Tom Clancy's Splinter Cell: Conviction
Szczególy dotyczące nowych przygód Sama Fishera śledziłem z językiem wywalonym na zewnątrz. Przeszukując portale anglojęzyczne starałem się dowiedzieć jeszcze więcej, oglądałem wywiady twórców gry zapowiadającej pewną rewolucję i tak też doczekałem się premiery gry. Fakt, zdziwił mnie wygląd głównego bohatera, miał być Old Sam (zarośniety niczym bezdomny), a dostałem dobrze zakonserwowanego i całkiem krzepkiego komandosa i co najważniejsze bardzo wkurzonego Sama, który nie idzie na żaden kompromis. A zatem od początku, seria Splinter Cell niejednemu z Nas kojarzy się tylko ze skradanką i cichym eliminowaniu oponentów oraz wytwarzaniu małej ilości decybeli. Nikt nie może na pewno zarzucić twórcom, że otworzyli się na morze casualowców oraz tych, którym seria jest zgoła obca. Przyznam, że ......gra się przyjemnie, sam początek zastępuje sztywny tutorial z naciskaniem poszczególnych przycisków na hali treningowej, konwencja ta coraz częsciej występuje w nowszych produkcjach co oceniam tylko na plus. Sacząc kawkę otrzymujemy telefon od naszej starej znajomej, która w telegraficznym skrócie informuje nas o niebezpieczeństwie ze strony agencji w której przepracowaliśmy sporo czasu. Ruszamy w kierunku wynzaczonym przez wskaźnik (sprawdza się to o wiele lepiej niż mapka), w ciemną uliczkę, tu od razu ekran się przycemnia, nie nie to nie błąd, a celowe zagranie twórców gry. To właśnie cień powinien stać się naszym największym sprzemierzeńcem, tu także możemy bezpiecznie zmieniać swoją pozycję by jak najlepiej zaplanować atak.
System chowania i przylegania do ścian nie odbiega od żadnych standardów znanych z poprzednich hitów, ale warto dodać, że w tej grze spisuje się świetnie. Na uwagę zasługuje nowy system Mark&Execute, czyli w wolnym tłumaczeniu zaznacz i wyeliminuj. Po uprzednim naładowaniu paska M&E, dzięki walce wręcz owy system pozwla nacieszyć się wreszcie grafiką i spektakularnością znaną z najlepszych hitów z dużego ekranu. AI wrogów stoi na wysokim poziomie, wreszcie nie mamy do czynienia z "tłukami", którzy po zauważeniu zwłok po prostu patrolują swoje miejsca, ale stają się bardziej wyczuleni na obecnośc Sama, który lada chwila ma się zjawić. Oponenci przy wymianie ognia szybko przemieszczają się z jednego miejsca na drugie, osłaniają siebie nawzajem i co istotne, celnie rzucają granatami (nawet na poziomie normal). Niestety wrogowie podczas szukania głównego bohatera wypowiadają te same kwestie, problem ten znamy już z kilku poprzednich hitów, tak jakby nie można było dograć dodatkowe 10 minut ciekawych tekstów (fucki szybko się nudzą). Grze od samego początku zarzucano bardziej arcadowe podejście do rozgrywki, odejście od schematu chowania i temu, że mniej jest samej serii w niej samej. Błąd !!! Jeśli ktoś wyłączył grę przed wyćwiczeniem egzekucji nie powinien w ogóle wyrażać opinii na temat SC:Conviction. Tytuł ten można przejść na kilka sposobów, co bardziej casualowy (na przełaj) alarmując wrogów i korzystając z niej jako rasowej strzelanki, czy też ku uciesze swoim trzewiom i radości, ekscytować się skutecznością zabójcy, której nie pozazdrościłby nie jeden ninja.
Pod względem fabuły również się nie zawiodłem, mamy tu tytuł, na którym nie bez powodu widnieje naziwsko mistrza political-fiction, Toma Clancego. Fakt faktem poruszamy się z punktu A do B, jednak podkreślam ponownie, to od nas zależy, jak przejdziemy dany poziom, a o wiele lepiej gra się przyjmując zasady pierwowzoru i dzięki różnego rodzaju egzekucjom zdobywamy punkty, które służą do "customizacji" broni, a jest tego całkiem sporo. Oprócz podstawowego pistoletu z tłumikiem dostajemy min. Desert Eagle, każdy różni się celnością oraz ilością znacznika M&E, a jego wykorzystanie zależy od charakteru misji. Na polu karabinów również nikt nie powinien czuć się zawiedziony, bo jest z czego wybierać, jednak moją uwagę przyciągneły możliwości ulepszeń granatów oraz kamery, po prostu rewelacja. Pierwsze wrażenia z oprawy graficznej można zilustować jako : wow, ehhhhh i ajjjjjjjjj, najbardziej zawiodłem się na tym środkowym, kiedy to w podziemnym garażu oglądałem słabe tekstury samochodów i bardziej czułem się jak cofający wstecz gracz z całym zapasem emocjonalnym do roku 2000, jednak to wszystko wyrównuje, to chyba złe słowo, oddaje z nawiązką druga część gry, jak dla mnie jest lepiej niż świetnie, grafika przepływa bez żadnych zacięć, tekstury stoją na wysokim poziomie i nie widać różnicy w porównaniu do innych nowszych silników graficznych. Do pełnej 10tki zabrakło niewiele, dostaliśmy produkt świeży, ciekawy pod względem fabuły i przede wszystkim nie odbiegający od całej serii, który dodatkowo zyska nowych fanów. Bogaty tryb co-op zwiększa ilośc godzin przeznaczonych na SCC, a opcja przechodzenia jej w singlu dodatkowo rajcuje. Osobiście zabrakło mi jednolitej grafiki, a przede wszystkim wykorzystania paniki tłumu, która przecież miała być ważnym elementem rozgrywki.
zalety: nowa rozgrywka zaleznie od podejścia gracza, system Mark&Execute, stary dobry Sam i do tego bez żadnego nadzoru ze strony Firmy, duża ilośc "customizacji" sprzętu, wysoka inteligencja wrogów, tryb co-op, widok wściekłego Sama cieszy bardziej niż kiedykolwiek
wady: niewykorzystanie elementu paniki tłumu, nierówna grafika w całej grze, mała ilość tekstów wygłaszanych przez wrogów
ocena: 9+
Czy uważasz, że byłbyś(byłabyś) w stanie stworzyć coś do gry?
Przeczytaj również
Komentarze (74)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych