![Reacher (2022) – recenzja 3. sezonu serialu [Amazon]. Rany przeszłości bolą długo](https://pliki.ppe.pl/storage/86df27d54dbb1485a492/86df27d54dbb1485a492.jpg)
Reacher (2022) – recenzja, opinia o 3. sezonie serialu [Amazon]. Rany przeszłości bolą długo
Trzeci sezon “Reachera” dobiegł końca. Wrogowie zostali pokonani, sprawa rozwiązana, a kolosalny nomad ponownie wyruszył w drogę, by znaleźć sobie jakieś zajęcie, egzystować dalej po swojemu, na swoich warunkach. Czy był to jednak dobry sezon? Czy jego twórcom udało się satysfakcjonująco podomykać wątki, zaskoczyć widzów oraz dać im bombastyczny finał? Trochę tak, a trochę nie. Już tłumaczę.
Ponownie w tym miesiącu wychodzę do was z tekstem wypchanym spoilerami. Wstępna recenzja, po obejrzeniu lwiej większości sezonu, wisi na stronie już od przeszło miesiąca. W końcu doczekaliśmy się reszty odcinków, a więc porozmawiajmy chwilę o tym, co w serialu zagrało, a co nie. W szczególności skupimy się na ostatnich dwóch odcinkach, ale miejscami również i szerszym kontekście całego sezonu. Więcej ostrzeżeń o spoilerach nie będzie, więc jeśli ktoś jeszcze wszystkich odcinków nie widział, to sugerowałbym najpierw sprawdzenie tamtego pierwszego tekstu albo po prostu obejrzenie serialu.
Finał tej opowieści wydawał się być z góry oczywisty, nawet jeśli ktoś nie znał wcześniej książkowego oryginału. Można było jednak mieć nadzieję, że czymś nas jednak pan Reacher zaskoczy, że coś pójdzie nie tak, że odkryta zostanie jeszcze jedna karta, o której nie mieliśmy do tej pory pojęcia. Tak się jednak nie stało – chyba że chcemy w ten sposób spojrzeć na śmierć Zachary'ego Becka (Anthony Michael Hall), której faktycznie nie było „w planie”. Powiedziałbym jednak, ze jego wątek zawsze musiał skończyć się w taki sposób. Od początku wiedzieliśmy, że nie jest on zbyt dobrym człowiekiem, wyrządził innym ludziom zbyt wiele krzywd, żeby teraz zasłużyć na szczęśliwe zakończenie. Ponad to, istotnym elementem fabuły była jego relacja z synem, którego szczerze kochał, a o którego nie potrafił zwyczajnie zadbać. Tak więc zejście ze sceny w taki, a nie inny sposób było jak najbardziej odpowiednim, łączącym ze sobą kilka wątków domknięciem tej części historii. No i ta scena z rozklejającym się rewolwerem. Jakież tam było wtedy napięcie! Nie rozumiem tylko, jak to się mogło tak po prostu rozkleić? Co oni tam, super glue nie mają w tych Stanach?!




Reacher (2022) – recenzja, opinia o 3. sezonie serialu [Amazon]. Ukryta prawda

Od początku sezonu twierdzę, że postacie Duffy, Villanuevy i Elliota (odpowiednio: Sonya Cassidy, Roberto Montesinos i Daniel Davis Stewart) były obecne w tej opowieści tylko po to, aby spełnić swoje kliszowe zadania. Cassidy musiała przespać się z Reacherem (Alan Ritchson), czego kompletnie nie kupiłem - nie było między nimi żadnej chemii. O Villanuevę mieliśmy się martwić, bo ma on przecież do kogo wracać, a jest już stary i w ogóle, a Elliot musiał zginąć. W teorii każdemu z nich groziła śmierć, jasne. Nie obraziłbym się nawet, gdyby ostateczie żadne z nich nie przeżyło. Ktoś jednak kopnąć w kalendarz musiał i boleśnie oczywiste było, że to będzie właśnie Elliot, bo reszta miała inne role do odegrania, a on był tylko tym naiwnym chłopaczkiem, którego zadaniem jest pilnowanie niebezpiecznego więźnia. Jeśli ktoś oglądał w życiu więcej niż dwa filmy, to wiedział, że więzień nie pozostanie więźniem do końca sezonu, bo wtedy równie dobrze mógłby nie istnieć. Strzelba Czechowa, mówiąc krótko.
Zbytnia przewidywalność jest oczywiście problemem, ale warto zaznaczyć skąd się ona bierze. Książki Lee Childa nie są jakoś specjalnie odkrywcze, nie wyznaczają nowych szlaków. To po prostu dobrze zrealizowane sensacyjniaki z zabawnie przesadzonym głównym bohaterem. Nic więcej, ale również nic mniej. Tak więc, skoro opowieść jest po prostu prawidłowo zrealizowaną fabułą, gdzie wątki zostają napoczęte, zwroty odpowiednio wcześnie zasugerowane, a ostatecznie całość zostaje zgrabnie zamknięta, to jasnym jest, że adaptacja telewizyjna nie wymyśli koła na nowo i będzie tym samym. Być może chciałbym odrobinę więcej tajemniczości i niespodziewanych zwrotów akcji, ale z drugiej strony, takie sytuacje łatwo jest zepsuć, uczynić zbyt naiwnymi i niewiarygodnymi, więc z dwojga złego, wolę dobrze przygotowaną, nawet jeśli trochę oczywistą fabułę.
Reacher (2022) – recenzja, opinia o 3. sezonie serialu [Amazon]. Prawdziwe kłamstwa

Zastanawia mnie trochę, czy na pewno tak dobrym pomysłem było przeniesienie ciężaru konfliktu z potyczki Reacher vs Quinn (Brian Tee) na Reacher vs Paulie (Olivier Richters). Jasne, z tym drugim nasz bohater ma znacznie więcej do czynienia, więc gdzieś tam rozumiem, że rozwiązanie to miało sens, ale mam przez to wrażenie, że ostateczne rozwiązanie sprawy tego pierwszego było jakieś takie... proste i do rzeczy. Nie powiem, że nie wydałem z siebie dźwięku aprobaty, kiedy Quinn dostał w łeb ze strzelby – mimo że finał oglądałem wczoraj o 2 w nocy i byłem już kompletnie padnięty – ale cały ich beef praktycznie nie istniał poza tym jednym, retrospekcyjnym odcinkiem, który, swoją drogą, też cierpiał odrobinę z powodu tego, jak bardzo jasne (jaskrawe wręcz) było, co stanie się na koniec. Jedynym prawdziwym plusem całej tej sytuacji był fakt, że Neagley (Maria Sten) dała się pokazać jako totalny badass, przez co zacząłem z odrobinę większym entuzjazmem wyczekiwać jej spin-offu.
Sam Paulie natomiast był... cóż, na pewno wielki i satysfakcjonujący w tym, jak rzucał głównym bohaterem, niczym szmacianą laleczką, ale przy tym również „wygodnie” głupi. I pewnie, Reacher już w jednym z pierwszych ich kontaktów pokazał wyraźnie, że jest od niego mądrzejszy, ale jak można walczyć na śmierć i życie z wyraźnie niebezpiecznym przeciwnikiem, mieć niemałą przewagę i nie załatwić sprawy szybko i porządnie, kiedy ma się ku temu sposobność? To napisawszy, przyznam, że sam finał ich walki zrobił robotę (i ponownie był do przewidzenia, ale to już wiadomo). Nie rozumiem tylko, dlaczego scenarzyści czuli potrzebę, aby główny bohater musiał wytłumaczyć już praktycznie martwemu człowiekowi, jak to się stało, ze go pokonał. Tamtemu już na tym raczej nie zależy, a widzowie spokojnie domyśliliby się, co się stało. A tak to wyszła strasznie nienaturalnie brzmiąca kwestia i nic więcej.
Z tymi nienaturalnie brzmiącymi kwestiami Reachera problem mam przez cały sezon. Rozumiem, że Jack ma specyficzny styl wysławiania się, prowadzenia się, obserwacji i w ogóle zachowuje się, jakby znajdował się w spektrum autyzmu (bo tak pewnie jest, nie czarujmy się), a przy tym musi w tym sezonie regularnie kłamać w oczy swoim wrogom, udawać, że czegoś nie wie albo nie rozumie i takie tam. Czy jednak naprawdę musiało to być aż tak wyraźnie zaznaczone w grze aktorskiej Ritchsona? Ponownie – myślę, że widzowie nie mieliby problemu ze zrozumieniem, że bohater kłamie, nawet gdyby zachowywał się bardzo naturalnie. Jest dobry w tym, co robi – tyle. Wiem, że gwiazda serialu potrafi grać – zdarzało mu się już zagrać różne rodzaje bohaterów. Może nic przesadnie dramatycznego, ale zdecydowanie potrafi zmieniać ton i wypadać naturalnie w wielu sytuacjach, a przez to, że ktoś stwierdził, że musi być widać, że Reacher tylko ściemnia, wygląda to, jakby aktor nie potrafił dobrze zagrać swojej roli. Bez sensu.
Koniec końców, trzeci sezon „Reachera” i tak jest kawałkiem dobrej telewizji – prostym akcyjniakiem z wyraźnie wyczuwalną nutą dawnego kina akcji. Ta prostota i staroszkolny feeling odbijają się jednak na niektórych aspektach serialu. Postacie poboczne nie są aż tak dobrze rozwinięte i często wyraźnie wpisują się w ustalone stereotypy, intrydze brakuje trochę napięcia. Na szczęście brutalne i często zabawne sceny akcji w wykonaniu niekwestionowanego MVP serialu, tytułowego Reachera, skutecznie te niedociągnięcia maskują. Powiedziałbym, że trzeci sezon stoi na podobnym poziomie, co pierwszy, choć tamten zdecydowanie wygrywa ze względu na to, jak świeża była to adaptacja prozy Childa (o filmach z Tomem Cruisem nie gadamy, choć może i do nich kiedyś warto byłoby wrócić. Jak już staną się trochę bardziej retro).
Atuty
- Dobre sceny akcji;
- Zgrabnie przygotowane fundamenty pod późniejsze wątki i zwroty akcji;
- Alan Ritchson wciąż świetny w głównej roli;
- Sporo niezłego (również wisielczego) humoru;
- Solidny finał.
Wady
- Rzemieślniczość fabuły oznacza, że jest ona raczej mocno przewidywalna;
- Reacher jest najmniej przekonującym kłamcą świata;
- Wątek "romantyczny";
- Wątek głównego antagonisty rozpisany na dwie postacie nie do końca się sprawdza.
„Reacher” rozwiązał kolejną sprawę w charakterystyczny dla siebie sposób – zabijając wszystkich, którzy stali mu na drodze. Jest zdecydowanie lepiej, niż w drugim sezonie, ale mam nadzieję, że kolejny namiesza trochę w narracji, żeby nie zmęczyć za bardzo tematu.
Przeczytaj również






Komentarze (38)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych