POCO F7 Ultra – test smartfona. Absolutny gigant w swojej kategorii

POCO F7 Ultra – test smartfona. Absolutny gigant w swojej kategorii

Piotrek Kamiński | 08.04, 15:00

Należące do Xiaomi POCO od blisko siedmiu lat konsekwentnie realizuje swoją strategię dostarczania użytkownikom mocnych podzespołów za wględnie niewielkie pieniądze. Ich główna seria, F, cieszy się uznaniem od lat, chociaż zawsze jakość w jednej kategorii oznaczała ustępstwa w innej. W tym roku postanowiono z tym skończyć. F7 Ultra to telefon praktycznie bezkonkurencyjny w tej półce cenowej.

Jasne, jeśli dorzucić trochę grosza, to można złapać na przykład trochę mocniejszego Oneplus 13, ale biorąc pod uwagę cenę urządzenia - jeszcze przez dwa dni telefon można kupić w opcji early bird za 2999PLN (wersja 16/512) dodatkowo dostając głośnik bluetooth, a cenę tę można jeszcze dodatkowo zbić na inne sposoby - nowa propozycja POCO jest niesamowicie wręcz wartościowym produktem, którego twórcy obiecują wsparcie aktualizacjami przez 4 generacje systemu Android i 6 lat aktualizacji zabezpieczeń. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Angus Ng, szef marketingu POCO Global tłumaczy, że „Ultra” w nazwie telefonu ma pozycjonować go jako bezpośrednią konkurencję innych telefonów segmentu premium, takich jak Samsung Galaxy S25 Ultra. Mocne to słowa, zważywszy na znacznie niższą niż u konkurencji cenę, ale coś w nich, rzeczywiście jest. Przyjrzyjmy się tematowi z bliska.

Specyfikacja techniczna POCO F7 Ultra

  • Procesor: ośmiordzeniowy Snapdragon 8 Elite (2×4.32GHz + 4×3.53GHz)
  • GPU: Adreno 830
  • Pamięć: 12 GB RAM oraz 256 GB lub 15 GB RAM oraz 512 GB
  • System operacyjny: Android 15 z nakładką Xiaomi HyperOS 2.0
  • Wyświetlacz: 6,67-calowy Flow AMOLED o rozdzielczości 3200 × 1440 (WQHD+), odświeżaniu do 120 Hz, ze wsparciem dla HDR10+
  • Aparat tylny: 50 MP (F1.6) + 32 MP (F2.2, ultraszeroki kąt) + 50 MP (F2.0, ruchomy teleobiektyw). Szczegółowe informacje o możliwościach aparatu znajdziecie w tekście.
  • Aparat przedni: 32 MP
  • Łączność: Wi-Fi 7/ Wi-Fi 6/ Wi-Fi 5/ Wi-Fi 4 oraz 802.11a/b/g, 2.4/5G, Bluetooth 6.0, NFC, obsługa SBC/AAC/AptX/AptX HD/AptX Adaptive/LDAC/LHDC 5.0/LC3/ASHA/Auracast 
  • Funkcje: czytnik linii papilarnych w ekranie (ultradźwiękowy), odblokowywanie twarzą (AI), akcelerometr, żyroskop, kompas, RGB, czujnik światła i zbliżeniowy, wodoszczelność IP68
  • Bateria i ładowanie: 5300 mAh, szybkie ładowanie przewodowe 120W, szybkie ładowanie bezprzewodowe 50W
  • Wymiary i waga: 160.26 × 74.95 × 8.39 mm, ok. 212 g

W pudełku znajdziemy telefon, komplet dokumentów, ochronne etui, kabel USB-C i szpilkę do wyjmowania karty SIM. Niestety, w zestawie zabrakło ładowarki 120W, którą można w tej chwili dokupić w promocyjnej cenie 49PLN. Niby dzisiaj to już standard, ale biorąc pod uwagę imponującą prędkość ładowania, którą producent lubi podkreślać na każdym kroku, można było mieć nadzieję, że umożliwiająca to ładowarka będzie częścią zestawu. 

Design i wykonanie POCO F7 Ultra w kolorze czarnym

Jak praktycznie wszystkie dzisiejsze telefony, POCO trzyma się minimalistycznej stylistyki, na pierwszy rzut oka zlewającej się z całą resztą rynku. Wykonana z aluminium, zaokrąglona na kantach ramka sprawia solidne wrażenie, ale już tył w dotyku wydaje się być plastikowy. Zrozumiałe, jako że większość użytkowników i tak natychmiast zabezpieczy telefon dołączonym do zestawu etui, a pozwoliło to zmniejszyć wagę urządzenia. Choć, nie powiem, gdybym dostał do testów wersję z żółtymi plecami, nie chciałbym jej chować w nudnym, szarym tworzywie – piękna jest ta barwa. 

Ekran schowany jest pod autorskim POCO Shield Glass, który ma zapewnić mu zwiększoną w stosunku do konkurencji wytrzymałość. Nie robiłem zbyt hardkorowych crash testów, ale kilka razy zdarzyło mu się już spaść z łózka i raz wypaść z kieszeni na beton – na ekranie nie pozostał nawet pojedynczy ślad. 

Elementem wyróżniającym projekt POCO F7 Ultra jest jego tylni aparat. Trzy obiektywy zamknięte zostały w okrągłej, ozdobionej cienkim, miedzianym kółkiem ramce, a obok nich spoczywa prostokątna, solidnych rozmiarów lampa błyskowa. Konstrukcja odstaje oczywiście od reszty urządzenia, co jest absolutnie zrozumiałe, biorąc pod uwagę możliwości aparatu, o których za chwilę.

Telefon dobrze leży w dłoni i mimo wagi powyżej 200 gram, nie męczy jej zbytnio. Zestaw dwóch głośników, jeden nad okiem przedniego aparatu i drugi w spodniej części ramki pozwala komfortowo oglądać treści video, grać w gry i słuchać muzyki bez słuchawek. Głośność urządzenia potrafi wręcz zaskoczyć – mój codzienny Google Pixel 7 Pro jest znacznie cichszy – a przy tym dźwięk jest naprawdę czysty i relatywnie głęboki (jak na telefon, oczywiście). Pytanie jak długo można męczyć te głośniki, zanim zaczną pierdzieć. W trakcie rozmowy redukcja hałasu sprawdza się solidnie, ale głosy osób rozmawiających obok potrafią przebić się do naszego rozmówcy, co może powodować lekki dyskomfort. 

Ekran i nakładka systemowa HyperOS 2.0

Ekran 2K AMOLED jest bardzo czysty i przejrzysty, z autorskim chipsetem VisionBoost D7 zapewniającym wyraziste barwy i ostrość. Jest on też bardzo jasny – z zawartością HDR sięgającą prawie 3200 cd/m2 – co pozwala komfortowo korzystać z niego nawet w pełnym słońcu. Oczywiście oznacza to szybsze zużycie baterii, kiedy rozkręcimy jasność do maksymalnego poziomu, lecz biorąc pod uwagę, że używając ładowarki 120W możemy naładować baterię od 0 do 100% w lekko ponad pół godziny, nie jest to taki wielki problem. Producent gwarantuje zachowanie ponad 80% pojemności baterii nawet po 1600 ładowaniach. No dobra, ale jak pojemność tej baterii wygląda w praniu? Używam telefonu raczej sporo w ciągu dnia – co chwila coś sprawdzam, oglądam filmiki, używam komunikatorów, robię zdjęcia, łapię pokemony, słucham muzyki na słuchawkach bezprzewodowych. Nawet przy takim męczeniu telefonu, bateria w ostatnią sobotę przeżyła ze mną praktycznie cały dzień – od siódmej rano do ósmej wieczorem. Imponujący wynik. Dla porównania – swojego Pixela muszę doładowywać w środku dnia, jeśli chcę móc przejrzeć internet wracając z pracy do domu. 

HyperOS 2.0 sprawdza się bardzo dobrze w codziennym użytkowaniu. System doczekał się kilku sympatycznych usprawnień, choć są to w większości zmiany kosmetyczne, ułatwiające korzystanie z aplikacji systemowych. Tym, co robi prawdziwą robotę jest HyperAI – sztuczna inteligencja Xiaomi, za sprawą której możemy edytować zdjęcia (imponujące wyniki, o których za chwilę), redagować teksty – system sam poprawi tekst i podsumuje nam go – a nawet tłumaczyć na żywo rozmowy telefoniczne. Jasne, nie wszystko działa jeszcze doskonale, ale już teraz możliwości sztucznej inteligencji Xiaomi robią wrażenie. Żeby nie było jednak zbyt idealnie, to POCO ponownie postanowiło nie dawać nam możliwości zainstalowania karty eSIM. Dla osób często podróżujących zagranicę może to być całkiem istotny problem. No i oczywiście to wciąż Xiaomi, więc nikogo nie powinny dziwić reklamy odpalające się w sklepie z motywami czy nawet w systemowym odtwarzaczu muzyki. Pewne rzeczy się nie zmieniają.

Testy i wydajność POCO F7 Ultra w grach

W temacie wydajności w grach, POCO F7 Ultra jest bestią. Na AnTuTu osiągnął wynik 2.843.461, czyli więcej nawet niż S25 Ultra. Zrobiłem mu kilka testów w 3DMarku i tu również słuchawka Chińczyków nie ma powodów do wstydu. Standardowy test Wild Life „zamknął szafę”, nie gubiąc przy tym nawet jednego procenta baterii, podczas gdy temperatura skoczyła z 27 na 31 stopni. W wersji Extreme zdobył 5826 punktów, z liczbą klatek sięgającą 44 na sekundę, co plasuje go obecnie w pierwszej dziesiątce najmocniejszych słuchawek na rynku. 

Osobiście na telefonie gram wyłącznie w Pokemon GO, ale zainstalowałem specjalnie kilka innych, bardziej wymagających tytułów. PUBG śmiga bez najmniejszych chrupnięć (zaskoczyło mnie, jak sensownie gra się w niego bez pada, ale to temat na inny tekst) i tylko wymieniające się w locie modele obiektów irytują, ale to już akurat problem kodu gry, a nie samego telefonu. Genshin Impact wygląda równie pięknie jak na konsoli, nie chrupiąc nawet, kiedy na ekranie panuje totalny chaos. No i, trochę dla jaj: tak, Chrono Trigger również działa bez najmniejszych zastrzeżeń. V Nie wiem z jakich dokładnie sztuczek korzysta VisionBoost D7 aby dostarczyć nawet i 120 klatek na sekundę przy tym poziomie grafiki, ale jakimś cudem, cytując Toma Howarda: „to po prostu działa”.

Jeśli jesteś trochę jak ja, to tak naprawdę nie interesuje cię, w jakie gry będziesz grać na telefonie w ilu FPSach – od tego mamy konsole i komputery. Dla mnie osobiście dobry telefon musi po prostu płynnie chodzić i robić dobre zdjęcia w różnych okolicznościach przyrody. I pod tym względem POCO F7 Ultra zrobił na mnie ogromne wrażenie, zważywszy na półkę cenową, na której się znajduje.

Bardzo dobry główny aparat w tym przedziale cenowym

Potrójny aparat radzi sobie w praktycznie każdych warunkach. Nikogo nie powinno dziwić, że zdjęcia w pełnym świetle wychodzą ostre jak brzytwa, z dobrze zachowanymi detalami nawet na dalszym planie i wyrazistym kontrastem. Procesor obrazu robi całkiem dobrą robotę nawet na ekstremalnych zbliżeniach. Maksymalny zoom to x60, acz prawdziwy, optyczny sięga ledwie x2.5. Nie powiedziałbyś jednak, że coś jest nie tak ze zdjęciami zrobionymi na zbliżeniu x5 czy nawet x10. No i biorąc pod uwagę ten przedział cenowy, nawet to prawdziwe x2.5 i ogniskowa 60mm robią wrażenie. Obiektyw do robienia zdjęć makro potrafi skupić się na rzeczach oddalonych nawet i 9cm od soczewki, co pozwala robić sympatycznie wyglądające, robiące wrażenie zbliżenia. Jeszcze nigdy nie widziałem mojego jaszczura tak wyraźnie z tak bliskiej odległości. 

Aparat ultraszerokokątny, jak można się było spodziewać, oferuje mniejsze zagęszczenie pikseli i przysłonę f2.2, co przekłada się na większe rozmycie ruchu i zauważalnie gorsze wyniki w zdjęciach nocnych. Trochę szkoda, ale ja osobiście w ogóle nie jestem zbyt wielkim fanem tak szerokiego obrazu, więc korzystam z niego raczej od święta. 

Klasycznie złapane zdjęcia nocne odznaczają się bardzo przyzwoitą ilością detali, bez rzucającego się w oczy ziarna – choć, oczywiście, na cudowną wyrazistość po przybliżeniu detali tła nie ma co liczyć. W niektórych sytuacjach towarzyszy im jednak efekt „zakłamania pory dnia”, bo mimo że zdjęcie zrobione zostało w nocy, to mocne podbicie światła na sprawia wrażenie jakby wciąż był dzień, tyle że z dziwnie granatowym niebem. Niektórym ten efekt będzie się podobał, innym nie. Osobiście wolałbym coś trochę bardziej naturalnego, bliższego temu, co naprawdę widzę.

Łapanie obiektów w ruchu sprawdza się bardzo w pełnym świetle – biegnący pies to żaden problem – ale już ujęcia nocne lub łapane wieczorem, przy udziale sztucznego światła, potrafią wyjść lekko rozmazane. Ostatecznie jednak uważam, że jakość zastosowanych z tyłu soczewek, w połączeniu z procesorem obrazu są więcej niż tylko zadowalające. Mój Pixel 7 Pro był swego czasu topową słuchawką w temacie jakości zdjęć. Teraz relatywnie niedrogie F7 Ultra jest zauważalnie lepsze, nawet patrząc tylko na niewielkim ekranie telefonu, nie wspominając nawet o przenoszeniu zdjęcia na ekran telewizora czy wywoływaniu go. A przedni aparat? No, jest. Działa. Do selfiaków jest wystarczający.

Bardzo zaintrygowały mnie opcje AI obróbki zdjęć. W opcjach galerii znajduje się zakładka „SI”, a w niej czeka na nas pięć kafelków do wyboru. Nie jestem do końca pewien co powinna robić opcja „ulepsz”. Za każdym razem, kiedy traktuję nią zdjęcie, efekt jest, cóż gorszy, bardziej rozpikselowany niż oryginalny obraz. Wątpię aby taki był zamysł projektantów POCO. „Rozszerz” jest niesamowicie ciekawą opcją, pozwalającą wygenerować dodatkowy obraz, zasadniczo poszerzając ujęcie. Bardzo lubię bawić się tą opcją, jako że zasadniczo tworzy ona nową rzeczywistość. Domysły SI nigdy nie pokrywają się ze stanem faktycznym, ale są interesujące i prezentują generalnie dobrą jakość – choć czasami zdarzy się, że telefon źle zinterpretuje jakiś element otoczenia i przerobi go na coś innego. „Wymaż” to niby nic nowego, ale jestem pod ogromnym wrażeniem tego, jak sprawnie sztuczna inteligencja Xiaomi pozbywa się niechcianych osób ze zdjęcia, zastępując je obrazem na tyle przekonującym, że często ciężko w ogóle powiedzieć, że coś tam wcześniej było. Większość tego typu rozwiązań radzi sobie raczej... średnio. Tu nie mam żadnych oporów przed wywalaniem ludzi, którzy bezczelnie weszli mi w kadr, kiedy pracowałem nad doskonałym ujęciem. „Usunięcie odbicia” działa... trochę, niwelując przynajmniej część widocznego w szybie odbicia osoby robiącej zdjęcie. I na koniec „niebo”, czyli raczej klasyczna opcja kłamania, że warunki pogodowe były bardziej magiczne niż w rzeczywistości. Opcja ta sprawdza się całkiem dobrze w różnych telefonach już od lat, więc nie inaczej jest i w tym przypadku.

Podsumowując, POCO F7 Ultra to absolutna topka w swoim przedziale cenowym. Potężne podzespoły powinny zadowolić entuzjastów grania na telefonie, a ponadprzeciętna optyka i sprawny procesor obrazu pozwolą zrobić dobrze wyglądające zdjęcie w praktycznie dowolnych okolicznościach przyrody. Jasne, znajdziemy na rynku lepsze aparaty, ale na pewno nie za te pieniądze. Jeśli masz ochotę poczuć się jak klient „ultra”, ale zapłacić jak za średnio-wysoką półkę, to nie masz się co dłużej zastanawiać. F7 Ultra zwyczajnie się opłaca.

Atuty

  • Wyrazisty, jasny ekran z odświeżaniem 120Hz;
  • Potrójny aparat radzący sobie bardzo dobrze w różnych warunkach;
  • Mocne podzespoły, gwarantujące płynną i ostrą rozgrywkę nawet w najbardziej wymagających grach;
  • Intrygująca funkcjonalność HyperAI;
  • Solidny czas pracy na baterii i ultra szybkie ładowanie;
  • Głośne i czysto grające głośniki;
  • Solidna, wytrzymała konstrukcja.

Wady

  • Reklamy w aplikacjach systemowych;
  • Brak ładowarki w zestawie (choć to już dzisiaj raczej standard);
  • Redukcja szumów przy rozmowach czasami nie działa właściwie;
  • Nierówna jakość zdjęć nocnych;
  • Brak obsługi eSIM, portu mini-jack i możliwości dorzucenia karty microSD.

POCO F7 Ultra nie ma może najlepszego aparatu na rynku, ale wciąż potrafi zrobić bardzo dobrze wyglądające zdjęcie w praktycznie dowolnych warunkach oświetleniowych, a przy tym jest to absolutna bestia w temacie szybkości. Nic lepszego do 3000 raczej nie znajdziesz.

9,0
Piotrek Kamiński Strona autora
Z wykształcenia filolog, z zamiłowania gracz i kinoman pochłaniający popkulturę od przeszło 30 lat. O filmach na PPE pisze od 2019. Zarówno w grach, jak i filmach najbardziej ceni sobie dobrą fabułę. W wolnych chwilach lubi poczytać, pójść na koncert albo rodzinny spacer z psem.
cropper