Grand Theft Auto IV
Na pewno wielu z was grało w grę z serii GTA, a już na pewno wszyscy o niej słyszeli. Ludzie na całym świecie zagrywają się w GTA już od 12 lat i każda część przynosi powiew świeżości. Więc czy "czwórka" wprowadza wiele zmian czy zasługuje na miano najlepszej odsłony serii? Najlepiej sprawdzić to samemu, ale tą recenzją postaram wam się nieco bardziej przybliżyć ten tytuł.
Welcome to America Głównym bohaterem gry jest Niko Bellic, 30 letni Serb i weteran wojenny. Fabuła na początku wydaje się mało skomplikowana, Niko zachęcony mailami od swojego kuzyna Romana przybywa do Liberty City, aby zasmakować "Amerykańskiego snu", o którym tak bajecznie opowiadał mu Roman. Jak się szybko okazuje kuzyn Nika wcale nie ma kilku apartamentowców, nie ma w garażu pięciu sportowych samochodów oraz nie sypia co noc z inną kobietą. Za to ma ledwo utrzymującą się firmę taksówkarską i masę problemów na głowie. Niko nie może się już dłużej przyglądać jak jego ukochany kuzyn popada w ruinę, więc postanawia mu pomóc i tu się zaczyna właściwa fabuła. Nasz Serb dostaje roboty od różnych kontaktów i zyskuje paru sprzymierzeńców, którzy są niezwykle pomocni w tym brudnym i brutalnym mieście. W grze przyjdzie nam spotkać dużo Europejczyków, w tym także Polki! Tak...nie przesłyszeliście się, potrącając przechodniów przyjdzie nam kilka razy usłyszeć tekst "Przepraszam", albo coś bardziej ostrego np. "Co to #%*#@ jest?" Ważnym aspektem gry są dialogi. Świetnie napisane, genialnie dobrani voiceactorzy, nieraz przyjdzie nam się zaśmiać z dobrego żartu Niko, albo wsłuchać się we wrzaski towarzyszące strzelaninie. Nie będę już pisał o dalszej części fabuły, aby nie robić spoilerów, jednakże pozwolę sobie ją tak podsumować. W grze zawartych jest kilka ciekawych zwrotów akcji, także dokonamy kilku wyborów, typu Zabij lub Ocal, albo Zabij tego albo tego, jednakże nie mają one wielkiego wpływu na całokształt fabuły, jedynie ostatni wybór jaki nam przyjdzie dokonać będzie miał większy wpływ na historię, a dokładniej na jej zakończenie. Jeżeli spojrzeć w przeszłość serii to fabuła stoi na wysokim poziomie, jednak gdy spojrzymy na nią nie porównując jej do starszych części to chciałoby się czegoś więcej. Na plus wpływa także idealnie wyliczony czas zabawy. Przejście Story Moda zajęło mi ponad 30h i nie czułem, ani niedosytu, ani przejedzenia. Nie tak jak w przypadku GTA: San Andreas, kiedy zanim będziemy mogli mieć dostęp do ostatnich misji musimy bawić się w podbijanie terytoriów co po pewnym czasie stawało się żenujące i nudne. That's how we roll bebe!
Przyszła pora na parę słów o gameplay'u i hudzie. Pierwszą ciekawostką jest pojawienie się, całkiem sprawnego, cover systemu, czyli chowania się za ścianami i strzelania zza winkla. Na pewno kilka razy przeciwnicy odbiorą nam sporą ilość życia przez to że Niko przylegnie do nie tej ściany co chcieliśmy, jednak są to sporadyczne wypadki. Ogólnie sprawdza się bardzo skutecznie i...efektownie. Tak, do tej pory pamiętam jak przychodziło mi zapiać z zachwytu kiedy Niko wykonał efektowny ślizg do ściany, a następnie się zza niej wychylając zastrzelił dwóch gangsterów. O czym także warto wspomnieć to na pewno poprawiony system AI wrogów jak i kompanów. Zarówno ci pierwsi jak i drudzy chowają się za przeszkodami i wychylając się tylko na chwilę oddają krótkie serie, które czasem przysporzą nam problemy. Przeciwnicy potrafią nawet uciekać przed granatami, o czym mogliśmy tylko pomarzyć w poprzednich częściach. Ba! Nawet nasi towarzysze nie pchają nam się pod lufę i nie wbiegają prosto na granaty jak to było w przypadku GTA: San Andreas. I godne podziwu jest SI policji, która jest bardzo zacięta i potrafi czasem zablokować uniemożliwiając dalszą ucieczkę. Skoro już o policji mowa to zmianie uległ także system gubienia pościgu. Teraz zwykłe zaszycie się w jakimś zaułku nic nam nie da. Najpierw jesteśmy zmuszeni opuścić teren poszukiwań, który oznaczony jest na radarku migającym na czerwono-niebiesko kółkiem. Oczywiście im większa ilość gwiazdek tym większy teren poszukiwań. Zadanie czasami nie jest takie proste jakby się to wydawało, jeżeli jakiś patrol policji zobaczy nas poza okręgiem to zabawa zaczyna się od nowa, i znowu jesteśmy w centrum koła. Na szczęście zostało zachowane, znane ze starszych części Paint&Spray, ale i tu Rockstar pokusił się o pewną zmianę. Otóż kiedy policja będzie widziała kiedy wjeżdżamy do środka przemalowanie auta nic nie da. Pościgi policyjne są dobrze zbalansowane, nie są zbyt wyzywające, ale także policja czasami da nam w kość, jednak w ciągu gry raczej rzadko przyjdzie nam zaczynać grę spod komisariatu policji, zresztą dużo lepiej dać się zabić bo wtedy nie stracimy swojego arsenału.
Dobrą zmianą jest także system prowadzenia samochodu i strzelania jednocześnie. Teraz, aby kogoś ostrzelać, nie musimy jechać z nim lusterko w lusterko. Możemy wystawić łapę przez okno samochodu i zacząć ostrzał zarówno w pojazd przed nami jak i za nami. Zatrzymajmy się jeszcze na chwilę przy pojazdach. Jest ich nieco mniej niż w przypadku GTA: San Andreas, ale...czy to źle? Nie...nie sądzę. W grze nie doświadczymy jazdy wózkiem golfowym, poduszkowcem, gokartem, rowerem czy też nawet lotu samolotem. Zostały nam jedynie samochody, motocykle, motorówki i helikoptery oraz kilka popierdółek typu wózek widłowy czy wózek bagażowy. Moim zdaniem nie pasowałyby tu przede wszystkim samoloty. Teren gry został po prostu zmniejszony i wsiadanie za ster samolotu nie miałoby najmniejszego sensu. Modelu jazdy samochodem, mogłyby pozazdrościć nawet niektóre wyścigówki. Samochodem jeździ się bardzo przyjemnie i szybko zaznajomimy się z systemem ostrego wchodzenia w zakręty. Design samochodów także ładnie się prezentuje. Bez problemu rozpoznamy prawdziwe samochody, ukryte pod wymyślonymi nazwami. Niesamowity jest system zniszczeń samochodów. Czterokołowce rozwalają się niezwykle realistycznie, a wybuchy spowodowane nadmiernymi zniszczeniami pojazdu wyglądają oszałamiająco. Godna podziwu jest fizyka, ciała wrogów padają dość realistycznie, a w jednej misji mamy nawet przyjemność oglądania jak ciało wrogiego snajpera uderza z impetem w samochód zaparkowany kilka naście metrów niżej. Pojazdy także zachowują się bardzo realistycznie. Podczas wykonywania skoków kaskaderskich samochód jest zupełnie bezwładny, miałbym jedynie lekkie zastrzeżenie do latania, a dokładniej lądowania helikopterem. Maszyna potrafi nam czasami zacząć się lekko "ślizgać", przez co trudno jest od precyzyjne lądowanie.
Teraz parę słów o hudzie. Hud jak hud...w sumie to nic się nie zmieniło, radarek ciągle jest w lewym dolnym rogu ekranu, broń i poziom poszukiwań w prawym górnym...Zmiany uległy jedynie w przypadku paska życia i godziny. Życie teraz zamiast widnieć w prawym górnym rogu ekranu znajduje się na około radarka, pół koła to nasze życie i drugie pół to kamizelka. A co z czasem? Godzinę można odczytać wyjmując telefon. I telefonowi, także poświecimy chwilkę. Z telefonu możemy dzwonić pod różne numery, które można wysłuchać w radiu, znaleźć napisany na jakimś murze, albo na stronie internetowej. Można także wezwać policję, straż pożarną czy ambulance co okaże się użyteczne w kilku misjach. Ale telefon będzie nam potrzebny w innych celach. Głównym zastosowaniem komórki jest kontaktowanie się z kolejnymi pracodawcami. Wchodząc w Menu komórki mamy kilka opcji: Phonebook- książka telefoniczna gdzie mamy zapisane nr. naszych ziomków, panienek i różnych kontaktów. Messages- czyli wiadomości. Czasami nasz pracodawca wyśle nam SMS z podziękowaniami za dobrze wykonaną robotę, następnym razem będzie to nasza dziewczyna, która za nami zatęskni i zechce się z nami spotkać. Organizer- przypomina nam o spotkaniach umówionymi przez internet. Multiplayer- czyli wejście do gry sieciowej, ale o tem potem. Options- w opcjach możemy zmieniać dzwonki, które w przypadku lepszego modelu komórki, który zyskamy wraz z biegiem akcji, możemy pobierać z internetu. To samo dotyczy tapet. W opcjach może także wyłączyć telefon, aby nikt do nas nie dzwonił, a przede wszystkim przyjaciele, o nich także później. Wyłączenie telefonu może spowodować zastój w fabule, więc uważajcie kiedy go wyłączacie. Camera- możemy także cykać fotki. Opcja będzie głównie potrzebna w kilku misjach, ale tak to nic specjalnego. To już chyba wszystkie zastosowania telefonu. Co najważniejsze cieszy fakt że możemy rozmawiać przez telefon podczas jazdy, nie tak jak w przypadku Vice City i San Andreas, kiedy musieliśmy wysiąść z pojazdu aby odbyć rozmowę. Wkurzające jest jedynie to że podczas rozmowy możemy wysiąść z pojazdu, a na odwrót już niestety nie można. Reasumując telefon jest dobrym i przydatnym gadgetem.
Oczywiście oprócz strzelania i przechodzenia kolejnych misji gra oferuje nam także kilka mini gierek. Występują one głównie podczas wypadów z kumplami, gra w bilard, kręgle, darty...gierki są stosunkowo łatwe i chyba takie właśnie było założenie twórców. Poza uprawianiem sportów możemy udać się z kumplami do baru, kabaretu, strip clubu, na przejażdżkę motorówką czy też nawet helikopterem i chyba najatrakcyjniejszy z tych wszystkich, czyli bar. Gra świetnie symuluje człowieka po upiciu się, jednak ten stan trwa znacznie zbyt krótko bo Niko potrafi otrzeźwieć nawet w kilka minut. Warto jest wybijać z ziomkami gdyż po nabiciu odpowiedniego poziomu znajomości, kumple nie odmówią nam pomocy. Teraz skupmy się na tym czego nie ma, ale niekoniecznie być powinno. Jak już wcześniej pisałem Rockstar zrezygnował z wielu środków lokomocji. Obciął także nasz arsenał. W grze znajdziemy jedynie po dwie pukawki z danej kategorii, ale czy to źle? Nie sądzę w San Andreas było dużo zbędnych i bezużytecznych zabawek, albo niektóre bronie się nawet niczym nie różniły. A tu zabrakło mi jedynie znanego z serii Miotacza Ognia (znanego bo występował we wszystkich częściach już od jedynki). Zmniejszony został też plac rozgrywki, niektórych może to dziwić, ale moim zdaniem o dobrze. Może w San Andreas był ogromny teren działania, ale lokacje były niezwykle puste, chociażby pustynia i wieś bo miasta prezentowały się całkiem nieźle. W GTA IV mamy niezwykle ładne miasto, a z lotu ptaka można by było podziwiać je godzinami, o różnych porach dnia.
W grze także nie doświadczymy tak rozbudowanego systemu kustomizacji postaci. Tu mamy jedynie wpływ na ubiór Nika, a sklepów wcale nie ma za wiele i ich asortyment także pozostawia wiele do życzenia. Niektórych to nie rusza, ale amatorów tworzenia własnej postaci na pewno zasmuci ten fakt. Brakuje jeszcze kupowania domków i nieruchomości. W późniejszej części gry może nam zabraknąć savepointów, a nieruchomości były po prostu ciekawym patentem, który pasowałby w GTA IV. Na początku może lekko denerwować GPS, który sam wyznacza nam trasę jaką najlepiej jest się udać do waypointa. W starych GTA zostaliśmy przyzwyczajeni do dość prostego układu ulic więc zapamiętanie całego miasta nie stanowiło problemu, w przypadku "czwórki" potrzeba nam wiele czasu aby poznać większość ulic, już o skrótach nie wspominając. Podsumowując GTA ciągle bawi i to jeszcze jak (!), co prawda Rockstar zrezygnował z paru patentów co wcale nie było głupim posunięciem, jednak mógł zostawić fryzjera i dać nieco więcej ubrań, aby każdy coś dla siebie znalazł. Dziewczyno z klubu disco! GTA zachwyca nas genialnym soundtrackiem już od dawien dawna i nie mogło być inaczej w przypadku GTA IV. Stacji radiowych jest naprawdę sporo i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie. Prywatnie uważam że The Beat (rap, hip-hop), MassiveB (reege) i Vladiostock (ruskie radio) rządzą, ale znajdziecie także rock, metal, dance, pop, discopolo, techno, muzykę klasyczną, a nawet latynowską. Dla każdego coś miłego. Jak ktoś ma ochotę się pośmiać można się też wsłuchać w talkshowy, często usłyszymy w radiu jakiś czubków z najróżniejszymi problemami. Soundtrack jest naprawdę świetny i na 100% każdy znajdzie coś dla siebie! Liberty City w tekturach W teksturach ma się rozumieć ( :]). Czyli tym razem skupimy się na grafice.
GTA IV może nie jest killerem pod względem grafiki, ale na pewno nikt nie zarzuci że oprawa wizualna jest brzydka. Zwłaszcza gracje dla Rockstara za czas loadingów i niemal całkowity brak jakichkolwiek zwolnień w animacji. Gra doczytuje się bardzo płynnie i że tak powiem "w biegu", czyli nie ma loadingów pomiędzy wyspami jak w przypadku GTA 3 czy Vice City, jednak to nie nowość bo uniknięto już tego w San Andreas. Zdarzyło mi się kilka razy że podczas lotu helikopterem tekstury nie zdążyły się doczytać, ale były to sporadyczne wypadki. Ogólnie grafika w GTA IV wzbudza podziw i jest na czym oko zawiesić, zwłaszcza podczas długich lotów helikopterem.
Czy ta gra ma w ogóle jakieś wady? Niestety żadna gra nie jest całkowicie pozbawiona wad i GTA IV nie jest wyjątkiem. Może nie znajdziemy w grze wielu widocznych bugów, ale jednak jakieś wady ma. Przede wszystkim irytujący znajomi. Czasem potrafią zadzwonić do nas kilka razy w przeciągu 3 min...po pewnym czasie mamy ich po prostu dość i zaczynamy wyłączać telefon, albo odrzucać ich połączenia, ale czasami nie mamy pewności czy kumpel dzwoni aby zaprosić nas do strip clubu czy też może ma dla nas jakieś ciekawe info. Na szczęście jest prosty sposób aby zapobiec utracie sympatii naszych przyjaciół. Po prostu zgadzamy się na wypad i następnie dzwonimy do ziomka, aby odwołać spotkanie. Czasami wkurzało mnie AI moich kompanów, co prawda rzadko się to zdarzało, ale miałem przypadek kiedy zawaliłem misję dwa razy z rzędu bo najpierw mój towarzysz nie chciał wskoczyć na motor, a drugi raz potknął się (chyba o własne nogi) i zanim wstał cel zdążył już mi uciec. Momentami nawala także świetna fizyka pojazdów, np. rozpędzony najechałem na krawężnik, a mój samochód zaliczył dachowanie. Jako wadę gry mogę też zaliczyć to że niektóre misje się powtarzają i w pewnym momencie chcielibyśmy wreszcie zasmakować czegoś więcej niż pościg, albo zwykła strzelanina. Jednak ilość plusów niemal całkowicie przyćmiewa dość niewielką liczbę skromnych wad. Wpadłem w sieć...pająka?
Gra Online bo na niej się teraz skupimy, jest bardzo miłym dodatkiem do gry. Rockstar jakimś cudem prawie całkowicie uniknął lagów i rzadko nam przyjdzie krzyczeć do headsetu "f***** lags!" Ogólnie trybów rozgrywki jest sporo i są całkiem interesujące. Do wyboru mamy: Deathmatch- klasyka...bez żadnych udziwnień, każdy wie o co chodzi. Team Deathmatch- tutaj Rockstar też nie wpychał żadnych bezsensownych udziwnień. Car Jack City- raczej mało popularny tryb. Gracze dostają telefon od pana Petrovic'a i muszą kraść samochody i następnie odwozić je na umówione miejsce. Wygrywa ten który zarobi więcej kasy co jest równoważne z tym kto ukradnie więcej cacuszek. Team Car Jack City- to samo co wyżej tylko tym razem dzielimy się na ekipy. Mafya Work- jeden z najciekawszych trybów. Wspomniany wcześniej pan Petrovic dzwoni do nas na telefon przydzielając nam różne zadania, od zwykłego sprzątnięcia kogoś, poprzez przejmowanie furgonetek, aż po roznoszenie drugów do dealerów. Questów jest ogólnie sporo i twórcy naprawdę postarali się o różnorodność zadań. Oczywiście podczas gdy ja przejmę furgonetkę wówczas reszta graczy musi mi za wszelką cenę przeszkodzić. Team Mafya Work- to samo co wyżej tylko gracze dzielą się na ekipy i która zbierze więcej kasy ta wygrywa. Tak prywatnie to mój ulubiony tryb. Race- zwyczajny wyścig. Przed grą gracze wybierają czym chcą się ścigać, na jakiej trasie i ile okrążeń. Ogólnie mało zabawny tryb gdyż nie lubię wyścigów w GTA. GTA Race- nieco inna, zabawniejsza forma wyścigu. Gracze ścigają się kilka okrążeń i po drodze znajdują różnego rodzaju zabawki, a mianowicie pistolety, karabinki SMG czy granaty i oczywiście starają się uprzykrzać sobie nawzajem wyścig. Deal Breaker- tym razem nieco odmienny tryb. Gra się maksymalnie do 4 graczy i wszyscy są w jednej drużynie, a pan Petrovic daje nam rozkaz przerwania interesu, który właśnie odbywa się gdzieś niedaleko rafinerii. Na miejscu musimy zabić wszystkich i zebrać szmal i odwieźć go Petroviciowi, proste i genialne. Hangmans NOOSE- tryb zbliżony do tego wyżej. Jednak tym razem pan Petrovic przybywa z Rosji do Libery City, ale na lotnisku już czeka na niego obława policyjna. My musimy dostarczyć pana Petrovic'a całego na miejsce zrzutu. Bomb da Base II- i ostatni tryb w którym wykonujemy zadania dla Petrovic'a. Na początku musimy ukraść ciężarówkę przewożącą materiały wybuchowe, a następnie dostarczyć je na miejsce. Po tym będziemy zmuszeni do udania się do portu w celu podłożenia bomby pod statek. Freemode- i już ostatni tryb. Jak sama nazwa wskazuje, Libery City staje się naszym placem zabaw i robimy co dusza zapragnie. Oprócz upicia się :]. Gra online naprawdę dodaje wiele godzin zabawy i to jeszcze jakiej zabawy! That special someone GTA IV to godna reprezentantka serii. Gra nie uniknęła kilku wad, jednak liczba plusów, udany Story Mode i ciekawa gra online prawie całkowicie przyćmiewają minusy. Tytuł godny polecenia, a nie spodobać może się jedynie anty fanom serii, a tych raczej wiele po Ziemi nie stąpa :]. Mogę nawet stwierdzić że dorównuje GTA Vice City, może nawet je lekko wyprzedza.
zalety: Bardzo ciekawe i dobrze zbudowane miasto; Genialna oprawa audio, od vioceactorów zaczynając, przez dźwięki otoczenia, a na muzyce kończąc; Świetna fizyka; Ciekawy multiplayer jako przedłużenie zabawy
wady: Momentami wkurzające bugi; Za dużo wtórnych misji
ocena: 10-
Interesuje Cię ten tytuł? Sprawdź nasz poradnik do Grand Theft Auto IV.
Galeria
Przeczytaj również
Komentarze (4)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych