Ser od rządu (2025) - recenzja serialu [Apple TV]. Amerykański sen dla wybranych

Ser od rządu (2025) - recenzja, opinia o serialu [Apple TV]. Amerykański sen dla wybranych

Jan_Piekutowski | Dzisiaj, 16:17

Zwolniony z więzienia Hampton Chambers ma nadzieję, że największy koszmar właśnie się skończył. Mężczyzna wraca do domu, aby wieść spokojne życie u boku rodziny. Szybko przekonuje się jednak, że to niemożliwe.

“Ser od rządu” koncentruje się na historii czarnoskórej rodziny, której głową - przynajmniej teoretycznie - jest Hampton Chambers (David Oyelowo). Teoretycznie, bowiem mężczyzna spędza w więzieniu kilka lat, a wychowanie synów Einsteina (Evan Ellison) oraz Harrisona (Jahi Di'Allo Winston) spoczywa wyłącznie na barkach ich matki, Astorii (Simone Missick). Hampton wkracza więc do innego świata, w którym obowiązują nieznane mu zasady. Synowie nie zamierzają utrzymywać relacji i wpadać w objęcia, żona okazuje się spotykać z innym mężczyzną, niedawny osadzony pierwszą noc na wolności spędza nawet nie na osławionej kanapie, ale w garażu. 

Dalsza część tekstu pod wideo

Chambers na każdym kroku otrzymuje cios, udowadnia mu się, że nie pasuje do nowego świata. To nie uderzenie nokautujące jak w przypadku Brooksa Hatlena ze “Skazanych na Shawshank”, ale Hamptonowi łatwo nie jest. Sytuację tylko pogarsza kondycja społeczna - rzecz dzieje się u schyłku lat 60. w Ameryce i czujnie naświetla temat nierówności podyktowanych nie tyle rasą, co zasobnością portfela. “Ser od rządu” nie ma więc wydźwięku stricte antyrasistowskiego, nie to stanowi główny przedmiot fabularny. Serialowy komediodramat Paula Huntera i Aeyshy Carr bardziej koncentruje się na próbie odbudowy najmniejszej komórki społecznej, która pomoże w funkcjonowaniu w tej większej.

Ser od rządu (2025) - recenzja, opinia o serialu [Apple TV]. Humor bez zadęcia

Ser od rządu (2025) - recenzja, opinia o serialu [Apple TV]. Humor bez zadęcia
resize icon

Najnowsza produkcja Apple TV opowiada o prozie życia codziennego, chociaż ten zwrot w wypadku rodziny Chambersów nie wydaje się do końca trafny. “Ser od rządu” obraca się w oparach metafizyki, wiary, absurdu, irracjonalizmu, swoistego przerysowania. Pod względem ujęć - swoją drogą niezwykle malowniczych - przypomina filmy spod ręki Wesa Andersona. Podobne dziełom Andersona, chociaż bardziej Davida Lyncha, jest również kwestionowanie tego, czy ekran nie oszukuje widza - to, co widzimy, wydarzyło się w głowie bohatera, czy stanowi wymysł jego wyobraźni? A może to nasz umysł płata nam figla?

“Ser od rządu” wypada oglądać uważnie. Łypniemy okiem na telefon, a prawdopodobnie znów wydarzy się coś niezwykłego - ożyje postać z reklamy, Hampton będzie musiał uwolnić uwięzioną w szybie wentylacyjnym kobietę, znajdziemy się w środku przedziwnego spotu marketingowego synagogi, na którą dybie przyjaciel głównego bohatera, Bootsy (Bokeem Woodbine).  W każdym razie przegapimy coś ważnego i zostaniemy z poczuciem jeszcze większego zagubienia. Inna sprawa, że czasami grzybów w barszczu jest po prostu za dużo, a lawirowanie między wątkami w tak krótkim metrażu (odcinki trwają max. 45 minut, ponadto epizody pierwszej części sezonu stanowią zamknięte opowieści), wielokrotnie kończy się upadkiem.

Niemniej, gapiostwo prowadzi też do potencjalnego przeoczenia soli humoru. Chociaż warsztat autorów bywa porównywany przede wszystkim do braci Coen, to odnajdziemy też silne nawiązania do “South Parku”, wszak złem wcielonym świata przedstawionego pozostają nie tyle nieudolne rządy Richarda Nixona, co przeklęci Kanadyjczycy! To oczywiście tylko jeden z kilku przykładów, a zaprezentowany wachlarz daje nadzieję, że każdy znajdzie coś dla siebie. Ucieszą się i fani slapsticku, i fani gier słownych, i fani jeszcze prostszej komedii. Wszystko podane w sposób bez zadęcia, bo chociaż “Ser od rządu” porusza tematy ważne - resocjalizacja, wiara w życiu człowieka, moralność, przemiany kulturowe - to nie posiada kija we wiadomym miejscu.

Ser od rządu (2025) - recenzja, opinia o serialu [Apple TV]. Absolutny wybryk

Ser od rządu (2025) - recenzja, opinia o serialu [Apple TV]. Humor bez zadęcia
resize icon

Szkopuł w tym, że tegoroczny serial Apple TV nie ma żadnego wabika, który byłby w stanie przyciągnąć “przypadkowego” widza, o ile takim w ogóle można mówić w przypadku tej platformy. Anderson lepiej andersonuje, Coenowie lepiej coenują, Lynch, wiadomo - “Ser od rządu” nie skupia się na papugowaniu, stare rozwiązania skutecznie przerabia, dodaje coś swojego, zawzięcie miesza w kotle z pomysłami, ale w żadnym aspekcie nie wchodzi na eksperckie rejestry.

To nie jest produkcja, którą musisz obejrzeć dla, musisz obejrzeć bo. To produkcja, którą warto, jeśli masz ochotę na kino unikatowe. Tym samym serial prawdopodobnie przepadnie, pozostanie jedną z ukrytych perełeczek. Jednocześnie robi to z pełną świadomością, wszak ambitną komedię podlaną surrealistycznym sosem, która koncentruje się na powrocie do normalności czarnoskórej rodziny z wyjętym spod prawa ojcem-wynalazcą, odpowiedzialnym za opracowanie samoostrzącej się wiertarki, trudno uznać za coś, co chwyta od początku. Apple ma jednak tyle pieniędzy, że może eksperymentować bez większych konsekwencji. I bardzo dobrze, takich “Serów od rządu” przyjąłbym więcej w przeciwieństwie od rzeczywistych paczek dystrybuowanych przez amerykański rząd. 

Ja do produkcji Huntera i Carr z pewnością wrócę, za mną dopiero połowa przejażdżki po karuzeli pełnej pomysłów. Nie na każdym zakręcie bawię się świetnie, ale nie mam powodów do zbytniego utyskiwania. “Ser od rządu” po prostu dobrze ze mną rezonuję. Lubię tę dziwaczność, lubię te ujęcia, lubię ten kilmat, a przed oryginalnością chylę kapelusz. Chętnie dowiem się, czy Hampton stanie na równe nogi, chociaż kryminalna przeszłość zaburza nawet wyjazd pod namiot z synem.

Atuty

  • Ukłon w stronę mistrzów kina
  • Rewelacyjny David Oyelowo
  • Ujęcia rozpływające się w oczach
  • Kapitalna muzyka na czele z intro Pharella Williamsa
  • Dziwaczny, przegięty, oryginalny

Wady

  • Gubi się w swym zagmatwaniu
  • Łatwo się od niego odbić

Apple dało bardzo dużą wolność swoim twórcom, a “Ser od rządu” pozostaje tego znakomitym przykładem. Tu codzienność miesza się z ułudą, marzenia mają fizyczną formę, losy czarnoskórej rodziny z lat 60. są zaskakujące uniwersalne, a niemożliwe nie istnieje. Żadna inna platforma nie pozwoliłaby sobie na podobny eksperyment.

8,0
Jan_Piekutowski Strona autora
cropper