Atari 7800+ - test retrokonsoli. Ciekawy pakiet dla największych fanów, ale z pewnymi problemami

Atari 7800+ - test retrokonsoli. Ciekawy pakiet dla największych fanów, ale z pewnymi problemami

Maciej Zabłocki | Wczoraj, 22:00

Jeśli myśleliście, że w temacie sprzętów retro i ich współczesnych reedycji powiedziano już wszystko, mam dla Was niespodziankę. Atari 7800+ to kolejny rozdział w odświeżaniu kultowych konsol, po sukcesie (czy też raczej sporym szumie) wokół Atari 2600+. Choć w Polsce kojarzymy zdecydowanie lepiej model 2600 niż 7800, nowa reedycja ma w sobie tyle „oldskulowego” uroku, że jako pasjonat tego typu gadżetów nie mogłem się powstrzymać przed bardziej rozbudowanymi testami. 

W tej recenzji opowiem Wam o swoich wrażeniach z perspektywy kogoś, kto pamięta jeszcze dyskusje o tym, jakoby konsole Atari „zjadały” rynek, a Commodore był lepszy (albo odwrotnie!), ale też z punktu widzenia gracza, który totalnie wie, że współcześnie standardy grania są diametralnie inne. Czy warto dać się ponieść tej podróży w czasie? Zapnijcie pasy, bo odpowiedź wcale nie jest taka prosta, nawet dla miłośnika retro, zwłaszcza że nowy sprzęt w polskich sklepach wyceniono na około 499 zł.

Dalsza część tekstu pod wideo
WIDEO: Silent Hill f - pełny zwiastun

Zacznijmy od fundamentów. Atari 7800 to konsola, która pierwotnie (według planów) miała pojawić się na sklepowych półkach już w połowie 1984 roku. Miała być wielkim, amerykańskim „kontruderzeniem” na japońską dominację w postaci Famicoma (czyli NESa) czy Segi SG-1000. Niestety, zawirowania prawne i własnościowe w samej firmie Atari doprowadziły do dwuletniego poślizgu – tym sposobem 7800 weszła na rynek w 1986 roku. Dwa lata różnicy w tamtym okresie były porównywalne z dekadą. Nintendo rozkręcało się już na dobre, a Sega też nie próżnowała. Atari 7800 w porównaniu z 2600 miała więc nikłą szansę na stanie się legendą (przynajmniej w powszechnym odbiorze). W Europie pojawiła się jeszcze później, praktycznie bez większego marketingu. Dlatego jeśli ktoś dziś pyta: „Co to w ogóle za konsola, to 7800?”, prawdopodobnie nie jest w tym odosobniony.

Jednak w miarę jak retro zyskuje na popularności, producenci coraz śmielej sięgają po reedycje swoich klasycznych urządzeń. Tak też powstała seria Atari+ – która nie jest jedynie małą miniaturką z wgranymi grami na pokładzie (jak np. PlayStation Classic Mini czy A500 Mini). Tutaj dostajemy prawdziwą możliwość fizycznego odpalania starych kartridżów. Najpierw mieliśmy Atari 2600+, a teraz czas na rzadziej spotykaną, aczkolwiek technologicznie ciekawszą maszynę – Atari 7800+.

Wygląd i wykonanie - dla fanów retro to prawdziwa bajka

Atari 7800+1
resize icon

Po wyjęciu sprzętu z kartonu, od razu rzuca się w oczy bryła do złudzenia przypominająca oryginalną 7800, ale w skali około 80% jej pierwowzoru. Konsola zachowuje wszystkie kluczowe elementy: wyprofilowane wgłębienie na panelu górnym, gdzie widnieje logo i charakterystyczny pasek „kolorowych” linii, a także klasyczny przełącznik i przyciski na froncie. Muszę przyznać, że całość budzi ciepłe skojarzenia z epoką „8-bit i 16-bit”, chociaż oczywiście design to totalna kwintesencja lat 80.

W pudełku znajdziemy:

  • Konsolę Atari 7800+ z portem HDMI i USB-C
  • Kabel USB (bez wtyczki do prądu; producent założył, że mamy już ich nadmiar w szufladach)
  • Kabel HDMI
  • Jednego, bezprzewodowego „gamepada” (CX78+) wraz z dwoma donglami DB9 (te dongle to osobne moduły, które trzeba wetknąć w przednie porty konsoli)
  • Dokumentację

Ważne: nie ma fizycznej gry w zestawie (chyba że trafimy na jakąś edycję limitowaną czy lokalny bundle, ale z założenia standardowy zestaw jest dość surowy). Żeby coś uruchomić, musimy mieć własne kartridże – czy to stare, czy ich współczesne reedycje. Sprzęt wspiera (według zapewnień twórców) większość tytułów z Atari 2600 i Atari 7800, co w sumie daje całkiem szeroką bibliotekę, lecz warto pamiętać, że są niewielkie wyjątki i nie każde wydanie zadziała w 100% poprawnie.

Dodatkowo, sam pad to wznowienie starego modelu CX78, lecz teraz działa w wersji bezprzewodowej. Ma toporny kształt (z prostokątnymi bokami), dwoma przyciskami z przodu i dość oldskulowym krzyżakiem (z bardzo minimalnym skokiem). Co ciekawe, można na niego nałożyć „grzybek” imitujący miniaturowy joystick, ale to raczej ciekawostka niż realnie wygodne rozwiązanie.

Atari 7800+ jest zaskakująco lekkie. Nie jest to może tandetny plastik, ale czuć, że w środku siedzi raczej skromna płyta główna, a nie wymyślne PCB ze specjalistycznymi układami FPGA (jak np. w retroproduktach od Analogue). Mamy tu klasyczną obudowę, cztery przyciski na froncie (Power, Select, Reset, Pause) i – co ważne – spory slot na kartridże na górze. Brakuje mi jednak klapki przeciwkurzowej lub jakiejkolwiek osłony. Kartridż wchodzi na wierzch i pozostaje odsłonięty, przez co jest podatny na wszelkie dotknięcia i potencjalne uszkodzenia (jak mamy dzieciaki w domu, może skończyć się to różnie. Wiem coś o tym, bo mój młody gościu był piekielnie ciekawy, dlaczego to tak wystaje z tego pudełka - no ale to taka ciekawostka). 

Z tyłu zauważymy:

  • Port HDMI (wyjście)
  • Port USB-C (zasilanie)
  • Przełącznik do zmiany proporcji obrazu między 4:3, a 16:9

Nigdzie nie uświadczymy złącz USB typu A. To oznacza, że oficjalnie nie podłączymy tu innych, współczesnych kontrolerów. Owszem, konsola ma dwa porty DB9 z przodu, więc można korzystać z oryginalnych joysticków Atari lub innych starych akcesoriów, ale i tak większość graczy pewnie spróbuje najpierw parować dołączony bezprzewodowy CX78+.

To dość istotny punkt: Atari 7800+ nie używa oryginalnych układów (jak w klasycznym 7800, czy we współczesnych FPGA). To raczej nowoczesna płytka z oprogramowaniem, które bazuje na dwóch emulatorach: Stella (dla 2600) i ProSystem (dla 7800). Różnica jest taka, że nie wgrywamy tu ROMów cyfrowo, lecz wkładamy fizyczne kartridże, które są przez emulator „odpalane”. Czyli z jednej strony – tak, to jest forma emulacji. Z drugiej – mamy frajdę z tym całym procesem „pchnięcia” kartridża do slotu i włączenia zasilania. Jest w tym magia dotyku i autentyczne poczucie obcowania z historią gier.

W przeciwieństwie do dawnych czasów, gdzie kartridż odpalał się praktycznie momentalnie, tutaj musimy czekać około 10–15 sekund (bywa i dłużej), aż sprzęt wczyta ROM do pamięci. To dość zabawny paradoks: kartridż z definicji zawsze był symbolem „zero wczytywania, natychmiastowego działania". W Atari 7800+ jest inaczej. Po wgraniu – faktycznie loadingów w samych grach nie uświadczymy, ale te początkowe 15 sekund potrafi wybijać z rytmu. Nie jest to jednak dramat, raczej ciekawostka i drobna wada wynikająca z natury tej reedycji. A jak to wygląda od strony technicznej?

  • Urządzenie wyświetla maksymalnie w 720p (choć niektórzy twierdzą, że jest to dynamiczne 1080p – w praktyce i tak gry 2600/7800 mają 8-bitowe sprite’y, więc trudno tu mówić o jakości 4K)
  • Mamy przełącznik 16:9 / 4:3, który szybko pozwala dostosować obraz do nowoczesnych telewizorów lub zachować oryginalne proporcje (co dla wielu purystów jest kluczowe). W trybie 16:9 niektóre gry wyglądają trochę „rozciągnięte”, a tekst potrafi się rozmazywać. W 4:3 z kolei wypełnienie ekranu jest skromniejsze, ale za to wygląd bliższy temu z epoki CRT

Podłączenie konsoli do TV i uruchomienie zabawy jest dziecinnie proste. Wtykamy kabel HDMI, zasilamy przez USB-C (np. z portu TV albo z własnej ładowarki od telefonu), wkładamy kartridż i naciskamy Power. Następnie… czekamy, aż gra się wczyta. To tyle z filozofii. Nie ma tu żadnego menu głównego, żadnych ustawień wewnątrz gier (poza tym, co gra sama oferuje). Można wejść w menadżer Stella/ProSystem po wyjęciu kartridża, wciskając jednocześnie reset i select, ale to głównie w celach serwisowo-konfiguracyjnych (np. tryb 50Hz, filtry czy podobne ustawienia). 

Bezprzewodowy kontroler CX78+

kontroler Atari 7800+2
resize icon

Gamepad sprawia wrażenie, że przeniesiono go prosto z lat 80. Z jednej strony to bardzo fajne, bo ma unikalną „kwadratową” bryłę. Z drugiej – ergonomia jest mocno dyskusyjna dla kogoś, kto przywykł do padów typu DualShock czy Xbox. Krzyżak w CX78+ potrafi być sztywny, a i te dwa frontalne przyciski są dość głośne. Co jednak muszę przyznać - odczuwamy doprawdy niewielkie opóźnienie bezprzewodowe. Ogólnie pad działa sprawnie, a po kilkudziesięciu minutach zacząłem zapominać o początkowych niewygodach.

Fajnie, że mamy opcję nałożenia nakładki w formie analogowej gałki – w praktyce jest to bardziej „grzybek joysticka” niż faktyczny analog. Niby dodaje to oldskulowego klimatu, ale raczej trudno mówić o tym, by była to wygodna opcja do dłuższych sesji. Co kto lubi! Najważniejsze, że nic nie stoi na przeszkodzie, by używać oryginalnych joysticków z epoki, jeśli ktoś takie posiada.

Kompatybilność z grami - jest całkiem nieźle, ale do ideału trochę brakuje

Atari 7800+3
resize icon

Atari 7800+ ma działać z większością kartridży z 7800 i 2600, jednak warto podkreślić: nie ze wszystkimi. W sieci krążą listy kompatybilności. W moich testach – odpalałem kilka hitów z 2600 (Combat, Pitfall, River Raid) i kilka mniej znanych tytułów 7800, jak Ninja Golf czy Fatal Run. Wszystko śmigało jak trzeba, bez błędów grafiki czy glitchy dźwiękowych. Jest przy tym sporo frajdy, aczkolwiek nadal uważam, że to zabawa tylko dla największych miłośników retrozabawy. 

Bardzo doceniam też, że Atari wydaje współcześnie nowe (albo po prostu oficjalnie wznawiane) tytuły na kartridżach – takie smaczki, jak Bentley Bear’s Crystal Quest (zawarty w zestawie) czy Bounty Bob Strikes Back! (port z 5200 na 7800) pokazują, że firma traktuje fanów retro serio i dogaduje się z twórcami homebrew.

Jeśli ktoś liczy na głośne hity z epoki NES-a czy coś w rodzaju Mario Bros. w wersji Atari (bez licencjonowanego wsparcia Nintendo), no to się przeliczy. Atari 7800 (oryginalne) zostało kiedyś skazane na porażkę, bo brakowało mu niesamowitych gier w stylu Super Mario Bros. czy The Legend of Zelda. W bibliotece 7800 nie uświadczymy aż tak kultowych produkcji, co niestety czuć do dziś. Jeśli jednak ktoś lubi proste zręcznościówki, stare platformówki, shootery z lat 80. czy doświadczenia pokroju Asteroids Deluxe, to można się w tym bez reszty zatracić.

Pełen pakiet_2
resize icon

Podczas gry nie zauważyłem żadnych widocznych opóźnień w wyświetlaniu obrazu, problemów z kolorami czy niedociągnięć w synchronizacji muzyki. Stella i ProSystem mają wyrobioną renomę – to dojrzałe emulatory, na których gracze PC bawią się już od lat. Ta reedycja potrafi więc w stu procentach oddać klimat ośmiobitowych Atari, łącznie z lekkimi przeskokami animacji w niektórych tytułach (które wynikały z ograniczeń oryginalnego hardware’u, a nie z wad konwersji).

Trzeba jednak pamiętać, że brak tu takich bajerów, jak zapisy stanu gry czy tryb cheatów (co ma np. A500 Mini czy inne klony z wbudowanymi emulatorami). Producent poszedł w kierunku stricte „wkładam kartridż, gram, koniec, wyjmuję kartridż”. Taki minimalizm ma swój urok – czuć, że to produkt kreowany głównie dla poszukiwaczy autentycznego retro. Ktoś, kto woli liczne udogodnienia, raczej się zawiedzie.

Dla kogo więc jest Atari 7800+?

To fundamentalne pytanie. Atari 7800+ nie jest i nigdy nie miało być urządzeniem „mainstreamowym” w rodzaju minikonsol, które kupujemy w markecie, podłączamy i mamy paczkę kilkudziesięciu wbudowanych gier. Po pierwsze – nie ma żadnej wbudowanej gry (choćby jednej). Po drugie – nie ma też możliwości wczytania ROMów z pendrive’a czy karty SD. Dosłownie musimy się zaopatrzyć w fizyczne kartridże. Jeśli więc ktoś nie ma entuzjazmu do eksplorowania Allegro, eBaya czy giełd retro, to raczej nie będzie w stanie w pełni korzystać z dobrodziejstw tej konsoli.

Dla zatwardziałych fanów Atari – to niemalże spełnienie marzeń. Można (bez kombinowania z adapterami i starymi kablami RF) odpalić swoje ukochane tytuły z 7800 i 2600 na nowoczesnym telewizorze, i to z pełną kompatybilnością. Cena około 499 zł na polskim rynku może wydawać się niemała, ale i tak jest atrakcyjniejsza niż poszukiwanie oryginalnego modelu z przeróbkami do HDMI. Jednocześnie musimy pogodzić się z kilkunastosekundowym czasem ładowania, dość prostym zestawem funkcji i niezbyt wygodnym padem. Ale to dalej realny, fizyczny kontakt z kartridżami.

Atuty

  • Autentyczność i klimat retro – fizyczne kartridże, oryginalne porty DB9, wierny wygląd
  • Wysoka jakość emulacji – Stella i ProSystem spisują się świetnie, brak kłopotów z obrazem czy dźwiękiem
  • Kompatybilność z 2600 i 7800 – dzięki temu mamy duży wybór gier, w tym także najnowsze reedycje
  • Łatwa konfiguracja i nowoczesne wyjście HDMI – nie musimy się bawić w przejściówki RF czy stare telewizory
  • Bezprzewodowy pad (mimo niewygodnej konstrukcji, działa bardzo sprawnie) i możliwość użycia oryginalnych joysticków

Wady

  • Brak wbudowanych gier – nie da się uruchomić sprzętu i zagrać w coś od razu bez kartridża (na szczęście są edycje z jedną grą w zestawie)
  • Czas wczytywania (ok. 15 s) – nie pasuje do idei „natychmiastowości” kartridżów
  • Kontroler CX78+, chociaż działający bezprzewodowo, wciąż jest niewygodny dla dłuższych sesji, a brak portów USB oznacza, że w praktyce jesteśmy skazani na DB9 lub tego prostokątnego stwora
  • Brak rozbudowanych funkcji emulacji (określone funkcje zapisu, filtry, menu w grze i tym podobne)
  • Wrażenie pustego wnętrza – konstrukcja jest bardzo lekka i sprawia wrażenie trochę „wydmuszki” w porównaniu do oryginału. No ale to "zasługa" nowoczesności oraz miniaturyzacji

Atari 7800+ to kawałek gamingowej historii w nowym wydaniu, który pozwala posmakować autentycznego retro bez uciążliwych kabli RF. Daje nam wszystko to, co kochamy w starych konsolach, ale nie narzuca restrykcji wiekowych telewizorów z minionej epoki. Odpala fizyczne kartridże 7800 i 2600, a emulacja stoi na wysokim poziomie. Pomimo pewnych niedogodności (szczególnie w ergonomii pada), wciąż jest to solidny wehikuł czasu. Niemniej, przeznaczony tylko dla największych fanów retro i dla maniaków tych klimatów.

7,0
Maciej Zabłocki Strona autora
Swoją przygodę z recenzowaniem gier rozpoczął w 2005 roku. Z wykształcenia dziennikarz, ale zawodowo pracujący też w marketingu. Na PPE odpowiada głównie za testy sprzętów i dział tech. Gatunkowo uwielbia RPG, strategie i wyścigi. Uzależniony od codziennego czytania newsów i oglądania konferencji.
cropper