życiach ośmiu postaci – każdy odcinek skupia się na kimś innym. I już tutaj, nawet tylko po obejrzeniu połowy sezonu, widać geniusz tej koncepcji, można łatwo zrozumieć, co próbują przekazać nam autorzy serialu. A jest to bardzo ważna, uniwersalna lekcja – aby nie spieszyć się z powierzchowną oceną drugiego człowieka, bo nigdy nie wiemy przez co on przechodzi, co sprawia, że zachowuje się w dany sposób. Sprawia to również, że serial bardzo wdzięcznie ogląda się drugi raz – tym razem lepiej rozumiejąc wszystkich jego bohaterów, zauważając jak sprytnie przedstawione zostały pewne ich cechy, dzięki którym widzimy je w jeden sposób, rozumiejąc jednocześnie, co tak naprawdę się z nimi dzieje.

Główną bohaterką pierwszego odcinka jest wspomniana we wstępie Laurie – dziewczynka tak niesamowicie pozbawiona talentu do baseballa, że jestem pełen podziwu dla jej odwagi, bo ja po kilku takich występach jak jej, zapewne nigdy więcej nie wyszedłbym już na boisko. Najgorsze jest jednak to, że jej ojciec jest przy tym w stu procentach wyrozumiały i chce tylko, aby jego dziecko po prostu dobrze się bawiło - kompletnie nie zauważając, że jego definicja dobrej zabawy zdecydowanie nie pokrywa się z jej wyobrażeniem na ten temat i, że potrzebuje ona po prostu bliskości rodzica, ale to już inny temat, który zapewne podchwycony zostanie w kolejnych odcinkach. Jej narastający stres i odpowiedzialność, którą czuje ze względu na swoją sytuację, przybierają formę małego bloba, zrobionego z... potu? Chyba tak. Jest lekko obrzydliwy, ale przy tym absolutnie zabawny i wiarygodny. Podrzuca naszej bohaterce same najgorsze możliwe reakcje na daną sytuację, bo tak przecież działa stres – panikujemy i zachowujemy się dziwnie, w sposób, którego żałujemy zwykle już kilka sekund po fakcie.

Niepokonani (2025) - recenzja, opinia o serialu [Disney]. Błękitna zbroja i dorosłe dziecko

Kiedy tracisz grunt pod nogami

Drugi odcinek dość niespodziewanie (gdybym nie napisał o tym już wyżej) cofa nas w czasie do meczu, dzięki któremu drużyna Laurie weszła do finału. Tym razem jednak to nie za nią podąża kamera, a za Frankiem, sędzią i przy okazji nauczycielem matematyki w szkole, do której uczęszczają młodzi bohaterowie. W jego przypadku problemem jest lęk przed krytyką, przed jakimikolwiek ranami psychiki. Jego historia jest znacznie dojrzalsza, jako że oscyluje wokół romantycznej miłości i tak jak scenariuszowi udaje się zbudować całkiem ciekawą narrację, która każe nam przez bardzo długi czas zgadywać, jaki dokładnie jest jego problem i ostatecznie prowadzi do całkiem mocnego, trudnego do przełknięcia finału, to jednak po drodze odcinek ten jest trochę... dziwny. Pomniejsze sceny pokazują jego zamykanie się w sobie, za każdym razem kiedy sprawy nie idą po jego myśli, są jak najbardziej w porządku, ale już sposób w jaki przedstawione są aplikacje randkowe, jak poznawanie nowej osoby może być czymś w rodzaju gry, nie do końca mi podszedł. Sam pomysł nie jest zły, lecz sposób jego ukazania – z postaciami biegającymi po levelu, zbierającymi serduszka – już trochę tak. Bo o co to właściwie ma symbolizować? Nie wiem, może jestem za stary. Czasy Tindera na szczęście zupełnie mnie ominęły, więc może po prostu czegoś nie rozumiem.

Kolejne dwa odcinki, które miałem okazję już obejrzeć koncentrują się na Rochelle i jej mamie. Podobają mi się w nich przede wszystkim dwie rzeczy. Po pierwsze, sposób pokazania tego, jak Rochelle musi regularnie wychodzić z roli dziecka i podejmować decyzje, dbać o budżet i tak dalej, ponieważ jej mama jest zbyt zajęta ciągłym siedzeniem na telefonie i zajmowaniem się młodszym dzieckiem. Po drugie, dualizm całej tej sytuacji. Tak jak wspominałem we wstępie, bardzo łatwo jest wyrobić sobie o kimś pochopnie negatywne zdanie, kiedy patrzy się na niego z jednej tylko perspektywy. Tak więc czwarty odcinek prezentuje nam drugą stronę tego samego medalu, która pozwala nam docenić obie dziewczyny w zupełnie inny sposób. Jest to też chyba najbardziej poruszający ze wszystkich dotychczasowych odcinków – choć niewykluczone, że piszę tak, jako że najłatwiej jest mi się wczuć w tę konkretną sytuację. Z drugiej strony jednak jest to też odcinek najbardziej zwariowany, pełen lekko dziwacznej animacji, która może dla niektórych widzów być odrobinę zbyt odklejona. Z trzeciej jednak strony, wypada pochwalić twórców serialu za to, że problemom każdej z postaci i mechanizmom radzenia sobie z nimi nadali unikalny charakter, odzwierciedlający osobowość tej jednej, konkretnej postaci.

„Niepokonani” malują się w moich oczach jako absolutnie genialna produkcja. Magicy z Pixara w bardzo przystępny, a przy tym unikający banałów sposób pokazują widzom cały szereg problemów życiowych, które dotknąć mogą dosłownie każdego – a wielu z nas zapewne już zdążyły dotknąć, bo takie właśnie jest życie. Nieidealne. Trzeba sobie z nim jednak jakoś poradzić. Najlepiej nie tak, jak zrobił to taki choćby Kurt Cobain. I wydaje mi się, że „Niepokonani” mogą na dłuższą metę pomóc widzom pogodzić się z tym faktem, zupełnie przy okazji będąc przy tym po prostu bardzo uroczym i zabawnym kawałkiem telewizji.

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper