Wąwóz (2025) - recenzja filmu [Apple]. Romanse, karabiny i mutanty

Wąwóz (2025) - recenzja, opinia o filmie [Apple]. Romanse, karabiny i mutanty

Piotrek Kamiński | 24.03, 21:10

Drasa i Levi są snajperami, absolutnymi geniuszami w swojej dziedzinie i jednymi z najlepszych specjalistów wśród żywych. Dostają bardzo lukratywną propozycję zamieszkania po przeciwnych stronach wielkiego wąwozu i pilnowania, aby nic nie wydostało się z niego na powierzchnię.

Tu miała być dzisiaj zupełnie inna recenzja zupełnie innego filmu, ale nie ma go nigdzie obok mnie, więc trzeba było awaryjnie wybrać coś innego. A że jakiś czas temu ktoś tam nie napisał recenzji "Wąwozu", to równie dobrze można ją nadrobić - zwłaszcza, że słyszałem o nim, że to całkiem niezły, choć raczej niezbyt ambitny film. Jeden znajomy nawet powiedział mi, że skojarzył mu się z "Resident Evil". Po seansie stwierdzam, że chyba chodziło mu o film, nie o grę. Ale i tak bawiliśmy się na nim z żoną całkiem nieźle. A to już coś.

Dalsza część tekstu pod wideo

Scott Derrickson to dla mnie wciąż reżyser-enigma. Zaczął od horrorów, bo tam można spróbować się wykazać relatywnie niskim kosztem. Zrobił w tym czasie "Egzorcyzmy Emily Rose" i "Sinister" - dwa bardzo różne, ale całkiem ciepło przyjęte przez widzów filmy (jak na horrory). Po nich, jakaś mądra głowa w Disneyu stwierdziła, że czemu by nie dać mu do zrobienia "Doktora Strange'a" i... Faktycznie był to całkiem niezły pomysł. Doświadczenie to było jednak dla Derricksona na tyle męczące, że kiedy przy rozmowach nad drugą częścią nie mogli się dogadać, postanowił po prostu odpuścić stołek reżysera, pozostając przy projekcie jedynie jako producent wykonawczy , a w międzyczasie kręcąc znacznie bardziej kameralny "Czarny telefon". Postanowił chyba jednak nie rezygnować w pełni z bardziej bombastycznego kina, bo tak jak "Wąwóz" zdecydowanie posiada kod DNA horroru, to jednak jest to również częściowo film akcji i romansidło z topowymi aktorami. Gdyby jego następnym projektem była animacja dla dzieci, nie byłbym nawet specjalnie zdziwiony.

Wąwóz (2025) - recenzja, opinia o filmie [Apple]. Scenarzysta raczej nie ma co liczyć na uznanie w sezonie nagród

Eleganckie ujęcie
resize icon

To rozwarstwienie gatunkowe daje się również wyraźnie odczuć w scenariuszu autorstwa Zacha Deana, którego poprzednim filmem było... "Fast X". Rzecz zaczyna się odrobinę jak typowe kino sensacyjne, od naszych głównych bohaterów (Anya Taylor-Joy i Miles Teller) prezentujących swoje umiejętności i kulturę pracy. Myślisz sobie - kolejny taki sam akcyjniak bez polotu. Chwilę później jednak sytuacja zalicza kompletną woltę, a film hamuje praktycznie do zera i zaczyna budować kompletnie innym wątek - wzajemnej fascynacji głównych bohaterów. I już na tym etapie zaczyna mi doskwierać umowność całej tej historii. Bo jeśli naszym bohaterom nie wolno się ze sobą (z jakiegoś powodu) kontaktować, to może nie trzeba było budować oni wierz, w których przyszło im siedzieć, centralnie naprzeciwko siebie, w dodatku z obowiązkową lornetką zamontowaną na balkonie? 

W każdym razie, ich znajomość zaczyna się powoli rozwijać, a żeby nie było zbyt nudno, wkrótce po tym wprowadzony zostaje kolejny wątek - ten bliższy derricksonowemu sercu - o którym nie będę tu zbyt szczegółowo opowiadał. Bardzo ogólnie powiem tylko, że jest to nawet mocniejsza zmiana klimatu, niż za pierwszym razem i tak jak samo skakanie po gatunkach filmowych nie jest niczym złym, tak mam wrażenie, że nasi bohaterowie trochę zbyt prędko godzą się z tym, co się wokół nich dzieje. Niby są wytrenowanymi zabójcami, ale to, z czym przyszło im się zmierzyć powinno wykraczać ostro ponad ich kompetencje, tymczasem oni nie są nawet specjalnie zdziwieni tym, co widzą. Dziwne to i nie do końca mi się spodobało, nawet jeśli sam wątek wypada całkiem ciekawie.

Wąwóz (2025) - recenzja, opinia o filmie [Apple]. Sympatyczni bohaterowie

Kochankowie
resize icon

Ostatecznie, gdy opadł już kurz, okazało się, że "Wąwóz" to po prostu romans, dla smaku przyprawiony delikatnie akcją i horrorem, tak więc największym być albo nie być filmu była para głównych bohaterów i akurat pod tym względem wyszło bardzo dobrze. Teller wali niemal samymi sucharami i tekstami, których w życiu nie odważyłbym się powiedzieć na poważnie do dziewczyny, która mi się podoba, ale jakimś cudem, biorąc pod uwagę historię jego postaci, gdzieś tam to wszystko gra i trąbi. Podobnie w przypadku Taylor-Joy, która po raz kolejny gra Rosjankę i wychodzi jej to całkiem dobrze, mimo posiadania zupełnie innych korzeni. Co ważne - nie jest ona jedynie "eye candy" dla widzów, a ma swoją historię, swoje przyzwyczajenia i przekonania wynikające z jej przeszłości. Nie żeby była to jakoś głęboka czy choćby odpowiednio długo rozpisana historia (tak jak cały ten film), ale jakaś tam jest! Przede wszystkim jednak nasi bohaterowie mają po prostu bardzo dobrą chemię ekranową. Bardzo łatwo ich polubić, kibicować im, martwić się o nich.

Dwa słowa wypadałoby napisać o warstwie audiowizualnej filmu. Zacznę od najbardziej subtelnego spostrzeżenia ever, ale MOIM ZDANIEM ścieżka dźwiękowa nowego filmu Derricksona to absolutny banger. Praktycznie hit za hitem. Od "Spitting off the edge of the world", przez klasyczne "Blitzkrieg bop", the Ramones, które każdy fan Tony'ego Hawka rozpozna w pół sekundy, na intrygującej wersji "All along the watchtower" kończąc. Wizualnie natomiast film jest... Przede wszystkim oryginalny. Jeśli chodzi o jakość CGI i ich wkomponowanie w obraz, to widziałem lepiej zrobione filmy, ale widać, że ktoś miał tutaj pomysł i został on solidnie zrealizowany, miejscami zachwycając wręcz artyzmem, paletą barw i paroma innymi rzeczami, o których nie chcę tu wspominać, bo spoilery. Ostatecznie, powiedziałbym, że film wygląda po prostu dobrze.

"Wąwóz" jest filmem, który nie porwał większości krytyków i trudno im się dziwić - fabuła ledwie trzyma się kupy, scenariuszowi przydałoby się kilka kolejnych przepisań, a i trudno powiedzieć, żeby całość była jakoś specjalnie zaskakująca, nawet mimo ciągłych zmian tempa i klimatu. To powiedziawszy, chciałbym zauważyć, że prócz tego jest to również kino lekkie, ciągnięte bardzo skutecznie przez duet głównych aktorów, solidnie wyglądające i świetnie brzmiące. Wszystko zależy więc, czy porównanie do kinowych "Resident Evil" (raczej tych wcześniejszych niż późniejszych) sprawia, że powieka lekko ci się podnosi czy może opada. Mi wciąż jednak raczej podnosi.

Atuty

  • Teller i Taylor-Joy tworzą dobry, ekranowy duet;
  • Wizualnie potrafi zaintrygować;
  • Dobra ścieżka dźwiękowa;
  • Całkiem szybko się go ogląda.

Wady

  • Fabuła w najlepszym wypadku dziwnie eksperymentalna, w najgorszym nieprzemyślana i dziurawa;
  • Brak napięcia;
  • Postacie drugoplanowe i w ogóle całe tło filmu ledwo istnieją;
  • Okazjonalnie trochę kulawe CGI.

Gdybym obejrzał "Wąwóz" w kinie, pewnie byłbym niepocieszony. Ale jako lekki, wieczór to seans na własnej kanapie, sprawdza się całkiem solidnie. Lepiej niż część szrotu konkurencji.

5,5
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper