Recenzja: Ancestors Legacy (PC)
Destructive Creations po wypuszczeniu dwóch tytułów (Hatred, IS Defense), które miały na celu prowokować pewną grupę ludzi, tym razem postanowiło po prostu stworzyć grę. Bez podtekstów, bez podpuszczania kogokolwiek. Ot, strategia jakich z pozoru wiele na rynku. Czym więc Ancestors Legacy walczy o naszą uwagę?
Destructive Creations nie miało dobrej prasy. Hatred, mimo że było zwyczajnym twin-stick shooterem, wzbudzało kontrowersje wśród wyjątkowo wrażliwej grupy ludzi, których oburzało wirtualne mordowanie ludzi (o zgrozo!). Kolejna gra gliwickiego studia – IS Defense – wydawała mi się prostą prowokacją i niejako odpowiedzą na kontrowersje wywołane przez Hatred. Ot, prosta manifestacja, że psy szczekają, a karawana jedzie dalej. No i pojechała, chociaż tym razem nikogo studio już nie prowokuje.
W przedpremierowych materiałach z Ancestors Legacy deweloperzy mocno promowali swoje podejście do walki. Zamiast oprzeć się na klasycznym "stwórz jak najwięcej jednostek i zalej rywala swoją armią", wybrano ścieżkę znaną chociażby z Company of Heroes. W Ancestors Legacy rekrutujemy maksymalnie dziesięć oddziałów, które mogą zdobywać poziomy i nowe umiejętności. Rozwój jednostek jest wyjątkowo ważny, bo w starciach szybko wychodzi na wierzch, jaką przewagę mają te doświadczone. Gra odchodzi jak tylko się da od prostego rozwiązywania problemów frontalnym atakiem. Chowanie się w zbożu, ukrywanie łuczników w lesie czy wykorzystywanie warunków pogodowych i pory dnia (które zmieniają się dynamicznie) do tworzenia przewagi nad liczebniejszą armią rywala to norma. Pomaga w tym sensownie wyważony poziom trudności. Na Normalnym gra jest wymagająca, ale sprawiedliwa, zachęcając do eksperymentowania z tym, co oferuje.
Sporo dobrego robią misje kampanii fabularnej. Na początek dostajemy cztery frakcje, w tym Polan. Na każdą frakcję przypadają dwie kampanie, po pięć misji każda (Niemcy i Polanie drugie kampanie dostaną jako darmowe DLC). Zaliczenie misji trwa od kilkunastu do kilkudziesięciu minut, więc całość pęknie mniej więcej po około 30 godzinach. Poza zwykłymi misjami polegającymi na zebraniu armii i spuszczeniu komuś łomotu, bawimy się w skradanie czy ucieczkę przed armią wroga, by w końcowych misjach skorzystać z nabytej wiedzy i przeprowadzać większe akcje wojenne (o ile tak można nazwać starcia dziesięciu oddziałów z przeciwnikiem).
Sama walka to coś, co było mocno reklamowane. Może i Ancestors Legacy nie jest tutaj pionierem, ale dodanie do gry opcji przybliżenia kamery i oglądania starć w kinowy sposób jest... ciekawe. Skorzystałem z tego parę razy i mimo że potem zostałem przy klasycznym widoku, to nie ukrywam, że czasami przyjemnie było popatrzeć na ścierające się oddziały. Same animacje mogłyby być lepsze, ale jestem w stanie to wybaczyć deweloperowi. To przecież gra w dużej mierze niezależna, więc nie na wszystko ją stać.
Z racji tego, że mamy do czynienia mimo wszystko ze strategią, muszą się tutaj pojawiać elementy rozbudowy i zarządzania naszym małym punktem wypadowym. Te... uproszczono do minimum. Budynki stawiane są w z góry przypisanych miejscach, a wszystkich chłopów jednym przyciskiem wysyłamy do zbierania zasobów i potem nic nas nie interesuje. Co ważne, interfejs został dopasowany idealnie i minimalizując wykonywane przy nim kliki, nawet w ferworze walki jesteśmy w stanie zajmować się dwoma rzeczami naraz.
Graficznie Ancestors Legacy wygląda dobrze. Modele i animacje są co prawda lekko przestarzałe, ale w niczym to nie przeszkadza. Inaczej jest niestety z problemami, jakimi raczy nas gra. Najczęściej wariuje SI w trakcie walk, czasami jednostki mają problem z poprawną interakcją z resztą świata. Na szczęście błędy są raczej rzadkością, nieczęsto psując doznania płynące z gry. A te podbija dodatkowo wyjątkowo dobra ścieżka dźwiękowa, poczynając od głównego motywu gry po różnorakie utwory, które słyszymy podczas walki. A skoro przy dźwiękach już jesteśmy, to po pierwsze – szkoda, że postaci mówią wyłącznie po angielsku (zamiast w języku danego "kraju"). Po drugie – teksty sypiące się podczas walki mogłyby być lepiej zagrane.
W Ancestors Legacy warto zagrać, jeśli lubicie strategie stawiające na mniejszą skalę potyczek. Dostajemy udaną kampanię na kilkadziesiąt godzin gry, tryb potyczki, w którym możemy sobie pograć na przygotowanych przez dewelopera mapach, i opcję gry przez Sieć z innymi.
Grę do recenzji dostarczyła nam Cenega.
Gra recenzowana była na następującej specyfikacji PC:
- CPU – Intel i7 4790K @ 4,5 GHz
- GPU – XFX Radeon RX 480 GTR Black 8GB
- RAM – 24 GB DDR3
Ocena - recenzja gry Ancestors Legacy
Atuty
- Ścieżka dźwiękowa
- Walka
- Zróżnicowana kampania
- Świetnie zaprojektowany interfejs
Wady
- Różnorakie błędy
- Głosy żołnierzy
Ancestors Legacy nie przebije się do świadomości masowej, ale studio może być zadowolone. Stworzyli ciekawą strategię z bardzo udanym klimatem, w którą gra się po prostu dobrze.
Przeczytaj również
Komentarze (6)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych