Darksiders III - recenzja gry. To nie tak miało być
Przeglądając listy najlepszych tytułów na PlayStation 3 i Xboksa 360 raczej nie znajdziecie żadnej z dwóch odsłon Darksiders. Nie zmienia to jednak faktu, iż produkcje teksańskiego Vigil Games to solidne gry akcji, które rozgrywką i oprawą bronią się do dziś. Szkoda, że za kilka lat nikt podobnie nie napisze o "trójce".
Pierwsza odsłona serii zadebiutowała w styczniu 2010 roku, niedługo przed premierą trzeciej części God of War. Udane połączenie schematów rozgrywki z przygód boga wojny oraz The Legend of Zelda znalazło wielu fanów, przekonując do siebie także recenzentów. Losy Wojny, jednego z Czterech Jeźdźców Apokalipsy, śledziło się z zainteresowaniem, masakrując po drodze setki adwersarzy, rozwiązując pomysłowe zagadki przestrzenne i wzmacniając swoją postać. "Dwójka", wydana dwa i pół roku później, była inna, choć wciąż udana. Tym razem jako Śmierć przemierzaliśmy tajemniczą krainę Twórców, ciesząc się rozbudowaną warstwą RPG, systemem walki czy znakomicie opracowanymi lochami. Niestety, kadłubkowy scenariusz oraz półotwarty teren działań nie każdemu przypadły do gustu, w dodatku tytuł sprzedał się średnio, wbijając gwóźdź do trumny firmy THQ. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności, za mały cud można uznać fakt, iż trzecia część w ogóle powstała. Niestety, byli pracownicy studia Vigil, teraz pod nazwą Gunfire Games, nie stanęli na wysokości zadania.
GOD OF SOULS - Darksiders 3 recenzja
Akcja Darksiders III ma miejsce w tym samym czasie, co przygoda Śmierci w „dwójce”. Bohater pierwszej odsłony, Wojna, został posądzony o wywołanie Apokalipsy, a następnie uwięziony przez Radę Spopielonych. Sytuacja jest bardzo trudna, bo nie dość, że Ziemia została niemal doszczętnie zniszczona przez konflikt pomiędzy Niebem i Piekłem, na wolność wydostało się Siedem Grzechów Głównych. Misję odnalezienia i schwytania siedmiu Rada powierza Furii – jedynej kobiecie spośród Czterech Jeźdźców Apokalipsy. Pewna siebie, butna wojowniczka rusza na Ziemię w towarzystwie Obserwatorki, która ma dopilnować, by Furia wypełniła zadanie zlecone przez starszyznę. Na miejscu okazuje się, iż polowaniem na grzechy zainteresowany jest także tajemniczy Władca Podziemia, który - choć nie podziela punktu widzenia Rady i bohaterki - decyduje się wspomóc Jeźdźczynię w jej podróży. Na początku Furia zainteresowana jest wyłącznie pościgiem za grzechami, jednakże z czasem zaczyna kwestionować decyzje Spopielonych, nabierając coraz więcej szacunku do śmiertelników. Scenariusz nigdy nie był najmocniejszym punktem gier z serii Darksiders, lecz historia wymyślona na potrzeby „jedynki” potrafiła wciągnąć za sprawą interesującej mitologii, charakterystycznych postaci czy kilku zwrotów akcji. Sequel był w tej materii dużym rozczarowaniem, na szczęście scenarzyści wrócili na właściwe tory w „trójce”. Gra odkrywa kilka tajemnic uniwersum, przygotowano również solidną dawkę fanserwisu, lecz na najważniejsze pytania wciąż nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Producent zostawił je zapewne na czwartą grę z serii, tym razem z Waśnią w roli głównej. Pytanie, czy taki projekt kiedykolwiek ukaże się na rynku, gdyż po ukończeniu ok. piętnastogodzinnej przygody, mam co do tego spore wątpliwości...
Tak, jak pierwsza część serii stanowiła swoistą mieszankę przygód Kratosa i Linka, a „dwójka skręcała mocno w klimaty RPG-a akcji, Darksiders III pełnymi garściami czerpie z podgatunku soulsborne. Niestety, z gry niemal zupełnie wyleciały zagadki przestrzenne oraz eksploracja lochów, a specyficzne gadżety i moce bohaterów zastąpione zostały przez „dopałki”, jakie z czasem pozyskuje Furia (ogień, burza itp.). Struktura gry jest na szczęście podobna do oryginału - zwiedzamy liniowe, sprytnie połączone ze sobą poziomy, a do niektórych miejscówek dostaniemy się tylko wtedy, gdy uzyskamy niezbędny żywioł. Na przykład w ognistej formie bohaterka potrafi wybijać się w powietrze, władając zaś mocą lodu jest w stanie odbijać się od ścian i wspinać w niedostępne inaczej miejsca. Odkrywanie skrótów czy opcjonalnych bossów, teleportowanie ludzi do kryjówki oraz poszukiwanie ulepszeń do oręża, to najmocniejszy element produkcji Gunfire Games - ciekawa konstrukcja leveli i mocno zarysowana eksploracja ciągną za uszy ten przeciętny kawałek kodu jak tylko mogą. Niestety, akcja gry ma miejsce głównie na zniszczonych ulicach miasta, w opustoszałych wieżowcach, stacjach metra i jaskiniach, zatem relatywnie szybko do zabawy wkrada się monotonia. Jeśli zastanawialiście się więc, dlaczego wydawca w materiałach promocyjnych pokazywał jedno i to samo środowisko, poznaliście właśnie odpowiedź. Jasnym punktem strony użytkowej gry jest również system walki, oferujący spore możliwości w ofensywie i dość wymagającą mechanikę uników, gdzie odpowiedni timing to podstawa, jeśli chcemy ukończyć ten tytuł na domyślnym poziomie wyzwania. Bo musicie wiedzieć, że Darksiders III jest pozycją trudną, szkoda tylko, iż głównie przez dziwne decyzje i liczne błędy teksańskich programistów. Jest tego naprawdę dużo...
PROBLEMY - LICZBA MNOGA
Szanuję twórców za to, iż pracując nad grami z jednej serii, starają się, by kolejne odsłony wyraźnie różniły się od poprzednich. Gorzej, gdy ktoś przesadzi... Tak właśnie stało się w przypadku omawianego tytułu, do którego zaimplementowano rozwiązania z cyklu Dark Souls. System walki dobrze sprawdza się w sytuacjach jeden na jednego, gdy możemy „zalockować” się na przeciwniku i rozgrywać pojednek. Niestety, najczęściej gra posyła przeciwko nam kilku adwersarzy, którzy w dodatku atakują jednocześnie i z różnych kierunków. System lockowania przestaje funkcjonować, ikonki na bokach ekranu pojawiają się zbyt późno, by gracz zdążył z reakcją, a kamera pracuje fatalnie, blokując się na elementach otoczenia i często pokazując tylko jednego-dwóch oponentów. Nierzadko więc o wyniku starcia decyduje przypadek, co w grze, w której postać ginie początkowo nawet po dwóch ciosach zadanych przez słabego przeciwnika, bardziej frustruje niż zachęca do kolejnych prób. Oczywiście, zgodnie z formułą soulsborne, po śmierci musimy udać się do miejsca, w którym polegliśmy, by odzyskać zgromadzone przez nas dusze (waluta w grze), z kolei punkty kontrolne występują tylko w punktach szybkiej podróży/sklepikach demona Vulgrima, czyli na początku każdej lokacji. Tego, że wszyscy oponenci odradzają się po naszym niepowodzeniu, już się zapewne domyśliliście. Irytujących, nie do końca przemyślanych elementów jest więcej, jak chociażby spaczone dzieci rozkładające pułapki i rzucające materiałami wybuchowymi (trudno wykonać skuteczny unik, zwłaszcza w lokacjach z aktywnymi pułapkami) czy spadający ze ścian/sufitów adwersarze, jeszcze przed rozpoczęciem starcia zbijający graczowi połowę energii. Uwierzcie mi jednak, że rzeczona pozycja posiada znacznie poważniejsze wady.
Rozumiem iż w segmencie AA pewne kompromisy są niezbędne, dlatego nie mam do Gunfire Games większych pretensji o to, iż poziomy w Darksiders III są wyraźnie mniejsze niż w poprzednich odsłonach, cutscenki bardziej statyczne, a postaci z pełnym voice-actingiem mniej, lecz nie mam prawa nie zwrócić uwagi na fakt, że ich najnowsza gra działa skandalicznie źle! Nie pamiętam, bym ogrywał na PlayStation 4 tytuł, w którym frame-rate i frame-pacing były aż tak żenujące. „Trójka” nie potrafi utrzymać docelowych trzydziestu klatek na sekundę, nawet gdy postać biegnie przez pustą lokację, zwalniając i szarpiąc dosłownie przy każdej okazji. Duży przeciwnik wykonuje atak obszarowy? Na ekranie znajduje się więcej niż dwóch adwersarzy? Furia aktywuje atak specjalny przypisany do jednego z żywiołów? Niemal za każdym razem liczyłem się z tym, iż animacja zaraz spadnie do tak niskich wartości, że o komfortowej zabawie nie będzie mowy. W najgorętszych sytuacjach, gdy Furię atakowało wielu rosłych oponentów, Darksiders III niekiedy przypominało bardziej pokaz slajdów niż grę akcji. W takim wypadku żonglowanie eliksirami, przemiany bohaterki w jej demoniczą formę (tryb furii), rozwijanie postaci w trzech kategoriach czy możliwość ulepszania broni u Czarnego Młota nie rajcują tak jak powinny, skoro wiemy, że za moment naszym najgroźniejszym przeciwnikiem wcale nie będzie jeden z wielu fantazyjnie zaprojektowanych potworów, lecz niestabilna animacja i szalejący wirtualny obiektyw. Jakby tego było mało, podczas eksploracji obraz potrafi na kilka sekund zatrzymać się w miejscu (ładowanie danych), niemal w każdej scence tekstury doczytują się „w locie”, nie brakuje też pomniejszych glitchy i problemów z dźwiękiem. Kilka udanych utworów utrzymanych w stylu Ramina Djawadiego oraz całkiem niezły polski dubbing tylko częściowo ratują sytuację.
CZY TO JUŻ KONIEC? - Darksiders 3 recenzja
Darksiders III posiada kilka mocnych elementów. Charakterną Furię, interesujący - jak na tę serię - scenariusz, oferujący sporo możliwości system walki, pomysłową konstrukcję poziomów, wciągającą eksplorację czy niepodrabialny komiksowy styl. Potrzeba jednak wiele cierpliwości i samozaparcia, by w dobie ogromnych i dopracowanych gier singlowych od najważniejszych deweloperów, walczyć z licznymi technicznymi bolączkami tego tytułu równie często jak z adwersarzami. Lubię cykl Darksiders, odpowiada mi jego staroszkolny feeling, niestety w obecnym stanie mogę polecić tę pozycję jedynie największym fanom serii. Być może za kilka tygodni niektóre felery „trójki” zostaną (przynajmniej częściowo) wyeliminowane, a całe doświadczenie stanie się przyjemniejsze, lecz nawet wówczas warto poczekać aż gra stanieje, co stanie się szybciej niż później. Obawiam się, że może to być definitywny koniec tej serii...
Ocena - recenzja gry Darksiders III
Atuty
- Eksploracja w duchu metroidvanii
- Zręby systemu walki
- Fabuła, postać Furii
- Bestiariusz
- Art-style
- Muzyka
Wady
- Koszmarny frame-rate
- Zatrzęsienie loadingów
- Liczne błędy i glitche
- Tylko kilka zagadek
- Frustrujące zgony
- Praca kamery
Choć „trójka” broni się jako niezła przygodówka akcji, to zdecydowanie najsłabsza odsłona serii Darksiders, w dodatku fatalnie zoptymalizowana.
Graliśmy na:
PS4
Przeczytaj również
Komentarze (132)
SORTUJ OD: Najnowszych / Najstarszych / Popularnych