Studio (2025) - recenzja 2 odcinków serialu [Apple]. Kinematografia od kuchni

Studio (2025) - recenzja, opinia o 2 odcinkach serialu [Apple]. Kinematografia od kuchni

Piotrek Kamiński | 31.03, 22:00

Matt Remick jest producentem wykonawczym podupadającego studia filmowego. Marzy mu się robienie filmów takich jak Kubrick, Polański czy Welles. Niestety, przyszło mu żyć w czasach, kiedy największym hitem ostatnich czasów jest obraz o plastikowej lalce dla dzieci. Nie zamierza jednak się z tego powodu poddawać!

Duet Goldberg/Rogen dostarczył nam na przestrzeni lat wielu hitów - "Supersamiec" dosłownie opowiadał wyolbrzymioną wersję ich dzieciństwa, później "Boski Chillout" (wciąż gardzę polskim tytułem) przypieczętował jego ekranową przyjaźń z Jamesem Franco, z którym poznali się lata wcześniej, na planie świetnych "Luzaków i kujonów", a jej kulminacją był "Wywiad ze słońcem narodu" - również od tego właśnie duetu. Jasne, nie są to filmy wybitne, a i parę faktycznych wtop udało im się zaliczyć ("Green hornet " anyone?), lecz w ogólnym rozrachunku można śmiało liczyć na to, że projekt od tych dwóch panów będzie przynajmniej solidnym źródłem śmiechu i rozrywki. I wiesz co? "Studio" tylko potwierdza tę tezę.

Dalsza część tekstu pod wideo

Chłopaki wybrali sobie trudny temat, bo tak jak cyrki wprawiające się na planach filmowych i w ich okolicy są doskonałą bazą udanych żartów, ale mam też wrażenie, że nawet tylko pobieżnie interesujący się tematem widzowie mogli słyszeć o sporej ich części, przez co potencjalnie nie będą one już tak zabawne - bo czuje się dokąd zmierza puenta. I tak jak trochę tak jest, tak muszę przyznać, że styl i tempo chłopaków, wspomagane dodatkowo przez Alexa Gregory'ego, Fridę Perez i Petera Huycka (wiem), sprawiają, że efekt końcowy i tak jest zabawny, nawet jeśli po drodze wydaje się być oczywistym.

Studio (2025) - recenzja, opinia o 2 odcinkach serialu [Apple]. Trudna sztuka robienia filmów 

Szef wszystkich szefów
resize icon

Matt Remick (Seth Rogen) czekał na swoją wielką szansę w Hollywood całe lata, więc kiedy zostaje nową głową podupadającego studia Continental, zamierza wykorzystać ją, choćby miał przebić się przez całe wojsko przeciwności. Pierwszą z nich napotyka praktycznie natychmiast: jego zadaniem jest zrobienie filmu o... Maskotce Kool-Aid (wiesz, tym takim dzbanku oranżady z twarzą, który przebija się przez ścianę i krzyczy "Oh, yeah!"). Recz w tym, że Matty zawsze chciał kręcić kino prawdziwe, natury europejskiej czy nawet irańskiej. Problemem, z którym przyjdzie mu się zmierzyć w serialu jest więc, jak połączyć potrzebę komercjalizacji i odniesienia kasowego sukcesu, z bardziej artystycznymi zakusami głównego zainteresowanego.

Prosty pomysł, a działa wręcz cudownie. Matt umawia spotkanie z Martinem Scorsese, zdobywa go kłamiąc totalnie, że mogą zrealizować jego ambitny scenariusz, później dwoi się i troi, żeby wcisnąć szefowi, że film zdecydowanie nie będzie opowiadał prawdziwej historii masowego mordu/samobójstwa w Jonestown, a da początek potencjalnie nawet i całej serii lekkich filmów o antropomorficznym dzbanku i jego rodzinie. Jak nietrudno się domyślić, próbując ugasić jeden pożar, nasz bohater wywołuje pięć kolejnych. Na szczęście ma pod sobą cały sztab korposzczurów, którzy będą pomagali mu nie zatonąć. Sal (Ike Barinholtz) jest jego znacznie bardziej ogarniętym i "na czasie" przyjacielem, Maya (Kathryn Hahn) sprzedała by cokolwiek i komukolwiek, dając mu oczywiście przy tym do zrozumienia, że ona wie lepiej. Pozostali pracownicy - przynajmniej na ten moment - to po prostu grupa potakiwaczy, pompujących ego swojego szefa i zapewne najbardziej bezpośrednia przyczyna tak wielu porażek obecnego Hollywood. Bo nie ważne, jak zły jest twój pomysł, kiedy otoczysz się grupą ludzi z miłą chęcią opowiadających ci, jak wielkim jesteś wizjonerem.

Studio (2025) - recenzja, opinia o 2 odcinkach serialu [Apple]. Naprawdę przemyślana komedia 

Mistrz Scorsese
resize icon

Prócz dobrych gagów i znakomitej obsady (Bryan Cranston jako właściciel studia to absolutny strzał w dychę), "Studio" jest też po prostu pięknie nakręcone - z zamysłem, czasami nawiązując do postaci i wydarzeń, o których mówi sam serial, innym razem budując wizualny żart, na którego puentę trzeba będzie chwilę poczekać. Albo to i to, jak w drugim odcinku. Bohaterowie porównują pomysł zrobienia blockbustera o wielkiej, ludzkiej tragedii do "Dawno temu... W Hollywood" Quentina Tarantino i co? Początek odcinka to longshot ukazujący Matta i Sala jadących starym, klasycznym samochodem przez Los Angeles, z kamerą zamontowaną na masce (czy tam tuż przed nią). Każdy, kto widział film Tarantino, natychmiast zauważy, że to dosłownie ta sama technika i nie jestem pewien czy nawet nie te same miejsca (ale nie sprawdzałem).

A to nawet jeszcze nie koniec, bo przez cały odcinek przewija się motyw jointa, który musi albo nie musi być częścią zamykającej film sceny - Matt twierdzi, że musi on tam być, jako że będzie to eleganckie odniesienie do pierwszej sceny, które pięknie domknie cały obraz. Biorąc to pod uwagę, możesz domyślić się, jak wygląda ostatnia scena odcinka. Cały serial dosłownie przeładowany jest takimi inteligentnymi gagami i jestem przekonany, że przy kolejnych do niego podejściach, będziemy tylko zauważać ich więcej i więcej.nie wszystkie są tak oczywiste jak "nie udało nam się zdobyć praw do 'you can't always gry what you want', po czym w trakcie napisów końcowych wjeżdża... Dokładnie ten utwór. Pięknie pomyślany jest ten serial. Chyba się zakochałem.

"Studio" jest absolutnie obowiązkową pozycją dla wszystkich fanów komedii i kinematografii w ogóle. Świetna obsada łączy się tu z pięknymi zdjęciami i humorem z zakresu od najprostszych gagów fizycznych, po zabawę kadrem i mruganie do widza wymagające posiadania jakiejś tam już wiedzy filmowej. Jasne, część postaci jest lekko nieznośna, ale to dlatego, że takie właśnie mają być. Taki klimat. Zdecydowanie będę oglądał na bieżąco kolejne odcinki i tobie zalecam to samo!

Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper